Morghur, znany w starożytności jako Shadowgave, Master of Skulls, a Elfom jako po prostu The Corruptor, to starożytny i całkowicie niepokonany Beastlord, który od wieków terroryzuje zalesione lasy Starego Świata. Bestie czczą Morghura, wierząc, że jego duch przemierzał świat przed narodzinami ich rasy; wcielenie nieładu i czystego Chaosu. Wyruszają z odległości tysięcy mil, by stanąć w jego obecności, przyciągani przez popęd, którego nie kwestionują; to skażona pielgrzymka, która często ich niszczy.
Ciała większości z nich są targane przez fatalne zmiany. Tylko najsilniejsi przeżywają takie spotkanie, choć ich umysły są zwykle zniszczone i nękane wizjami przez cały czas. Ci nieliczni, którzy przeżyją z nienaruszonym umysłem, wracają do swoich stad, gdzie są traktowani z respektem i szacunkiem, i niezmiennie stają się potężnymi Wargorami i Bestiami.
Bray-Szamani twierdzą, że jeśli fizyczne ciało Morghura zostanie ścięte, jego duch odradza się w innym miejscu. Rzeczywiście, istoty o podobnym opisie zostały odnotowane na całym znanym świecie, a ciemność i skażenie zawsze podążały za nim. Legendy Imperium twierdzą, że w dawno minionych czasach Morghur, znany jako Cienioryt, uczynił Las Drakwaldzki mrocznym i pokręconym miejscem, jakim jest dzisiaj. Krasnoludy znają tę istotę jako Gor-Dum, a wśród Elfów jest to Cyanathair, Korupcjusz.
Jednak jedyną osobą, która może zrozumieć prawdziwą grozę i odrazę, jaką jest Morghur, jest Ariel z Leśnych Elfów. Tylko ona naprawdę dostrzega czarną i rozległą esencję Morghura, zbyt potężnego ducha, by można go było zamknąć w jednej fizycznej formie. W mrocznych lasach toczy się cicha, niewidoczna wojna między Drzewnymi Elfami a Bestiami. Podczas gdy Ariel szuka sposobu na zniszczenie Morghura na zawsze, z każdym mijającym rokiem coraz więcej Bestii przyciąga się do jego zniekształconego królestwa.
Historia[]
Urodzony prawie trzy wieki temu, istota znana jako Morghur była daleka od ludzkiego dziecka. Zębami i rogami rozszarpał swoją matkę podczas krwawego wejścia na świat, a jej rysy uległy straszliwej mutacji. Jej zrozpaczony mąż sięgnął do przodu, by udusić pokręconą ohydę, ale gdy jego ręce dotknęły plugawej istoty, jego ciało również zostało dotknięte ohydną mutacją.
Dni później, gdy grupa podróżujących poszukiwaczy przygód dotarła do małej społeczności na obrzeżach mrocznego Lasu Arden, zastała ją w absolutnym chaosie. Zapisany w tragicznym bretońskim poemacie "Requiem", mówi się, że mężczyźni czołgali się w błocie jak zwierzęta, ich ręce zamieniły się w kopyta, a kończyny skręciły się i zmieniły układ. Zwierzęta gospodarskie chodziły na tylnych nogach, rozmawiając w niezgłębionych językach i pożerając się nawzajem.
W kolejnych dekadach cień dotknął Lasu Arden. W jego gnijącym sercu drzewa wykrzywiały się i skręcały. Mówi się, że ich krzyki udręki można usłyszeć na wietrze, a ich kościste kończyny drapią i rzucają się na każdego, kto wtargnie do ich żałobnego świata. Rodzice straszą swoje niegrzeczne dzieci opowieściami o szalonym stworzeniu, które niestrudzenie grasuje nocą wśród drzew, zamieniając nieszkodliwe zwierzęta we wściekłych morderców i torturując drzewa, zmuszając je wbrew ich woli do najazdu na ziemie ludzi i wykradania niegrzecznych dzieci z ich łóżek. Niewiele wiedzą, jak prawdziwe są te opowieści.
Wpełznąwszy do lasu jako zniekształcone i śmiertelnie chore niemowlę, Morghur żyje głęboko w jaskini, ukryty w jednym z najciemniejszych gajów. Ciemne kamienne ściany jego jaskini płyną jak woda w jego obecności, nieustannie reformując się w celu odzwierciedlenia mrocznych wizji, które go dręczą. Przez cały czas umysł Morghura wypełniają obrazy zniszczenia, ognia i spustoszenia. W jego sercu płonie nienawiść, a on sam jest pochłonięty pragnieniem, by urzeczywistnić swoje sny na jawie - zniszczyć cywilizację we wszystkich jej formach, zburzyć porządek wszędzie tam, gdzie się go znajdzie i zmienić świat w sposób ciągły i przypadkowy. Gdy przemierza las, wszystko w jego obecności zmienia się nieodwracalnie. Trawa staje się czarna i rośnie w dziwne wzory pod jego kopytami, strumienie zaczynają płynąć do tyłu, a zwierzęta ulegają straszliwym mutacjom.
Sezon usychania (-1094 do -625 IC)[]
Na początku Ariel nie rozumiał do końca zarazy, która pojawiła się w przebudzeniu - wiedział tylko, że stanowi ona wielkie zagrożenie dla Athel Loren. Zdeterminowana, by odkryć prawdę, Królowa Magów naradziła się ze Starszyzną Lasu i wysłała swoich najzdolniejszych zwiadowców na poszukiwanie odległych krain. Stopniowo Ariel zdołała poznać naturę istoty, której szukała. Żaden Leśny Elf nie widział jeszcze tej bestii i nie żył, by opowiadać o tym spotkaniu, ale dzieła, które pozostawiła, świadczyły o jej niewysłowionych działaniach.
Tam, gdzie stąpał stwór, tkanka świata zmieniała się w nienawistną transformację: drzewa przybierały straszliwe i nienaturalne kształty, sczerniałe plony krwawiły pod kosą, a ciało przekształcało się jak glina w rękach jakiegoś szalonego rzeźbiarza. Tam, gdzie przechodziła, rozsądek stawał się śliniącym się szaleństwem, a miarowa szlachetność - beztroską. Dzięki tym dziełom Ariel nadała wreszcie imię wrogowi: Cyanathair, nazwała go Korupcją, wcieleniem nieładu i chaosu. Dla swoich podłych krewnych był znany jako Morghur, Mistrz Czaszek.
Istnienie tej istoty było dla Ariel wielką obrazą, gdyż jej rujnowanie Splotu reprezentowało wszystko, czemu się sprzeciwiała. Chcąc dowiedzieć się, jak walczyć z tym nowym wrogiem, Ariel podjęła wielkie ryzyko. Przybierając postać ducha, wyruszyła na ziemie, gdzie Morghur miał swobodę działania. Po długich miesiącach śledzenia śladów stwora w krainach, w których żaden śmiertelny Elf nie mógłby się bezkarnie poruszać, w końcu odkryła bestię szalejącą w towarzystwie innych obrzydliwych rzeczy.
Stworzenie to było tak marne i nędzne, że Ariel prawie się roześmiała na jego widok. Spodziewała się jakiegoś opętanego mocą maga lub mściwego czarnoksiężnika z dawnych czasów, a zobaczyła prymitywną i ignorancką bestię, której brakowało sprytu, by zrozumieć własną naturę. Bez wahania Ariel przywołała oczyszczający płomień na Korupcję i jej miauczące stado. Królowa Magów zakończyła swoje zadanie i wróciła do domu. W swojej arogancji wierzyła, że zagrożenie ze strony Morghura zostało zażegnane. Była pewna, że z czasem świat żywych wyleczy się z dotyku Skorumpowanego, a Splot zostanie stopniowo przywrócony.
Ariel nie zdawała sobie sprawy, że Morghur nie został tak łatwo zniszczony. Nawet gdy Królowa Magów odwróciła się, by odejść, rany bestii zaczęły się goić. Co gorsza, Morghur przyjął jej miarę, tak jak ona przyjęła jego. Bestia niewiele rozumiała z tego, co widziała, gdyż jej spaczony umysł był szaloną spiralą, w której myśli i słowa były obcymi pojęciami. Zakosztowawszy niewielkiej miary jej mocy, zapragnął więcej. Powoli, lecz pewnie, meandrująca ścieżka Morghura zaczęła się skradać na południe, do Athel Loren.
Zemsta Morghura[]
Odkąd tylko Elfy pamiętają, w lesie żyły Bestie, wielkie watahy, które grasowały pod konarami, rąbiąc i pustosząc po drodze. Każdego roku Elfy polowały na tych wędrowców bez litości, ale każdego roku było ich więcej. Niektórzy lordowie i damy lasu wierzyli, że stworzenia te mają jakieś instynktowne zrozumienie ponadczasowych ścieżek Athel Loren i wykorzystują je, by uniknąć zagłady.
W rzeczy samej, mówili, że biorąc pod uwagę ciekawy upływ czasu pod konarami, jest całkiem możliwe, że walczą one ciągle z tym samym stadem, a jego wojownicy są uwięzieni na zawsze w cyklu porażek. Takie teorie przemawiały do arogancji Elfów, dlatego też niewielu z nich zauważyło, że liczba Bestii zaczęła wzrastać. Na początku działo się to powoli, tak powoli, że nikt tego nie zauważył. Gdy Drzewne Elfy obudziły się z zagrożenia, było już za późno - Morghur był na nich.
Minęły już ponad dwa wieki, odkąd Morghur dowiedział się o Arielu, i spędził ten czas na gromadzeniu dla siebie stada wojowników o niewiarygodnych rozmiarach. Tysiące Bestii i innych okropnie zmutowanych stworzeń odpowiedziało na jego ciche wezwanie, a teraz rzuciło się na Athel Loren. Przez wiele sezonów las był targany gorzkimi walkami. Wojna byłaby wystarczająco straszna, gdyby Elfy i leśne duchy walczyły jako jedność, ale pierwotna natura Morghura przemówiła do serca lasu i część Athel Loren się zbuntowała.
Przez długi i straszny rok naturalny porządek Athel Loren był zakłócony, gdyż Morghur najwyraźniej nie mógł zostać zabity bronią Elfów. Co gorsza, wracał do zdrowia nawet z najohydniejszych ran. Co najgorsze, drzewa i duchy Athel Loren nie poddały się skażeniu Morghura od razu. Niezliczoną ilość razy elfy były na skraju zwycięstwa, które zostało im wyrwane z rąk, gdy szaleństwo opanowało duchy, które chwilę wcześniej były ich sojusznikami. To szaleństwo nie zawsze było trwałe, ale najbardziej dotknęło Dryadów, które zawsze były najbardziej kapryśne i złośliwe ze wszystkich swoich rodzajów.
Ten straszliwy konflikt zakończył się dopiero, gdy Morghur został zabity w bitwie pod Udręką. Coeddil, jeden z najdawniejszych władców drzew, rozproszył siły Skorumpowanego i sam przejął bestię. Gdy Morghur próbował się uwolnić, Ariel rozbiła stwora. Tym razem Królowa Magów była zdeterminowana, by zniszczyć stwora, więc wykorzystała nie tylko swoją moc, ale i lasu. Takiej napaści nie wytrzymał nawet Morghur, Ariel przełamał obronę stwora i rozbił jego zmutowaną formę.
Bitwa została wygrana, ale las już na zawsze będzie nosił piętno odejścia Morghura. Żadna żywa istota dotknięta krwią Niszczyciela nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Sękaty dąb, którego gałęzie są poskręcane jak szpony, wciąż oznacza miejsce, w którym przelano skażoną krew Morghura. Miejsce śmierci Morghura było znane jako Polana Biada, ponieważ odtąd mieszkało tam tylko pokręcone i uschnięte życie. Niestety, Ariel wkrótce dowiedział się, że Morghur był równie nieśmiertelny jak ona - gdy tylko bestia została zabita, odradzała się w innym miejscu. W ten sposób Bitwa Udręki stała się początkiem tajnej wojny między Drzewnymi Elfami a Bestiami, która miała trwać przez wszystkie kolejne wieki.
Sezon Objawienia (-624 do 1116 IC)[]
Morghur odrodził się ponownie, a wkrótce zebrało się przy nim wielkie stado Bestii. Tym razem dzika horda nie zstąpiła na Athel Loren, lecz grasowała po ziemiach ludzkich plemion na zachód od lasu. Według zwiadowców, którzy śledzili Morghura, jego cel był dość jasny. Jeśli ścieżka zniszczenia była prawdziwa, jego stado zmierzało do góry znanej elfom jako Srebrna Iskra - lśniącego szczytu, z którego płynęła życiodajna krew zachodnich ziem.
Ariel wiedział, że jest to miejsce pradawnej potęgi, wiedział też, że nie można pozwolić, by Morghur zanieczyścił jej wody. Korzenie Athel Loren, choć nie tak potężne jak kiedyś, sięgały głęboko i czerpały pożywienie z wielu krain zasilanych wodami Srebrnej Iskry. Ariel nie odważyła się sama stawić czoła Morghurowi, gdyż dotyk bestii strasznie ją osłabił, gdy ostatnio się z nim zmierzyła. Orion nie miał takich obaw. Wręcz przeciwnie, z utęsknieniem czekał na możliwość zabicia bestii, która ośmieliła się skrzywdzić jego ukochaną królową.
Początek polowania[]
Elfy, które podróżowały z Orionem, wpadły w jego wielką furię i wywołały wielkie zniszczenia na ludzkich ziemiach, które znalazły się na ich drodze. Elfy jednak nie przejmowały się tym, gdyż zabici byli tylko ludźmi, a więc nie mieli większego znaczenia. Dopiero gdy Dzikie Łowy dotarły na zbocza Srebrnego Wierchu, ich gniew został ostatecznie zaspokojony. Włóczniami i strzałami Leśne Elfy wypędziły Bestie ze świętego zbiegowiska w czekające szpony Dryad.
Sam Orion rozerwał Morghura na strzępy i wrzucił jego zepsute szczątki na oczyszczony stos z Gwiezdnego Drzewa. Elfy nie spotkały na Srebrnym Ogniu żadnej innej żywej istoty, a jednak Orion wyczuwał tam inną obecność, taką, która nie była podobna do jego królowej, a której niewypowiedziane szepty odbijały się echem w jego umyśle. Kiedy Orion przyniósł tę wiadomość do Athel Loren, nikt nie był bardziej zaintrygowany niż Ariel.
Królowa Magów od dawna wierzyła, że Morghur jest ledwie świadomy swoich czynów, a jego krokami kierują bogowie Chaosu. To oni doprowadzili do tego, że Skorumpowany pożarł ją i Oriona, że pochłonął boską esencję Izy i Kurnusa, tak jak jego mroczni mistrzowie pochłonęli wszystkich bogów elfów. W ten sposób wojny niebios odbiły się echem w królestwie śmiertelników.
Ariel rzadko myślała o tym, że mogą istnieć inni tacy jak ona i Orion; z pewnością ich nie spotkała. Ale jeśli tak było, było prawdopodobne, że Morghur będzie chciał ich pożreć. Wiele obrotów świata później, ta teoria wydawała się być potwierdzona. Morghur ponownie odrodził się na ziemiach na zachód od Athel Loren i ponownie został przyciągnięty do Silverspire. Drewniane Elfy ponownie wyruszyły, by udaremnić działania Morghura. Tym razem jednak miały sojuszników w walce z Korupcją.
Od czasu, gdy Elfy walczyły z Morgorem, surowi ludzie z zachodnich ziem zjednoczyli się pod sztandarem potężnego mistrza. Silverspire był świętą ziemią dla tych prymitywów, a oni także teraz stanęli do jego obrony. Gdyby Orion poprowadził ten drugi zastęp Leśnych Elfów, mogłoby się to źle skończyć dla ludzi, gdyż Król Lasu nie darzył ich sympatią. W końcu zimowy śnieg spowijał Athel Loren, a Orion był już tylko wspomnieniem i nadzieją, dlatego też zwyciężyły chłodniejsze głowy i zawarto sojusz. Ludzie i Elfy wspólnie oczyścili ziemię z plagi Morghura.
Sezon odpłaty (1117 - 1702 IC)[]
Wkrótce Morghur pojawił się ponownie, tym razem w Lesie Cieni. Ariel postanowiła, że raz na zawsze powstrzyma korupcję stwora - pochłonie jego moc, tak jak on próbował pochłonąć swoją. Królowa Magów wysłała zastępy na północ przez światostatek i wkrótce przyprowadziła stado Morghura do walki.
Tak jak poprzednio, Drzewne Elfy stwierdziły, że Korupcja jest odporna na ich broń, ale Ariel przewidziała tę okoliczność. W istocie, polegała na tym. W kulminacyjnym momencie bitwy Ariel skierowała wielkie zgromadzenie Zaklinaczy, by schwytali Morghura i przenieśli go przez korzenie świata do Dębu Wieków. Tam związała plugawego stwora wszystkimi dostępnymi jej czarnymi magiami i rozpoczęła rytuał, który uczynił jego moc jej własną.
Udałoby jej się zrealizować ten katastrofalny plan, gdyby nie Durthu. Starszy wyczuł niepokój, gdy Skorumpowany został sprowadzony do korzeni świata, i był oburzony, że ich świętość może być tak naruszona. Spiesząc do Dębu Wieków, zabił Morghura, zanim rytuał mógł zostać ukończony. Ariel krzyczała i wściekała się na Durthu, ale nie miała odwagi zrobić nic więcej. Królowa Magów, nawet w swoim złudzeniu, wiedziała lepiej niż krzywdzić jednego ze Starszych, więc pozwoliła mu odejść, twierdząc zawsze, że to litość, a nie słabość, zatrzymała jej rękę.
Sezon Odkupienia (1703 do 2007 IC)[]
W sumie Ariel spędziła w ukryciu przed światem ponad trzy wieki. Prawdopodobnie zostałaby dłużej, gdyby nie odkryła, że Morghur się odrodził. Ariel przeczuwała, że to wcielenie jest potężniejsze niż wszystkie poprzednie i że całe Athel Loren będzie musiało się zjednoczyć, by go pokonać. Prawdę mówiąc, dusza Królowej Magów wciąż nie była w pełni oczyszczona i obawiała się, czy mądrze jest wyruszać w drogę bez uzdrowienia. Wiedziała jednak, że ciężkie czasy zawsze wymagają ciężkich poświęceń i w końcu wyłoniła się z Dębu Wieków.
Wielka była radość tego dnia. Leśne Elfy porzuciły swoją królową na pastwę losu, a teraz witały ją bez zastrzeżeń. Nawet duchy lasu, które miały dłuższą pamięć niż elfy i które najbardziej ucierpiały z powodu szaleństwa Ariel, odczuły radość z jej powrotu - choć niewielu się do tego przyznało. Największą radość sprawiło ponowne spotkanie Ariel i Oriona, którzy spędzili długie wieki w smutku i gniewie osobno. Radości nie złagodziła świadomość, że powrót Ariel zbiegł się w przeddzień kolejnej wielkiej bitwy. Jeśli Skorumpowany zwrócił im królową, mówiły elfy, to przynajmniej ta nikczemna istota zrobiła coś zdrowego w swojej nikczemnej egzystencji.
Żaden z nich nie dostrzegł mrocznej iskry złośliwości, która wciąż czaiła się w duchu Ariela. Skaza ciemności nigdy nie może być w pełni usunięta, gdy już się zakorzeni, ciężar, który Królowa Magów będzie musiała nosić już zawsze. Często ciemność wzywała ją w nocy, gdy wydawało się, że nadzieja jest stracona. W kolejnych wiekach Ariel nigdy nie będzie wiedziała, które z jej decyzji były podejmowane ze złośliwości, a które z rozsądku.
Miesiąc później, jak liczy się czas w świecie zewnętrznym, wojownik Morghura stanął do walki w Lesie Ardeńskim. Bestia unicestwiła już armię rycerzy jadących z pobliskiego Gisoreux i bez wątpienia sądziła, że stojące przed nią zastępy elfów padną równie łatwo. Mylił się. Ariel, zmuszona do konfrontacji z ciemnością we własnej duszy, straciła strach przed Morghurem i towarzyszyła swemu ludowi w wojnie. Chociaż pozwoliła Orionowi dowodzić bitwą, Ariel dorównała i pokonała mroczne czary Bray-Szamanów swoją własną magią.
Gorszy dla Bestii był fakt, że Naestra i Arahan również towarzyszyli Elfom w wojnie. Nie walczyli u boku swej Pani, jak można było się spodziewać, lecz przemierzali daleką i wolną drogę na grzbiecie potężnego Smoka. Czystość Naestry była dla Bestii anatemą, a sama jej obecność paliła je jak ogień. Jednak Dzieci Chaosu nie uciekły przed jej nadejściem, gdyż Arahan zawsze walczyła u boku swojej siostry. Ciemna natura bliźniaczki była nieodpartym wabikiem dla Bestii, które ścigały ją z szalonym głodem. Niewielu z nich przeżyło wystarczająco długo, by dotrzeć do celu, a tym, którym się udało, Arahan poderżnęła gardła.
W końcu, gdy ich szeregi zostały zniszczone przez strzały lub rozproszone przez kopyta Dzikich Łowców, Bestie nie mogły już dłużej wytrzymać. Jak jeden mąż, wojownicy odwrócili się i rozpłynęli w lesie. Tylko Morghur stał na swoim miejscu, bełkocząc w swym dzikim szaleństwie na tych, którzy przyszli odebrać mu życie. Skorumpowany był ciężko ranny, jego skórę przeszyły liczne strzały, ale mimo to wola Mrocznych Bogów kazała mu się sprzeciwić. Wtedy ostatnia cięciwa łuku zadrgała i wreszcie Morghur padł martwy, z czarną strzałą wystającą z oczodołu.
Gdy wrócili gospodarze, w Athel Loren trwała wielka uczta. Wielu bohaterów zasłynęło tego dnia. Najbardziej chwalony był Scarloc, łucznik, którego strzała ostatecznie zabiła Władcę Czaszek, ale chwały było mnóstwo, a wszyscy elfowie mogli ją dzielić. Tak minął Sezon Odkupienia. Ariel i Orion w końcu się połączyli, a rozdzielone duchy Leśnych Elfów znów stały się całością.
Skorumpowany ucieka[]
Wśród drzew na Polanie Biada rozległo się wielkie zawodzenie i Ariel wiedziała, że Morghur znów się odrodził. Zwiadowcy szybko zlokalizowali plugawą istotę w Lesie Ardeńskim i nie mogąc dłużej pozwolić, by inni trzymali w ryzach Korupcyjnego, Królowa Magów wysłała armię, by zabić bestię, gdy jest jeszcze młoda. Araloth, władca Talsynu, i Naieth, prorokini, poprowadzili wielu wojowników na polowanie. Tropili Morghura i jego stado w ciemnościach lasu, ścinając zwłoki łukiem i ostrzem. W końcu rozgromili zwolenników Morghura i osaczyli bestię.
Niestety, gdy Araloth szykował swoje ostrze do zabójczego ataku, powietrze rozbrzmiało hukiem surowych rogów i kwileniem nieczystych zwierząt. Drzewne Elfy tak bardzo chciały dotrzeć do swojej ofiary, że nie zauważyły zwiadowców Ungoru, którzy śledzili każdy ich krok. Teraz ci tropiciele poprowadzili innych Bestiariuszy na ratunek Morghurowi i, mając znaczną przewagę liczebną, Leśne Elfy zostały zmuszone do odwrotu.
Do tej pory Leśne Elfy ponosiły niewielkie straty, gdyż same wybrały grunt, na którym toczyły każdą ze swych bitew. Teraz Bestie dokonały krwawej zemsty. Strażnicy Polany strzelali do opróżnienia swoich kołczanów, ale zawsze było więcej wrogów, którzy mogli zastąpić tych, którzy zostali zabici. Araloth, z sercem przepełnionym gniewem i smutkiem, zostawił tylną straż ochotników, by powstrzymać szalejących Gorsów, a resztę sił poprowadził do desperackiego odwrotu z Lasu Arden.
W końcu tylko Naieth, Araloth i garstka innych uciekli z Lasu Arden. Udało im się przeżyć tylko dlatego, że Naieth obudził drzemiące drzewa, by utworzyły ściany z gałęzi i krzewów, które zagrodziły przejście Bestiom. Zawstydzony swoją porażką Araloth wkrótce powrócił do Lasu Ardeńskiego jako część znacznie większego zastępu, ale Morghur odszedł - Bestie użyły swojej prymitywnej magii, by wypędzić stwora. Minie wiele lat, nim Araloth będzie miał szansę na zemstę.
Bitwa o Arden[]
Morghur po raz kolejny ujawnił się w Lesie Ardeńskim, a Araloth z Zahaczonego Ostrza błagał o pozwolenie na poprowadzenie polowania. Ariel początkowo odrzuciła tę prośbę, gdyż dobrze wiedziała, jak zemsta może zranić poszukiwacza. Sprzeciwiał się temu Orion, który przekonywał Aralotha do swoich racji i w końcu przekonał swoją królową do zgody.
Gdy Araloth po raz drugi wyruszył na polowanie na Morghura, uczynił to na czele potężnego zastępu. Przeszli przez Bretonię, ukrywając się przed ciekawskimi oczami chłopów i rycerzy za pomocą czarodziejskiej mgły. Dotarli do Lasu Ardeńskiego, gdzie zastali go pełnego zepsucia, a w powietrzu unosił się zapach zepsutej magii - zaiste, stało się to teraz legowisko Korupcji. Leśne Elfy szły przez gaje z krwistoczerwoną trawą i drzewami, które płakały czarnymi łzami. Obserwatorzy szli przed i za głównym zastępem - Araloth wyciągnął wnioski z poprzedniego polowania.
Przez wiele dni nie było śladu po poszukiwanych bestiach, ale innych wyzwań było mnóstwo. Wielu Dryadów i Królów Drzew towarzyszyło zastępowi Aralotha, a oni sami byli wściekli na los tego, co kiedyś było zielonym rajem. Las był głodny mięsa, a wiele elfów zostało pożartych przez szczeliny lub rozerwanych przez pnącza. Zmutowane leśne stworzenia przemykały wśród runa leśnego, ich szalone oczy błyszczały w ciemności, a ostre jak brzytwa zęby lśniły trucizną. Tu i ówdzie znajdowali szkieletowe ciała bretońskich rycerzy, którzy zakończyli poszukiwania Graala, jako ściółkę dla zepsucia.
W końcu zastęp Athel Loren dotarł do rozwalonej polany, na której zgromadził się Morghur i jego stado. W samym centrum polany wzniesiono kolosalny kamień, którego gruz był pozostałością po niegdyś wspaniałej kaplicy Graala, i to właśnie na tym szczycie Skorumpowany kaprysił i miauczał. Dostrzegłszy wreszcie swoją ofiarę, Araloth nałożył strzałę na swój potężny długi łuk i wypuścił ją. Strzała poleciała celnie, trafiając Morghura w kamień stadny, rannego, ale żywego. Dając sygnał do walki, Elfy wydały okrzyki wojenne i ruszyły na polanę.
Na polanie toczyła się rozpaczliwa walka, gdyż Leśne Elfy i leśne duchy walczyły nie tylko z Bestiami, ale także z pokręconymi stworami z Arden, które przybyły na wezwanie Morghura. Jednak wojownicy Athel Loren walczyli dalej, nie zważając na kawałki mięsa wyrwane z ich kończyn przez oszalałe usta i truciznę w ich żyłach, którą wbiły im zaklęte szpony.
Dryadowie tworzyli awangardę ataku, a ich ciosy miały większą siłę dzięki rozpalonej furii. Z potężnym rykiem, kolosalny Ghorgon wyłonił się z pasterza i rozproszył Dryadów, ale wkrótce został przytłoczony i rozerwany na strzępy przez nieustępliwe Tree Kin, które ruszyły za Dryadami. Strażnicy ukryli się w cieniu drzew, a ich strzały zawsze szukały tych, którzy wydawali polecenia stadom. Doombulle i Beastlordowie padali martwi na spalonej polanie, ze strzałami wystającymi z oczu i otwartych ust.
W centrum polany Bestigorzy starli się z Wieczną Gwardią Aralotha, a ich wymiana była tym gorsza. Włócznie błysnęły jak światło słoneczne w ciemności i zabiły wiele z plugawych stworzeń, zanim ich surowe topory zdołały unieść. Bestigorzy walczyli do ostatniego brutalnego wojownika, a wielu Elfów zostało przepołowionych, zanim ostatni Bestiariusz uciekł. Araloth ledwo to zauważył - miał oczy tylko na Morghura, a po wyeliminowaniu Bestigorów władca Talsynu miał szansę uderzyć bezpośrednio na swego wroga.
Zanim Araloth opuścił Athel Loren, Ariel podarowała mu dzbanek z sokiem zebranym z Dębu Wieków, a teraz odkorkował ten pojemnik i rzucił zaczarowaną zawartość w twarz Morghura. Nie było na świecie czystszej cieczy, a tam, gdzie dotknęła ona ciała Morghura, wzniosły się białe płomienie. Wkrótce Korupcja stanęła w płomieniach, a jego dziwne, miauczące krzyki wzbudziły zarówno litość, jak i radość. Wkrótce stwór był tylko popiołem, jego zagrożenie skończyło się na tak długo, jak długo trwało jego odrodzenie.
Wraz ze śmiercią Morghura, reszta Bestii została wkrótce rozproszona. Araloth nakazał obalenie kamienia stadnego i rozpalenie wielkiego stosu na środku polany, aby można było oczyścić zepsute ciała wrogów. Po wykonaniu tej pracy, Drzewne Elfy opuściły las, ale czyniły to powoli. Nie wszystkie soki zostały użyte do zniszczenia Morghura, więc Araloth umieścił kroplę tego, co pozostało, u podstawy każdego uszkodzonego drzewa, które mijał. Za każdym razem, zaczarowany sok działał swoją magią, a ogień oczyszczający wzniecał się. Płomienie nie pochłaniały jednak drzew tak jak Morghura, a jedynie wypalały jego zepsucie.
W ten sposób władca Talsynu przywrócił nowe życie Lasowi Ardeńskiemu. Odtąd był on uznawany za jedno z najświętszych miejsc w Bretonii, choć nigdy żadna dama ani rycerz z tego początkującego królestwa nie dowiedzieli się, dlaczego tak się stało.