,,Wrzystko co widzem jezd moje. To co tam dalej terz tylko żem tam jeszcze nie dotarł"
- Grimgor Ironhide

Grimgor Żelaznoskóry (Grimgor Ironhide) - Czarny Ork, przez wielu uważany za jednego z największych i najgroźniejszych wodzów Czarnych Orków (Black Orc), jaki kiedykolwiek żył. Ten potworny wojownik dokonał wielkiego zniszczenia w całym Starym Świecie i poza nim, domagając się poddaństwa wielu plemion Orków i Goblinów i czyniąc Górę Czerwonego Oka sercem swego małego imperium. Wielu wrogów Grimgora szybko zrozumiało, że wódz orków nie jest zwykłym zielonoskórym. Jego żądza walki jest olbrzymia; zawsze szuka najcięższej walki i najsilniejszego przeciwnika, aby sprawdzić swoje umiejętności. Jego dzikość, którą zaszczepił sobie na polu bitwy, sprawiła że zyskał ogromną liczbę lojalnych wojowników zielonoskórych, a dzięki tej armii był w stanie spustoszyć ziemie Imperium, Królestwo Kislevu i krasnoludzkie twierdze przez wiele długich lat. Grimgor nigdy nie przegrał żadnej walki, i tęskni za dniem, w którym może sprawdzić swoje niesamowite umiejętności z przeciwnikiem z taką samą miarą potęgi jak jego własna. Ten wódz nigdy nie przestanie, dopóki ten dzień nie nadejdzie, i będzie kontynuował swój krwawy podbój, dopóki nie będzie rządził całym światem.
Historia[]

Niewielu wie o wczesnej historii Grimgora Żelaznoskórego. Przybył ze wschodu, z Płonących Pustkowi wraz z nieznaną liczbą siwych, zmęczonych i głodnych przybocznych Czarnych Orków, znanych teraz innym Orkom jako "Nieśmiertelniaki". Po wejściu do północnej części Gór Krańca Świata szybko przejął pierwsze plemiona Zielonoskórych, które napotkał i w ciągu miesiąca wykroił dla siebie małe imperium. Stamtąd wyznaczył kampanię zniszczenia, którą Góry Północne rzadko widywały w swojej historii.
"Wspierany przez swojego ochroniarza Czarnego Orka "Da Immortulz", Grimgor jest "Da Best" - brutalną wolą Gorka urzeczywistnioną."
-Zielony Rzeźnik.
Nikt nie zna wczesnej historii Grimgora Ironhide'a. Przybył on ze wschodu, wyruszając z Blasted Wastes z nieznaną liczbą zmęczonych i głodnych ochroniarzy Czarnych Orków, znanych teraz innym Orkom jako "Da Immortulz" (Nieśmiertelni). Po wkroczeniu do północnej części gór Worlds Edge szybko przejął pierwsze napotkane plemiona Zielonoskórych i w ciągu miesiąca stworzył sobie małe imperium. Stamtąd wyruszył na kampanię zniszczenia, jaką północne Góry Worlds Edge rzadko widziały w swojej historii.
Pierwszymi, którzy odczuli gniew Grimgora, były krasnoludy z Karak Kadrin. W wielu bitwach, które nastąpiły później, Krasnoludy były świadkami porażki za porażką z rąk Grimgora i jego zwolenników. Grimgor ani razu nie próbował zająć samego krasnoludzkiego gospodarstwa, zawsze zadowalając się zabijaniem armii, które zostały wysłane, by go pokonać. Krasnoludy straciły tak wielu wojowników, że w końcu nie pozostało im nic innego, jak usiąść za murami i potężnymi drzwiami Karak Kadrin i czekać na szybko zbliżającą się zimę, by zrobić to, czego nie mogli zrobić: zmusić Grimgora do odwrotu.
Bitwy z Kislevem[]
Grimgor jednak nie chciał czekać. Znudziło mu się zabijanie krasnoludów, więc skierował swoją armię na północ i zachód, przez góry, w dół Przełęczy Szczytowej i do Kislevu. Ponownie nie udało się zatrzymać armii Grimgora, miasta zostały zniszczone, a ich mieszkańcy zabici. Trzy armie Kislevite zostały wysłane, aby powstrzymać to nowe zagrożenie i wszystkie trzy armie zostały zniszczone. Gdy Grimgor zbliżał się do samego miasta Kislev, natura zwróciła się przeciwko Grimgorowi. Ogromna zamieć, przywołana przez Katarin, Królową Lodu, uderzyła w nacierającą hordę zielonoskórych. Tysiące zielonoskórych zamarzło na śmierć, a dziesiątki innych zginęło z rąk Grimgora, który wściekły nie chciał się zatrzymać na swojej drodze zniszczenia. Szamani orków zaczęli mówić o burzy jako nienaturalnej i w końcu Grimgor musiał zawrócić swoją hordę i udać się z powrotem w góry. Jak maszerował z dala od Kislev burza osłabła, ale jak tylko Grimgor odwrócił się z powrotem do Kislev, burza będzie szaleć ponownie zatrzymując go w jego utworów. Wrócił do Worlds Edge Mountains wściekły, pragnąc wroga, aby zmiażdżyć.
Grimgor zdecydował, że potrzebuje bazy, z której mógłby zaatakować otaczający go świat. Zamieszkał w opuszczonej krasnoludzkiej twierdzy Karak Ungor, podbijając plemiona Nocnych Goblinów, które tam mieszkały. Z Karak Ungor Grimgor mógł wiosną i latem uderzać na krasnoludy z Gór Krańca Świata oraz na ludzi z Kislevu i Imperium. W zimie Grimgor wycofywał się na niższe poziomy ładowni i walczył z Skavenami, którzy próbowali najechać upadłą ładownię.
Bitwy z Skavenami[]
"Oni lubią walczyć pod ziemią... ale my też! Zapytaj jakiegokolwiek szczurołapa pod Górą Czerwonego Oka!"
-Grimgor, przed walką z armią Krasnoludów.
Przed nadejściem Grimgora, górne poziomy Karak Ungor były w posiadaniu plemienia Nocnych Goblinów znanych jako Czerwone Oczy. Czerwonoocy, przez wiele lat, walczyli z wrogiem o dolne rejony krasnoludzkiego gospodarstwa. Tymi wrogami byli Skavenowie z klanów Mors i Moulder. Na wieść o Skavenach poniżej Grimgor i jego Czarni Orkowie szybko przyłączyli się do walki. Setki Skavenów zginęło z ręki Grimgora i jego chłopaków, ale to, co nie było zaskoczeniem, nie miało znaczenia dla Skavenów. Za każdym razem, gdy ta jedna siła została zniszczona, a tunele oczyszczone ze szczurów, odkrywano nowe ukryte tunele i setki kolejnych Skavenów wyskakiwały z ciemności, by zaatakować Orków i Gobliny z armii Grimgora.
Grimgor odnalazł swoją niekończącą się walkę i był zadowolony. Na wiosnę wyprowadzał część swoich sił, by atakować ziemie powyżej, a zimą wracał, zagłębiał się w tunele Karak Ungor i Góry Krańca Świata, by wyrżnąć Skavenów.
Z czasem Grimgor i jego horda zaczęli spychać Skavenów coraz głębiej w tunele Gór Krańca Świata. Straty po obu stronach były ogromne. Grimgor nie przejmował się stratami, gdyż liczyła się tylko bitwa. Przywództwo Klanu Moulder zaczynało się niepokoić. Grimgor odpychał Skavenów i, o czym nie wiedział, zbliżał się do granicy bazy Klanu Moulder, "Hell Pit". Szczególnie zaniepokojony był jeden Skaven - Throt Nieczysty. Sam Mistrz Moulder widział w Grimgorze zagrożenie nie dla swoich ludzi, lecz dla swoich eksperymentów. Grimgor za bardzo zbliżył się do jego osobistego laboratorium i zabawek. Aby położyć kres temu zagrożeniu, Throt zebrał swoje najsilniejsze Szczuroogry i wypuścił je na zbliżającą się hordę orków, zaskakując Grimgora i jego orków.
Dziesiątki Rat Ogrów początkowo były w stanie odeprzeć najeźdźców, aż Grimgor otrząsnął się z zaskoczenia. Uśmiechając się, szybko znalazł miejsce, z którego mógł walczyć z tym nowym wyzwaniem. Umieszczając się w wąskim tunelu, Grimgor stanął samotnie przeciwko Szczurzym Ogromom, podczas gdy Orkowie i Gobliny uciekli z powrotem na wyższe poziomy. Przez wiele godzin Grimgor walczył z Ogrami Szczurów, zabijając wszystkich, którzy stanęli przeciwko niemu. Wkrótce Rat Ogry i Skaven wycofały się, nie mogąc pokonać tego szalonego zielonego potwora. Na wieść o klęsce jego zmutowanych Rat Ogrów, Throt wpadł w furię. Wyglądało na to, że będzie musiał osobiście stawić czoła temu zagrożeniu dla jego pokoju. Zebrawszy swoje najgroźniejsze stworzenia, Throt wyruszył, by stawić czoła Grimgorowi, ale zielonego potwora już nie było. Wściekły, że musiał przerwać eksperymenty, by stawić czoła zagrożeniu ze strony Zielonoskórych, a teraz odkrył, że Grimgor zniknął w górnych partiach Karak Ungor, Throt uwolnił swoje śmiercionośne, zmutowane twory i rzucił je na Imperium.
Nowe wyzwania[]
"Rozniosę ich w pył. Zmielę ich kości. Spalę ich miasta i miasteczka. Spalę je w wielkim ogniu i upiekę. Rozwalę im łby, połamię twarze i będę skakał na kawałkach, które pozostały. A potem będę naprawdę wredny..."
-Grimgor Ironhide, Black Orc Warboss.
Grimgor nie uciekł z tuneli pod Górami Krańca Świata, ponieważ obawiał się zbliżającego się Throta. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że szalony Skaven jest już w drodze. To nuda sprawiła, że Grimgor powrócił do Karak Ungor. Po walce ze Szczurzymi Ogrami Grimgor stał się znudzony. Widział, że Szczurze Ogry to najlepsze, co Skavenowie mogli wysłać przeciwko niemu, a po stawieniu czoła temu wyzwaniu nie pozostało mu już nic do zrobienia. Lata zabijania Skavenów, ludzi i krasnoludów już go nie interesowały, więc skierował swoją uwagę gdzie indziej, w poszukiwaniu nowych wyzwań.
Zebrawszy swoją armię, Grimgor obrał kurs na północ i wschód. Zamierzał spróbować przejść przez zdradziecki region, gdzie Góry Krańca Świata spotykają się z Górami Żałoby. Żadnej innej armii nie udało się przejść tej przeprawy, co było dla Grimgora jeszcze większym powodem do sukcesu. Po raz kolejny podjął wyzwanie, ale niebawem jego armia przekroczyła pierwsze pasmo górskie, a na ich drodze pojawiło się drugie. Grimgor rozkazał swojej armii iść dalej, słabsze Gobliny ginęły setkami z zimna i śniegu, dziesiątki innych padały pod toporami Grimgora, gdy próbowały uciekać z powrotem w stronę, z której przyszły. Reszta armii, głównie Orkowie, maszerowała dalej, bojąc się Grimmora bardziej niż gór i zimy. Tydzień później horda dokonała rzeczy niemożliwej. Przekroczyła drugie pasmo górskie i dotarła na otwarte stepy, na wschód od Gór Krańca Świata - do Krainy Wielkiej Czaszki.
Burza Chaosu[]
"Dat's right, I ain't never not winning before but I still ain't been beat..."
-Grimgor, po walce z Północnikami z Cromu.
Gdy Grimgor siedział wzdłuż najbardziej bezpośredniej drogi do Imperium ze wschodu, na północy zbierały się burzowe chmury wojny. Siły Chaosu zbierały się pod sztandarem Archaona, Władcy Czasów Końca i jego zwolenników. Na północ od Krainy Wielkiej Czaszki tysiące plemion kurgańskich maruderów zebrało się pod sztandarem zwiastuna Archaona, Croma Zdobywcy, Przywoływacza Burz. Z czasem ziemie na północy nie były w stanie dłużej utrzymać plemion i w krwiożerczym potopie Hordy Chaosu zstąpiły na południe, do Krainy Wielkiej Czaszki. Niczym szarańcza na polach uprawnych, dzikoocy Kurgani spustoszyli wszystko, co stało przed nimi. Setki plemion Zielonoskórych, które znalazły się na ich drodze, zostały zniszczone. Crom prowadził swoją armię na południe, a następnie na zachód w kierunku Wysokiej Przełęczy, w kierunku Imperium, w kierunku Grimgoru.
Gdy Crom dotarł do podgórza poniżej przełęczy, drogę zagrodziły mu kolejne szeregi orków i goblinów. W przeciwieństwie do innych Zielonoskórych, których jego siły pokonały podczas marszu, ci Zielonoskórzy wyglądali na uporządkowanych i gotowych do walki. To była armia Grimgora. Grimgor, znudzony wyzwaniem, jakie stanowiły plemiona stepowe, na wieść o zbliżaniu się Croma z ochotą wysłał swoją armię na północ. Ponownie było to wyzwanie, któremu warto było stawić czoła. Przybywając przed Hordą Chaosu, Grimgor rozkazał swoim siłom zablokować ujście przełęczy, upewniając się, że Crom i jego armia nie będą mieli innego wyboru, jak tylko stawić mu czoła.
Gdy słońce wyłoniło się zza Gór Żałoby, obie armie spotkały się. To miała być największa bitwa, jaką kiedykolwiek widziano w Mrocznych Krainach. Obie armie zderzyły się w bitwie, ludzie i Zielonoskórzy ginęli setkami, kurgańscy wojownicy walczyli za swojego Pana Croma i swoich Mrocznych Bogów jak opętani, Orkowie i Gobliny obojętni na swoje straty walczyli dla samej radości walki i zabijania. Ale tym razem to Zielonoskórzy zawiedli. Nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z ludźmi, którzy walczyli z taką krwawą furią. Na każdego zabitego mężczyznę przypadało dwóch lub trzech, którzy zajmowali ich miejsce, wydawało się, że nie ma końca. Spotkali przeciwnika, który był tak samo obojętny na straty jak oni, armię ludzi tak niepodobną do słabych ludzi z zachodu. Grimgor walczył z Cromem przez wiele godzin i prawie wygrał, ale po wielu godzinach bitwy, z tysiącami zabitych po obu stronach, to Orkowie zostali pokonani i uciekli z pola bitwy.
Da 'Ardboyz[]
Po walce z Cromem, Grimgor otrzymał nowy cel - odkupić swoje winy w oczach Gorka i odzyskać tytuł najokrutniejszego, najpodlejszego i najtwardszego wodza, jaki kiedykolwiek żył. Jego armia przetrwała lata nieustannych walk z ludźmi, Skavenami, innymi plemionami orków, a teraz także z hordami Chaosu. Choć nie była już tak liczna jak kiedyś, zwłaszcza od czasu, gdy wybił gobliny za ich słabość, ci, którzy przeżyli wyczyny Grimgora, byli zahartowanymi weteranami niezliczonych bitew. Z tymi "Ardboyz", jak Grimgor zaczął ich nazywać, władca powrócił do Starego Świata, by pokazać młodemu Archaonowi, kto tu rządzi.
Maszerując przez Kislev, armia Grimgora wyrżnęła w pień zarówno Północnych, jak i Kislevitów, mordując wszystkich, których napotkała. Wraz z nim, jego chłopcy przywieźli Effigy of Gork, tytaniczny kamienny pomnik, który został wyrzeźbiony przez Grimgora jego własnym toporem. W miarę jak rozchodziły się spanikowane wieści o postępach Grimgora, dotarły one do innych plemion orków żyjących w górach na krańcach świata. Zdając sobie sprawę, że Imperium jest teraz zwierzyną łowną, dziesiątki tysięcy orków wyległo ze swych górskich kryjówek, niektórzy z własnymi, prymitywnie wyciosanymi lub skonstruowanymi podobiznami.
Sam Grimgor podążał szlakiem zniszczenia prowadzącym do Middenheim i zdając sobie sprawę, że Archaon zamierza szturmować miasto, zdecydował, że jego chłopcy też muszą wziąć udział w akcji, w przeciwnym razie kto by go kiedykolwiek potraktował poważnie. Dzięki ludzkim niewolnikom zdobytym od różnych plemion i band, które niefortunnie pomyliły Grimgora z sojusznikiem, Grimgor zbudował dwie potężne maszyny wojenne.
Da Godz, jak je nazywano, były potężnymi wieżami oblężniczymi zbudowanymi w kształcie Gorka i Morka. Z brzucha Gorka wyrastał potężny taran, a Mork był zwieńczony największym Rock Lobberem, jakiego orkowie kiedykolwiek widzieli. Szamani tańczyli na szczycie ogromnych machin wojennych, podczas gdy osobista skalna Effigy Gorka Grimgora pulsowała mocą Waaagh! Wiedząc, że bogowie chcą, by się sprawdził, przyłączył się do ataku...
Da Best?[]
Gdy godzina wydawała się już ciemna dla Imperium, Valten doprowadził w końcu do pojedynku z Archaonem, Everchosenem. W odwecie za rumaka, którego stracił na rzecz artylerii Chaosu, Valten zniszczył najpierw daemonicznego wierzchowca Archaona, rzucając Władcę Chaosu na ziemię. Gdy podniósł Młot Sigmara, aby zadać mu zabójczy cios, Archaon uwolnił moc Daemona, związanego w jego mieczu. Cios Valtena, który nie został zatrzymany, rozerwał zbroję Archaona i powalił go na ziemię. Gdy Valten próbował wyrwać ostrze Archaona, Archaon odzyskał równowagę i zadał Valtenowi kolejny śmiertelny cios, rozcinając jego napierśnik i przewracając go na plecy. Archaon był najwyraźniej w szoku, widząc znak Sigmara na piersi Valtena i został zaatakowany przez Luthora Hussa, który wymierzył serię ciosów Everchosenowi, w tym potężny cios w głowę, który powalił go na kolano. Archaon pokonał jednak Hussa i rzucił nim w poprzek pola bitwy
Wtedy to przez szeregi bitwy przedarł się potężny Czarny Ork. Był to Grimgor Ironhide, a jego głowa zderzyła się z głową Archaona. Zanim Archaon zdołał odzyskać równowagę, ork podniósł swój wielki topór i zamachnął się nim szerokim łukiem, który rozciął tarczę Władcy Chaosu na pół i posłał go na ziemię. Tymczasem wokół niego Immortulz Grimgora spadł na Miecze Chaosu, wybranych rycerzy Archaona. Pobliscy ludzie z Imperium ledwo mogli uwierzyć, że ich wybawienie przyszło z tak niespodziewanej strony
Miecz demona Archaona wystrzelił, ale cios został zablokowany przez topór Grimgora. Dziki władca uderzył mocno w ramię miecza Archaona, wytrącając mu z ręki piekielne, płonące ostrze. Następnie Grimgor dwukrotnie uderzył Archaona w twarz, po czym przyłożył swój topór do gardła przeciwnika. Zamiast jednak zadać ostateczny cios, Grimgor oszczędził swego przeciwnika, pozwalając mu osunąć się na ziemię. Ork ogłosił "Grimgor iz da best!" i zszedł z pola walki, wiwatowany przez swoich zwolenników...
Po zwycięstwie nad Archaonem, Grimgor przez wiele dni rozmyślał w swoim obozie w Górach Środkowych. Jak zwykle rozpaczał, na tyle na ile ork może znać takie emocje, że nigdy nie znajdzie przeciwnika godnego jego uwagi. Podejmował i zabijał każdego ze swoich podwładnych, który choćby spojrzał na niego zabawnie, ale wciąż nie cieszył się z dobrego wyzwania. W przerwach między bezmyślną przemocą, przeszukiwał Góry Środkowe i zagłębiał się w cuchnące legowiska dziwacznych bestii, które tam żyły. Ale żadna Chimera, Manticore czy Harpia nie była w stanie odwrócić jego uwagi, choć zwłoki zabitych karmiły jego hordy przez wiele dni.
Korona Nemezis[]
"Wieści o Koronie Nemezis szybko dotarły do Grimgora Ironhide'a. Ze swojego obozu w Górach Środkowych, Grimgor nakazał swoim boyz odzyskać koronę. Wierzy, że najwięksi wojownicy na świecie rzucą mu o nią wyzwanie..."
-Grimgor poszukuje ostatecznego bossa-czapki.
Po zwycięstwie nad Everchosenem, Grimgor przez wiele dni rozmyślał w swoim obozie w Górach Środkowych. Jak zawsze, rozpaczał - na tyle, na ile można powiedzieć, że Ork zna takie emocje - że kiedykolwiek znajdzie wroga godnego jego uwagi. Wziął na siebie i wyrżnął każdego ze swoich podwładnych, który choćby spojrzał na niego zabawnie, ale wciąż nie cieszył się z dobrego wyzwania. Pomiędzy walkami bezmyślnej przemocy, przeszukiwał Góry Środkowe i zagłębiał się w cuchnące legowiska dziwacznych bestii, które tam żyły. Jednak żadna Chimera, Manticore czy Harpia nie była w stanie odwrócić jego uwagi, choć zwłoki zabitych przez niego zwierząt karmiły jego hordy przez wiele dni.
Jednak pewnego dnia do obozu Grimgora wbiegł Goblin, piszcząc wysokim głosem o wydarzeniach na południu. Grimgor kazał go uciszyć, nie chcąc mieć do czynienia z taką wrzawą. Kilka godzin później przybył kolejny Goblin, już nie tak wysoki jak pierwszy, i doniósł, że armie Ludzi i Krasnoludów zbierają swoje siły, by odnaleźć największy, najbłyskotliwszy, najbardziej bossowy kapelusz na świecie... Koronę Nemezis. Noszący ją byłby najwspanialszy ze swojej rasy, a wszyscy jego wrogowie próbowaliby go za nią zabić. Grimgor uznał, że jeśli to prawda, to może użyć korony, by przyciągnąć do siebie każdego wroga na świecie, by walczyć o nią. Nie obchodziło go, czy daje ona jakieś zdolności - nie miał ich potrzeby - zależało mu jedynie na tym, by inni przychodzili rzucić mu wyzwanie. Tak więc Grimgor Ironhide rozkazał swoim szefom przeszukiwać ziemie w poszukiwaniu Korony Nemesis i wkrótce ogromna armia Zielonoskórych szukała artefaktu, chcąc go zaprezentować swojemu władcy.
Wyposażenie i umiejętności[]
Grimgor był niemal niepowstrzymanym awatarem gniewu i zniszczenia. Nawet potężny Archaon Wszechwybraniec nie mógł stanąć przeciwko niemu samemu, mimo używania mocy U'zhula. Tchórzliwe pociski po prostu odbijały się od czaszki, a największe rany były ignorowane przez potężnego wojownika. Nawet (podobno) pokonał samego Morka w konkursie na uderzenie głową.
Gitsnik; To wielki i poplamiony krwią topór o dwóch ostrzach, który nazywany jest po prostu "zabójca wroga", Ma wiele ozdób i sakiewek przykutych do jej żeleźca. Ostrza naznaczone są przez potężne czary stworzone przez potężnych orczych Szamanów, które umożliwiają ponuremu Glitsnikowi złagodzenie prędkości.
Pancerz Ukuty z Krwi; Poobijany, pokryty szczerbami i powykrzywiany, podobnie jak jego właściciel, pancerz dobrze służył Grimgorowi w wielu bitwach.
Wszechogarniające Oko Morka; Ten niewielki potężny artefakt zwisający ze zbroi Grimgora, wygrany ze zwycięskiego pojedynku z Morkiem (jak twierdzi Grimgor). Poprzez swój talizman Mork czuwa nad Grimgorem i chroni go przed czarem wroga.