Warhammer Wiki
Warhammer Wiki
Advertisement

Heinrich Kemmler, arcylicz i nieświadomy pionek w rękach bogów Chaosu, przybył do Athel Loren zimą 488 roku Pory Zniszczenia. Za pomocą swoich mrocznych zaklęć nekromanta przeniknął przez zewnętrzną obronę pogrążonego w śnie lasu. W końcu dotarł do Calmost, miejsca spoczynku niegdyś potężnej hordy barbarzyńców. Zaczął tam rzucać czary potrzebne do stworzenia wielkiej armii mściwych zmarłych.

Jeźdźcy Polany w końcu wyczuli rytualne zaklęcia nekromanty i przeszli do ataku. Niestety, ich przybycie nastąpiło zbyt późno. Siły Kemmlera były już gotowe do walki, a elfy szybko zostały zrzucone ze swoich siodeł przez zimne dłonie nieumarłych. Wkrótce arcylicz miał na swoje rozkazy ogromną hordę zjaw oraz szkieletowych wojowników. Zachęcony przez uczucie, którego nie był w stanie do końca wyjaśnić, nekromanta porzucił swój początkowy zamiar ataku na położoną na zachodzie Bretonię i dumnego księcia Parravonu, a zamiast tego poprowadził swoją armię dalej w głąb lasu. Nawet ciągle zmieniające się ścieżki Athel Loren nie mogły oszukać człowieka tak potężnego jak on. Niedługo arcylicz stanął na drodze prowadzącej do Dębu Wieków i samego serca elfiego królestwa.

Pośpieszna decyzja Kemmlera okazała się wielkim błędem. Choć arcylicz zaatakował w momencie, w którym mógł skorzystać z zimowego snu lasu, nie wiedział, że jeszcze nie całe Athel Loren zapadło w głęboki sen. Gdy nieumarli wkroczyli do Athel Loren, ich plugawa obecność przebudziła driady, zsyłając na nie niespokojne wizje. Krzyczące ze wściekłości duchy lasu pojawiły się nagle wśród szeregów Kemmlera, tnąc i rozdzierając swoimi pazurami nieszczęsnych nieumarłych. Niestety, ostatecznie podzieliły one los Jeźdźców Polany, przytłoczone przeważającą liczebnością nieumarłych hord. Ich okrzyki bojowe obudziły jednak resztę lasu.

Durthu, jeden z najstarszych drzewców, został przebudzony przez łamiący serce płacz driady. Ledwo opuścił swój sen, a jego wiedźmi wzrok już wyczuł złowrogie hordy nieumarłych. Jego zmęczenie szybko ustąpiło miejsca nieopanowanemu gniewowi. Gdy tylko padła ostatnia driada, Durthu wbiegł w szeregi Kemmlera, miażdżąc spróchniałe kości jego wojowników w akcie gniewnej zemsty. Wiedząc, że jego sługi mają niewielką szansę na pokonanie drzewca, arcylicz skupił na nim swoją mroczną magię. Durthu zatoczył się pod naporem plugawej energii, ale mimo to się nie zatrzymywał. Gdyby Kemmler miał więcej czasu, być może mógłby pokonać Starszego Lasu. Los przygotował jednak dla niego coś zupełnie innego.

Strzały wyleciały spomiędzy drzew, uderzając w tarcze i łamiąc kości. Arias i Edrael, władcy Polan znajdujących się najbliżej hordy nieumarłych, poprowadzili swoich poddanych do bitwy. Kiedy łucznicy przynieśli wielkie straty w oddziałach szkieletów, Wieczna Straż tych dwóch władców przystąpiła do bezpośredniej walki, a błysk włóczni oznajmił ich przybycie. Strażnicy Polany otoczyli wroga, nękając go salwami wystrzałów z łuków. Kemmler został przyparty do muru i z desperacją wykorzystał wszystkie swoje siły. Wydając okropny okrzyk, przyzwał tuziny ogromnych nietoperzy, które zstąpiły z burzowego nieba. Gdy odrażające stwory wdzierały się w szeregi Wiecznej Straży, Kemmler pracował nad ponownym podniesieniem swoich nieumarłych legionów. Na jego złowrogi rozkaz połamane kości złożyły się w całość i jeszcze raz przystąpiły do walki. Widząc, jak ich wrogowie błyskawicznie odsuwają się od krawędzi porażki, przerażone Leśne Elfy zaczęły uciekać. Jedynie Durthu pozostał na polu bitwy, a nagła zmiana sytuacji sprawiła tylko, że jego ataki stały się jeszcze bardziej zaciekłe.

Arias i Edrael spróbowali ponownie zgromadzić swoje oddziały. Zdając sobie sprawę, że czyny przemówią znacznie mocniej niż słowa, Edrael dosiadł swojego smoczego sprzymierzeńca, Begeira Seuna, i wkroczył w sam środek pola bitwy. Dzięki swojej współpracy, elf i smok zdołali zrzucić z niebios jednego z nietoperzowych sojuszników Kemmlera. Ten akt zwycięstwa wzbudził iskrę nadziei w sercach Leśnych Elfów. Arias wykorzystał to i za pomocą swojej szlachetnej magii przemienił iskrę w nieopanowany płomień.

Wszystkie elfy, niczym jedna istota, odnalazły odwagę w swym sercu i ponownie przystąpiły do walki. Przegrana nieumarłej hordy stała się oczywista, gdy zasłona strzał ponownie zakryła niebo. Jeden z ogromnych nietoperzy zrzucił Edraela z grzbietu Begeira Seuna, ale Durthu w odwecie przycisnął paskudną bestię do ziemi i starł jej kości na proch. Zwiadowcy z Dzikiego Lasu chwycili za glewie, parując ciosy widm z niewiarygodną wprawą. Wkrótce kości i przerdzewiałe pancerze zaścielały całą polanę.

Tym razem potężne czary Kemmlera nie były w stanie ochronić go przed nieustępliwą szarżą Leśnych Elfów. Wiatry Magii osłabły, a on z ledwością uleczył swoje rany, nie myśląc już nawet o przywróceniu własnych sług. Z goryczą akceptując swoją klęskę, nekromanta uciekł. Pozostawił to, co zostało z jego niegdyś wielkiej armii, by ratować swoje nędzne życie. Przywołał ostatniego z wielkich nietoperzy, by następnie odlecieć na nim w stronę południowych gór. Minęło wiele długich lat, nim arcylicz ponownie odważył się przekroczyć granicę Athel Loren.

Źródła[]

Warhammer Armies: Wood Elves

Advertisement