Chotec jest bogiem słońca i jako taki jest przepełniony ognistą energią, która przeczy zimnokrwistej naturze rasy Lizardmenów. Jego kolor to ognisty pomarańcz, a jego wyznawcy noszą zbroje z błyszczącego złota i ikony, które odbijają światło słoneczne w oślepiających promieniach dookoła. To właśnie bezgraniczna energia sług Choteca czyni ich szczególnie niebezpiecznymi dla tych, którzy chcieliby wtargnąć do ich domeny. Wielu popełnia błąd zakładając, że są oni tak samo beznamiętni jak wszyscy Lizardmeni. Niestety, nie jest to prawdą, o czym niektórzy przekonali się na własnej skórze.
Dla Lizardmenów Stary znany jako Chotec jest Panem Słońca i jest czczony przez Skinków i Saurusów jako przynoszący ciepło i energię. Jego najbardziej zagorzali zwolennicy twierdzą, że ci, którzy otrzymali jego błogosławieństwo, są obdarzeni wielką siłą. Wszystkie większe miasta świątynne mają wielkie piramidy zbudowane ku czci Choteca - każda z nich jest tak usytuowana i ustawiona, aby wykorzystać moc słońca. Największa z takich świątyń znajduje się w Hexoatl - Mieście Słońca - i nie jest przypadkiem, że władca tego miasta, Lord Mazdamundi, jest najbardziej aktywnym ze wszystkich Slannów - niestrudzonym mścicielem, który nieustannie realizuje Wielki Plan Starych.
Jedna z opowieści mówi o magu z Jasnego Kolegium, który chciał udać się do Lustrii i zgłębić naturę sług Choteca, gdyż słyszał, że ich mistrzowie władają mocą ognia w sposób, który jego zdaniem może rywalizować z mocą jego kolegium. Według wszelkich informacji, mag ten był zarozumiałym i aroganckim osobnikiem, tak przekonanym o wyższości własnego powołania, że nie mógł sobie wyobrazić, iż Lizardmeni mogą okazać się jego rówieśnikami, a tym bardziej przewyższać go w Siódmym Zakonie. Wyruszając do Lustrii, mag przez wiele lat poszukiwał sług Choteca, przemierzając wielkie szlaki wodne Nowego Świata w towarzystwie armii najemników wynajętych na koszt Kolegium Jasności. Po niemal dekadzie poszukiwań Kolegium Jasności nakazało magowi powrót, gdyż jego poszukiwania nie przynosiły żadnych rezultatów. Zrozpaczony mag postanowił wyruszyć na jeszcze jedną wyprawę do dżungli, zanim wróci do Altdorfu. Zdecydował się wyruszyć na południe i dotrzeć do Pahuax, ale jego flotylla została złapana przez sztorm i popłynęła wiele setek mil na wschód, zanim prądy przecinające Wielki Ocean zmiotły ją na zachód i południe, rozpraszając flotę na Wybrzeżu Wampirów. Flotylla była beznadziejnie rozdzielona, ale mag dostrzegł na południowym horyzoncie ciemny ląd, spowity wulkaniczną chmurą. Doszedł do wniosku, że to z woli bogów mag Jasnego Kolegium musi być przyciągnięty do tak ognistego miejsca. Na sczerniałym brzegu dostrzegł wielki zastęp stojący na straży przy krawędzi krateru, z którego wydobywał się piekielny blask i uznał, że oto wreszcie znalazł sługi Choteca. Rzuci wyzwanie ich przywódcy, pokona go i wydobędzie jego tajemnice z umierającego umysłu.
Kapitan statku maga miał jednak inne pomysły i odmówił przybicia do brzegu. Mag ogłosił, że kapitan naruszył kontrakt z Jasnym Kolegium, wypowiadając przy tym różne groźby. Kapitan spojrzał na swoją załogę, która, jako przesądni marynarze, nie czuła się dobrze z obecnością czarodzieja na swoim statku, w dodatku zbuntowanego. Tlący się mag zdał sobie sprawę z tego, co ma się wydarzyć i zaczął wypowiadać inkantację. Spóźnił się jednak, bo w jednej chwili dopadły go morskie psy. Zadały mu najcięższą zniewagę dla Jasnego Czarodzieja, wrzucając go do morza, gdzie był zmuszony płynąć do czarnego brzegu. Mag musiał dotrzeć do względnie bezpiecznej plaży, gdyż gdy statek ponownie skierował się na północ, wyspa ożyła dzięki epickiemu pokazowi piromancji. Wielkie eksplozje były widoczne przez całą noc i ponad horyzontem, gdy marynarze starali się oddalić jak najbardziej od wulkanicznej wyspy. Siły uwolnione tego dnia były tak potężne, że podobno starsi Jasnego Kolegium poczuli ich żar w Altdorfie i wiedzieli, że jeden z nich zginął z rąk wroga o wiele bardziej uzdolnionego w manipulowaniu Wiatrem Aqshy niż jakikolwiek śmiertelnik. Od tamtego dnia po dziś dzień Jasne Kolegium zakazuje swoim członkom podróżowania do Lustrii.