Warhammer Wiki
Advertisement
Be'lakor1

Be'lakor - starożytny i przepotężny Większy Demon. Jednak nie należy od żadnego konkretnego boga. Najbardziej wyróżniającym go aspektem jest to, że został stworzony przez cały mroczny panteon. Uważa się iż Be'lakor był pierwszym demonicznym księciem.

Kiedy ludzkość dopiero budowała swoją cywilizację, pojawił się wśród barbarzyńców wielki wojownik, który pragnął odnaleźć wszystkie sześć artefaktów Chaosu. Bogowie widząc determinację w wojowniku, obdarzyli go znakiem Chaosu. Stał się ich wybrańcem, bogowie obdarzyli go więc największym darem - stał się siedliskiem potężnego demona. Prymitywne ludy zaczęły mu oddawać cześć równą bogom, a on sam uwierzył że jest jednym z nich. Próbował obalić mrocznych bogów, jednak ci widząc co robi Be'lakor obdarli go z części mocy i rzucili klątwę, sprawiającą iż stał się jedynie sługą przyszłych wszechwybrańców. Sam miał już nigdy nie prowadzić wojsk Chaosu. Jednak dzięki pewnemu potężnemu przedmiotowi udało mu się wyrwać z więzienia...

Historia[]

   "Be'lakor, Książę Daemonów Chaosu, znał wiele różnych imion. Jest istotą władającą nieświętą bronią i zdolnościami, a także postacią, która niegdyś dowodziła legionami nienaturalnych istot."

       -Mroczny Mistrz.

U zarania świata Be'lakor, dziki prymityw z nieznanej krainy, stał się pierwszym śmiertelnikiem, który oddał duszę Bogom Chaosu. Zaciekły wojownik i niezłomny Czempion Ciemności, któremu Mroczni Bogowie sprzyjali, zwabili go na północ, na Pustkowia Chaosu, gdzie zapuszczał się coraz głębiej w tę ponurą krainę, aż stanął twarzą w twarz z obłędnym królestwem. Mroczni Bogowie nagrodzili jego odwagę, niszcząc jego śmiertelną powłokę i tworząc go na swoje podobieństwo: Księcia Daemona. W tej nowej formie był on straszliwą siłą...

Be'lakor, jako pierwszy i jedyny Książę Daemonów, stanowił nieporównywalną nagrodę. Bogowie Chaosu walczyli o kontrolę nad skażoną duszą Be'lakora, a każdy z nich chciał zmusić swoich braci do rezygnacji z ich roszczeń. W trakcie bitwy każdy z bogów Chaosu oferował Be'lakorowi coraz większą władzę, jeśli tylko zgodzi się on poprowadzić ich armie do zwycięstwa. Taka okazja nie przypadła Be'lakorowi do gustu, więc podstępem zmusił każdego z Bogów Chaosu do udzielenia mu proponowanych darów, a następnie uciekł z powrotem do świata śmiertelników, nie wypełniając swojej części umowy.

Be'lakor przybył do świata śmiertelników w czasach, w których istniało wiele możliwości dla kogoś takiego jak on. Wielkie Polarne Wrota upadły, a magia rozlała się po świecie. Daemony podążyły za magią, a Be'lakor podbił wiele z nich i stworzył armię, która miała służyć nie Bogom Chaosu, lecz jemu samemu. W ten sposób Książę Daemon podbił prymitywnych ludzi północy, choć wiele plemion chętnie oddało się na jego usługi, gdyż już wcześniej oddali się w ręce Bogów Chaosu i słusznie widzieli swoje odbicie w mrocznym majestacie Be'lakora. Był on istotą z żywych cieni, namacalną tylko wtedy, gdy tego chciał, panem terroru i iluzji, który żywił się śmiertelnym strachem.

Przez wiele pokoleń barbarzyńców Be'lakor, teraz czczony jako bóg, rozkoszował się swoją nową pozycją. Zmiażdżył rasy, których imiona zostały dawno zapomniane, i wypowiedział wojnę rodzącym się królestwom Elfów i Krasnoludów. Niewielu było w stanie oprzeć się Be'lakorowi, gdyż Chaos roztaczał silny wiatr po całym świecie, który był jego bronią i pożywieniem. Miasta padały pod jego gniewem, ich imiona wymazywano z historii, a ludy deptano w pył. Z każdym zwycięstwem Be'lakor kazał wznosić pomniki ku swej chwale. W ten sposób z obalonych kamieni powstawały nowe kształty: trony, posągi i monolity z czaszkami, które pulsowały mocą Chaosu. Kręte schody sięgały do nieba, aby Książę Daemon mógł rozkoszować się życiodajnymi Wiatrami Magii, a studnie zagłębiały się głęboko w ziemię, aby mógł on czerpać z chaotycznych energii, które wsiąkły w skałę macierzystą.

Jednak z każdym podbojem Be'lakor nie tylko stawał się coraz potężniejszy, lecz także coraz bardziej zbliżał się do upadku, gdyż nawet podczas buntu nieświadomie wykonywał polecenia bogów Chaosu. Be'lakor uczynił wiele, aby rozpowszechnić na całym świecie credo Chaosu. Z czasem najpotężniejsi śmiertelni wyznawcy Księcia Daemona znaleźli się w zasięgu wzroku Bogów Chaosu i sami zostali wyniesieni do godności Księcia Daemona. Tym razem mroczni bracia nie starali się dzielić swoimi śmiertelnymi zdobyczami, a nie było takiej potrzeby, gdyż odpowiednich bohaterów nie brakowało. W porównywalnym mgnieniu oka Be'lakor stał się jednym z wielu Daemonów. Tam, gdzie kiedyś panował bez przeszkód, teraz znalazł się otoczony przez dziesiątki niedoszłych uzurpatorów. Co gorsza, z każdym nowym Księciem Daemonem, który wstępował na tron, Be'lakor czuł, że jego własna moc słabnie, ponieważ dary, którymi go obdarzono, były odbierane i przekazywane bardziej lojalnym sługom. Przez długie lata walki toczyły się na ziemiach śmiertelników, które Be'lakor zajmował, a nowonarodzeni książęta-demon próbowali wyodrębnić własne terytoria. Żaden z nich nie był w stanie osiągnąć dominacji, nawet Be'lakor, mimo całej swojej sprytu i przebiegłości.

Niezliczone tysiące ludzi zginęło w wojnach książąt demonów, ale z tego wielkiego zła wyłoniło się dobro. Tak wiele daemońskich legionów zostało wciągniętych w ten konflikt, że królestwo Ulthuanu nie było już tak oblegane, jak mogłoby być, co pozwoliło Elfom podjąć ostatnią desperacką próbę powstrzymania fali Chaosu - Wielki Wir, który miał wyssać magię ze świata.

Wielki sukces Elfów okazał się upadkiem Daemon Princes. Gdy magia zniknęła ze świata, Daemony zostały wciągnięte z powrotem do Królestwa Chaosu. Be'lakor został wygnany jako ostatni, ponieważ jego połączenie z planem śmiertelnym było większe niż jakiekolwiek inne, ale nawet on nie mógł oprzeć się sile przyciągania wiru. Z cienkim, skrzeczącym zawodzeniem Książę Daemonów opuścił świat śmiertelników. W chwili wygnania Be'lakora jego pomniki runęły, a ruiny zostały pochłonięte przez wzgórza, jakby nigdy ich nie było. Nie pozostał żaden ślad po jego panowaniu.

Przez tysiące lat istota Be'lakora dryfowała w Królestwie Chaosu. Pragnął on ponownie postawić stopę na świecie śmiertelników i udając skruchę błagał Bogów Chaosu, aby go ponownie zesłali. Mroczni bracia pamiętali jednak, jak Be'lakor ich kiedyś oszukał i wymyślili odpowiednią karę. Po raz drugi w swojej egzystencji Be'lakorowi udało się zjednoczyć Bogów Chaosu we wspólnym celu, jednak druga okazja nie przypadła mu do gustu tak bardzo jak pierwsza.

W przeciwieństwie do innych Daemonów, Be'lakor nie mógł przechodzić do świata śmiertelników, gdy wiał silny Wiatr Magii. Opuszczał Królestwo Chaosu tylko na życzenie Mrocznych Bogów. Było to dobrodziejstwo, którego udzielali rzadko i tylko po to, aby ukoronować śmiertelnika na Wiecznego Wybrańca Chaosu - ceremonia, która zapewniała świętującemu przychylność jego bogów i dręczyła Be'lakora jego upadkiem z łaski. Za każdym razem, gdy koronacja dobiegała końca, Be'lakor był zmuszony, jako doradca Everchosena, do gniewu nad światem. Przepełniony niechcianą uległością, Be'lakor przewodził daemonicznym armiom na rozkaz Everchosena, by zostać wygnanym ponownie, gdy jego niechciany śmiertelny władca został pokonany.

Jednak Be'lakor po raz kolejny udowodnił swoją przebiegłość i znalazł sposób, by rozciągnąć swoją wolę na świat śmiertelników. W czasach bezkształtności szeptał w snach szaleńców i watażków, oferując swoje usługi, jeśli tylko wezwą go do królestwa śmiertelników. Zbyt często tacy ludzie przystawali na obietnice Be'lakora, głupio wierząc, że mogą kontrolować Księcia Daemona dla własnych celów. Gdy już udało im się przedostać do świata śmiertelników, Be'lakor zawsze zabijał swojego wyzwoliciela, brał jego zwolenników za swoich i zabierał ich do odbudowy chwały z czasów jego świetności. Jednak taka wolność rzadko kiedy trwała długo. Potęga Be'lakora była tylko ułamkiem tej, którą władał w dawnych czasach, a jego ambicja wciąż przerastała jego możliwości. Tak więc, raz za razem, śmiertelny mistrz powalał Be'lakora i odsyłał zranionego ducha Księcia Daemona do Królestwa Chaosu, aby tam planował kolejną ucieczkę lub czekał na powstanie kolejnego Everchosena.

Dwanaście razy Be'lakor wypełniał swoje przeznaczenie jako zwiastun, za każdym razem próbując uciec przed swoim przeznaczeniem, ale ostatecznie ponosił porażkę. Teraz, gdy zbliża się godzina trzynastej koronacji, Be'lakor jak nigdy dotąd pragnie zrzucić kajdany. Jest zdeterminowany, by tym razem legiony daemonów nie maszerowały według kaprysów Archaona Everchosena, lecz zgodnie z jego własnym planem, niezależnie od tego, czy Bogowie Chaosu sobie tego życzą, czy nie...

Koronacja Everchosena[]

Morkar

Be'lakor po raz pierwszy przeprowadził swoją mroczną koronację tysiące lat przed powstaniem Archaona. Pierwszy Everchosen, Morkar Jednogłośny, zebrał wielką armię i z błogosławieństwem Mrocznych Bogów otrzymał zadanie uczynienia świata trwałym symbolem Chaosu. Krzycząc wściekle na wiatr, Be'lakor pogrążył się w swoim własnym szaleństwie - nie widząc bitew wygranych przez Morkara, ani powstania człowieka, który miał być wielką zmorą Chaosu, Sigmara. Sigmar spotkał się z Morkarem w bitwie, która miała zadecydować o losach świata. Walkę tę porównywano do walki między bogami, ale w końcu Sigmar zadał zabójczy cios, niszcząc Morkara i kończąc jego inwazję. Z popiołów tej bitwy Sigmar stał się pierwszym Imperatorem zjednoczonych ludzkich plemion. Od tego czasu przez tysiące lat jego Imperium jest symbolem człowieczeństwa.

Unikanie koronacji[]

Ze względu na kapryśną naturę Chaosu, Be'lakor zdołał uniknąć wypełnienia swej znienawidzonej roli, przyjmując postać Władcy Cieni w zrujnowanym mieście Mordheim. Tam opętał ciało kolejnego ulubionego watażki, Khaarduna Chwalonego. Wierząc, że udało mu się pokonać klątwę Mrocznych Bogów, Be'lakor wpadł w szał, gdy odkrył, że jest uwięziony. Nie był w stanie dotrzeć do Korony Dominacji w swojej fizycznej postaci i mógł być podtrzymywany jedynie przez warpstone przenikający ruiny Mordheim. Jego wściekłość i szaleństwo w końcu zniszczyły jego fizyczne ciało, zmuszając go do powrotu na ścieżki cienia, by strzec Korony Dominacji.

Asavar Kul

Setki lat później Asavar Kul Pomazaniec stał się kolejnym Everchosenem, prowadząc kampanię śmierci i zniszczenia przez dekadenckie i skorumpowane ziemie Imperium. Jednakże, tak jak w przeszłości, w najczarniejszej godzinie ludzkości pojawił się czempion światła, który rzucił wyzwanie Chaosowi. Magnus Pobożny, przyszły Imperator Imperium Sigmara, dołączył do Ar-Ulryka Kriestowa i Najwyższego Króla Alriksona, aby przeciwstawić się fali Chaosu nadciągającej z północy, prowadzonej przez Asavara Kula i Engra Miecza Śmierci. Podczas oblężenia Kislevu Magnus i Asavar Kul spotkali się w pojedynczej walce, podobnie jak tysiąc lat wcześniej Sigmar i Morkar - i, podobnie jak w tamtej tytanicznej bitwie, Everchosen został ponownie zniszczony.

Be'lakor, obserwujący z niebios, krzyczał z wściekłości, gdy wybrany pogromca ponownie padł w walce. Wiedział, że gdyby Mroczni Bogowie go nie przeklęli, sam zniszczyłby Sigmara tysiąclecia wcześniej - a wielokrotne Everchoseny nie byłyby potrzebne.

Archaon[]

   "Myślisz, że jesteś pierwszym, który dostąpił tak mrocznych zaszczytów? Jesteś niczym. Zrodzonym z niczego. Wydrążonym owocem pustego łona. Wszystko, czym jesteś, ja tam włożyłem. Ale nie myśl, że darzę cię z tego powodu jakimkolwiek uczuciem. Moje półkrwi włóczą się po świecie. Tysiące innych służy mi nie ciałem, lecz czynem. Noszą mój znak. Żyją dla mojej przychylności. Znają swoje miejsce. Nie zastanawiają się i nie kwestionują. Służą ciemności tego świata poprzez ciemność, którą znajdują w sobie. Służą swemu ojcu w cieniu - ciemności, którą jest Be'lakor..."

       -Archaon spotyka się z Pierwszymi Potępionymi.

Be'lakor został podporządkowany innemu księciu Czasów Końca, gdy Archaon zaczął podporządkowywać sobie północne plemiona, jednocześnie żądając relikwii niezbędnych do otrzymania miana Everchosen. Be'lakor posiadał Koronę Dominacji i był jedyną osobą, która mogła przeprowadzić koronację - a tylko Everchosen mogli ją otrzymać.

Co więcej, ten niedoszły Everchosen nie był podobny do żadnego innego, który pojawił się przed nim, ponieważ pochodził z krwi i ciała daemona Be'lakora. Urodził się z gwałtu na cesarskiej wieśniaczce, był jednym z wielu takich półkrwi, których Be'lakor spłodził w ciągu swego długiego życia. Mimo to nie odpuszczał temu, kto chciał zostać Panem Czasów Ostatecznych.

Be'lakor, pod postacią Mrocznego Władcy, planował zdobyć dla siebie Koronę Dominacji, zebrać wystarczającą moc, by przybrać fizyczną formę i trzymać Albion w garści, a następnie zstąpić na Archaona i ucztować na jego duszy na oczach Mrocznych Bogów. Jednak jego plany nie powiodły się, a nieśmiertelny duch przepełniony furią, Be'lakor został ponownie zmuszony do dokonania mrocznej koronacji. Zstępując niczym mroczny anioł, Be'lakor uklęknął przed Archaonem, a nienawiść i wściekłość wypełniły jego duszę. W następnej wielkiej wojnie Chaosu znów będzie stał na uboczu.

Cienie nad Albionem[]

Od czasu porażki w Mordheim Be'lakor kilkakrotnie budził się z koszmarów, aby koronować kolejnego czempiona Chaosu, wysłać wojowników na daremne próby złupienia Cathay lub innych krain. W końcu obudził się w 2520 roku, budząc się z doskonałą wizją uwolnienia się z więzów nałożonych na niego przez Tzeentcha. Be'lakor wiedział, że narodził się nowy Mistrz. Zanim jednak włożył koronę na głowę tego czempiona, uciekł z Królestwa Chaosu i przeszukał świat w poszukiwaniu mocy, która przywróciłaby go do jego przeznaczenia. Klucz do jego potęgi tkwił w Koronie Dominacji, symbolu i artefakcie, który dawał Czempionowi moc zjednoczenia Chaosu pod jednym sztandarem.

Klątwa Be'lakora uniemożliwiła jego bezcielesnej postaci przejęcie Korony. Jedynym sposobem na przejęcie artefaktu dla siebie było przywrócenie mu jego śmiertelnej postaci. Tylko najpotężniejsza magia mogła to osiągnąć. Be'lakor wierzył, że ta magia znajduje się w odległym Albionie.

Poleciał na mglistą wysepkę, przynosząc ze sobą płaszcz krwi i zniszczenia. Tam wyrwał energie życiowe z samej skały tej mistycznej wysepki, by utkać dla siebie nowe ciało. Be'lakor po raz kolejny został powstrzymany przez mieszkańców tego dziwnego i legendarnego miejsca, a ich siły zostały wzmocnione przez bretońskich krzyżowców i żołnierzy Imperium. Niestety, choć Książę Daemon i jego Mroczni Wysłannicy zostali pokonani, to jednak nie zanim ukradł on wystarczająco dużo magii, by stworzyć półstałe ciało...

Burza Chaosu[]

   

   "Be'lakor! Imię, które w ostatnich czasach rozprzestrzeniło się po północnym Imperium, wypowiadane przerażonymi szeptami. Teraz koszmar, o którym wróżyli sceptycy, stał się rzeczywistością..."

       -Mroczny Mistrz najeżdża Imperium.

Podczas Burzy Chaosu, Be'lakor podążył za Archaonem, który ruszył na Middenheim. Prowadząc ogromną hordę Daemonów, zatrzymał się na polu bitwy, gdzie Archaon zabił Volkmara, który wcześniej próbował położyć kres zagrożeniu ze strony Everchosen. Wyczuwając sposób na zapewnienie sobie przewagi nad Archaonem, Be'lakor sięgnął po swoją najdawniejszą magię i wciągnął duszę Wielkiego Teogonisty z powrotem do jego ciała. Volkmar, który powrócił ze śmierci, został przykuty do sztandaru Be'lakora, gdzie jego krzyki miały drażnić wrogów Chaosu.

Imię Be'lakora zaczęło rozbrzmiewać w północnym Imperium, wypowiadane przerażonymi szeptami. Teraz koszmar, o którym mówili przepowiadacze przyszłości, stał się rzeczywistością. Magiczne wiatry przybierały na sile przez wiele dni, a wróżby zła nękały Middenheim i okolice. W Krudenwaldzie, wielka magiczna burza ogarnęła miasto na kilka godzin, a jej kulminacją było rozerwanie nieba i zalanie go falą demonicznych bestii, powstałych z pokręconych wyobrażeń szaleńca. Na ich czele stał Mroczny Władca, a przed nim rozpościerała się fala przerażenia.

Gdy Be'lakor i jego bezbożna armia wyruszyli na Middenheim, na ich sztandarze wojennym wciąż widniało udręczone ciało Volkmara. Imperialni obrońcy byli przerażeni, a w ich szeregach zapanował widoczny strach. Setki ludzi klęczało i wyłupywało sobie oczy, gdy wielka, skrzydlata postać Be'lakora wznosiła się w powietrze nad swoim nienaturalnym legionem. Nie tracono jednak nadziei, gdyż rycerze z Bretonii byli świadkami nadejścia Mrocznego Władcy i rzucili się w jego szeregi.

W walce, która się wywiązała, bretoński król i jego rycerze walczyli zaciekle z zastępami daemonów. Louen Leoncoeur, chroniony przed złymi czarami Księcia Demona przez zaklęcia Pani, stanął do pojedynczej walki z Be'lakorem. Gdy Król Bretonii dzielnie walczył z Mrocznym Władcą, nad polem bitwy rozległ się udręczony krzyk. Volkmar Ponury wyrwał się z łańcuchów, które przywiązały go do sztandaru Be'lakora i tymi samymi zaklętymi łańcuchami obłożył okoliczne demony. Zakrwawiony, ale nieokaleczony, ranny Volkmar został przeniesiony na grzbiecie hipogryfa Louena i zabrany do Świątyni Shallya w Middenheim.

Obrońcy Middenheim odnieśli ostateczne zwycięstwo, a legion Be'lakora został znacznie uszczuplony. Zmuszony do ucieczki na północ, Mroczny Mistrz był ścigany przez armię Sigmarytów i Ulrykanów, dowodzoną przez hrabiego von Raukova i Ar-Ulryka, Emila Valgeira.

Gdy Karl Franz i Valten próbowali zaatakować osobistą armię Archaona, który zbierał siły w wiosce Sokh, od zachodu zaatakowały ich daemońskie hordy Be'lakora. Cesarska armia została uratowana tylko dzięki interwencji Wysokich Elfów. Mistrzowie Mieczy z Hoeth nie ustępowali w walce z demonami, ale to Teclis rzucił potężne zaklęcie wygnania, które odrzuciło Be'lakora i jego sługi do Królestwa Chaosu.

Be'lakor2
Advertisement