Mortkin, znany również jako Czarnoksiężnik z Żelaza, był potężnym królem Norskanów i dowódcą przerażającej armii norskich wojowników, znanej jako Legion Fell. Zasłynął przede wszystkim z długiej i niszczycielskiej kampanii przeciwko Ostlandowi i Nordlandowi w 2515 IC, podczas której wyrżnął całą prowincję w orgii krwawej zemsty za zniszczenie niezliczonych norskich wiosek wzdłuż wybrzeży Norsca przez elektora hrabiego Valmira von Raukova. W czasie wojny Mortkin zniszczył rodową siedzibę rodu von Raukov, zrównał z ziemią miasta Kludburgh, Volganof i Saltraken, a także osobiście zabił w pojedynkę dziedzica rodu von Raukov, Olega von Raukov.
Wiele jest pogłosek o jego życiu, sag wyśpiewywanych ku jego chwale przez skaldów nordyckich. W niektórych opowieściach był synem krwiożerczego wojownika-króla, spłodzonym przez związek króla z sukkubem-demon i urodzonym pod krwistoczerwonym niebem. W innej był potężnym wodzem plemion, wiedzionym pokusą władzy i kaprysami bogów. Zgodnie z tą wersją Sagi, okuty żelazem barbarzyński król powrócił z potężnego najazdu morskiego okryty chwałą i przychylnością bogów Chaosu, lecz wciąż pragnął więcej. Udał się więc na północ, wiedziony marzeniami o nieśmiertelności, w poszukiwaniu pradawnej potęgi i chwały, które wyniosłyby go na wyżyny w oczach Bogów. Kiedy człowiek, który później stał się znany jako Lord Mortkin, zapuścił się w szaleństwo Prawdziwej Północy, zdobył moc, której szukał. I zmienił się nie do poznania
Historia[]
Lord Mortkin, Mściciel Północy.
Niezależnie od tego, jak wyglądało jego poprzednie życie, Lord Mortkin zdobył wielką sławę w głębi Pustkowi Chaosu. Czas płynie dziwnie w pobliżu wielkiej szczeliny i być może lata, dziesięciolecia, a nawet stulecia upłynęły mu na przemierzaniu tej przeklętej piekielnej krainy. W tym czasie Norseman dokonał niezliczonych wyczynów herkulesowej siły.
Pierwsze zwycięstwo Mortkina miało miejsce, gdy pokonał on Leprous Council, kabałę potężnych czarnoksiężników z Nurglite. Odważnie stawił czoła ich straszliwej magii, pokonał ich i ściął potężnym toporem, zyskując przychylność Nurgle. Następnie Mortkin zmierzył się z Skulexem Wielkim, najzacieklejszym i najstarszym z potężnych Ognistych Smoków, i podstępem oraz kłamstwem podporządkował sobie bestię, czym zaskarbił sobie szacunek Tzeentcha, Zmieniacza Kierunków.
Następnie Mortkin odszukał i pokonał potężnego dwugłowego olbrzyma w uczciwym pojedynku sił. Potęga Norsemana była tak wielka, że rzucił olbrzymią bestię na ziemię bez użycia broni i wymusił na niej przysięgę służby. Ten niesamowity pokaz siły zaintrygował Khorne'a, norskańskiego boga bitwy. Pragnąc jeszcze bardziej przetestować tego potężnego wojownika, Bóg Krwi wysłał swoją własną małżonkę, Valkię Krwawą, która wprowadziła godnych do jego Sali Wojowników, by zmierzyli się z norskańskim królem w bitwie. Dwaj wojownicy Norsca długo stawali naprzeciw siebie w chwalebnej bitwie, a same Pustkowia trzęsły się od ich furii, aż w końcu Mortkin pokonał Valkię w bezruchu, co samo w sobie było niemożliwym wyczynem, gdyż niewielu przetrwało atak Tarczowej Panny, a jeszcze mniej dorównywało jej furii w walce.
W ten sposób Król Nordycki zyskał szacunek Tarczowniczki Khorne'a, a w oczach Krwawego Boga zyskał honor i władzę. Bogowie Chaosu wyraźnie sprzyjali Mortkinowi, a w miarę jak rosła jego legenda, wielu wojowników z Norsca przysięgało swe miecze pod jego sztandarem. Jednak mimo zdobytej chwały, przyznanej władzy i zaszczytów w salach północnych królów, Czarnokrwisty Tkacz pogrążał się czasem w przygnębieniu - być może odczuwał ból z powodu utraconego człowieczeństwa, a także ciągoty z dawnych lat życia, które pozostawił za sobą.
Najeźdźcy Imperium[]
W roku 2515 IC Imperium miało się wkrótce zmierzyć z Lordem Legionu Fell. Jednak, aby w pełni zrozumieć te wydarzenia, trzeba cofnąć się jeszcze dalej i przeanalizować wydarzenia sprzed 3 lat. W roku 2512 IC Królestwo Chaosu rozkwitało i rozprzestrzeniało się. Dzicy Norsemeni, widząc w tym znak przychylności swoich mrocznych bogów, zaczęli ponownie wylatywać z Północy, aby pustoszyć cywilizowane ziemie Południa. Jedynymi ostrzeżeniami przed ich najazdami były ostre dźwięki rogów wojennych i przysięgi składane okrutnym bogom. Ludzie Północy przedarli się przez ziemie Kislevu i wkrótce dotarli do Imperium, paląc miasta i miasteczka oraz odrzucając na bok całe armie. W następnych latach ich ataki stały się jeszcze bardziej zabójcze, a długie statki Maruderów Chaosu zaczęły masowo napływać z Norsca, gdy pękł lód, pustosząc wybrzeża Imperium. W odpowiedzi Imperialna Marynarka Wojenna wysłała na Morze Szponów armadę okrętów wojennych, aby powstrzymać falę najeźdźców, a dodatkowo Nordland podwoił swoje patrole przybrzeżne. Jednak to Ostland podjął najbardziej agresywne kroki.
Prowadzona przez elektora hrabiego Valmira von Raukova oraz jego syna i dziedzica, Olega von Raukova, prowincja Ostland przygotowała się do wojny. Valmir von Raukov, z natury wojowniczy człowiek, zasugerował coś niewyobrażalnego - rozpoczęcie najazdów odwetowych na ziemie wroga, na bezbożne ziemie Norsca, tak jak czynił to sam Sigmar w dawnych wiekach. Z nową, potężną armią złożoną z wojsk państwowych, Valmir poprowadził najazdy w 2514 roku, paląc na stosie kilka nadmorskich miast Norsca. Najazdy Valmira, mimo całej swojej zuchwałości, nie zdołały przedostać się daleko w głąb lądu i ograniczyły się głównie do wybrzeża Norsca. Tam jego wojska zdołały położyć na miecz kilka norskich wiosek.
Jego syn, Oleg von Raukov, być może przewyższył ojca w tym względzie, niszcząc wiele osad wzdłuż wybrzeża Norscan, wśród nich nadmorskie miasta Aarvik i Ulfennik. Valmir i jego następca powrócili pod koniec roku z rzeźbionymi dziobami długich okrętów i belkami wielkiego holu, by zaznaczyć zniszczenie siedmiu norskańskich wiosek. Znaczna część Imperium, zarówno szlachta jak i pospólstwo, wznosiła toasty za dokonania von Raukovów, ogłaszając Valmira prawdziwym bohaterem królestwa Sigmara. Inni jednak protestowali, obawiając się, że te zuchwałe ataki ściągną na nich gniew Norsemenów lub, co gorsza, ich Mrocznych Bogów.
Zemsta Upadłego Lorda[]
Wieść o najazdach rozeszła się dość szybko po Północnych Pustkowiach. Niektóre plemiona wyły z oburzenia, podczas gdy inne z radością przyjęły wyzwanie, chcąc walczyć z ludźmi tak bardzo spragnionymi bitwy. Ale Lord Mortkin, Lord Legionu Fell, czempion bogów Chaosu i jarl wielu plemion, nie odzywał się od czasu, gdy dowiedział się o najazdach. Przypadkiem bowiem nadmorskie miasto Ulfennik, miejsce, które niegdyś nazywał swoim domem, zostało zrównane z ziemią z rąk Ostlandczyków. Nie mniej przez samego Olega von Raukova. Zamyślony, potężny mistrz zamknął się w swojej twierdzy z najczarniejszego żelaza w najgłębszych zakątkach Norsca. W swej bezbożnej furii, Mortkin zawarł kolejny pakt ze swymi bogami.
Wielu jest mistrzów, którzy chcą sięgnąć po najwyższą chwałę, gdy Królestwo Chaosu się rozkwita. W takich chwilach bogowie często wybierają jednego bohatera, którego obdarzają największym błogosławieństwem, aby poprowadził ich czcicieli do ostatecznego zniszczenia świata. Archaon Everchosen był od dawna na drodze do zostania tym mistrzem, ale jego los nie był jeszcze przesądzony. Nurgle wysunął na tego władcę czarodzieja Poxa, Khorne - wojowniczego króla Norse, Slaanesh - swego ulubionego syna, księcia Sigvalda. Jedynie Tzeentch wybrał nie swojego bohatera - władcę Legionu Fell, potężnego Mortkina. Lord Mortkin, pobożny na sposób Nordyjczyków, sam czcił mrocznych bogów w równym stopniu. Ale zawsze był swoim własnym człowiekiem, dbającym przede wszystkim o własne interesy. Bogowie obawiali się wybierać człowieka, który mógłby nie spełnić ich życzeń, ale mimo to zjednoczyli się w udzieleniu Mortkinowi ostatecznego błogosławieństwa. Gdy Mortkin, samotny i szalejący w swej twierdzy, przysiągł bogom, że wyrzeźbi swój wergild z ciała cywilizowanych ziem, jego przysięga została wysłuchana.
Tak więc, gdy Lord Mortkin wyszedł ze swego samozwańczego wygnania, miał jeden cel. Lord Mortkin wyruszył w drogę, mając za sobą całą potęgę swojego Legionu Fell, by położyć kres wojnom plemiennym, które rozerwały Norsemenów na strzępy i poprowadzić ich na południe, by zniszczyć Imperium. Aby to ułatwić, Mortkin przywiązał do swego sztandaru Kargharaka Żądnego Krwi i jego zastępy demonów. Z czasem horda Mortkina dotarła na lodowe równiny i zniszczyła wszystkich, którzy nie chcieli się przed nim ugiąć.
Zakhar Czarodziej, Mistrz Przymierza Wiecznego Oka, był pierwszym, który przysiągł wierność Mortkinowi, gdyż w swoich wizjach widział, jak bogowie obiecują zwycięstwo Czarnemu Żelaźnikowi. Łatwo było w to uwierzyć, gdyż Mortkin z łatwością rozgromił już wszystkie zastępy rywalizujących z nim czempionów. Na jego rozkaz maszerowały już szeregi wojowników w czarnych zbrojach i hordy żarłocznych demonów, a nawet wielki smok latał na jego rozkaz. Lord Hackbile wkrótce przyłączył się do Zakhara, oddając swoich nękanych wojowników sprawie Mortkina. Ponadto wielu innych barbarzyńskich wodzów z Norsca i nie tylko ugięło kolano przed Mortkinem. Plemiona Blackaxes, Kin-Slayers, Beast-Flayers, Crow Brethren, Wyrmkin i Scourge of the North zobowiązały się do lojalności wobec króla. Po ośmiu dniach rzezi Mortkin poprowadził swoje wojska na południe.
Horda przeprawiła się z ojczyzny Norsca na skażone pustkowia Kraju Trolli, wchłaniając różne plemiona barbarzyńców najeżdżających tamtejsze włości, a także nowo zmaterializowane zastępy daemonów do swojej i tak już ogromnej liczby. Norsemeni spustoszyli Kislev. Koczownicze plemiona Ungol zostały wkrótce otoczone ze wszystkich stron przez dzierżących topory berserkerów, a ich krew rozgrzała lodowatą ziemię. Przez maelstrom najeźdźców przemaszerowała włócznia armii, horda barbarzyńskich wojowników, która skierowała się prosto na Ostland. Mortkin rozkazał Zakharowi i jego czarnoksiężnikom odprawić Rytuał Złamanych Dłoni - święte zaklęcie, które miało zlokalizować plemiona Bestii i wezwać je na wojnę.
Posłańcy Mortkina przemierzali ukryte ścieżki Lasu Cieni, prowadzeni po drodze przez talizmany poskręcanych dłoni wydobyte z ciał ludzi Tzeskagradu. Ich zadaniem było odnalezienie największego wodza Bestii - Ul-Ruka Czerwonego i podporządkowanie jego stada pod dowództwo Norscańskiego Władcy Chaosu. Kiedy wręczyli talizmany Bray-Shamanom Ul-Ruka, ci przewidzieli mroczne marzenia o podboju i chwale, a także ukłon w stronę ich wodza. Z gromkim rykiem Ul-Ruk pobudził swój lud do wojny. W ciągu kilku tygodni tysiące parzystokopytnych ruszyło na północ, by oddać swój hutniczy sztandar sprawie Północnych Ludzi, a Ul-Ruk Czerwony przyklęknął i złożył wierność Czarnemu Żniwiarzowi. W ten sposób stare więzy między Dziećmi Chaosu a ludźmi z Norsca zostały odnowione.
Upadek Ostlandu[]
Inwazja Norsów[]
Mortkin, którego armia została wzmocniona przez daemonhosty i hordy rozszalałych bestiariuszy, podbijał prowincję Ostland za podbojem. Rozbił na kawałki armie Olega von Raukova z Ostforts i Kislevitów dowodzonych przez Pitra Sergajewa. Ci, którzy przeżyli inwazję Norscan, uciekli do najlepiej bronionego miasta w prowincji: Volganof. Wśród nich byli Oleg von Raukov i jego chorowity brat Wasilij von Raukov. Pozostali członkowie rodziny hrabiego Valmira, jak na przykład jego żona Ivana von Raukov, zostali straceni na pastwę Północy wraz ze zniszczeniem zamku rodowego. Valmir von Raukov powrócił i zastał swoją ojczyznę w ruinie, tak jak Mortkin. Ta ironia zapewne ucieszyła barbarzyńskiego króla.
Wkrótce armia Norscan ruszyła na Volganof. Szeptane rady Daemonów związanych z Mortkinem mówiły mu, jak najlepiej sparaliżować Imperium, jak doprowadzić do Ostatecznego Końca królestwa Sigmara, którego życzyli sobie bogowie. Ale Mortkin, tak potężny, że nawet demony błagały go o łaskę, w wojnie nie kierował się niczym innym, jak tylko własnymi radami. Polował na Olega von Raukova, rzeźnika z Ulfennika, przez całą prowincję, przebijając mieczem tysiące ludzi i paląc miasta i miasteczka w swoich nieustannych poszukiwaniach, miażdżąc nawet rodową siedzibę von Raukova i zabijając wszystkich, których mógł w niej znaleźć. Jego gniew był słyszalny w krzyku rozpaczy każdego ocalałego, który opowiadał o jego spustoszeniu północnych terytoriów i okrucieństwach, jakich on i jego Norsemenowie dopuścili się na mieście Kludburgh. Mortkin rzucił wschodnią część Imperium na kolana.
Przy ostrym ryku tysiąca północnych rogów wojennych, Mortkin wyłonił się z nieprzebranych szeregów swej hordy, flankowany po obu stronach przez Kargharaka Krwiożercę i Zakhara Wiecznego Oka. Mimo grozy, jaką budzili tacy porucznicy, Mortkin był o wiele bardziej przerażający, a każde zrozpaczone oko Volganofa szybko skupiło się na nim. Dosiadł on swego gromowładnego Juggernauta, prezentu od Krwawego Boga za jego epickie rzezie na Pustkowiach Chaosu. Masywna postać Władcy Chaosu spowita była aurą potęgi tak straszliwej, że samo patrzenie na niego raniło duszę patrzącego. W wojownika-króla wlano tyle eldrytycznej energii, że wokół niego migotały opalizujące płomienie. Oto naprawdę był ulubionym czempionem bezimiennych bogów północy. Ogłuszeni jego potęgą, nie mieli wątpliwości, którego z synów Valmira von Raukov zażąda, by został wydany.
Bitwa pod Volganofem[]
"Trzymajcie się mocno, ludzie z Ostlandu. Tam gdzie upadają mury, tam muszą stać ludzie. Ale ja nie dam się wyciągnąć z Volganofu jak bestia z pułapki! Kto dołączy do mnie i podejmie walkę z naszym wrogiem? Kto wyruszy ze mną?"
-Oleg von Raukov.
Oleg von Raukov, książę Ostlandu.
Następnego dnia, gdy Mortkin wrócił w pobliże murów, by odebrać odpowiedź Wołganowa, zastał go nie ludzki głos, lecz odgłos wystrzeliwanych armat. Bitwa rozgorzała na dobre. Mortkin podniósł swój topór bojowy, płomienie wybuchły wzdłuż ostrza, na ten sygnał jego wojownicy wyruszyli z Lasu Cieni. Wszystkie koszmarne oddziały Chaosu - żądni krwi Norsemeni, wojownicy o głowach bestii i inni. Zakhar i jego akolici rzucili straszliwe zaklęcie, które sprawiło, że z nieba spadła kometa i zniszczyła całą część słynnego muru Volganofu, wznosząc w powietrze okrzyki przerażenia obrońców i triumfalne wycie Norsemanów. To chwilowo zdezorganizowało obrońców, ale Oleg von Raukov zmobilizował ich. Na północnych murach strzelcy ręczni i inni obsadzili mury, podczas gdy Oleg i jego kontrarmia wymaszerowali z południa.
Na rozkaz Mortkina najeźdźcy Chaosu ruszyli do przodu. Na czele szarży stanęli odziani w czarne zbroje czempioni Norsca wraz ze swoimi współplemieńcami. Strzelcy ręczni rozładowywali broń, przekazywali ją ładowniczemu, przyjmowali nową broń palną i strzelali ponownie bez potrzeby celowania. Ale to właśnie przy południowych murach, gdzie Oleg poprowadził kontratak, Mortkin ulokował swoją prawdziwą siłę. To tutaj wyzwolił wyjącą furię krwiożerczego Kargharaka i jego demonicznego ducha. Daemony dokonały wielkiej rzezi i zadały armii Olega von Raukova poważny cios. Jednak cudem Imperialni zdołali pokonać daemonhosta i wygnać Krwiożercę z powrotem do Królestwa Chaosu. Poobijany, lecz niezłomny Lord Mortkin, którego opancerzona postać wypełniona była po brzegi potęgą Chaosu, uznał, że nadszedł czas, by dopełnić zemsty i wyzwolił niezrównaną furię swojego Legionu Fell.
Tak oto opancerzeni Norsemeni ruszyli naprzód pod czarno-czerwonymi sztandarami, nie zważając na żadne szkody, podczas gdy ich wielkie topory rozcinały ludzi na kawałki. Większość kontrarmii Olega von Raukova załamała się pod brutalnymi atakami, a ci, którzy uciekli, zostali spaleni żywcem przez chmury płomieni zesłane na nich przez Ognistego Wyrma, którego Mortkin podporządkował swojej woli. Wkrótce sam Mortkin wkroczył na pole bitwy i wyrżnął wszystkich przed sobą, aż w końcu jego wzrok padł na Olega von Raukova. Oto wreszcie człowiek, dla którego przemierzył pół świata, by go zabić.
Oleg trzykrotnie uderzył Mortkina swoim magicznym ostrzem, darem o wielkiej mocy od samej Królowej Lodu. Trzy uderzenia, które zniszczyłyby każdego mniejszego człowieka, nie odbiły się nawet na potężnej posturze norscańskiego króla; nie było przeznaczeniem śmiertelnika, nawet tak odważnego jak Oleg von Raukov, pokonać Pana Legionu Fell. Z łatwością odpierając ataki mniejszego mężczyzny, Mortkin wyciągnął swój topór.
Jednym ciosem, który mógłby zabić olbrzyma, Mortkin zdzielił Olega von Raukova, którego ciało rozpadło się na kawałki i zostało zakrwawione nie do poznania. Śmiertelnie ranny, dzielny mężczyzna z trudem podnosił się i walczył dalej. Władca Chaosu bezlitośnie powalił go z powrotem na ziemię i zmiażdżył życie obcasem. W końcu dokonał zemsty, która wprawdzie przeminie jak wszystko, ale jego dzika dusza będzie się nią sycić tak długo, jak będzie mogła. Na jedną, surrealistyczną chwilę, front bitwy zamilkł. Potem w oddali rozległ się huk rogów wojennych.
Reiksguard w końcu przybył, desperackie posiłki ruszyły na ratunek oblężonym żołnierzom Ostlandu i Ostermarku, tak jak ostrzegały Daemony. Mortkin, przebiegły dowódca wojenny, umieścił już Ul-Ruka i jego Beastmenów w rezerwie, by się z nimi rozprawili. Pozostawało tylko dać sygnał, by te nieszczęsne stwory wyszły z ukrycia i zaatakowały wroga. Mortkin czuł, jak moc buzuje w jego żyłach, jak Wiatry Magii dostarczają tyle mrocznej energii, że czuł, jak pulsuje ona wokół niego w postaci korony. Wiedział, że to dopiero początek, bo już wyczuwał kolejne zastępy Daemonów drapiących zasłonę między światami, a daleko na północy plemiona zbierały się w jeden wielki zastęp i płynęły na południe, by do niego dołączyć. Był naczyniem wybranym przez Mrocznych Bogów, by zrealizować ich wielki plan. A jednak jego umysł był jasny. Dokonał zemsty, a teraz jego rola została wypełniona. Mortkin odrzucił więc swój topór i obiema rękami podniósł z brodatej głowy rogaty chełm wojenny, po czym głosem jak grzmot wypowiedział na głos te słowa do wszystkich
"Wergild został opłacony. Niech spłonie Volganof, by zapłacić za mój dom Ulfennik. Nigdy więcej tam nie powrócę. Moja saga jest skończona. Wybieram teraz śmierć jako człowiek, moja własna wola. Idę teraz, być może zbyt późno, do sal moich ojców."
-Lord Mortkin.
Z tą chwilą światło wokół Mortkina zgasło, a zgorzkniali bogowie być może odebrali to, co dali. Osobista gwardia Mortkina, niezrównani wojownicy Karmazynowych Żniwiarzy, zbyt późno ocknęli się ze zdumienia, by ochronić swego króla. Szkarłatne Klątwy, przepełnione nienawiścią z powodu śmierci Olega von Raukova, pokonały przygnębionego Władcę Chaosu i ścięły go. Wściekli Karmazynowi Żniwiarze, wyjąc z żalu po stracie, rzucili się do walki, zabijając wszystkich, którzy stanęli pomiędzy nimi a ich poległym królem. Norsemeni w czerwonych zbrojach wyrżnęli Szkarłatne Klątwy w odwecie za utratę króla i utworzyli nieprzenikniony krąg wokół jego ciała. Stali na dziedzińcu twierdzy Volganof i nikt nie śmiał się do nich zbliżyć.
Pokłosie[]
Ostateczne starcia rozegrały się na równinach za upadłym miastem. Reiksguard i cesarska armia pod wodzą Kurta Helborga, Ludwiga Schwarzhelma i powracającego hrabiego Valmira von Raukova starły się z norscańskim wojskiem. Pozbawiona przywództwa Lorda Mortkina horda zwróciła się przeciwko sobie, a współplemieńcy walczyli ze sobą o dawne krzywdy i niezapłacone wergildy, podczas gdy inni po prostu odeszli i wrócili do domu. Mimo, że rozerwana od środka i pozbawiona połowy swoich szeregów, horda wciąż była potężnym przeciwnikiem, a porażka wciąż była realna dla Imperialnych. Ale niezależnie od wyniku, szkody zostały wyrządzone. Ostland leżał w gruzach, a Volganof został unicestwiony.
Przez wiele długich godzin Karmazynowi Żniwiarze walczyli z Imperialnymi, Bestiami i innymi Norsmenami, którzy oskarżali ich o zdradę. Nie podjęli jednak żadnego wysiłku, by odejść, gdyż resztki Volganofu wkrótce zostały zniszczone przez niekontrolowane płomienie. W końcu ogień strawił miasto doszczętnie, pochłaniając wiernych Karmazynowych Żniwiarzy i ich wielkiego przywódcę. Tak oto ostatnie miejsce spoczynku Lorda Mortkina stało się miejscem jego ostatecznego podboju. Stos pogrzebowy tak wielki, że mógłby oślepić samych bogów; odpowiednie zakończenie opowieści o jednym z najpotężniejszych czempionów Północy.
Osobowość[]
"Jestem wstrząśnięty, Ludwigu. Nie sądzę, tak jak inni, że to nasze przybycie na pole bitwy przyniosło zwycięstwo - jeśli można je tak nazwać. Gdyby ich Pan nie zaprzestał walki, nie wierzę, że moglibyśmy ich pokonać. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, ale według wszystkich relacji po prostu się poddał... Jakim był człowiekiem?"
-Kurt Helborg, Wielki Mistrz Gwardii Reiks.
W życiu Mortkin był zdobywcą. Był archetypowym wojowniczym królem i przywódcą o żelaznej woli, pragnącym zdobyć chwałę i władzę. Jednak gdzieś po drodze zaczął tęsknić za utraconym człowieczeństwem, nawet gdy coraz bardziej oddawał się bogom Chaosu. Pomimo wielkiego zaszczytu, jaki spotkał go ze strony jego ludu, Norskanów i innych sług Chaosu, Mortkin od czasu do czasu popadał w przygnębienie. Jak głosi opowieść, stawił czoła wszystkim wyzwaniom i pokonał je, a teraz szukał tylko zakończenia.
Nie stracił jednak dzikości na rzecz swojej wojowniczości. Mortkin był zdolny do wielkiej pasji i gniewu, gdy został obudzony, a zniszczenie jego domu pozbawiło go wszelkich uczuć przygnębienia i wzmocniło czystą wściekłość i chęć zobaczenia, jak odpowiedzialni za zbrodnię cierpią nieświęty los.
Kiedy Mortkin wyszedł ze swej fortecy ze złożoną przysięgą, podjął zdecydowane kroki, by położyć kres drobnej klanowej i plemiennej rywalizacji i zjednoczyć wojowników Norsca pod swym sztandarem. Był naprawdę zdolnym i przerażającym mężczyzną, który posiadał tę samą szaleńczą żądzę bitwy i zamiłowanie do destrukcji, które charakteryzowały okrutnych Mistrzów Chaosu.
Choć oddany Mrocznym Bogom i czczący wszystkich na równi jako Niepodzielnych Chaosu, Mortkin zawsze był przede wszystkim swoim własnym człowiekiem i dbał o własne interesy przed obowiązkami wobec bogów. Po dokonaniu zemsty poprzez brutalne zabicie Olega von Raukova, Mortkin postanowił zakończyć swoją opowieść na własnych warunkach. Osiągnął bowiem wszystko, czego pragnął, i nie pozostało mu już nic, dla czego mógłby żyć, a ostatecznie pragnął chwały życia pozagrobowego, czymkolwiek by ono nie było, zamiast wiecznej służby jako niewolnik Mrocznych Bogów, co było prawdziwym losem nawet największych Czempionów Chaosu i Książąt Daemonów.
Mortkin postanowił zemścić się za swój dom i nie chciał niczego innego. Rzeczywiście, Kurt Helborg po rzezi stwierdził, że Mortkin nie był demonem w ludzkim ciele, jak wielu uważało Norscan, ale raczej śmiertelnym człowiekiem, z takimi samymi pragnieniami i duszą jak każdy inny.
Ostatecznie to, że człowieczeństwo Mortkina wciąż tkwiło w człowieku tak zepsutym i pochłoniętym przez Chaos, jest ponurą lekcją dla wszystkich tych, którzy twierdzą, że sprzeciwiają się Chaosowi. Pokazuje bowiem, że wszyscy ludzie, bez względu na to, jak pobożni, odważni, honorowi czy sprawiedliwi, są podatni na bezbożny urok Rujnujących Mocy.