Warhammer Wiki
Advertisement

Głęboko w jednej z najstraszniejszych dolin Wielkiego Lasu, miejscu, w którym roi się od drapieżnych potworów, znajduje się szeroka na milę polana ukryta w gęstych zagajnikach sękatych i chorych drzew. Żadna ścieżka nie prowadzi do tego mrocznego miejsca, więc dotarcie do niego wymaga przedzierania się przez podszycie z ciernistych jarzębin. Splątane zarośla odrastają tak szybko, że mogłyby zasłonić przejście armii w ciągu jednej nocy. Jeśli podróżnik wytrwa, stanie na skraju szerokiej, otwartej przestrzeni, którą niegdyś otaczało Sześć Kolców. Każdy z nich był wykonany z pojedynczego odłamka meteorycznej czarnej skały, a razem wyglądały jak poszarpane kły rozdziawionej paszczy, albo jak pierścień gigantycznych grotów włóczni. Zielonkawa mgła unosiła się z ich chropowatych powierzchni niczym para wodna i nawet w świetle dnia Kolce zdawały się raczej pochłaniać światło, niż być przez nie oświetlane, ich nienaturalna ciemność obezwładniała promienie słońca.

Sześć Kolców było świętym miejscem dla Bestii, które przemierzały Wielki Las, punktem zbornym dla obrzędów. Wśród plemion wędrownych wiedziano, że gdy światło w pełni woskowego Morrslieba uderzy w obsydianowe kolumny, kolce wyszepczą Bray-Shamanom mroczne sekrety, a jeśli wystarczająca ilość krwi obmyje podstawę Sześciu Kolców, prawdziwe dzieci Chaosu otrzymają potężny dar o niewypowiedzianej mocy. Wiele stad przybyło, aby złożyć odcięte głowy wrogów u podstawy każdego z kolców, ale nigdy nie otrzymali oni w zamian żadnych darów. Dopóki nie pojawili sięskveny

Hołd Krwi

Skavenowie chcieli podkopać Sześć Kolców, podrzucając wielkie kamienie do Podziemia dla własnej chciwej konsumpcji. Nikczemni szczuroludzie od dawna obserwowali swoją zdobycz, śledząc migracje Bestii. Wiedzieli, że dzięki szybkiemu działaniu kamienie mogą zostać zrabowane na długo przed powrotem stada. W swoich wędrówkach Bestie regularnie pozostawiały Sześć Kolców bez opieki przez wiele nieregularnych cykli Morrslieb, ale za namową swoich Bray-Shamanów, Władca Bestii Brrak Gorehorn został przekonany do powrotu na miejsce. Przedzierając się przez ostre jak brzytwa zarośla, wojownik dotarł na czas, by zobaczyć wielkie kamienie pokryte linami przewodnimi i rzesze szczurołapów, które usiłowały przenieść skały do tuneli poniżej. Brrak Gorehorn, wściekły z powodu naruszenia ich świętych terenów, poprowadził swojego wojownika do walki - ale nie była to prawdziwa bitwa, a raczej rzeźnia.

Oszołomieni furią nagłego ataku, Skavenowie nie mogli się wycofać, gdyż ich podziemne tunele były wypełnione po brzegi, tętniąc niewolniczą siłą roboczą potrzebną do powstrzymania masywnych monolitów. Bestie wyrżnęły Skavenów w niezliczonych ilościach, chowając się w podziemnych korytarzach, by kontynuować rzeź. Morrslieb, który poprzedniej nocy był bardzo cienki, teraz wzrósł, tajemniczo pełny, świecąc swoim zielonym światłem na rzeź poniżej. Bray-Szamani, których futro zmierzwiło się w oczekiwaniu, rozkazali rozpocząć składanie ofiary. Stosy zmasakrowanych i pokrytych krwią ciał ułożono na Sześciu Kolcach. Tak rozpoczęła się ponura ceremonia, która trwała przez trzy noce i trzy dni. Oblane krwią jak nigdy dotąd, Sześć Kolców wydzieliło chmury mroku, które poderwane przez wzmagający się wiatr, zaczęły spowijać Wielki Las mgłą mroku.

Burza się zbiera

Daleko, w okolicznych małych miasteczkach Talabeclandu, oni również odczytywali znaki nadchodzącej zagłady - mleko zamieniało się w krew, w płomieniach palenisk pojawiały się bestialskie obrazy, a nad "ciemnym miejscem" - notorycznie dziką częścią Wielkiej Puszczy - unosiły się złowieszcze i niekształtne chmury. Z Niebiańskiego Kolegium wysłano już naprędce skreślone ostrzeżenia, a Wielki Astromanta odczytał w Wielkim Astrolabium ponure znaki. Mechaniczne gołębie pocztowe i kurierzy na rumakach z wypolerowaną skórą ścigali się, aby dostarczyć straszliwą wiadomość. Kurt Helborg, Wielki Marszałek Gwardii Reiksa, w pośpiechu zebrał armię, by stawić czoła zagrożeniu. Z każdą wioską lub małym miasteczkiem, przez które przejeżdżał, jego siły rosły - tu regiment halabardników, tam milicja. Myśliwi przybywali z dziczy, by dołączyć do armii. Jego tabor był już długi i zawierał konną artylerię, brzęczący czołg parowy, Zdobywcę i wiele pułków piechoty państwowej. Towarzyszyli im przedstawiciele wszystkich Kolegiów Magii, ale wkrótce nie było potrzeby korzystać z portretów ani wskazówek astrolabium, gdyż potężna kolumna czarnych chmur wyrosła z dna lasu i sięgała daleko w niebo. Wyciągała macki z pary jak jakaś żywa bestia i żaden człowiek, który na nią patrzył, nie mógł pozostać nie przestraszony. Po trzech dniach marszu koalicja wojsk Imperium była gotowa do wkroczenia w gęstą, czarną mgłę, która spowijała Sześć Kolców

W ciągu tych trzech dni Bestie ucztowały, a szalejące wiatry niosły głośne wycie ich krwawego pomoru daleko, wzbudzając wiele mrocznych stworzeń. Niebo nad Sześcioma Kolcami jakby się rozpadło, ukazując rosnącą czarną dziurę, przez którą nie było widać gwiazd. Niemalże ślepy na przyziemny świat, Cygors dostrzegł wzmocnioną magię Sześciu Kolców jako świecącą latarnię morską, a potworne bestie przepchnęły się przez las, by dołączyć do tłumu. Jak rekiny do krwi, rosnąca burza magiczna przyciągnęła dzikie stada Trolli, Jabberslythes i Olbrzymich Pająków, które przemierzały lasy - wszystkie przyciągnięte magicznym wezwaniem.

Na wezwanie odpowiedziało znacznie więcej Beastmenów i innych leśnych stworzeń. Bray-Szamani wspięli się na Sześć Kolców, czarne skalne szczyty, które wbijały się wysoko w narastającą burzę. Stamtąd rogaci czarodzieje mogli lepiej zanurzyć się we wzbierającym strumieniu mocy z innego świata. Wyczuwali zbliżającą się armię ludzi, a co więcej, zdawali sobie sprawę, że jeśli pozostaną na swoich wyniosłych grzędach, ciemność będzie rosła. Szamani słyszeli szepty z coraz silniejszych Wiatrów Magii, obietnice Mrocznych Bogów o powrocie do Czasu Bestii, kiedy to ich rodzaj otwarcie rządził, a różowoskórzy żyli nie w miastach, lecz w jaskiniach, nie śmiejąc wznosić budynków ani karczować lasów. Bestie wyły i drapały kopytami w oczekiwaniu na bitwę i nadzieję na zdobycie należnej im władzy - panowania nad nową erą ciemności.

Zdobyć stojące kamienie

Kurt Helborg, utalentowany dowódca, który odniósł wiele zwycięstw, błyskawicznie ocenił pole bitwy, gdy jego siły przedzierały się przez zarośla. Na polanie uformowała się fala Bestii, a za nimi stały poszarpane wieże skalne tworzące krąg czarnej niepamięci, tak straszny, że aż bolały oczy od patrzenia na niego. Na szczycie każdego z sześciu kamieni, w nimbie z balsamicznego ognia, stał skulony szaman. Nie trzeba było wróżb jego Czarodziejów Bitewnych, by Reiksmarszałek wiedział, że to właśnie one muszą być źródłem nadprzyrodzonej burzy. Jego rozkazy odbiły się echem w niesamowitej ciszy, gdy uformowała się linia bojowa Imperium - należy dołożyć wszelkich starań, by zniszczyć kamienie i stojących na nich Bray-Shamanów. I tak rozpoczęła się bitwa, która stała się znana jako Rzeź na Sześciu Kolcach, gdy bateria Wielkich Dział wyrzuciła z siebie języki ognia, a ich dalekosiężne strzały miały nadzieję rozbić skalne wieże. Nawet w mroku można było dostrzec, że niektóre kule armatnie powinny trafić w cel, jednak ciężkie żelazne kule zniknęły w mgnieniu oka, zanim zdążyły się zetknąć. Dym armatni przetoczył się po liniach Imperium, wraz z modlitwami do Sigmara, Taala i wszystkich bogów, których można by wymienić. Działała tu potężna magia i Kurt Helborg wiedział, że musi znaleźć sposób na zbliżenie się do mistycznych kamieni lub zmierzyć się z pewną porażką.

W odpowiedzi na gromkie wystrzały artylerii, horda Beastmenów ruszyła do szarży, przerywając ją własnym, donośnym rykiem. Wielu z żołnierzy Imperium było weteranami, wojownikami, którzy już wcześniej walczyli w mrocznych lasach z Beastmenami - ale nigdy nie widzieli takiego zgromadzenia, ani tak krwiożerczego wroga. Pomiędzy nadciągającymi szeregami Bestii kroczyły potworne monstra - górujące nad nimi Ghorgony, których liczne paszcze śliniły się z niecierpliwości na nadchodzącą ucztę mięsną, nieprzyzwoicie szamoczące się Szponiaste Istoty Chaosu, zdające się wyrastać ze swych skulonych mas nowe szponiaste wyrostki, a także barczystogłowe i muskularne Minotaury, których rozżarzone nozdrza wyczuwały ofiarę. Wielka Kolczasta Bestia, rzadko widywana poza Pustkowiami Chaosu, wyła w udręczonym oczekiwaniu na rzeź. Atakujące fale były równie dzikie, co brutalne. Wszystkie istoty Chaosu zostały w jakiś sposób obłąkane, gdyż walczyły bez opamiętania i nie zważały na ból. Raz po raz pokręcone bestie wdzierały się w szeregi Imperium, by po chwili zostać odpartymi z wielkimi stratami. Każdy nieustający atak pozostawiał jednak w zakrwawionych szeregach ludzi dziury, a do ich wypełnienia brakowało coraz mniej żołnierzy.

Przełom

Imperialni czarodzieje starali się przeciwdziałać czarom, które nadawały ich wrogom jeszcze większą wściekłość, ale przeciwnicy Bestii Bray-Shamans dysponowali zbyt wielką mocą, by można było im odmówić. Podłączając się do czystego strumienia Wiatrów Magii, Bestie nie tylko napędzały swoją stronę do piekielnej furii, ale także zasypywały Imperialne linie niekończącymi się zaklęciami, wysyłając roje obrzydliwych insektów, by znęcały się nad ludźmi Imperium. Niejeden z jaskrawo umundurowanych żołnierzy państwowych padł na ziemię, wijąc się z bólu, gdy ich ciała uległy straszliwym mutacjom, a bełty ciemnej energii wystrzeliły z zamontowanych na szczycie Bray-Shamanów, uderzając w ich żelazne lufy ostrymi błyskami. Gunther Bearhide, czarodziej bursztynu, jako pierwszy podjął walkę z wrogiem

Używając obfitej energii magicznej, by przemienić się w ogromnego smoka, czarodziej utorował sobie drogę tryskając dymiącym płomieniem, po czym zatrzepotał ogromnymi skrzydłami, by wykonać lotny atak na szczyt najbliższego monolitu. Tam potężne szczęki reptiliańskiej bestii szybko rozprawiły się z szamanem i w mgnieniu oka na szczycie czarnego kamiennego filaru nie było już smoka, lecz ponownie pokryty futrem Bursztynowy Czarodziej. Zanim jednak zdążył skorzystać z nexusu mocy, wielka, twarda dłoń sięgnęła w górę, by go pochwycić. Okrzyki przerażenia Gunthera skończyły się, gdy został on rozerwany na pół i pożarty przez żądnego krwi Cygora.

Podczas gdy Czarodzieje Imperium starali się odwrócić losy magicznego bombardowania, które otrzymywali, Reiksmarszałek robił wszystko co w jego mocy by zapobiec katastrofie. Kontrszarża rycerzy Reiksguardu dała czas regimentom strzelców ręcznych na przeładowanie i ostrzelanie bestialskiej hordy. Zbyt szybko jednak para Ghorgonów, używając swych wielkich ostrych kończyn niczym kos, przebiła się przez regiment halabardników i zagroziła zwinięciem prawej flanki. I tak by się stało, gdyby nie to, że zatrzymały się na żer, wpychając do paszczy po dwa i trzy zmasakrowane trupy; trzask kości i krzyki przerażenia tych, którzy byli zbyt ranni, by uciec, było słychać ponad bitewnym zgiełkiem. Sprowadzając rezerwy, Kurt Helborg wzmocnił stale zacieśniające się linie bojowe, ale nawet świeże oddziały mogły tylko powstrzymać atak. Dotarcie do Bray-Shamanów na szczycie czarnych kamieni było niemożliwe.

Przybyli z wysoka

Wtedy właśnie Baltazar Gelt, Najwyższy Patriarcha, przybył nad pole bitwy. Po otrzymaniu ostrzeżeń od Niebiańskich Czarodziejów, Balthasar podporządkował niemal całe Imperialne Zoo swojej woli, tworząc eskadrę latających bestii, które miały pomóc w bitwie. Dosiadł Pegaza i krążył nad walką, prowadząc menażerię, w skład której wchodziły: ogromna formacja Gryfonów, szybkie stado Pegazów, Manticore oraz duma Cesarskiego Zoo, potężny Cesarski Smok z Altdorfu. Nawet w tym nienaturalnym mroku Balthasar zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie złamać sił nacierających na wojska cesarskie - były one zbyt liczne. Jeśli miałby coś zmienić, musiałby zaatakować szamanów na szczycie Sześciu Kolców. Mentalnym rozkazem wezwał więc potwory do zanurzenia się. Kilka z nich zostało rażonych czarnymi kulami energii i runęło w dół, rozbijając się w gruzy. Te, które przeżyły, rzuciły się na pozostałych Bray-Shamanów, zrywając ich z kolców. Sam Balthasar zamienił jednego z Szamanów w złoto, po czym strącił go z pylonu, by wylądować swoim Pegazem na poszarpanej, czarnej skale. Natychmiast Najwyższy Patriarcha poczuł, jak przepływa przez niego magiczna energia. Nie tracąc czasu, największy z Czarodziejów Złota rzucił potężne zaklęcie w stronę otaczających go Bestii. Z lśniącej laski Balthasara wystrzeliła ogromna, złota kula, która rosła i powiększała się, tocząc się w kierunku wroga. Pozostawiła za sobą pole złoconych posągów, stworów Chaosu, które zastygły na zawsze w wyrazie agonii na swych bestialskich twarzach. Oblężeni ludzie Imperium wiwatowali

Nagle uwolnieni od umysłowych pojedynków z Bray-Shamanami, kilku czarodziejów przetransportowało się na szczyty niezajętych już kamieni drogowych. Wkrótce ogniste kule rozbiły się o szeregi Bestii, a lawa buchnęła z ziemi pod ich kopytami, pochłaniając zmutowane stworzenia w gejzerach stopionej skały. Gdzie indziej Ghorgony zostały pogrzebane żywcem pod lewitującymi na wysokościach tytanicznymi wzgórzami, a następnie zrzucone w lawinie z nieba. Spanikowani w końcu przez nieubłaganą magiczną napaść, ocalali Bestie uciekli w kierunku bezpiecznej linii drzew, ale żaden z nich nie uniknął gniewu czarodziejów.

Obserwując rosnące pęknięcie w niebie i słysząc mroczne przynęty zakazanych tajemnic szeptanych w podmuchach Wiatrów Magii, Baltazar Gelt rozkazał zniszczyć Sześć Kolców, gdy tylko stało się jasne, że żaden z wrogów nie pozostał przy życiu. Czarne wieże, odporne na magię i wielokrotne uderzenia kul armatnich, zostały w końcu obalone dzięki wskazówkom Imperialnych Inżynierów i sile mięśni setek zjednoczonych ze sobą żołnierzy. Czarne skały zostały zakopane w głębokich dołach w ziemi i zapieczętowane potężnymi czarami, zanim wojska cesarskie wymaszerowały z tego niepokojącego miejsca. Gdy z trudem wracali do dróg prowadzących z lasu, stosy pogrzebowe zmarłych unosiły pióropusze oleistego dymu. Oczywiście, wszystko to obserwowały czujne oczy szczurołapów. Wkrótce, jak sądzili, nadejdzie czas, by zabrać się do pracy nad złamaniem magicznych pieczęci. Wkrótce upragnione czarne kamienie i niewyobrażalna moc będą do wzięcia.

Źródło 1: Burza magii

Advertisement