Warhammer Wiki
Warhammer Wiki
Advertisement
Carcassonne

"Dzięki nam Bretonia może spać spokojnie. Naszym obowiązkiem jest bić orki, lecz nie żadamy za to żadnej nagrody. Jesteśmy Carcassończykami i będziemy walczyć dalej!"

-książe Huebald (jego najdłuższa zanotowana przemowa)

Księstwo Carcassonne jest wielkim księstwem leżącym na południowym krańcu Bretonii. Położone w dużej mierze w górzystych terenach jest jedną z najbardziej zmilitaryzowanych krain Bretońskich, koncentrując swoje siły na zwalczaniu orków mieszkających w górach Irrana. Niemalże każdy; w tym chłopi i kobiety potrafią sprawnie posługiwać się bronią. Co dziwne mieszkańcy Carcassonne posiadają szczególne zainteresowanie poezją i muzyką, zapewniając silne przyjazne relacje z sąsiadującym Brionne. Obecnym władcą księstwa jest książe Huebald.

Geografia[]

"Hm, Carcassonne... Piękne ziemie. Gdy przekroczyłam góry, to właśnie tam dostałam pierwszą robotę jako 'pasterka'. Razem z resztą kompanii dostaliśmy owieczkę i ruszyliśmy w góry. Nazwaliśmy ją Śnieżynka i szybko stała się maskotką oddziału. Przy okazji wypasu rozbiliśmy kilka band orków, a potem głupi zwierzak spadł ze skały. Niby żal, ale smakowała świetnie. Stwierdziłam wtedy, że czas poszukać nowej roboty."

-Marietta, najemniczka z Tilei

Mapa carcassonne

Księstwo Carcassonne to najdalej wysunięty na południe rejon Bretonii. Obejmuje znaczną część gór Irrana i graniczy od południa z Tileą, od zachodu z Estalią, zaś na schodzie rozciąga się tajemniczy las Athel Loren. Północną granicę wyznacza rzeka Brienne, której trzy główne dopływy, spływające z gór Irrana, dzielą Carcassonne na cztery regiony.

Ziemie wzdłuż większych rzek i ich dopływów nadają się pod uprawę, jednak większość terenów zajmują pastwiska, szczególnie na pogórzu. W górach również wypasa się owce, zaś tutejsi pasterze (a zwłaszcza pasterki) słyną w całej Bretonii z odwagi i sprawności w walce.

Dwa wschodnie rejony Carcassonne wchodziły niegdyś w skład księstwa Glanborielle, całkowicie zniszczonego przez najazd orków, który doprowadził do zjednoczenia ziem Bretonii. Granice dawnego księstwa wyznaczają ufortyfikowane wzgórza, które niegdyś strzegły bezpieczeństwa Glanborielle. Według legend te opuszczone warownie nawiedzane są przez duchy zabitych rycerzy, a w niektórych przypadkach opowieści zawierają znacznie więcej niż tylko szczyptę prawdy.

Głównym zagrożeniem dla Carcassonne są częste ataki orków z gór Irrana i Przeskoku. Na wschodzie księstwa obrońcy mogą niekiedy liczyć na pomoc poddanych Czarodziejki z Loren, choć Carcassończycy nigdy nie mieli tak dobrych kontaktów z "leśnym ludem" jak ich sąsiedzi z Quenelles. Jednak w większości przypadków muszą radzić sobie sami, polegając jedynie na męstwie i sprawności w posługiwaniu się orężem, z czego zresztą są znani w całej Bretonii.

W ostatnich czasach głośno było o spotykanych w górach wielkich zielonoskórych, silniejszych nawet od czarnych orków. Carcassońscy rycerze nazywają je żelaznymi orkami i twierdzą, iż bez wątpienia są one pomiotem Chaosu. Jak dotąd nikt poza mieszkańcami tego księstwa ich nie widział, nawet Tileańczycy, którzy po drugiej stronie górskiego łańcucha często odpierają ataki zielonoskórych. Wielu rycerzy i arystokratów z pozostałych księstw uważa, że opowieści o żelaznych orkach to wymysł Carcassończyków, którzy w ten sposób próbują uzyskać większe fundusze z królewskiego skarbca na walkę z zielonoskórymi, lub przynajmniej liczą na zmniejszenie podatków.

Znaczące miejsca[]

Ludność[]

Carcassończycy to wojowniczy lud, wierzą w swoją waleczność i uznają ją nie tylko za dziedzictwo, ale także obowiązek wobec ziemi i króla. Niemal wszyscy mieszkańcy tego księstwa, nawet chłopi i kobiety, potrafią władać bronią. Tę postawę hartują nieustanne napaści zielonoskórych, którzy niekiedy zapuszczają się daleko w głąb księstwa, nim wreszcie któryś z rycerzy wyruszy w pole z pełną siła i zmiażdży hordę napastników. Nie wynika to wcale z niedostatku męstwa czy braku zorganizowania. Po prostu ziemie Carcassonne są zbyt rozległe, by mogła ich skutecznie bronić garstka rycerzy z rozsianych po całym obszarze zamków.

Mimo zamiłowania do walki Carcassończycy generalnie nie traktują źle tych, którzy nie parają się wojaczką. Najlepiej widać to na przykładzie dobrych relacji z sąsiednim Brionne, o którym nie można powiedzieć, że kultywuje ducha krzewienia tężyzny fizycznej. Na tutejszych dworach chętnie gości się briońskich trubadurów, a wielu rycerzy z Carcassonne, jeśli ma ku temu okazję, udaje się w podróż, aby obejrzeć architektoniczną perłę Bretonii, jaką jest siedziba księcia Teoderyka. Carcassończycy zawsze chwalą osiągnięcia sąsiadów, jednocześnie chlubiąc się tym, iż to dzięki ich waleczności ktoś inny może zajmować się poezją i sztuką. Są przedmurzem Bretoniii i walczą, aby nikt inny nie musiał tego robić. Dla wielu Carcassończyków to powód do domu i wystarczająca nagroda za trudy.

Niektórzy rycerze z tej górzystej krainy ruszają na szlak, aby doskonalić sztukę władania orężem oraz nabrać doświadczenia w bojach i bitwach w innych rejonach Starego Świata. Inni po prostu nie mają powołania do wojaczki, więc opuszczają rodzinne strony, aby gdzie indziej zyskać pełne uznanie. Niektórzy co bardziej łagodnie usposobieni potomkowie rodów szlacheckich nie mogą znieść tradycyjnego przekonania, iż co prawda briońscy minstrele mają piękne głosy i potrafią wzruszyć do łez, jednak prawdziwy Carcassończyk powinien być wojownikiem.

Tradycje i zwyczaje[]

Carcassonne słynie w całej Bretonii z dwóch zwyczajów, które odcisnęły niezwykle silne piętno na świadomości jego mieszkańców. Pierwszym jest tradycja miecza rodowego. Wszyscy męscy potomkowie rodu szlacheckiego otrzymują w dniu narodzin piękny miecz. Zgodnie z tradycją to właśnie tego oręża powinni dotknąć jako pierwszej rzeczy na świecie. Następnie miecz zawiesza się nad kołyską, a potem nad łóżkiem chłopca, dopóki nie osiągnie on odpowiedniego wieku, aby pobierać naukę szermierki. Od tego czasu szlachcic nie powinien się rozstawać z mieczem, nawet podczas snu trzymając go blisko prawicy. Większość tutejszych rycerzy odmawia walki inną bronią, a wieloletni trening i niezwykła duchowa więź z mieczem sprawiają, iż rzeczywiście walczą nim lepiej niż innym orężem.

Drugim zwyczajem słynnym na całą Bretonię jest wynajmowanie "pasterzy". Oczywiście zwykłym chłopom nie można powierzyć tak istotnej funkcji, a żaden szanujący się bretoński rycerz nie splami się zatrudnieniem kompanii najemnej. Mimo to wypas owiec u podnóża gór, lub na wysoko położonych halach wymaga doświadczonych pasterzy, którzy potrafią obronić się w razie ataku zielonoskórych.

To prawda, że wielu chłopskich pasterzy (i pasterek) potrafi na tyle zręcznie władać bronią, aby w grupie obronić stado przed niewielką bandą orków, a nawet zdarzają się wśród nich doświadczeni tropiciele i łowcy, którzy samotnie przemierzają górskie ścieżki, wypatrując lub nękając zielonoskórych. Jednak w przypadku większej bandy nie mogą wiele zrobić, poza przesłaniem wiadomości do pobliskiego zamku, co z reguły i tak bywa działaniem spóźnionym. Dlatego carcassońscy rycerze opłacają cudzoziemskich "pasterzy", zazwyczaj doświadczonych w walce i wojnie podjazdowej, dla zachowania pozorów dając im owcę "do ochrony". Płaca nie jest zbyt wysoko, zaledwie 50 pensów dziennie, lecz wobec cudzoziemskich pasterzy okoliczni wielmoże wykazują zadziwiającą szczodrobliwość, nierzadko goszcząc ich na zamku, lub wspaniałomyślnie nagradzając pękatymi sakiewkami trud, jaki ponieśli w obronie biednej owieczki. Oczywiście zwykli pasterze nie mogą liczyć nawet na dobre słowo miejscowego pana.

Zatrudnianych w charakterze pasterzy najemników niezwykle bawi cała ta maskarada. W większości przypadków udaje im się powstrzymać chęć natychmiastowego upieczenia znajdujących się pod ich opieką "zasobów jadła o kluczowym znaczeniu dla wyżywienia regionu". Niektórzy nawet traktują dzielne owieczki jak maskotki oddziału, nadając im imiona i chroniąc podczas walki.

Źródła[]

Rycerze Graala FRP

Advertisement