Hexoatl, Miasto Słońca, jest najbardziej wysuniętą na północ świątynią-miastem, położoną na Przesmyku Pahuax. Jest to pierwsza linia obrony Lustrii przed najeźdźcami z północy. Szarych Strażników, czujące pasmo górskie stworzone przez Lorda Mazdamundi, można znaleźć dwieście mil na północ od Hexoatl. Góry te, stworzone w celu powstrzymania armii Mrocznych Elfów, które groziły zalaniem miasta, okazały się tak skuteczne, że mag-kapłan zaczarował je na stałe.
Przez całą swoją historię Przesmyk Pahuax był częstym miejscem lądowania dla koniowatych, które przetrwały podróż przez Wielki Ocean. Wszystkie osady intruzów zostały zlikwidowane, z wyjątkiem Skeggi, której mieszkańcy okazali się na tyle mądrzy, by unikać konfliktu z armiami Mazdamundi. Hexoatl jest, co zrozumiałe, najbardziej wojowniczym z miast-świątyń. Otacza je nie tylko dżungla, ale także wysokie mury, na których stoją liczne wieże. Szeregi Saurusów i Straży Świątynnej maszerują szerokimi alejami, a patrole Skinków, wzmocnione całymi stadami Stegadonów, przeczesują okoliczne ziemie na setki mil dookoła, aby upewnić się, że każde zagrożenie zostanie powstrzymane, zanim dotrze do Hexoatl.
Historia[]
"Wewnątrz Błogosławionego Inkubatora przetrzymywane są bestie Hexoatl, gotowe, by Stary Itzl odcisnął na nich swoje piętno."
-opis Błogosławionego Inkubatora.
Jak zawsze, Hexoalt był bramą do Lustrii dla najazdów z północy. Przez tysiące lat opierał się, mimo utraty kilku sąsiednich miast, ale jedna szczególna inwazja nie przypominała niczego, co widziano od czasów Pierwszej Inwazji Daemonów. Gdy tylko kilka zaginionych tablic zostało dostarczonych do Hexoatl, w geomantycznej sieci rozbrzmiały inne zakłócenia.
Magowie-Kapłani nie potrafili wskazać ich źródła, a Slannowie, którzy nie zajmowali się badaniem nowo odnalezionych tablic, szukali odpowiedzi na pytanie, co wywiera coraz większy nacisk na arkaniczne strażnice, które pomagają utrzymać potęgę Chaosu w ryzach. Nie było jednej odpowiedzi, gdyż w dziesiątkach miejsc na całym globie ludzkie plemiona z północnych krain, żyjące na morzu, poszukiwały starożytnych kamieni drogowych. Niektóre z nich, jak Złoty Ziggurat, pozostały opuszczone w dzikich zakątkach świata, podczas gdy inne były bronione przez różne stworzenia i rasy; w wielu przypadkach Elfy, przyciągnięte niewidzialną mocą, zakładały kolonie na szczycie starszych ruin, nieświadomie służąc jako strażnicy odległych węzłów. Z ogniem i rzezią, Northmeni szturmowali te garnizony i zburzyli stojące kamienie, poświęcając je na nowo swoim mrocznym bogom. Wpływ na geomantyczną sieć był bardzo odczuwalny, gdyż każdy utracony obiekt osłabiał całość.
Slannowie zdawali sobie sprawę z tego, że Chaos jest na fali wznoszącej i przewidywali, że po atakach na punkty węzłowe może nastąpić jedynie bezpośredni atak na samą Lustrię. Lustria jest jednak rozległa, a to, gdzie może uderzyć wróg, było ukryte przed ich przewidywaniami. Miasma umysłu, która dotknęła magów-kapłanów od czasu Wielkiej Katastrofy, nasilała się, a każdy Slann czuł, że jego uporządkowane i spokojne myśli ciągną się we wszystkich kierunkach. Wraz z wyczerpaniem tak wielu świętych miejsc, na pewien czas równowaga została utracona, a Magowie-Kapłani byli ślepi na to, co miało się wydarzyć. Z dżungli na północ od Hexoatl nadciągnęła ogromna armia, złożona z tysięcy śmiertelnych sług Chaosu. Na ich czele stał zastęp najemników Mrocznych Elfów z Naggaroth, pełniący rolę zwiadowców dla hord z północy. Na czele sił, na szczycie ziejącego dymem smoka o odcieniu północy, jechała istota najczystszego zła - Vashnaar Dręczyciel, namaszczony czempion Mrocznych Bogów.
Oblężenie Hexoatl (2521 IC)[]
Ponieważ kamienie strażnicze nie działały, wojska Chaosu wkroczyły niezauważone do Lustrii. Jako pierwszy najeźdźców zauważył Mistrz Nieba Hexoatl, wódz Skinków o imieniu Tiktaq'to. Na szczycie swojego Terradona szybko wysłał wiadomość do Hexoatla, ale ku jego przerażeniu, Lord Mazdamundi był nieobecny; ukryty na szczycie ruin w dżungli kontemplował niedawno odkryte tablice. Wszyscy pozostali magowie-kapłani byli w transie i nie obudzą się przez wiele dni. Przejmując dowództwo nad armią Hexoatl, Tiktaq'to przystąpił do obrony miasta, a następnie przeprowadził serię ataków w celu spowolnienia wroga. Przez trzy dni i noce Tiktaq'to i jego powietrzna armia Jeźdźców Terradonu nękali zbliżające się wojska. Uderzali z góry, przeprowadzali kontrataki i zrzucali głazy, które rozbijały maszerujące kolumny. Czwartego dnia, gdy wróg pałał gniewem i szukał okazji, by zlikwidować irytującą niedogodność, Tiktaq'to zwabił wiele plemion barbarzyńskich jeźdźców i kawalerię Naggarothi na Bagna Krwawego Wybuchu, gdzie wpadli w zasadzkę. Mimo tych strat, siły Chaosu posuwały się naprzód i zdominowały wszystkie podejścia do Hexoatl.
Gdy te dwie wielkie siły zaczęły się na dobre ścierać, kilku młodszych Slannów przebudziło się i straszliwe wybuchy czarodziejskiej mocy rozerwały niebo na strzępy. Pośród rozległej rzezi Vashnaar zadał śmierć. Wspierany przez bogów Chaosu, nikt nie był w stanie mu się przeciwstawić. Chociaż Saurusowie walczyli z zimną krwią i dyscypliną, to jednak byli spychani do tyłu, aż zastępy Chaosu znalazły się u bram miasta-świątyni i rozpoczęło się oblężenie Hexoatl. Podczas gdy czarnoksiężnicy Chaosu i Slannowie rozświetlali powietrze mistycznymi pojedynkami, Vashnaar dręczyciel rozkazywał zgromadzić baterie machin wojennych, jakich jeszcze nigdy nie widziano w Lustrii. Wszystkie koła zębate, tryby i ogromne, trawione runami beczki były maszynami oblężniczymi, skręconymi tak, by pomieścić torturowane dusze Daemonów. Ich ogień był wściekłością, która się objawiła, a płonące hełmy rozbiły kamienne bloki murów Hexoatl, tworząc dziury. W te wyrwy Vashnaar wprowadził swoich ciężko opancerzonych wojowników, elitarnych zabójców jego armii. W ich awangardzie ścigały się zmutowane behemoty, muskularne potwory zbudowane z zębów i wściekłości.
Obrońcy Hexoatl raz po raz odpierali ataki Chaosu na mury. Z dżungli nadciągały powietrzne szturmy prowadzone przez Tiktaq'to, a skrzydła jego powietrznych szturmowców zasłaniały słońce. Wiele machin wojennych wroga zostało zniszczonych, lecz po upływie dwóch cykli księżyca bitwa wciąż trwała i tylko kwestią czasu było wkroczenie sił Chaosu do miasta. W sześćdziesiątym trzecim dniu oblężenia wszystko się jednak zmieniło. Gdy słońce wzeszło nad krańcem świata, z otulonej mgłą dżungli dobiegł sauryjski ryk. Siły Chaosu stały oniemiałe, szukając źródła tego ryku, a ziemia zaczęła się trząść pod ciężkim stąpnięciem. Dżungla wybuchła, a na jej czele stanął Grymloq, potężny karnozaur. Na jego grzbiecie siedział Kroq-Gar, wielki wódz wojenny Saurusów, a za nim armia kawalerii Cold One. Aby stawić czoła temu nowemu zagrożeniu, Vashnaar Dręczyciel dosiadł swojego smoka i zaatakował. Jednak armia Kroq-Gara nie była sama.
Zebrał wokół siebie potęgę Lustrii, armię, której potęgi nie widziano od czasów Wielkiej Katastrofy, przybył Lord Mazdamundi. Jechał na Stegadonie tak wielkim, że dżungla rozstąpiła się w ślad za nim. W oczach Slanna płonęły pradawne wyroki Starych Ludzi, a na jego rozkaz ziemia się rozstąpiła, tworząc szczelinę, która pochłonęła połowę zastępów Chaosu, zanim rozpoczęła się prawdziwa bitwa. I cóż to była za bitwa - Kroq-Gar i Vashnaar stanęli w szranki, a każdy z nich był równy drugiemu. Reptiliańskie tytany z dawnych czasów starły się z potworami z północy. Z hukiem wojennych rogów bramy Hexoatl zostały otwarte, a obrońcy ruszyli, by dołączyć do walki. Obleczeni w stal barbarzyńcy zderzyli się z pokrytymi łuskami wojownikami Saurusów, a rzeź była totalna.
O zmierzchu Lord Mazdamundi i Kroq-Gar stanęli na polu bitwy i spojrzeli na swoje zwycięstwo. Dżungla została zrównana z ziemią w promieniu dwudziestu mil, a zabici leżeli w górskich stosach. Odcięta głowa Vashnaara zwisała z siodła Kroq-Gara, a kopyta Stegadona Mazdamundiego były splamione krwią. Siły Chaosu zostały pokonane, a Hexoatl ocalony.