Pani Astarielle była Wieczną Królową Wysokich Elfów z Ulthuanu i pierwszą żoną Aenariona Obrońcy, pierwszego Króla Feniksa. Jest uważana za pierwszą Wszechkrólową tylko dlatego, że jest pierwszą zpisaną w historii. Jej dwoje dzieci, Morelion i Yvraine, stanie się bardzo ważne. Z jednej strony rodzina jej syna dała wielu wspaniałych bohaterów, w tym Tyriona i Teclisa. Z drugiej strony jej córka i wszyscy jej potomkowie będą kolejnymi Wiecznymi Królowymi, duchowymi przywódcami Wysokich Elfów.
Wraz z upadkiem wielkich bram polarnych, Chaos ogarnął świat w tak zwanej Wielkiej Katastrofie. Wszędzie płonęły cywilizacje i szaleństwo zawładnęło porządkiem. Ulthuan cierpiał bardziej niż jakakolwiek inna kraina, ponieważ wielu z demonicznych zastępów pragnęło dusz elfów ponad wszystkie inne. Gdyby wielcy bohaterowie nie powstali, aby sprostać wyzwaniu, elfy zostałyby całkowicie zniszczone, a ich ziemia zamieniona w dwór pandemonium. Największym z tych bohaterów był Aenarion Obrońca, pierwszy z Królów Feniksa. To on zebrał elfy, by powstrzymać demoniczny przypływ, a jego przykład zawsze zachęcał innych do większych czynów. Z czasem Aenarion wziął za żonę Wieczną Królową Astarielle, która urodziła mu dwoje wspaniałych dzieci: Moreliona i Yvraine. Gdy Król Feniks walczył o zachowanie Ulthuanu, Wieczna Królowa wycofała się do uświęconych lasów Avelornu, aby wychowywać swoje dzieci tak daleko od wojny, jak pozwalały na to tamte czasy. Jak dotąd Avelornowi oszczędzono okropności inwazji, ponieważ demony wyczuły, że drzewiec Durthu i jego gatunek nie różnili się od siebie naturą i obawiali się zaatakować ich królestwo, jeśli w pobliżu znajdowała się łatwiejsza zdobycz. Taki stan rzeczy nie mógł jednak trwać. Pewnego pamiętnego dnia, kiedy armia Aenariona prowadziła kampanię daleko od Avelornu, demoniczny zastęp większy niż jakikolwiek dotychczas widziany zstąpił na Avelorn i zaczęła się rzeź. Gdy Avelorn płonął, Durthu i jego pobratymcy walczyli u boku elfów — mogli uciec do wielkiego lasu Athel Loren, ale zdecydowali się stanąć ze swoimi sojusznikami. Wielu zostało zniszczonych, innych oszalał z rozpaczy, ale duchy lasu wciąż walczyły. Ale Avelorn nie mógł być uratowany ani przez męstwo, ani przez siłę broni. Godzina po godzinie elfy i duchy były wpędzane w głąb swoich krain, aż w końcu nie było już gdzie się wycofać. Było późno tego ostatniego dnia, kiedy Astarielle przybyła do Durthu z rozpaczliwą prośbą: by uratował jej dzieci przed nadchodzącą zagładą. Przez pewien czas Durthu stał w milczeniu, podczas gdy las wokół nich płonął, a łzy i błagania jego proszącego wydawały się niezauważone. Przenoszenie zakrwawionych stworzeń wzdłuż światowych korzeni Dębu Wieków byłoby bez wątpienia postrzegane jako straszliwe wykroczenie i nie chciał wywoływać gniewu swoich rówieśników, jednak w swoim czasie w Avelorn Durthu widział, jak elfy i duchy lasu byli o wiele silniejsi i mądrzejsi razem niż byli osobno – jeśli któryś z nich przeżyłby ciemność, ta siła z pewnością dobrze przysłużyłaby się wielkiemu lasowi w jakimkolwiek świecie. Tak więc, kiedy Durthu znów się odezwał, zgodził się na prośbę Astarielle. Ale, ostrzegł, będzie cena do zapłacenia. Gdyby uratował potomstwo Wiecznej Królowej, wielki las pewnego dnia zawładnąłby wieloma Elfami, aby mogły służyć i chronić go, tak jak opiekowały się ziemią Avelorn. Zapytał, czy Wszechkrólowa jest gotowa poświęcić przyszłość, aby zachować teraźniejszość? Teraz nadeszła kolej Astarielle, by zamilkła, gdyż w tonie Durthu było coś złowieszczego. Jednak nie miała wielkiego wyboru – jeśli Yvraine zginie, linia Wiecznych Królowych zginie razem z nią, a elfy wkrótce znikną na zawsze. To właśnie wtedy olbrzymi Daemon przedarł się przez linie Elfów, rycząc triumfalnie, zmiatając na bok ostatniego z ochroniarzy Wszechkrólowej swoimi czterema potężnymi ramionami. Nawet w dzień pełen okropności był to okrutny los. Nie był to zwykły żołnierz piechoty demonów, ale potężny N'kari, najważniejszy sługa spragnionych Slaanesha. Był nie tylko łupieżcą ciał, ale pożeraczem duchów; jego okrutny uścisk przyniósł nie śmierć, ale zapomnienie duszy. Całując swoje dzieci po raz ostatni, Wszechkrólowa oddała je teraz w pośpiechu pod opiekę Durthu. Gdy duch odprowadził Moreliona i Yvraine'a, Astarielle przywołała resztki jej magii, które pozostały niewykorzystane, i spokojnie poszła do bitwy, by spotkać się ze swoim przeznaczeniem. Astarielle zginęła w ataku, a ich dzieci nie można było znaleźć wśród rzezi. Jej los był tak straszny, że Elfy nie chciały o tym mówić i zmusiło to Aenariona do wzięcia przeklętego Miecza Khaina.