"Po rozmowie z nim przez prawie dzień i noc, zdecydowałem się podróżować z nim przez świat do tego wielkiego miasta Altdorf, do tego właśnie Kolegium, aby błagać braci Magistrów tego Złotego Zakonu o możliwość udowodnienia, że jestem godny przyjęcia na ucznia do ich Kolegium. A teraz, jakieś czterdzieści mroźnych zim później, jestem tutaj, aby nauczyć was faktów i praktyk, które będziecie musieli zaakceptować i przestrzegać, jeśli chcecie przetrwać z nienaruszonym zdrowiem i duszą, dopóki prosperuję jako Magister w służbie wielkiego i szlachetnego Imperatora tego innego narodu i unikam ognia templariuszy Sigmara. Nie spodziewam się, by wielu z was się to udało".
-Haqiqah al-Hikmah, Arabyan Magister Lord Złotego Zakonu
Kolegia Magii, zwane także Imperialnymi Kolegiami Magii i Zakonami Magii, są ważnymi i potężnymi imperialnymi instytucjami magicznej nauki i praktyki, które znajdują się w mieście Altdorf. Są one prawnie odpowiedzialne za szkolenie i nadzorowanie wszystkich osób zdolnych do kierowania Wiatrami Magii, aby jak najlepiej służyły interesom Imperium. Kolegia Magii są miejscami nauki, a także instytucjami politycznymi. Każda z nich posiada fizyczne budynki i jest zamieszkiwana przez kolekcję nieużywających magii sług, praktykantów i Magistrów, tytuł nadawany czarodziejowi, który jest pełnoprawnym członkiem kolegium, a zatem licencjonowanym do praktykowania i nauczania magii w Imperium.
Kolegia magii mają scentralizowane budynki w Altdorfie, które pozwalają cesarzowi skontaktować się z Magistrem lub "patriarchą" każdego kolegium, a przynajmniej ze starszymi członkami każdego z Zakonów Magii, gdy zajdzie taka potrzeba. Zakony Magii obejmują magiczne lores, osobowości, filozofie, ideały, rytuały, tradycje i cele, które każde z kolegiów przekazuje swoim uczniom.
Ale Zakony Magii to także dalekosiężne, wysoce tajne stowarzyszenia o odrębnych tożsamościach i programach. Imperialni Magistrowie twierdzą, że esencja ich zakonów nie znajduje się w budynkach czy zakurzonych księgach, ale w faktycznym poszukiwaniu, manipulowaniu i ucieleśnianiu Wiatrów Magii, które leżą u podstaw lores ich zakonów. Z tymi potężnymi ludzkimi czarodziejami w swoich szeregach Imperium może stawić czoła i pokonać nawet największe i najbardziej niszczycielskie siły, które odważyłyby się zaatakować jego granice, czy to śmiertelne, czy nadprzyrodzone.
Historia[]
Prześladowanie czarodziejów Od Sigmara do Magnusa[]
Choć nie jest to powszechne, kilku ludzi zawsze było w stanie postrzegać i manipulować Wiatrami Magii. Chociaż ich moc była użyteczna i czyniła cuda niedostępne dla kapłanów, lud i ich wodzowie nadal się ich bali. Zbyt często mag tracił kontrolę nad swoją magią i ulegał strasznej mutacji, doprowadzał do szaleństwa, a nawet ulegał zniszczeniu. Niektórzy zostali opętani przez demony lub stali się dobrowolnymi sługami Władców Chaosu, atakując własny lud. Byli niebezpieczni. Zbyt niebezpieczni
Powstanie Sigmara i sojusz z Krasnoludami przeciwko Goblinom doprowadziły do zjednoczenia plemion Ludzi w ogromną federację – Imperium – ale także do zatwardzenia postaw wobec czarów. Legenda opowiada o wielkim spotkaniu wodzów klanów ludzi pod wodzą Sigmara i przywódców krasnoludów pod wodzą króla Kurgana Żelaznobrodego. Tam, aby zaplanować kampanię, która zakończy się Bitwą o Przełęcz Czarnego Ognia, przerwała im grupa ludzi nazywających siebie „Emisariuszami” i podających się za badaczy podstawowych elementów składowych świata. Twierdzili, że przybyli na konferencję, aby zaoferować swoją mądrość i moc przeciwko najeźdźcom. Król Kurgan ostrzegał przed ufaniem jakiejkolwiek magii z wyjątkiem bogów i przodków, ale głośne protesty gości dotyczące lojalności przekonały Sigmara. Sprawa sojuszu wisiała na włosku i potrzebowali pomocy. Sigmar przyjął ich ofertę. I prawie zginął w ich pułapce. Tam, przy świetle ogniska rady, magowie ujawnili się jako sojusznicy Goblinów, uwalniając swoje zaklęcia i przywołując Demony. Sam Sigmar prawie padł przed demoniczną hordą, uratowany jedynie przez młot Kurgana. Zwycięski na końcu, Sigmar zbadał wrak, rannych i martwych towarzyszy i nazwał siebie głupcem. Po pokonaniu Zielonoskórych droga do założenia Imperium i ogłoszenia się Imperatorem stała przed Sigmarem otwarta. Niedługo potem, być może już w dniu swojej koronacji, Sigmar ogłosił zakaz wszelkiej magii w całym Imperium pod groźbą śmierci. Wraz z wniebowstąpieniem Sigmara prawo to stało się rozkazem boga.
W 15 roku Sigmar walczył z bezbożnymi upiorami czarownika Nagasha, którego mroczna magia groziła przytłoczeniem krain, które później stały się Imperium. Sigmar powierzył swojemu towarzyszowi Wolfgartowi Kriegerowi obronę swojego królestwa przed wszelkimi formami magii. Łowcy czarownic z Zakonu Srebrnego Młota nadal twierdzą, że ich władza wywodzi się z tego dekretu.
Na początku hrabiowie-elektorzy rygorystycznie egzekwowali dowództwo Sigmara w całym Imperium. Mieli entuzjastyczne wsparcie wielu kultów, zwłaszcza Vereny i Morra, pragnących wykorzenić ukrytych wrogów i wyeliminować bluźnierców... i potencjalnych konkurentów. W miarę rozwoju Kultu Sigmara jego najzagorzalsi wyznawcy okazali się najlepszymi specjalistami w wykrywaniu ukrytych czarodziejów. Zakon Srebrnego Młota powstał jako bractwo łowców czarownic w służbie Wielkiego Teogonisty. Ich potęga osiągnęła swój szczyt w 852 KI za panowania „Cesarza łowców czarownic”, Joachima II, który spalił całe miasto Stimmigen po tym, jak przy pomocy czarownika odkryto jego radę. Jednak nie udało im się złapać wszystkich. W slumsach rozwijających się miast, w odizolowanych wioskach i gospodarstwach rolnych lub w prywatnych komnatach bogatych i wpływowych dzieci rodziły się ze „Widzeniem”, czyli zdolnością widzenia i kształtowania Wiatrów Magii.
Podczas gdy niektórzy otwarcie praktykowali swoje rzemiosło i nieuchronnie byli ścigani, inni zachowywali swoje umiejętności dla siebie. Niektórzy stłumili swoją nienaturalną moc i z powodu napięcia oszaleli. Inni znajdowali siłę w religii i bardzo często stali się najbardziej fanatycznymi wrogami czarów. Wielu ukrywało swoje zdolności pod pozorem nauki, udając, że mają wiedzę na temat ziół i innych ludowych mądrości, lub po prostu są uczonymi poszukującymi informacji. Jednak zawsze istniał strach przed odkryciem i pukaniem o północy do drzwi lub publicznym potępieniem kończącym się morderczym tłumem. Sama moc mogła sama zdradzić swego posiadacza – pojedyncze źle rzucone zaklęcie mogło zaalarmować władze lub spowodować oczywistą mutację. Wezwania mogą wymknąć się spod kontroli i wynikająca z tego rzeź doprowadzić z powrotem do przywoływacza, który mógł być pierwszą ofiarą. To właśnie w czasie intensywnych prześladowań wielu szukało schronienia w innych, często odległych krainach. Wszędzie tam, gdzie byli mniej skrupulatni władcy, którzy ukrywali ich przed stojakami i stosami, można było spotkać czarodziejów. A jednak nawet w krajach pozbawionych panów i praw, praktykujący zakazaną sztukę wciąż musieli obawiać się przybycia łowcy czarownic.
Ale to nie mogło trwać. W 1105 KI Boris Goldgather zadekretował, że powinien mieć możliwość mianowania dworzanina (jego imię jest już zapomniane) na „Nadwornego Elementalistę”, przeciwstawiając się starożytnemu prawu przyznającemu mu imperialną ochronę. W końcu złoto, które zapewnił czarnoksiężnik, było dobre. Dziesięć lat później inwazja Skavenów dodała do tej mieszanki odrobinę desperacji, gdy Imperium walczyło o życie z pozornie niekończącą się hordą szczuroludzi. Odrzuciwszy skrupuły, pozostali przy życiu przywódcy sprzymierzyli się z kimkolwiek, kto był skłonny walczyć – w tym z czarodziejami i czarownicami. Choć nie ma o tym wzmianki w usankcjonowanych historiach, stare legendy mówią, że Graf Mandred, który przewodził walce ze Skavenami i został Imperatorem, współpracował z tajną kliką „magików”, aby przeciwstawić się tajemnym mocom Skavenów. Jednak nie można było zignorować liczby czarowników, którzy zdradzili Ludzkość i służyli Skavenom. W latach po wojnie Kult Sigmara wznowił represje i zażądał tego samego od władz religijnych i świeckich we wszystkich częściach Imperium.
W miarę jak narastały tarcia pomiędzy kultami Ulryka i Sigmara, a prowincjami zdominowanymi przez każdy z nich stanęły po jednej ze stron, żądania hierarchii Sigmara często spotykały się z oporem, a nawet odrzucały. Łowcy czarownic i księża wysłani, aby wykorzenić czary, byli nękani, blokowani, a nawet mordowani. Jak zawsze Middenheim było ośrodkiem tego ruchu oporu.
Od samego początku Teutogenowie byli bardziej tolerancyjni wobec magii, pozwalając nawet na istnienie Gildii Czarodziejów w Middenheim, aczkolwiek pod ścisłym nadzorem Grafów. W 1152 KI Cesarstwo wkroczyło w długi okres konfliktów, zamętu i fragmentacji co sprawiało, że niemal niemożliwe było stłumienie czarów. Zaczęło się, jak to często bywa, od korupcji: „prezentów” wręczanych urzędnikom, aby odwracali wzrok, podczas gdy szlachta, członkowie cechów, a nawet księża uważali się za mądrzejszych od swoich poprzedników i potrafili bezpiecznie bawić się tam, gdzie inni zawiedli. W Epoce Trzech Cesarzy rywalizujące ze sobą północne dwory usankcjonowały czarnoksięstwo pod każdym względem, z wyjątkiem nazwy, aby przeciwstawić się potędze Altdorfu i Nuln. Nawet gdy Middenheim zostało zniszczone przez Wojnę Czarodziejów w 1979 roku, Grafowie odmówili stłumienia czarodziejów, uznając ich moc za zbyt przydatną. Zamiast tego stłumili skandal. Wraz z upadkiem systemu imperialnego w tym samym roku autorytet samych Elektorów zaczął się rozpadać. Widząc, że Elektorzy mogą zlekceważyć rozkaz Sigmara, wielcy prowincjonalni zachowali swoich nadwornych czarowników. Niektórzy sami otwarcie praktykowali magię. W miastach i wioskach Czarownice i Czarnoksiężnicy z Płotów zaczęli działać otwarcie, nie obawiając się kary. Magia była legalna pod każdym względem, z wyjątkiem nazwy, ale nadal była zbyt dzika i niebezpieczna, zbyt podatna na zepsucie. Nadszedł czas na reformację, coś, co zaakceptowałoby istnienie magii, ale uczyniłoby jej praktykowanie bezpieczniejszą, utrzymaną w akceptowalnych granicach. Ten czas nie nadchodził przez kilka stuleci, aż do Najazdu Chaosu, powstania Magnusa i założenia Kolegiów Magii
NOWA ERA MAGII[]
„Wiem, że to łamie starożytne i cenione tradycje, ale czy widziałeś raporty z Praag? Jaki mamy wybór? Jeśli odmówimy, Asavar Kul będzie oblegał Middenheim wiosną przyszłego roku. Potrzebujemy pomocy Ulthuana. Potrzebujemy magii. Muszę przyjąć ofertę Teclisa!” – Magnus do Wielkiego Teogonisty
„Tak, uczenie ludzi sposobów prawdziwej magii jest ryzykowne; są podatni na pokusy i zepsucie. Jeśli jednak tego nie zrobimy, Stary Świat z pewnością upadnie. Istnieje jednak złoty środek. Pokażemy im ścieżkę, którą mogą podążać przy zachowaniu dyscypliny. Będziemy ich uczyć, ale będziemy ich uważnie obserwować.” – Teclis w prywatnej chwili z Yrtle i Finreirem w inwazji.
Do roku 2300 KI „Imperium” było tylko uprzejmą fikcją dla mozaiki prowincji i Fryburgów, często w wojny między sobą i bez centralnej władzy utrzymującej porządek. Do tej pory pretendentów do tytułu było trzech Tron Imperium – Nuln, Middenheim i Talabheim – ale ich roszczenia były bez znaczenia, gdy Elektorowie mieli problemy z kontrolowaniem nawet własnych prowincji. W miarę upadku Imperium, Chaos narastał. W ciągu dziesięcioleci poprzedzających Wielki Najazd miało miejsce coraz więcej narodzin mutantów, nielegalne sabaty nawiedzały lasy, naukowcy mogli swobodnie zagłębiać się w niegdyś zakazane teksty, a zmarli poruszali się niespokojnie w swoich grobach. Z głębi lasów przybyły Zwierzoludzie i Gobliny, odważniejsze wobec słabości swoich wrogów. Gdy świat wokół nich oszalał, bojaźliwi coraz bardziej zwracali się w stronę obiecujących ochrony lub łatwej drogi do władzy, aż całe miasta znalazły się pod tajną kontrolą mrocznych czarodziejów. Kryzys nadszedł, gdy w 2302 KI wielka szczelina Osnowy w północnym regionie polarnym nabrała mocy i stamtąd Asavar Kul, Wszechwybraniec Chaosu, poprowadził ogromną armię przeciwko Staremu Światowi. Ich celem było wchłonięcie wszystkich w Królestwie Chaosu, roiło się od miasta Praag. Wydawało się, że nadszedł koniec.
To właśnie w tym najciemniejszym momencie przyszedł znak, a wraz z nim przyszła nadzieja. Na niebie nad Imperium pojawiła się dwustronna kometa, symbol Sigmara. Przepełniony natchnieniem na jego widok, młody szlachcic z Nuln, którego życie zostało obiecane seminarium, Magnus von Bildhofen, głosił przesłanie jedności i wiary – że zwycięstwo jest możliwe. Zbierając armię ze wszystkich warstw społeczeństwa i wspierany przez Elektorów, Magnus pomaszerował, by stawić czoła Asavarowi Kulowi. Jednak raporty były ponure i Magnus po cichu obawiał się, że stal i silna broń nie wystarczą. Na naradzie wojennej w Talabheim podjął brzemienną w skutki decyzję: zwrócić się o pomoc do elfów z Ulthuanu. Wysłał swojego zaufanego przyjaciela, Pietera Lazlo, na czele ambasady, aby błagał Króla Feniksa o armię. Po wstrząsającej podróży z Marienburga Lazlo przybył i przedstawił list, który dał mu Magnus. Kilka tygodni później wyruszył do domu. Kiedy przybył, nie zabrał ze sobą żadnych żołnierzy, ale trzech czarodziejów. Pod presją inwazji Mrocznych Elfów król Finubar nie mógł zaoferować armii, ale zgodził się na sugestię arcymaga Teclisowi, że on i dwaj inni, Mistrzowie Wiedzy Yrtle i Finreir, wracają z Lazlo. W Talabheim Teclis złożył szokującą propozycję: zakończyć zakaz magii. Walka z magią wymagałaby magii. Ludzie mieli talent, ale potrzebowali szkolenia. Teclis zaoferował, że on, Yrtle i Finreir sprawdzą wszystkich, którzy odpowiedzą na amnestię Magnusa i wezwą do służby. Te, które zostaną uznane za zepsute, zostaną zniszczone. Nauczą resztę bezpieczniejszego, zdyscyplinowanego sposobu używania części magii, którą znały elfy. Potrzebowali jedynie zgody Magnusa. Odrzucając na bok własne wątpliwości i protesty kilku kapłaństwa, Magnus zgodził się. W ciągu następnych miesięcy setki odpowiedziały na wezwanie i ubiegały się o obiecaną amnestię. Ci, którzy nie przeszli testów Elfów, byli zabijani, ale ci, którzy przeżyli, przystąpili do programu mającego na celu oduczenie się całej zgromadzonej przez nich fałszywej wiedzy i przyswojenie tego, czego nauczały elfy. Wielu zawiodło ten program, albo doszli do szaleństwa, albo zostali zabici przez źle rzucone zaklęcie, ale ci, którzy pozostali, stali się potężnymi czarownikami, pierwszymi Magistratami Imperium.
Magiczna czystka[]
Niewiarygodne umiejętności elfich magów i ich głęboka wrażliwość na ruchy Aethyru pozwalały im wyczuwać nawet najmniejsze zaklęcia najdrobniejszych ludzkich magów na całe ligi wokół nich, co pozwalało im na samodzielne odnajdywanie potencjalnych użytkowników magii. Wykorzystując swoją wiedzę o magii, Elfy mogły z nadnaturalną prędkością przemierzać ziemie Imperium i odkrywać wielu prymitywnych lub błędnych użytkowników magii, którzy zmuszeni byli żyć w tajemnicy. Jednak byli też tacy, którzy z własnej woli przedostali się do Talabheimu, oddając się pod władzę Magnusa w rozpaczliwej nadziei.
Teclis i jego dwaj towarzysze zlikwidowali wszystkie czarownice i czarnoksiężników zepsutych poza wszelką nadzieją na odkupienie. Teclis pozostawił w spokoju kapłanów i kleryków kultów Imperium, mimo że w wielu z nich wyczuł wielkie zdolności magiczne. Święte kobiety i mężczyźni Imperium stanowczo twierdzili, że nie mają mocy ani chęci, by manipulować magią, upierając się, że wszelkie cuda, jakie mogą przynieść ich modlitwy, pochodzą bezpośrednio od bóstwa, które czczą. Mówi się, że Loremasterzy Yrtle i Finreir byli rozbawieni tymi twierdzeniami, ale Teclis jedynie przytaknął i pozwolił, by sprawa została zamknięta. Kapłani, do których się zwrócił, potrafili już posługiwać się magią za pomocą wiary i rytuałów, nie ucząc się arkanów, które oferował Teclis.
Wielki arcymag nie widział powodu, by wprowadzać w ich serca wątpliwości, naciskając na swój punkt widzenia. Teclis i jego bracia magowie zaczęli uczyć swych ludzkich uczniów czarów, ku przerażeniu i dezaprobacie wielu zakonów templariuszy w Imperium, a zwłaszcza Łowców Czarownic. W rzeczy samej, wielu ludzi i długoletnie władze Imperium były oburzone, że mężczyźni mogą zajmować się sztukami czarodziejskimi. Ale Magnus, Głos Sigmara, Wielki Unitariusz Imperium i Ostatnia Nadzieja przeciwko hordom Chaosu, rozkazał, aby tak właśnie było. Magnus miał poparcie Teogonisty i Elektorów, więc Łowcy Czarownic byli trzymani w szachu.
Powstanie Imperialnych Czarodziejów[]
Tak więc to podstawowi użytkownicy magii Imperium oraz ci nieco bardziej wyrafinowani praktycy tajemnych i nie do końca skorumpowanych sztuk (poznanych w odległych krainach lub w wyniku prywatnych eksperymentów) uczyli się podstaw arkanów, których nauczał Teclis i jego koledzy magowie. Czas nie pozwalał im na to, więc Teclis, Finreir i Yrtle uczyli stosunkowo prostych zaklęć ofensywnych - kul ognia, błyskawic i dźwięków rozrywających uszy. Ale uczył też zaklęć leczniczych, by leczyć rannych na polach bitew i innych tego typu umiejętności, które mogłyby się przydać przeciwko straszliwym legionom Mrocznych Bogów.
Dwóch spośród wielu podopiecznych Loremastera wybiło się ponad wszystkich innych, a ich imiona do dziś wspominane są z respektem i szacunkiem: porywczy Friedrich von Tarnus, zawstydzony dowódca Mieczy Wielkich Carroburga i przyszły pierwszy patriarcha Jasnego Kolegium Magii, oraz oczywiście najpotężniejszy i najbardziej wykształcony ze wszystkich uczniów Teclisa, człowiek znany historii jako Volans. Wraz ze swoimi mentorami Loremasterami, ci dwaj odegrali kluczową rolę w pokonaniu armii Mrocznych Bogów i oczyszczeniu Imperium z piętna Chaosu. W wielu bitwach elficcy arcymagowie i ich ludzcy protegowani wykazali się gotowością do przelania własnej krwi w obronie Imperium, a wszyscy oni odnieśli ciężkie rany podczas tej straszliwej wojny. Loremaster Yrtle sam zginął w bitwie, ścięty przez jakiegoś szponiastego potwora Chaosu, nawet gdy spopielał go ogniem bijącym z jego rąk. Został pochowany w Ostermarku z wszelkimi honorami
Po zwycięstwie Imperium w ostatniej bitwie Wielkiej Wojny u samych bram Kislevu, potęga Chaosu stopniowo słabła. Daemony zaczęły z powrotem rozpływać się w Królestwie Chaosu, w czym pomagały im okrutne zaklęcia rzucane przez Teclisa i jego ludzkich uczniów. Gdy ciemność ponownie opuściła krainę, miasto Praag zostało zrównane z ziemią i odbudowane, choć do dziś pozostaje nawiedzonym miastem, w którym podobno zmarli spoczywają niespokojnie w swoich grobach. Tak się stało, że nowa rasa Magistrów została okrzyknięta zbawcami Imperium, obok samego Magnusa. Ze swej strony Magnus został cesarzem, a pod jego rządami prowincje zostały zjednoczone po raz pierwszy od stuleci. Jeśli ówcześni elektorowie mieli jakiekolwiek wątpliwości co do osadzenia ciemnookiego szlachcica i byłego seminarzysty kultu sigmara na tronie imperium zachowali te myśli dla siebie. Lud Imperium wybrał swojego przywódcę i nie będzie się go wypierał.
Założenie kolegiów[]
Zmiany były wszędzie, ale nikt nie był przygotowany na to, co miało nastąpić później. Po wstąpieniu na tron Magnus poprosił Teclisa i Finreira o pomoc w stworzeniu instytucji, w której obywatele Imperium mogliby być odpowiednio szkoleni w zakresie tajników magii i czarów. Nowy Imperator na własnej skórze przekonał się, jak bardzo kontrolowana magia przydaje się na polu bitwy, odpierając siły Chaosu. Stwierdził, że Imperium nie może pozwolić sobie na porzucenie tak cennego dobra, jakim jest magia, zwłaszcza w obliczu jego niepewności, czy siły Chaosu zostały rzeczywiście pokonane, czy tylko chwilowo odepchnięte.
Początkowo Finreir odradzał mu to, twierdząc, że tajemnice magii i czarów nie są przeznaczone dla Ludzi. W przeszłości ludzie i elfy zadawali sobie ciosy i prawdopodobnie zadawaliby je ponownie. Teclis jednak patrzył na to z dłuższej perspektywy. Uważał, że bezpieczeństwo lub zagłada Starego Świata leży w rękach Ludzi z Imperium, ponieważ ich ziemie były najbardziej zaludnione, posiadali największe królestwa i najpotężniejsze armie na kontynencie. Będąc nawet niechętnymi sojusznikami Elfów, Ludzie mogli okazać się ważnym zabezpieczeniem w każdej przyszłej wojnie przeciwko Bogom Chaosu i ich sługom.
Elfy nie miały już sił, by wygrać taką wojnę w pojedynkę. Co ważniejsze - powiedział Finreirowi Teclis - jeśli ludzie nie będą w stanie oprzeć się fizycznemu i duchowemu drapieżnictwu Chaosu, mogą pewnego dnia również paść ofiarą Mrocznych Bogów i co wtedy? Ulthuan, a może nawet cały glob, byłby skończony. Po wielu prywatnych debatach na ten temat, mądrość Teclisa w końcu zwyciężyła i wraz z Finreirem założyli w Altdorfie, na prośbę Magnusa, Osiem Zakonów Magii. Dla dobra Imperium, Altdorf został wybrany jako wystarczająco blisko siedziby Magnusa w Nuln, aby mógł mieć oko na powstające zakony, ale nie na tyle blisko, aby w razie ich implozji pociągnąć go za sobą, zanim zdąży zareagować. Latem 2304 IC, Magnus ogłosił, że Altdorf będzie siedzibą nowych Zakonów Magii. Na ulicach wybuchły zamieszki, a ludzie uciekali, gdy Wysokie Elfy pracowały nad zmianą natury Altdorfu, by pomieścić nowe budynki Kolegium. Choć ludzie w końcu powrócili, zastali swoje miasto takim, jakim było zawsze, ale też znacznie innym
Magia użyta do zmiany tkanki miasta uczyniła je nieprzystępnym, a ludzie byli zdani na poruszanie się po jego labiryntowych ulicach, polegając na punktach orientacyjnych, a nie na poczuciu kierunku. Doprowadziło to do kolejnych zamieszek, ale stan wojenny sprawił, że ludność, choć niechętnie, zaakceptowała nowy porządek. Po ustanowieniu nowego porządku, nowe Zakony Magii zaczęły zabiegać o względy Gildii i ich przywódców. Wyglądało na to, że Czarodzieje nie tracili czasu na wmieszanie się w zawiłości polityki Altdorfu. Wielki Książę, który nie ufał tym nowym zjawiskom, ustanowił oddzielny stan obywatelski, 'Magister', aby ograniczyć rosnącą potęgę, podczas gdy skomplikowane prawa handlowe, prawa wyborcze i zasady własności ziemi służyły jako środek tymczasowy, aby kontrolować niepokojące wpływy Czarodziejów w mieście. W ciągu następnych kilku lat Czarodzieje i szlachta miasta walczyli o kontrolę, angażując się w skomplikowany taniec negocjacji i intryg. Z każdą dekadą Zakony zdobywały coraz większą władzę i nawet teraz wśród elit miasta modne jest trzymanie Czarodzieja na swoich dworach. Nie wiadomo, jak potoczy się przyszłość tej imponującej siły politycznej, gdyż wielu Czarodziejów ma posłuch u najpotężniejszych i najpotężniejszych, poruszając się bez przeszkód po wszystkich szczeblach społeczeństwa.
Początek Imperialnej Ery Magii[]
Przez pierwsze kilkadziesiąt lat istnienia Kolegia Magii musiały robić niewiele więcej niż uczyć się i doskonalić swoje rzemiosło. W tym czasie, a także przez całe swoje życie i panowanie Imperatora, Imperator Magnus był jedyną osobą i podstawą władzy, przed którą odpowiadały Kolegia, choć uczniowie byli lojalni wobec Teclis. Taki układ został zawarty, ponieważ Magnus nie ufał nikomu innemu w Imperium, by nie był uprzedzony do początkujących Kolegiów, a nikt inny w Imperium nie ufał Kolegiom na tyle, by chcieć się z nimi związać
W dodatku, mimo że Inwazja Chaosu siłą rzeczy połączyła prowincje Imperium, wciąż miały one za sobą wieki gorzkiej wrogości i wojen; rozlew krwi i nieszczęścia Epoki Trzech Cesarzy były wciąż świeże. Magnus wierzył, że jeśli któryś z elektorskich hrabiów zdoła pokonać strach i nieufność wobec nowych cesarskich magistrów, wykorzysta ich do nowego, niszczycielskiego ataku na odwiecznego rywala. Tak więc kontakt z Kolegiami był ściśle ograniczony, Magistrowie pozostawali w granicach swoich Kolegiów tak bardzo, jak to tylko możliwe, a wszyscy pozostali poza nimi.
Z biegiem lat zaczęto tworzyć nowe prawa i traktaty, które określały, kiedy i w jaki sposób hrabia-elektor może zwrócić się o pomoc do Magistra. Było to niby suwerenne prawo wszystkich Elektorów Imperium, ale najtrudniej było je ustanowić. Zdecydowano, że każdy Elektor powinien zawierać własne traktaty z Kolegiami Magii, bez obawy o polityczne uprzedzenia czy inne niesprawiedliwe korzyści. Tak długo, jak Kolegia i ich Magistrowie będą przestrzegać zasad Imperialnej Magii ustanowionych przez Imperatora Magnusa i jego doradców, nie będzie szans na to, by Magistrowie dali się wciągnąć w niszczycielską wojnę domową. W końcu, pierwszą lojalnością Magistrów była idea Imperium jako zjednoczonej siły politycznej i narodu, nawet jeśli często nie była ona w ogóle zjednoczona. Dlatego też Magistrowie mieli prawo, a nawet powinni, wycofać się z każdego traktatu lub kontraktu, który wprowadziłby ich w konflikt pomiędzy Elektorami szukającymi wyłącznie korzyści politycznych
Zapewniało to, że Magistrowie Imperialni mogli być wykorzystywani jedynie w szerszym interesie Imperium, a nie w imię małostkowych rywalizacji Elektorów. Oczywiście, nie było to rozwiązanie niezawodne, jak nic innego. Niektórzy Elektorowie mieli członków rodzin i lojalnych sług, którzy stali się Magistrami jednego z Zakonów Magii. Pomimo przysięgi lojalności wobec Kolegiów, niektórzy z nich angażowali się w spory graniczne i pomniejsze bitwy pomiędzy rywalizującymi prowincjami. Jednak żaden Magister Imperialny nigdy nie stanął po stronie większej wojny domowej ani jej nie wywołał. Dla uczonych współczesnego Imperium jest jasne, że Magnus, tworząc Statuty Magii Imperialnej, patrzył długoterminowo. Z kilkoma godnymi uwagi wyjątkami, większość pierwszych Magistrów Cesarskich Kolegiów to byli przekwalifikowani czarodzieje hedgingowi z niewykształconych, chłopskich środowisk. Nie spodziewano się, że będą starać się o kontrakty jako doradcy szlachty lub dyplomatyczni wysłannicy Imperatora
Magnus zdawał sobie jednak sprawę, że wraz z upływem dziesięcioleci wykształcenie, wyrafinowanie i świadomość polityczna Magistrów będą się rozwijać. Obowiązek zgłaszania wszystkich magicznie wrażliwych osób do Kolegiów dotyczył w takim samym stopniu uczonych, szlacheckich i kupieckich rodzin Imperium, jak i chłopów. Bardzo widocznemu uczonemu, szlachcicowi lub kupcowi z jednego z zaludnionych miast Imperium było często o wiele trudniej ukryć takie zdolności. Nawet jeśli byli w stanie je ukryć, gdy pojawiała się możliwość uczęszczania do Kolegiów, było o wiele bezpieczniej i wygodniej udać się do Kolegiów, by zdobyć wykształcenie, niż dalej się ukrywać. Rodziny szlacheckie i kupieckie uważały, że mają o wiele więcej do stracenia, gdy zostaną oskarżone o czary, niż zwykły chłop, którego życie jest bezwartościowe. Tak więc szlachta, kupcy oraz różni profesorowie i uczeni byli często pierwszymi, którzy oddawali siebie lub swoje wrażliwe na magię potomstwo na szkolenie do Kolegiów. Ci wykształceni i często podróżujący ludzie wnosili do Kolegiów wiedzę na temat polityki, dyplomacji, wojny, a nawet etykiety, która w innych przypadkach nie była nauczana w Kolegiach w żadnym stopniu. Pojęcia te były następnie przekazywane dalej, gdy uczeni, szlachta i kupcy stawali się Magistrami i brali swoich własnych uczniów.
Mroczne Incydenty[]
- Noc Czarnego Walca-Mówi się, że w czasie, gdy powstawały Kolegia Magii, w Altdorfie doszło do wielu niewyjaśnionych zdarzeń. Aby uspokoić mieszkańców miasta i zapewnić Magistrom bezpieczeństwo, zatuszowano je. W rezultacie powstało całe spektrum najróżniejszych opowieści. Wciąż opowiadanie są historie, których wiarygodność podlega wielkim wątpliwościom. Już pewnie nigdy nie dowiemy się, czy rewelacje o zmieniających położenie ulicach czy mieszkańcach dzielnicy portowej tańczących czarnego walca są prawdziwe.
- Nocy Tysiąca Pojedynków-W roku 2415 IC, podczas konkursu na nowego Najwyższego Patriarchę, rozpętała się taka burza magii, że doprowadziła Altdorf na skraj zagłady. Setki czarodziejów chwyciło za laski, by wyrównać rachunki z tymi, którzy ich zdaniem dopuścili się zniewagi. Patriarcha Zakonu Światła został uzurpowany i uwięziony w kryształowym labiryncie przez Wysokiego Luminarza Horxa, który przyjął tytuł Patriarchy dla siebie.Całe dzielnice Altdorfu płonęły, gdy Jasni Czarodzieje ciskali płomieniami, a Luminarki z Hysh wysyłały wiązki palącego światła przez miasto. Bursztynowi Czarodzieje zstąpili na Niebiańskie Kolegium na szczytach Gryfów, a Astromanci walczyli z furią niebios. Samo Jadeitowe Kolegium zdawało się ożywać, a drzewa wyciągały ręce, by udusić każdego rywalizującego czarodzieja, który ośmielił się zbliżyć. W miarę jak zbliżała się noc, Kolegia stawały się coraz bardziej zdesperowane, a Złoci Czarodzieje zamieniali całe ulice w srebro, a Rycerze Sądu, którzy byli winni przysięgę wierności Szaremu Zakonowi, wyruszyli naprzód. Albrecht Hauptman z Ametystowego Zakonu przywołał nawet nieumarłych do walki ze swoimi wrogami, ale wielu w jego Zakonie nazwało go Nekromantą, a Kolegium ogarnęły spory.Viktor Helmgart, Wielki Teogonista, zebrał wszystkich zdolnych do walki żołnierzy i pomaszerował na Salę Pojedynków. Jednym ciosem swojego młota wojennego wyważył wielkie, tajemne drzwi do sali i stanął twarzą w twarz z Horxem, bełkocząc obłąkańczo. Gdy żołnierze ginęli wokół niego, przywołał każdą uncję swojej wiary i wypowiedział jedno słowo sprawiedliwości dudniącym głosem samego Sigmara, powstrzymując magiczny atak Horxa. Kilka sekund później Horx osunął się na ziemię, gdy zaklęta kula Łowcy Czarownic rozerwała mu tył głowy.Jedynie Alric i uwięziony Patriarcha Zakonu Światła przeżyli magiczną reakcję i pod skrupulatnym okiem Wielkiego Teogonisty rozpoczęli odbudowę Kolegiów, wprowadzając zabezpieczenia, aby zapobiec powtórzeniu się kataklizmicznych wydarzeń z Nocy Tysiąca Pojedynków Arcane. Ówczesny cesarz, Dieter IV, został przekonany przez Kult Sigmara do zamknięcia Kolegiów Magii po tym wydarzeniu i nie zostaną one ponownie otwarte aż do 2430 roku IC.
- 2431 IC - Wypadek w nowo powstałym Bright College prowadzi do wielkiego pożaru Altdorfu. Wilhelm jest naciskany, aby po raz kolejny zlikwidować Kolegia Magii, ale zamiast tego decyduje się pozostawić je otwarte, aczkolwiek ze zwiększonym nadzorem ze strony Kultu Sigmara
- 2507 IC-Egrimm van Horstmann, patriarcha Zakonu Światła, zostaje zdemaskowany jako czciciel Tzeentcha. Van Horstmannowi udaje się uwolnić dwugłowego Smoka Chaosu Baudrosa z więzienia pod Piramidą Światła. Ucieka na Pustkowia Chaosu i zaczyna budować fortecę-cytadelę na skraju Wrzeszczących Wzgórz. Do tych lśniących srebrnych wież przywołuje wiele zepsutych dusz, w tym wielu czarodziejów z Altdorfu, których wypaczył swoimi machinacjami.
MAGIA DZIŚ[]
Przed powstaniem Kolegiów Magii ludzie powszechnie błędnie rozumieli zjawiska tajemne. Mistrz Wiedzy Teclis nauczał kapłanów i uczonych Imperium, że surowa magia wiejąca z północnej bramy Osnowy może zostać udoskonalona i użyta przeciwko Chaosowi. Elfy uczyły tych raczkujących czarodziejów ezoterycznych teorii, takich jak przyciąganie współczucia i zarządzanie linią mocy. W rezultacie imperialni uczeni rozumieją teraz, że większość magicznej energii przepływającej przez tę krainę pochodzi z północy. Tysiące kamieni rozmieszczonych w całym Imperium służy kontrolowaniu Wiatrów Magii. Te kamienie przekierowują magię wzdłuż linii mocy, załamują surową magię na jej składowe kolory, tłumią nadmiar magii i powstrzymują przepływ zepsutej magii. Chociaż zawsze uważano, że starożytne kamienie posiadają mistyczne właściwości, ich dokładne przeznaczenie było w Imperium w dużej mierze nieznane. Elficcy Mistrzowie Wiedzy nadal strzegą swoich najbardziej zaawansowanych sekretów przed ludźmi, którzy nie są uważani za całkowicie godnych zaufania.
Czarodzieje wyszkoleni w college'u są świadomi istnienia Wielkiego Wiru na Ulthuanie, do którego ostatecznie płyną wszystkie linie mocy. Jednakże zanim jakikolwiek czarodziej pozna prawdziwy cel Wiru, jakim jest wyssanie nadmiaru magii ze świata, należy złożyć przysięgę tajemnicy. W niewłaściwych rękach wiedza ta może zostać wykorzystana do złych celów. Zakłócenia linii Leyline powodują magiczne nasycenie, które wpływa na ludzi i przyrodę w promieniu wielu kilometrów, ponieważ na pewnym poziomie każda żywa istota jest dostrojona do Wiatrów Magii. Kiedy pozwoli się, aby skupiska magicznego nasycenia utrzymywały się, ich wirujące kolory w końcu ustają i stają się mroczną magią (lub Dhar w języku elfów). Czarna magia psuje krajobraz i jego mieszkańców mutacjami, szaleństwem oraz skłonnościami do chaosu i nekromancji. Źli czarownicy szukają tych skażonych miejsc, aby praktykować swoje mroczne sztuki. Dlatego usunięcie tajemnego zepsucia z miejsca lub regionu jest doskonałym celem dla grupy poszukiwaczy przygód
Obecnie ignorancja i uprzedzenia nadal szerzą się w Imperium, mimo że Kolegia Magii są bastionami wiedzy tajemnej. Czarodzieje z Kolegiów rozumieją teraz, jak działają kamienie milowe i potrafią rozróżnić między leylinami, które zatrzymują magię, a leylinami, które ją oczyszczają. Czarodzieje, nekromanci i uczeni muszą słono płacić za zakazane teksty, aby poznać te same sekrety. Niezależnie od tego, czy łowcy czarownic z Zakonu Srebrnego Młota ufają czarodziejom wyszkolonym w Kolegiach, czy też nie, trzymają swoje zastrzeżenia na wodzy - mogą oni być użytecznymi sojusznikami przeciwko Chaosowi.Kolegia Magii uczą czeladników, że niektóre miejsca związane z magią istnieją nawet przed elfami. Studenci nie uczą się jednak o Starożytnych czy magach-kapłanach Slannów, którzy je stworzyli. Nauczyciele Wysokich Elfów nie mogą uczyć ludzi o Sieci Geomantycznej, ponieważ jej modyfikacja w celu wzmocnienia Wiru została stworzona potajemnie, bez wiedzy elfów. Krasnoludzcy mistrzowie run teoretycznie są w stanie pomóc czarodziejom naprawić kamienie drogowe i ustabilizować portale Chaosu, ale krasnoludy są zwykle zajęte ochroną własnych włości. Teclis nauczył ludzkich czarodziejów wiele o naturalnych siłach wpływających na magię, takich jak świat duchów i nieregularna orbita Morrslieba. Niemniej jednak wiele pozostaje nieznanych na temat korzeni świata, Debu Wieków, splotów i duchów natury, których tajemnice są ściśle strzeżone przez leśne elfy.
Nawet czarodzieje żywopłotów, którzy na co dzień używają magii ducha, nie rozumieją arkanów Elfów Drewna. Wiele z tych naturalnych zjawisk arkanów jest nadal błędnie rozumianych przez ludzkich kapłanów i zwykłych ludzi jako cuda bogów. Związek między boskimi cudami a magią arkanów jest kwestionowany. Czarodzieje z college'u potrafią wyjaśnić niektóre boskie cuda za pomocą teorii arkanów, jednak większość czarodziejów nadal oddaje cześć bogom. Coraz częściej zwykli uczeni przedkładają teorię magii nad teologię i dołączają do tajnych stowarzyszeń poświęconych badaniom nad leyline. Wśród zwykłych obywateli monopol Kolegiów na wiedzę tajemną nasilił paranoję. Niewiedza często prowadzi do domysłów i plotek o spiskach. Ciągły strach przed łowcami czarownic tylko utrwala ignorancję społeczeństwa.
Koło paranotha[]
2383 IC Magister Garvan Paranoth z Jadeitowego Kolegium zdobył stanowisko Najwyższego Patriarchy. Wśród jego licznych osiągnięć była kodyfikacja odcieni i symboli związanych z ośmioma dziedzinami magii. Symbol ten stał się znany jako Wielkie Koło i stał się powszechnie rozpoznawalną ikoną Kolegiów Magii jako całości. Dla czarodziejów jest ono jednak znane jako Koło Paranotha, co nie jest pozbawione kontrowersji. Projektując swoje koło Paranoth miał nadzieję zilustrować swoje hipotezy, że poszczególne lores były powiązane ze sobą w zależności od ich bliskości na kole, że magowie pracujący z konkretnym lores mieli wyższość nad tymi pracującymi z lore zgodnie z ruchem wskazówek zegara, ale byli gorsi od tych pracujących z lore przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, a lores po przeciwnych stronach koła były antytetyczne względem siebie.Czas nie był łaskawy dla tych przypuszczeń i nie znalazły one poparcia pomimo rygorystycznych testów. Wielu magów zauważa również, że symbol Jadeitowego Kolegium jest umieszczony na szczycie koła wyłącznie z powodu osobistych uprzedzeń Paranotha. Mimo to koło pozostaje najpopularniejszym symbolem Wiatrów Magii i jest rozpoznawane na całym świecie.
Rząd[]
"Uważam, że jest to po trochu jedno i drugie. Niektórzy są oddanymi Magistrami Bitewnymi, którzy są niezwykle potężni, ale wydają się być uważani za nieco niewiarygodnych przez swoich rówieśników, być może w tym sensie, że mogą mieć krótki temperament. Pamiętam, że tak było w przypadku co najmniej jednego Piromanty oddelegowanego do mojego regimentu. Był on bacznie obserwowany przez towarzysza, który wydawał się mieć wyższą rangę, a być może i władzę, w swoim Zakonie. Trzeba jednak przyznać, że spotkałem innych Magistrów o niezwykłej sile i sprawności na polu bitwy, którzy w kontaktach ze mną okazali się być również ludźmi o wielkiej mądrości i honorze, bardzo opanowanymi i z głębokim poczuciem obowiązku. Te typy musiały być z pewnością naznaczone do wielkości w swoich Zakonach, jeśli, w rzeczy samej, nie były uważane za wielkie już wcześniej." —Kurt Helborg
Kolegia są podporządkowane Imperatorowi w trzech aspektach. Po pierwsze, istnieją one w obrębie murów Altdorfu (z wyjątkiem Bractwa Bursztynu). Dlatego też inicjaci Kolegiów są oficjalnie obywatelami miasta-państwa Altdorf i podlegają jego prawom oraz rządom Księcia Karla Franza. Magistrowie Ghur mają siedzibę swojego Zakonu na dzikich Bursztynowych Wzgórzach poza Altdorfem, co oznacza, że oficjalnie są obywatelami Reiklandu i podlegają rządom Karla Franza jako Hrabiego Elektora Reiklandu.
Po drugie, Kolegia są zobowiązane przez Artykuły Magii Cesarskiej do lojalności wobec Imperatora, niezależnie od tego, kim on jest i gdzie przebywa - a w obecnej erze korona cesarska spoczywa bardzo mocno na książętach Altdorfu. Po trzecie, Cesarz obdarowuje Kolegia największymi dotacjami finansowymi spośród wszystkich innych szlachciców. Tak więc, poza nielicznymi wyjątkami, ich dalsze istnienie wraz z zainteresowaniami, jakie posiadają, w pewnym stopniu zależy od cesarskich funduszy. W związku z tym wszystkie kolegia bez wahania i bez opłat dostarczą Karlowi Franzowi, gdy tylko ten o to poprosi, wszystko, co jest w ich mocy - zarówno z obowiązku, jak i z politycznego punktu widzenia. Wielu innych Elektorów protestowało przeciwko bliskim związkom Cesarza z Kolegiami Magii i często miało za złe częściowe traktowanie Księcia Altdorfu przez Kolegia, jednak ich protesty nie mają większego znaczenia w murach Kolegiów ani w tajnych Zakonach, którym Kolegia przewodzą.
Pod rządami ostatniego Najwyższego Patriarchy Zakonów Magicznych, Thyrusa Gormanna, wywierano subtelne naciski na Kolegium Elektorów Imperium, by pozwoliło mu dołączyć do ich grona i miało prawo głosu w wyborach wszystkich przyszłych Imperatorów. Sprzeciwili się temu wszyscy Elektorzy poza Karlem Franzem i Starszym z Krainy Zgromadzeń Himesem, który pozostał w miarę neutralny w tej sprawie. Jest rzeczą oczywistą, że Najwyższy Patriarcha prawie zawsze będzie popierał Książąt Altdorfu, co dawałoby Księciu (który jest także Hrabią Elektorem Reiklandu) pięć zabezpieczonych głosów, wraz z jego własnymi i Sigmarytów.
Sigmaryci sprzeciwili się temu z zasady, a pozostali Elektorzy potępili to ze względu na oszałamiającą przewagę, jaką dawałoby to hrabiemu elektorowi Reiklandu we wszystkich wyborach. Starszy Himesem przyznał, że takie rozwiązanie rzeczywiście zachwiałoby równowagę systemu wyborczego na korzyść Reiklandu, ale nie widział też żadnej realnej różnicy między Patriarchą mającym prawo głosu a Sigmarytańskim Teogonistą i jego dwoma najstarszymi Arcy-Lektorami, czy też Ar-Ulriciem mającym prawo głosu. Choć pomysł ten nigdy nie był aktywnie realizowany, plotki i szepty wciąż krążą na ten temat w prowincjonalnych sądach w całym Imperium. Choć obecnie nie ma dla niego miejsca w systemie wyborczym Imperium, Najwyższy Patriarcha Kolegiów Magii jest stałym przedstawicielem zakonów na dworze Imperium. Jest on głównym doradcą Imperatora we wszystkich sprawach magicznych, arkanach i innych, które Najwyższy Patriarcha uważa za swój obowiązek doradzać.
Mistrz Kolegiów Magii znany jest jako Najwyższy Patriarcha, a jego słowo jest prawem we wszystkich sprawach magicznych w całym Imperium. Wiatry Magii wieją najsilniej w zakonie Najwyższego Patriarchy, a czarodzieje z tego zakonu znacznie zwiększają swoje moce podczas jego rządów. Tylko raz na 8 lat rządy Najwyższego Patriarchy mogą zostać zakwestionowane - czarodziej może wyzwać go na magiczny pojedynek, którego zwycięzca zostanie nowym Mistrzem Magii.
Kara i prawo[]
–Uwierz mi, istnieje wiele głębokich zabezpieczeń wbudowanych w szkolenie i instrukcje naszych oddanych czarodziejów. Nie okażą się zdrajcami. — Dietmar Gulonsson,
Każdy, kto praktykuje czary poza Kolegiami Magii i ich Zakonami, jest w oczach prawa religijnego winny czarów, albo i gorzej. Karą, jaką łowcy czarownic wymyślili za to przestępstwo, jest śmierć przez spalenie - jedyny pewny sposób na zniszczenie skażenia Chaosem, a przynajmniej tak uważają. Przed spaleniem można podjąć wszelkie straszliwe i dość bolesne środki, aby upewnić się, że nie ma możliwości rzucenia czaru, ucieczki lub przeklęcia ludzi, którzy dokonują "oczyszczenia". Na północy Imperium - gdzie ludzie są znani z tego, że są raczej bezpośredni i pobudliwi - przykucie przestępców do drzewa i spalenie ich jest standardowym sposobem pozbycia się czarownicy, podczas gdy na południu stosuje się o wiele bardziej cywilizowane (i bolesne) metody.
Magiczna Sprawiedliwości[]
Chociaż każdy Strażnik lub przedstawiciel prawa cywilnego może teoretycznie aresztować osobę oskarżoną o czary (jakiekolwiek użycie magii niebędące czarnoksięstwem), wielu Strażników uważa to za spore ryzyko. Nie płaci się im zbyt wiele, a kto chciałby ryzykować bycie przeklętym? Zamiast tego, bardziej prawdopodobne jest, że po prostu spróbuje zastrzelić przestępcę z daleka lub powiadomi lokalny oddział Łowców Czarownic, lokalnego kapłana kultowego lub inny autorytet religijny. Każdy oskarżony o uprawianie czarów musi mieć zapewniony uczciwy proces i tak zazwyczaj dzieje się w bardziej cywilizowanych i rozsądnych miastach. Jeśli jednak oskarżony zbyt usilnie stara się uniknąć aresztowania, pokazuje swoje prawdziwe oblicze jako miłośnik Chaosu lub używa magii, aby bronić siebie lub szkodzić innym, wtedy łowcy czarownic lub inne władze religijne nie będą zawracać sobie głowy zatrzymywaniem go
Po prostu zabiją go i spalą jego zwłoki. Pomijając oczywiste moralne zdrady czarodziejów z żywopłotu i czarownic, to bardzo odważna lub bardzo szalona osoba mogłaby oskarżyć Magistra Kolegialnego o czary lub obrzydliwe czyny bez wyjątkowo obciążających dowodów. Takie oskarżenia muszą być wysuwane zgodnie z prawem i być dobrze uzasadnione, zwłaszcza w wielkich miastach Imperium. W końcu Magistrowie Imperialni są chronieni przez prawo Imperium, a ich Zakony mają znaczną władzę polityczną i wpływy, zarówno jawne jak i ukryte. Jeśli takie oskarżenie zostanie wysunięte przeciwko ukaranemu Magistrowi na obszarach wiejskich, gdzie wpływy polityczne na lordów i mieszczan niewiele znaczą, oskarżyciel musi być pewien, że jest wyjątkowo dobrze chroniony. Zwykli obywatele mają niewiele środków obrony, na których mogą polegać w konfrontacji z rozwścieczonym magiem, zwłaszcza wyszkolonym magistrem z Imperialnego Kolegium.
Pacyfikacja[]
Jeśli Mag narusza Statuty Magii lub konstytucję swojego Zakonu, sprawą tą zajmują się Kolegia, choć Łowcy Czarownic często próbują przypisać sobie tę odpowiedzialność. Kolegia nie traktują tego obowiązku lekko; byłoby to pierwszym krokiem do ich własnej korupcji i upadku. Kara może być różna, od chłosty, przez wygnanie, po egzekucję, lub co najgorsze dla Magistra - Pacyfikację. Pacyfikacja, w przeciwieństwie do egzekucji, jest karą zarezerwowaną dla tych Magistrów, którzy zostali uznani za winnych Rażących Przewinień, Zdradzieckich Czynów, a przede wszystkim za Zniesławienie Dobrych Porządków Kolegiów Magii
Zasadniczo, jeśli Magister wciela się w Ciemną Magię, odrzuca swój Zakon i Kolegium, staje się zagrożeniem dla całego Imperium, a co ważniejsze, robi coś, co skupia przerażone oczy społeczeństwa Imperium na jego czynach, a tym samym na Kolegium i Zakonie, do którego należy, władze Kolegium zawsze dążą do tego, by taki Magister został schwytany żywcem. Śmierć jest zbyt dobra dla takich zdrajców. Obawy opinii publicznej, że Kolegia nie kontrolują się wystarczająco dobrze, lub nawet, że Kolegia nie powinny w ogóle istnieć, muszą zostać rozwiane w bardzo widoczny sposób. Pacyfikacja jest najgorszą możliwą karą dla Magistra, a jej osiągnięcie wymaga sporego wysiłku. Nie tylko mówi się o niej strasznym tonem młodym adeptom, ale również sam proces jej wykonywania jest ściśle strzeżoną tajemnicą
Wszyscy Czarodzieje wiedzą, że wiąże się to z rodzajem Aethyric geldingu - odcięciem części duszy zdolnej do widzenia i rzucania magii. Nie jest jasne, czy wiąże się to z usunięciem ciała, ale sama myśl o rozerwaniu duszy jest wystarczająca, by wszyscy, z wyjątkiem tych najbardziej gruboskórnych, odruchowo się cofnęli. W miarę jak czarodzieje awansują w obrębie swojego zakonu, ta opowieść o praktykantach zostaje wzbogacona o dodatkowe fakty. Każdy zakon wydaje się mieć nieco inne i sprzeczne pogłoski na temat procesu tego umysłowego okaleczenia - włączając w to to, co dzieje się potem z biednymi nieszczęśnikami. Zakon Ametystu utrzymuje po prostu, że danej duszy pozwala się umrzeć zgodnie z jej głośno wykrzyczanym życzeniem. Inne zakony opowiadają mroczniejsze historie o udręczonych duszach zamkniętych we własnych czaszkach lub wykorzystywanych jako pasza dla demonów, z którymi Zakon Światła lubi się zadawać. Niektórzy wierzą, że ognie płonących wież Jasnego Zakonu są zasilane czymś więcej niż tylko wiatrem Aqshy.
Wiadomo, że pacyfikacja została przeprowadzona tylko sześć razy w historii Kolegiów, jako że większość zdrajców jest albo schwytana i zabita, zanim zrobią cokolwiek, co przyciągnie wzrok opinii publicznej, albo opinia publiczna nigdy nie zdaje sobie sprawy, że zły czarnoksiężnik poświęcający swoje dzieci daemonom był kiedyś Magistrem Kolegialnym. Z reguły Czarni Magistrowie trzymają się z dala od opinii publicznej nawet bardziej niż czarnoksiężnicy czy magowie, co oznacza, że Zakonom jest o ułamek łatwiej wytropić go bez konieczności robienia z niego graficznego przykładu, aby udobruchać łowców czarownic i opinię publiczną.
Ściganie zdrajców[]
Jeśli chodzi o ściganie i pojmanie zdradzieckich Magistrów, Zakony szukają rozwiązania tego problemu we własnych biurach. Jeśli to możliwe, żaden zakon nie chce ujawniać światu, że czasem jeden lub dwóch z ich szeregów popada w niełaskę. Poza tym, w Imperium jest niewielu ludzi lub władz, które posiadają umiejętności magiczne potrzebne do wytropienia i zniszczenia takich zdrajców. Jeśli okaże się, że któryś z Magów jakiegoś Zakonu zwrócił się w stronę magii Chaosu lub kultu Mrocznego Boga, jego były Zakon po cichu zmobilizuje wszystkie dostępne środki, aby go schwytać lub, co bardziej prawdopodobne, zabić. Jeśli zadanie to okaże się niemożliwe do wykonania przez sam Zakon (co zdarza się rzadko, ale nie bezprecedensowo), wówczas może on zwrócić się o pomoc do innego Zakonu
Dotyczy to w szczególności Zakonów Światła, Złota i Niebiańskiego; pozostałe są zazwyczaj zbyt dumne, zbyt skryte, zbyt cyniczne lub zbyt osobiście zaangażowane w problem, by zależało im na pomocy z zewnątrz. Powodem, dla którego Zakon Magii zgodziłby się pomóc w odnalezieniu Czarnego Magistra innego Zakonu, bez upubliczniania polowania i utrzymywania go w tajemnicy przed łowcami czarownic, jest fakt, że każdy z Zakonów wie o ogólnym strachu i nieufności społeczeństwa wobec czarów. Gdyby wyszło na jaw, że wyszkolony Mag jednego z Zakonów popadł w ciemność, cały system Kolegialny naraziłby się na niepowetowaną hańbę. Wiele religijnych i rywalizujących ze sobą organizacji politycznych wykorzystałoby każdą okazję, aby potępić Kolegia w sposób nieproporcjonalny; dlatego też należy tego unikać za wszelką cenę.
Za ściganie zdrajców z ramienia kolegów odpowiadają Magistrowie Czujności
Magistrowie Wygnańcy i Wędrujący[]
Wszyscy Magistrowie są uważani za odpowiedzialnych za zachowanie swoich uczniów, przeszłych i obecnych. Jeśli więc Magister zboczy ze ścieżki, jego stary mentor (o ile jeszcze żyje) również zostanie zbadany i ukarany, od wygnania po egzekucję, za zbrodnie swojego byłego podopiecznego, chyba że poda jakieś wytłumaczenie. Jest to czysto wewnętrzna sprawa Zakonów i rzadko, jeśli w ogóle, widzą one powód, by angażować w to jakiekolwiek zewnętrzne władze. Istnieją dwa powody, dla których istnieje to prawo i dla których jest ono tak surowo egzekwowane przez Zakony wobec ich członków. Po pierwsze, jeśli uczeń lub Magister złamie prawo w spektakularny sposób lub okaże się, że zwrócił się ku ciemności, wtedy wskazanie mistrza tego ucznia lub Magistra jako równie odpowiedzialnego jest jedynym sposobem, aby legalnie spełnić wymagania określone w Artykułach Magii. Mistrz zdrajcy musi zapłacić, aby oszczędzić winy całemu Kolegium i Zakonowi, do którego należał
Drugim i najważniejszym powodem tego warunku jest zapewnienie, że wszyscy Magistrowie uważają na to, kogo uczą swoich sztuk magicznych i są dokładni w obserwacji i instruowaniu swojego ucznia. Oznacza to również, że Magistrowie wezmą na siebie osobistą odpowiedzialność za wytropienie zbiegłego ucznia lub nieuczciwego Magistra, albo sami będą musieli stawić czoła najsurowszym karom prawa. Niektórzy szanowani Magistrowie, których praktykanci (dawni lub obecni) złamali poważne prawa, mają szczęście, że ich Zakon został jedynie wygnany z Altdorfu lub Reiklandu, a w najgorszym wypadku z ziem Imperium. Jest to oczywiście o wiele lepsze niż egzekucja lub Pacyfikacja, i oznacza, że bracia z jego Zakonu nadal będą uważać go za jednego z nich, nawet jeśli nie mogą zaakceptować go jako części bardzo widocznego ciała politycznego Kolegium. Tacy wygnańcy zazwyczaj trafiają do Marienburga, miast-państw Tilea lub Estalia, a nawet Bretonii (choć jest to dość ryzykowne). Ponieważ nadal pozostają w przyjaznych stosunkach ze swoim Zakonem, mogą korzystać z jego zasobów i nauki, co irytuje wielu Łowców Czarownic, ale nie są w stanie temu zapobiec.
Lojalni Magistrowie, którzy zostali wygnani z powodu czynów byłych uczniów, nadal pośrednio służą swojemu Zakonowi, a tym samym Imperium. Często wysyłają raporty na temat narodów, w których przebywają, a ich zdolności zazwyczaj zapewniają im zatrudnienie na stanowiskach blisko władzy, więc często są w doskonałej pozycji do szpiegowania swoich nowych pracodawców. Inni wygnani Magistrowie wybierają podróżowanie po świecie w poszukiwaniu mądrości, aby dalej podnosić swoje własne umiejętności i naukę swojego Zakonu. Niektórzy Magistrowie dotarli do tak odległych miejsc jak Kislev, Norsca, Albion, Księstwa Graniczne, Arabua, a nawet, a przynajmniej takie krążą pogłoski, do odległych Cathay i Nippon. Cokolwiek ci wędrowcy się nauczą, zapisują to wszystko na pergaminie, aby pewnego dnia móc zabrać to do tajnych bibliotek swoich Kolegiów i podzielić się zdobytą wiedzą z braćmi ze swoich Zakonów.
Kolegia i outsiderzy[]
„Ci ludzie z Imperium są ciekawskimi ludźmi. Nie możesz z nimi rozmawiać, ale będą wpychać ci do ręki piwo i proponować ci jedzenie. ich goście; w rzeczy samej, będą oczekiwać, że zrobisz to samo. Mimo to są przebiegli i pomysłowi. Oddałbym oko, żeby jeden z ich Zakonów Czarodziejów założył w Tilei. — adiunkt dyplomowany Liguardi Millangilo, „Rada dla mojego następcy”
Kolegia magii mają zdolność ukazywania się dokładnie tak, jak chcą, i wydają się różne dla różnych ludzi. Ci, którym chcą zaimponować, na przykład potencjalni dobroczyńcy, mogą zostać powitani przez cudowne pokazy magii. Ci, których chcą zastraszyć, mogą być zmuszeni do przedzierania się przez ponure korytarze, zanim dotrą do celu.
Z kolegiami interesy prowadzi wiele różnych typów. Często wynajmują poszukiwaczy przygód do załatwiania spraw, które nie są odpowiednie dla magistrów. Ci, którzy okażą się kompetentni i dyskretni, mogą być zatrudniani wielokrotnie. Magistrowie często odwiedzają inne kolegia, zazwyczaj poszukując odrobiny wiedzy z zakresu kompetencji innego kolegium. Kolegia zawsze są skłonne podzielić się choć odrobiną informacji. Niektóre kolegia starają się również utrzymywać stosunki z bogatymi i potężnymi - w szczególności ze Złotymi i Niebiańskimi Kolegiami.
Jednak większość kontaktów kolegiów ze światem zewnętrznym jest prosta i prozaiczna. Magistrowie są przecież nadal ludźmi, którzy potrzebują jedzenia i picia, a działalność kolegiów wymaga wielu innych rzeczy. Wielu kupców i handlarzy, którzy zaopatrują kolegia, tak naprawdę nie wie, komu sprzedają - magistrowie noszą przebrania, gdy mają z nimi do czynienia, lub dostawcy otrzymują instrukcje, by dostarczać towary w inne miejsca. W innych przypadkach jednak kolegia pragną rozgłaszać swoje ekonomiczne hojności i upewnić się, że ich dostawcy wiedzą dokładnie, kto zapewnia im tak dobry interes.
Zakony Magii[]
„Osiem Imperialnych Kolegiów Magii wzięło swoje nazwy, nastroje i cele od ośmiu Wiatrów Magii. Sytuacja pojawiła się nawet wśród gadatliwych klas tego narodu, przez co nazwy Wiatrów Magii są często mylone z wyglądem lub praktyki magistrów kolegiów, które je badają, więc istnieje tendencja do mylenia między rzeczywistym kolorem danego wiatru, zwyczajowymi nazwami, które ludność może nadać magistom danego koloru, a rzeczywistymi nazwami runicznymi. dla różnych Wiatrów Magii. Wydaje się, że to zamieszanie zostało pogłębione przez fakt, że te „kolory” magii to coś więcej niż tylko odcienie i barwy. Są to oddzielne projekcje i siły fundamentalnych, niewyczuwalnych aspektów (sił, fizyczne rzeczy, abstrakty lub kombinacje tych trzech) świata śmiertelników”. — Wyciąg z Liber Chaotica, spisanej przez ojca Richtera Klessa, Zakon Pochodni. Oddany do hospicjum Frederheim dla Obłąkanych, 2520 IC.
Teclis uczył, że jakkolwiek niebezpieczna jest magia, może być kontrolowana i oczyszczana przez wyszkolonego praktyka. Ludzie dowiedzieli się, że surowa moc magii wieje do świata w postaci ośmiu Wiatrów, które reprezentują unikalne rodzaje energii. Dla każdego Wiatru Teclis założył osobne Kolegium i Zakon Magii, a on i jego brat mag, Finreir, uczyli pierwszych Magistrów i Patriarchów. Mądrzy Loremasterzy zauważyli, że ludzkie umysły nie są w stanie kontrolować mocy więcej niż jednego Wiatru w sposób bezpieczny, nawet przy najbardziej starannych badaniach. Dlatego dziś istnieje osiem Kolegiów, które stanowią siedzibę jednego z Zakonów Magii, w których kształcą się Magistrowie
Stosunki polityczne między kolegiami wahają się od serdecznych do rywalizacyjnych. Ogólnie rzecz biorąc, zakony znajdujące się bliżej siebie na Kole Magii mają tendencję do utrzymywania przyjaznych stosunków, podczas gdy zakony znajdujące się po przeciwnych stronach mają tendencję do przeciwstawiania się sobie. Tak więc Zakon Jadeitów może utrzymywać przyjazne stosunki z Bractwem Bursztynu, jednocześnie sprzeciwiając się Jasnemu Zakonowi. W niektórych przypadkach, takich jak niesławna Noc Tysiąca Pojedynków, tarcia między kolegiami przerodziły się w jawną przemoc.
Osiem magicznych kolegiów[]
- Zakon Światła - Magiczny Zakon poświęcony wiedzy światła
- Niebiański Zakon - Magiczny Zakon poświęcony Wiedzy Niebios
- Złoty Zakon - Magiczny Zakon poświęcony metalowi
- Kolegium Jadeitu - Magiczny Zakon poświęcony życiu
- Bursztynowy Zakon - Magiczny Zakon poświęcony zwierzętom i naturze
- Jasny Zakon - Magiczny Zakon poświęcony ogniowi
- Szary Zakon - Magiczny Zakon poświęcony wiedzy cienia
- Ametystowy Zakon - Magiczny Zakon poświęcony tradycji śmierci
Relacja religijna[]
Chociaż wierzenia różnią się w zależności od zakonu, wszyscy Imperialni magisterowie mają tendencję do przyjmowania bardziej praktycznego i mniej przesądnego poglądu na boskość – prawdopodobnie z powodu wczesnego wpływu Teclisa i Finreira na systemy wierzeń Kolegiatów. Wszyscy Magistrowie są świadomi istnienia wielu Bogów i demonów, zdrowych i innych, i nie lekceważą ogromnej mocy i wpływu tych istot na świat śmiertelników. Jednakże, chociaż starają się nie obrażać tych bogów i demonów, a nawet składać im ofiary, gdy uznają to za konieczne i właściwe (jak w przypadku Zakonu Ametystowego i Morra), Magistrowie Kolegiaty nie mają tendencji do bezpośredniego oddawania czci ani do oferowania swojego osobistego oddania. i oddanie któremukolwiek z Bogów. Jest cienka granica między wykonywaniem pełnych szacunku obrzędów ku czci Bogów, a faktycznym oddawaniem im czci, jak mógłby to zrobić kapłan lub inny oddany obywatel, ale tak właśnie postępują imperialni magisterowie. W razie potrzeby niektóre kulty Imperium zwracały się do różnych Zakonów – w całkowicie nieoficjalny sposób – z prośbą o pomoc. Doprowadziło to do pewnych niepewnych relacji między kultami i zakonami.
zakon światła - Niektóre nawiązania do Kultu Shallyi, szczególnie jeśli chodzi o opętanie i sprawy demonologii.
Niebiański Zakon — pogłoski o Verenan uczonych konsultujących się z Niebiańskimi Prorokami nie zostały ani zdementowane, ani potwierdzone. Podobnie ci, którzy czczą Morra w jego aspekcie Boga Snów, zwracają się do Niebiańskiego Zakonu.
Złoty Zakon - Zakon bezskutecznie podjął kroki w kierunku krasnoludzkich kowali runów i kapłanów, ponieważ są oni zazdrosnymi strażnikami swoich sekretów. Prasa z Altdorfu sugerowała pewne powiązania z ranaldiańskimi oszustami w niedawnym skandalu związanym z zaginięciem złota, ale jest to mało prawdopodobne.
Nefrytowy Zakon - Bliskie powiązania z Kultem Taala i Rhyi, a także z niektórymi wiejskimi kultami Sallyan. Ci, którzy podążają za Mannanem, często czują się dziwnie spokojni w pobliżu Nefrytowych Czarodziejów, ale nigdy nie zostało to sformalizowane w żaden rodzaj porozumienia.
Bursztynowy Zakon - Okazjonalnie nawiązuje do Kultu Taala oraz w mniejszym stopniu Rhya. Czarodzieje Bursztynu będą się ruszać, aby pomóc dzikim miejscom i często znajdują w rezultacie wspólną sprawę z tymi kultami.
Jasny Zakon – Chociaż często zapewnia Czarodziejom Bitewnym siłom Imperium, nie przysporzyło to Jasnemu Zakonowi przychylności — nawet w przypadku Kultu Sigmara. Relacje z kultemi Mannana są naprawdę okropne, ponieważ twierdzono, że patriarcha Jasnego Zakonu odnosił się do Pana Morza jako „wodnistego, wilgotnego małego Boga”.
Szary Zakon - Szary Zakon nie ma żadnych znanych powiązań z żadnym kultem religijnym.
Zakon Ametystowy – powiązania z Kultem Morra są bardzo silne – jak można się było spodziewać.
Struktura[]
Siedzibami nauki magii w Imperium są słynne Kolegia Magii - istnieje jednak subtelna różnica między Kolegiami Magii a Zakonami Magii, choć większość ludzi w Imperium, którzy o nich wiedzą, używa tych terminów zamiennie. Pomimo tego, że Kolegia w Altdorfie są ośrodkami i magazynami magicznej nauki i artefaktów w Starym Świecie, nie są one podobne do zwykłych uniwersytetów Imperium. Uczący się czarodzieje nie żyją jak studenci uniwersytetu, uczęszczając na wykłady i pijąc wieczorami. Kolegia mają praktykantów, którzy przychodzą, by poznać tajniki Kolegium, ale rzadko, jeśli w ogóle, mogą oni opuszczać granice Kolegium bez nadzoru
Kolegia są również miejscami, gdzie ludzie, których połączył podobny los (bycie wrażliwym na magię w świecie, który gardzi takimi ludźmi, oraz posiadanie wspólnych zainteresowań i studiów) spotykają się, by dzielić się wiedzą i poszerzać swoje umiejętności. Kolegia są miejscami głębokiej nauki, a uczeni magii spotykają się tam, by dyskutować o skomplikowanych i tajemniczych arkanach. Albo jakaś biedna dusza dostrojona do Aethyric Tides może wybrać lub zostać zmuszona do udania się do Kolegium, zarówno jako sposób na kontrolowanie tej osoby przez Kolegia, jak i na uczenie się od niej poprzez studiowanie jej talentu.
Ktoś, kto nie jest Magistrem Kolegium i związanego z nim Zakonu, lub osoba nie posiadająca wiedzy magicznej, którą mogłaby się podzielić i która nie jest wrażliwa na Wiatry Magii, nie może wejść do Kolegium i zażądać, by nauczano go magii tego Zakonu, niezależnie od jego bogactwa czy pozycji społecznej. Ale Magistrowie Imperialni nie rezydują tylko w budynku Kolegium swojego Zakonu; większość z nich jest rozproszona po całym znanym świecie. Z tego powodu uczniowie są często przyjmowani przez pojedynczych czarodziejów, którzy nie mieszkają w pobliżu Altdorfu lub Kolegiów. Magistrowie ci utrzymują regularną korespondencję ze swoim Kolegium lub Zakonem, aby wymieniać się wiedzą i zachować pewną jedność.
Minęło około dwóch i pół wieku od czasu, gdy Kolegia po raz pierwszy powstały z rozkazu Magnusa. W tym czasie rozkwitły, stopniowo poszerzając swoją wiedzę i doświadczenie w posługiwaniu się magią oraz zwiększając swoją pozycję polityczną w całym Imperium. Pomimo stosunkowo niewielkich rozmiarów, Kolegia i związane z nimi Zakony są jedną z największych potęg Imperium w obecnej erze - choć niewielu zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ Zakony starają się zachować niski profil. Kolegia i ich zakony mają wyłączną licencję na praktykowanie i studiowanie magii w Imperium i zazdrośnie strzegą tego prawa. Mają traktaty i umowy z arystokratami i potężnymi domami kupieckimi w całym Imperium. Mimo to, Kolegia pozostają pod lupą Kultu Sigmarytów i ich Łowców Czarownic. Strach i nieufność wobec magii są nadal powszechne w całym Imperium, i słusznie. Wiele dawnych władz religijnych i cywilnych prowincji Imperium uważa Zakony za wysoce podejrzane, jeśli nie za bezpośrednie zagrożenie. Mnożą się teorie spiskowe
Choć Magnus nie zamierzał, by Kolegia kształciły Czarodziejów Bitewnych, najpotężniejsze zaklęcia, których Teclis i Finreir nauczyli rodzące się Zakony Magii, były najbardziej przydatne w walce. Chociaż Kolegia, nawet w swoich najwcześniejszych dniach, posiadały mnóstwo drobnych i mniej ważnych zaklęć do bardziej powszechnego użytku, minęło ponad sto lat zanim Kolegia zgromadziły szerszy zakres wiedzy magicznej. Dziś Kolegia Magii mają znacznie większy zasięg, a ich interesy sięgają niemal każdego zakątka Imperium, z inicjatami, posiadłościami, bibliotekami, umowami i traktatami, a w niektórych przypadkach nawet małymi gildiami i kapitułami, rozsianymi po całym królestwie. Cesarz Karl Franz przewodniczył i wspierał rozwój i sukcesy Kolegiów Cesarskich, stając się ich najhojniejszym i najpotężniejszym politycznym orędownikiem i patronem. Jako cesarz i hrabia-elektor prowincji Reikland oraz książę bajecznie bogatego miasta-państwa Altdorf, Karl Franz starał się jeszcze bardziej zacieśnić więzy między sobą a różnymi ośrodkami władzy znajdującymi się w jego stolicy. Choć z pewnością nie tak potężne jak Kult Sigmara, Kolegia Magii stały się wielkimi potęgami politycznymi, mimo że bezpośrednio podlegają władzy Imperatora.
Rekrutacja[]
Nie istnieje żadna pisemna licencja, którą muszą nosić przy sobie usankcjonowani Magowie Imperialni. Fakt, że zostali przyjęci do jednego z Zakonów i wyszkoleni przez niego jest wystarczający, aby spełnić wymagania Statutów Magii Imperialnej. Istnieją różne znaczące tatuaże, znaki, emblematy i przedmioty, które uczniowie i Magistrowie Zakonu muszą nosić lub nosić, aby zaznaczyć swoją przynależność do ich Kolegium i Zakonu. Jest to wystarczający dowód dla władz świeckich i religijnych wszystkich większych miast i miasteczek, choć wioski na obszarach wiejskich raczej nie rozpoznają tych znaków, emblematów i przedmiotów. Ponieważ Kolegia są w większości samowystarczalne i samowystarczalne, w ich najlepszym interesie jest śledzenie wszystkich swoich członków i upewnianie się, że pozostają lojalni, pozostają w kontakcie i co roku wysyłają fundusze (10% wszystkich zarobków, chyba że są Lordami Magistrami) do najbliższego organu będącego własnością lub reprezentującego ich Zakon[1i].
Fundusze te przeznaczane są na utrzymanie budynków Kolegiów, utrzymanie i szkolenie praktykantów, którzy przebywają w Kolegiach (zamiast u Magistra mieszkającego gdzie indziej), a także finansują inne niepłatne obowiązki i cele Kolegiów w całym Imperium. Ogólnie rzecz biorąc, członek któregokolwiek z ośmiu Zakonów musi informować swój Zakon o tym, gdzie się udaje i co robi. Jeśli wejdzie do miasta, w którym znajduje się gildia lub kapituła należąca do jego zakonu, lub nawet inny Mag jego zakonu, jest to uważane za dobrą praktykę i znak należnego szacunku, aby się ujawnić. Istnieją pewne mistyczne sposoby, dzięki którym każde Kolegium może śledzić ruchy swoich członków, ale jak to się odbywa, jest tajemnicą nieznaną osobom postronnym.
Praktyka[]
Większość ludzi, którzy zostają czeladnikami, robi to w młodości, między dziesiątym a dwudziestym rokiem życia, z dwóch powodów: młodzi ludzie są zazwyczaj poddawani władzom Kolegium, gdy tylko zaczną przejawiać dziwne moce, a także dlatego, że nauka efektywnego i bezpiecznego posługiwania się magią jest długim, powolnym procesem. Im wcześniej ten proces zostanie rozpoczęty, tym lepiej. Jeśli Magister ma dziecko, zostanie ono albo wysłane daleko, aby nigdy nie zobaczyć swoich rodziców ani nie dowiedzieć się o ich zdolnościach, albo zostanie wychowane w tradycjach i czarach Zakonu, do którego należą jego rodzice - rzadko jest inny wybór. Niektórzy niewyszkoleni użytkownicy magii nie mają innego wyboru niż terminowanie w późniejszym okresie życia, choć jest niewielu praktykujących magów, którzy byliby skłonni przyjąć ucznia starszego niż dwudziestolatek, chyba że ten wykazałby się szczególnymi umiejętnościami, oddaniem i lojalnością. Wiele z pracy ucznia to praca fizyczna, aportowanie i noszenie, przygotowywanie składników, nauka żmudnych ćwiczeń umysłowych i formuł, nie wspominając o różnych językach magicznych i tak dalej.
Niewielu dorosłych jest naturalnie skłonnych do wykonywania tak poniżających i nużąco nudnych zadań za żadne wynagrodzenie, poza łóżkiem, posiłkami i obietnicą przyszłej nauki. Można by pomyśleć, że ponieważ Kolegium praktykantów będzie ich regularnie sprawdzać i żądać co najmniej 10% wszystkich ich zarobków przez większość ich życia, starsi użytkownicy magii zniechęcą się do pozostania. Ale biorąc pod uwagę ich opcje: zaakceptować tę sytuację, ryzykować zniszczenie siebie przez niekontrolowaną magię, lub mieć usunięte języki i zostać spalonym żywcem przez łowców czarownic, niewielu ma duży wybór w tej sprawie. Mimo, że wielu praktykantów przebywa w budynkach Kolegiów Magii, każdy z nich jest nauczany przez indywidualnego Magistra z Zakonu Kolegium, który jest ich mentorem i mistrzem. Pewne elementy związane z historią Zakonu, jego obowiązkami i ograniczeniami, a także pewne kwestie i debaty dotyczące natury magii i jej użycia są czasem wykładane w formie wykładów dla grup praktykantów
Ale rzeczywista wizualizacja i posługiwanie się magią jest zazwyczaj nauczane na zasadzie jeden na jeden - szczególnie przez Kolegia takie jak Amber i Jade, gdzie prawie wszystkie ich zaklęcia i teoria są nauczane poprzez tradycję ustną, demonstrację i eksperymenty. Większość magów przyjmuje tylko kilku uczniów w ciągu całego życia, choć są i tacy, którzy na stałe mieszkają w budynkach Kolegiów, a ich celem jest nauczanie sztuk magicznych. W większości wiejskich regionów Imperium mało prawdopodobne jest, aby jeden Magister zajmował się całym regionem, a on sam może być niechętny do przyjęcia ucznia. Jeśli jednak pojawi się ktoś o zdolnościach, których nie można zignorować, obowiązkiem Magistra jest przyjęcie ucznia, czy tego chce, czy nie. Nauczy on wtedy swojego nowego ucznia magii, której nauczył się od swojego mistrza. Zanim jednak ten proces się rozpocznie, potencjalni uczniowie muszą zostać uznani za zdolnych do poznania tajemnic magii.
Aplikacja[]
Nie ma standardowego sposobu na zgłoszenie się do Kolegium Magii, aby zostać uczniem, ponieważ wiele Kolegiów ma różne procedury i struktury dla takich rzeczy. Istnieją jednak pewne wewnętrzne umowy dotyczące poszukiwania i rozpatrywania potencjalnych rekrutów, które wiążą wszystkich Czarodziejów. Kandydatów do Kolegiów można podzielić na tych, którzy zgłaszają się dobrowolnie, tych, których odkrył i zmusił do tego istniejący Mag lub Czeladnik, oraz tych, których zmusił do tego jakiś inny organ lub agencja. W zarządzeniu, które dało Kolegiom Magii prawo do istnienia, zapisano, że każdy starszy praktykant (Journeyman) i pełny wtajemniczony (Magister) musi zbadać każdą pogłoskę o niewyszkolonym i/lub nielicencjonowanym używaniu magii
Zaprzysiężonym obowiązkiem wszystkich Magistrów Kolegialnych i Czeladników jest zbadanie zdolności każdego, kto odkrył, że używa magii lub uprawia czary jakiegokolwiek rodzaju, świadomie lub nie, a kto nie jest związany z jednym z Zakonów. Magistrowie muszą ocenić ich fizyczne, psychiczne i duchowe predyspozycje do wstąpienia do jednego z Kolegiów Magii. Jeśli poddani są zdrowi i nie są nieodwracalnie skażeni przez Czarną Magię, obowiązkiem Magistra lub Czeladnika jest odprowadzenie ich do najbliższej siedziby Kolegium. Mogą też wziąć niewyszkolonego użytkownika magii pod swoją ochronę, dopóki nie zostanie on odeskortowany do siedziby Kolegium, lub w ostateczności zgłosić jego istnienie do najbliższego oddziału łowców czarownic - czego żaden Mag nie zrobi, jeśli może pomóc. Naturalnie, jeśli niewyszkolony użytkownik magii, którego odkryje Magister Kolegium jest niebezpieczną czarownicą lub czarnoksiężnikiem, wtedy Magister musi powstrzymać lub wyeliminować zagrożenie, jakie stwarzają, wszelkimi niezbędnymi środkami.
Wybór Kolegium[]
Ogólnie rzecz biorąc, kandydaci będą czuli się przyciągnięci do tej uczelni, która najbardziej odpowiada ich charakterowi i talentowi, i ten wybór jest niezmiennie właściwy - przynajmniej w przypadku osób, które są już wrażliwe na Wiatry Magii i być może nieco manipulowane przez nie. Preferencje dotyczące namiętności, fizycznej żywiołowości i ognistego temperamentu mogą przyciągnąć Czerwony Wiatr do osoby wrażliwej na Aethyrię bardziej niż jakikolwiek inny Wiatr. Chociaż, jest równie prawdopodobne, że nadmierna ekspozycja na Czerwony Wiatr uczyni kogoś namiętnym, fizycznie żywym i ognistym, więc trudno jest określić, co jest pierwsze, lub czy w ogóle ma to znaczenie. Cechy osobowości, które pozwalają Magistrom ocenić, czy kandydat najlepiej nadaje się do ich Kolegium, najłatwiej dostrzec u młodych. W miarę jak osoby wrażliwe na Aethyrię starzeją się i być może zaczynają podświadomie manipulować Wiatrami Magii, trudniej jest dostrzec wyraźną ścieżkę w odniesieniu do tego, do którego Lore posiadają największe umiejętności.
Trudność ta wynika z faktu, że wszyscy niewyszkoleni użytkownicy magii mają tendencję do wykorzystywania koktajlu Wiatrów Magii, co naraża ich na wiele różnych nastrojów i upodobań Wiatrów Magii, czyniąc ich osobowości bardziej sporadycznymi i podatnymi na zmiany. Mag skonfrontowany z nieskorumpowanym i wrażliwym na magię młodym człowiekiem, który nie jest najbardziej odpowiedni dla jego własnego Zakonu, jest zobowiązany przez prawo Imperialne i przysięgę Magistra do wysłania lub przeciągnięcia kandydata do przedstawiciela Kolegium, które uważa za bardziej odpowiednie, wraz z listem wprowadzającym, jeśli to konieczne. Po zaakceptowaniu przez Mistrza, kandydaci stają się uczniami pierwszego stopnia, znanymi jako Apprentice. Po zaakceptowaniu, od ucznia lub jego rodziny oczekuje się, że albo zaoferuje Kolegium znaczną dotację na utrzymanie podczas całego czasu nauki ucznia u swojego mentora
Jeśli on lub jego rodzina nie mają pieniędzy, oczekuje się, że dadzą wszystko, na co ich stać, Kolegium, bardziej jako akt całkowitej uległości niż dla jakiejkolwiek realnej wartości pieniężnej, jaką może przynieść skromne mienie nowego ucznia. Ci, których nie stać na żadne utrzymanie, będą traktowani jako nieopłacani służący w Kolegium lub przez swojego mentora, pracując przy gotowaniu, sprzątaniu, przynoszeniu, noszeniu i wykonywaniu prac, których nikt inny nie chce wykonywać - co daje im więcej wyczerpującej pracy do wykonania niż Uczniom z bardziej zamożnych środowisk. Dodatkowo, od każdego pojedynczego Ucznia oczekuje się złożenia wiążącej i wykonalnej przysięgi absolutnej lojalności wobec prawa ziemi, wszystkich Bogów i własnej nieśmiertelnej duszy wobec swojego nowego Kolegium, jego Zakonu i swojego mentora. Niektórzy twierdzą, że te przysięgi nie są tylko słowami; one faktycznie wiążą ucznia z jego mistrzem w nadprzyrodzony sposób. Biorąc pod uwagę naturę Zakonów Magii, jest to prawdopodobnie prawda.
Rozmieszczenie Kolegium[]
Siedziby wszystkich Kolegiów Magii znajdują się w mieście-państwie Altdorf lub bardzo blisko niego. Altdorf znajduje się w miejscu, gdzie spotykają się wielkie rzeki Reik i Talabec przed ujściem do Morza Szponów, co sprawia, że Altdorf jest centrum trzech innych wielkich miast handlowych w Imperium: Nuln, Talabheim i Marienburga. Ze względu na swoje położenie, Altdorf jest jednym z największych, najbogatszych i najbardziej zaludnionych miast w Imperium. Pozycja Altdorfu w Imperium jest dodatkowo wzmocniona przez fakt, że jest to stolica nie tylko największej i najbogatszej prowincji w Imperium, ale także samego Imperium, ponieważ jest to siedziba obecnego Imperatora. Wreszcie, Altdorf jest także siedzibą Teogonisty Kultu Sigmarytów, słynnej Szkoły Inżynierów Imperialnych oraz Kolegiów Magii (jedynych w całym Imperium instytucji, którym wolno studiować i praktykować magię).
Jako siedziba Cesarskich Kolegiów, Altdorf widzi więcej Czarodziejów i zastosowań magii niż gdziekolwiek indziej w Starym Świecie. W związku z tym mieszkańcy Altdorfu są nieco bardziej przyzwyczajeni do oglądania pokazów magii niż inni mieszkańcy Imperium. Chociaż mieszkańcy innych miast-państw nie pochwalają używania magii, mieszkańcy Altdorfu są dumni z tego, że traktują magiczne wydarzenia tak samo jak zwykłe - co jest przesadą. Prawdą jest, że mieszkańcy Altdorfu z reguły nie uciekają z krzykiem na widok czarodzieja, ani nie są świadkami mniej lub bardziej imponującej demonstracji magii Kolegium. Jednak ktoś spostrzegawczy zauważyłby zaciskające się szczęki gapiów lub ich nieco zbyt szybkie i nonszalanckie odrzucanie takich demonstracji jako nieistotnych.
Niewielu zdrowych na umyśle ludzi w Imperium jest w stanie naprawdę lekceważyć magię. Chociaż mieszkańcy Altdorfu są bardziej przyzwyczajeni do widoku magii, to istnieje również silny element zachowania pozorów wobec obcych i siebie nawzajem. Nawet jeśli weteran żołnierz widział Piromantę władającego mieczem z czystego ognia, to i tak byłby to rzadki, spektakularny i niepokojący widok, gdyby miał go ponownie zobaczyć na ulicach Altdorfu. Nawet najbiedniejszy żebrak z Altdorfu udaje, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, jeśli tylko wydaje się to bezpieczne. Mieszkańcy nie mają przecież wielkiego wyboru - Kolegia Magii znajdują się przecież w ich mieście.
Źródła[]
- 1: Realm of Sorcery (2nd Edition Fantasy Roleplay)
- 2: White Dwarf 389 (UK)
- 3: Winds of Magic (3 edycja Fantasy Roleplay)
- 4: Spadkobiercy Sigmara
- Warhammer Fantasy Roleplay 4 edycja: Winds of Magic (RPG)