"Nie ma wystarczającej ilości słów w twoim prostym języku, by wyrazić naszą nienawiść do nich, Ludzki. Zabójcy, grabieżcy, niewolnicy i złodzieje - tak ich nazywamy, ale żaden z tych zasłużonych tytułów nie jest w stanie opisać głębi ich deprawacji. Nie mają ani litości, ani honoru. Wędrują i zabijają w ciemności, przywoływani przez swoje plugawe czary. Są tak podli, że ich celem są dzieci. Kapryśni mieszkańcy Ulthuanu twierdzą, że to ich pogardzani krewni, wygnani dawno temu, ale czy można ufać słowom elfa?"
-Hargrim Furgilsson, krasnoludzki handlarz
Mroczne Elfy lub Druchii, jak nazywają siebie w swoim własnym języku, znani również jako Naggarothi lub "Mroczni", są jedną z najstarszych, najpotężniejszych i z pewnością najbardziej sadystycznych z trzech głównych cywilizacji elfów w świecie śmiertelników. Na ponurych, mroźnych ziemiach kontynentu Naggaroth w Nowym Świecie znajduje się królestwo Mrocznych Elfów Króla Czarownic Malekitha, królestwo zrodzone z intensywności złości i nienawiści, które tylko elfy są w stanie odczuwać, królestwo, które nie pragnie niczego więcej, jak tylko zniszczyć świat, który ich zdaniem nienawidzi ich istnienia. Mroczne elfy obserwują ten umierający świat złowrogim wzrokiem, wiedząc, że ich przyrodzonym prawem jest rządzenie wszystkim, co badają, a ci, którzy na nim żyją, urodzili się po to, by nie robić nic więcej niż padać im do stóp
Druchii to najeźdźcy, niewolnicy i bezduszni grabieżcy najwyższego stopnia. Ich każda zachcianka to nic innego jak sianie nieszczęścia i bólu wśród wszystkich, którzy im się sprzeciwiają, ponieważ nieszczęście i ból są siłą napędową ich istnienia. Dlatego ich czarne arki i floty korsarskie żeglują po wielkich wodach świata, napadając i zniewalając wszystkich, których napotkają, jako hołd dla własnych chciwych pragnień. Jednak nawet gdyby każda inna kraina ugięła się pod ich rządami, Mroczne Elfy wiedzą, że nie mogą odebrać swojego chwalebnego dziedzictwa, dopóki ich znienawidzeni bracia, Wysokie Elfy, trwają. Dopóki nie nadejdzie dzień, w którym wyspy Ulthuanu staną się ich własnością, Mroczne Elfy będą kontynuować swoje krwawe poszukiwania. Wielkie floty, których żagle czernią się na tle nocnego nieba, przynoszą nieszczęście i zniszczenie wszystkim wybrzeżom świata, ponieważ nie ma nikogo, kto mógłby się im przeciwstawić.
Z każdym mijającym rokiem potęga Naggaroth wznosi się na coraz większe wyżyny, zbudowana na plecach niewolników i napędzana ciągłym strumieniem łupów z odległych krain. Podczas gdy inne starsze rasy słabną, Mroczne Elfy rozkwitają, wiedząc, że ich godzina w końcu nadeszła. Chmury burzowe zbierają się nad królestwami Wysokich Elfów, a złowrogi śmiech Króla Czarownic odbija się echem na wietrze. Naggaroth powstanie, Ulthuan upadnie, a trwająca tysiące lat zemsta w końcu doczeka się krwawego zakończenia.
Historia - Pochodzenie Mrocznych Elfów[]
Szegółowa historia w Kronikiach Czarnej Wieży
Cała historia swój początek ma na Ulthuanie podczas epoki wielkich kataklizmów i rozlewu krwi, kiedy waleczność elfiej rasy wykuła się w ogniu wojny. Do tej pory elfowie żyli w pokoju na rajskiej wyspie stworzonej przez Starszych. Uczyli się magii, świata i piękna korzystając z tego co dali im Przedwieczni. Elfowie wierzyli, że Bogowie będą chronić ich od każdego zła a Ulthuańska cywilizacja przetrwa wieczność. Wieczny i nieśmiertelny jest jednak jedynie Chaos, który rozbił w pył gwiezdne wrota Przedwiecznych mające trzymać mroczne moce w szachu. Zaczęła się przeto wojna tak krwawa iż nic po dziś dzień nie dorównuje jej okrucieństwem i ilością przelanej krwi.
Hordy demonów wspierane przez swych mrocznych patronów wlały się do materialnego świata niszcząc wszystko co było Starszym piękne i drogie. Szaleństwo, agonia i anarchia wstąpiły na spokojny dotąd świat a niezliczone dzieci Przedwiecznych były wyżynane przez pomioty Chaosu. Żadna z ras nie umiała stawić oporu zniszczeniu, które rozszalało się po przełamaniu bariery oddzielającej świat realny od domeny mrocznych sił. Elfy hołdowały wówczas spokojowi duszy i kulturze, nie umiały walczyć i obronić swej cywilizacji przed demonicznym wrogiem. Nadzieja wygasała a krwi przelewano coraz więcej, niektóre cywilizacje upadały w przeciągu kilku dni inne stawiały opór ale odwlekały jedynie nieuniknione. Historia jednak wydaje na świat największych bohaterów podczas czasu największej rozpaczy. Tak było i tym razem.
Epoka nieskończonej chwały[]
Spomiędzy elfów wyszedł cudowny syn ulthuańskiej ziemi, potężny heros, którego imię sławione będzie do ostatnich dni świata - Aenarion. Jego dusza płonęła nienawiścią do wroga, który śmiał niszczyć jego ukochany dom. Płonęła w nim determinacja i siła jakiej nigdy wcześniej nie widziały elfy. Był wspaniałym wodzem, genialnym mówcą a jego kunszt wojenny pozostaje niedościgniony do dnia dzisiejszego. Wraz z jego nadejściem skończył się czas rozpaczy i strachu. Nadszedł czas wojny i zemsty.
Aenarion zebrał swój lud i wypowiedział demonom wojnę. Walczono dzielnie, wyszkolone przez nowego wodza elfy okazały się niezwykle sprawnymi wojownikami kładącymi pokotem całe hordy wrogów. Jednak nawet połączone siły wszystkich elfów nie mogły zatrzymać tej nawałnicy, na każde zwycięstwo przypadały dwie porażki a demony zalewały świat tak jak sztormowe fale uderzają bez końca od wybrzeże. Aenarion wiedząc, że nie może pokonać takiej potęgi zwrócił się z błagalną prośbą do Bogów. Obiecywał ofiary ze wszystkiego co tylko mógł oddać, Bogowie byli jednak głusi na jego prośby. Nie mając innej drogi i czując, że zbliża się klęska, Aenarion rzucił się w Płomienie Asuryana oddając mu w ofierze swoją własną duszę. Święty ogień palił ciało herosa, ten jednak nie poddał się bólowi i zwalczył chęć ucieczki od katuszy. Nagle cierpienie ustało a na jego miejscu pojawiła się potęg o jakiej nawet On nie śmiał marzyć. Czuł w sobie siłę do rozwiania ciemności, która opanowała świat. Jego śmiertelne ciało zalśniło boskim blaskiem dodając mu niespotykanego majestatu, w oczach błyskała chęć zemsty za krzywdy wyrządzone elfom. Żałosne pomioty Mrocznych Bogów uciekały przed potężnym Aenarionem, który przystąpił do walki z siłą Asuryana w sercu. Prowadząc elfy do wspaniałych zwycięstw zyskał miano Obrońcy a niedługo potem koronowano do na Króla Feniksa - władcę wszystkich elfów.
Elfowie stanęli pod jednym sztandarem i bitwa bo bitwie starali się przebić do braci w innych częściach Ulthuanu. W jednej z bitew pomagały elfom smoki majestatyczne bestie, skrzydlate gady rozmiarem przewyższające najpotężniejsze z demonów. Do boju prowadził je niezrównany czarodziej Caledor zwany Obłaskawiaczem smoków. Aenarion wiedział, że mag już raz z pomocą swych potężnych sojuszników odparł wroga spod bram swych ziem i zrozumiał, że jego pomoc będzie nieoceniona. Caledor ujrzał za to w wojowniku swego króla i czując błogosławieństwo, które w nim płynęło postanowił złożyć mu hołd. Przyszedł czas by wspólnymi siłami wypchnąć demony z Ulthuanu i odzyskać swój dom. Mijały lata a elfowie walczyli z nieskończonymi hordami pomiotów we krwi swojej i swych wrogów wykuwając własne doświadczenie w sztuce wojennej. Byli wtedy jedyną rasą, która z taką siłą stawiła opór wrogom a sam Ulthuan pozostał bastionem obrony w zalanym złem świecie. W chwilach spokoju elfowie ze wszelkich sił starali się stworzyć coś co pomoże im w walce ze sługami Chaosu. Kiedy niekontrolowana przez Starszych magia rozbłysła nad światem elfowie znaleźli w niej remedium na swoje problemu. Kapłani - Kowale Boga Vaula zaczęli zaklinać broń elfów, wiążąc tajemną energię we wnętrzach mieczy, włóczni i pancerzy.
Mimo wszelkich starań, mimo morza krwi elfów przelanej dla sprawy, legiony mrocznych bogów były nieskończone. Nie można ich było zniszczyć nawet najpotężniejszą bronią o czym zdał sobie sprawę Caledor a czego nie chciał przyjąć do wiadomości Aenarion. Obłaskawiacz wiedział jednak, że musi działać, armie Ulthuanu, choć rosły, nie były nieskończone i w końcu musiały ulec, potrzeba było innej broni. Wraz ze swymi doradcami Caledor obmyślił śmiałą koncepcję, według której na środku Ulthuanu miałby powstać wielki wir, który ostatecznie wessałby magię wraz z esencją chaosu z powrotem do jego domeny. Król Feniks nazwał jednak przyjaciela głupcem, przecież broń, której elfy używały do walki z demonami naładowana była magią, odcięcie ich od tajemniczej energii równoznaczne będzie z klęską. Pomiędzy magiem a wojownikiem doszło do kłótni i być może zakończyła by się ona źle gdyby nie wieści, które zmieniły życie Aenariona.
Przekleństwo Khaina[]
Posłaniec, który przynosił wieści Królowi Feniksowi miał pełne prawo być przerażonym zważywszy jakie informacje miał do przekazania swemu władcy. Horda demonów wlała się do Avelornu i zamordowała żonę Aenariona - Wszechkrólową Astarielle a jego dzieci zniknęły bez śladu. W szlachetnym i prawym dotąd sercu pierwszego króla pojawiły się nienawiść i niepowstrzymana żądza mordu. Porzucił Caledora zrywając wszelkie rozmowy i przysięgając zemstę na demonach ruszył do boju na czele swej armii. Trzeba było jednak czegoś więcej by zniszczyć pomioty Chaosu raz na zawsze i Aenarion doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Po całym Ulthuanie krążyły legendy o mieczu samego Khaina, niezwykłej broni zdolnej zabijać Bogów, potężnej ale i przeklętej. Furia Aenariona nie pozwalała mu się jednak przejąć pogłoskami o klątwie ciążącej na broni, która mogła pomóc mu w zemście nad demonicznym ścierwem. Ruszył na Nieszczęsną Wyspę napędzany wściekłością i nienawiścią mordując każdego demona, którego spotkał po drodze. Kiedy stopa Króla Feniksa po raz pierwszy stanęła na schodach mrocznej świątyni Boga Mordu jego los był już przesądzony. Nie było już siły zdolnej go powstrzymać, nie było światła, które wskazałoby mu drogę. Aenarion chwycił Owdowiciela i czując nową moc wypełniającą jego żyły przypieczętował swoje przeznaczenie.
Aenarion pod czujnym okiem Khaina runął na wrogów niby grom podczas największej burzy, wyrzynał sługi mrocznych potęg tysiącami. Na grzbiecie najpotężniejszego z caledorskich smoków - Indraugnira stał się istnym rzeźnikiem zyskując przydomek Zwiastuna Śmierci. Wojna totalna wypowiedziana demonom zakończyła się sukcesem wojsk Ulthuanu, znienawidzony wróg został odparty a elfowie mogli wreszcie zaznać odrobiny spokoju. Wyczekiwany pokój Aenarion wykorzystał by jak najszybciej rozwinąć i wzmocnić Ulthuan przed kolejnym najazdem Chaosu. Miasta otoczone zostały magicznymi barierami a coraz to nowi rekruci zasilali szeregi armii Króla Feniksa, On sam z resztą przewodził ich szkoleniom upewniając się, że każdy z jego elfów jest gotowy na walkę z demonami. Potrzeba było jednak zrobić coś więcej, coś co stałoby się symbolem walki z wysłańcami osnowy - potężnej twierdzy zdolnej odeprzeć każdą hordę zebraną przez mrocznych bogów. Tak powstało osławione dziś Anlec, otoczone siedmioma pierścieniami murów, najeżone wieżami i zdolne pomieścić dziesiątki tysięcy wojowników miasto stało się stolicą Ulthuanu i główną siedzibą Aenariona. Obsadę twierdzy stanowili najbitniejsi i najbardziej mściwi wojownicy, z którymi władca walczył ramię w ramię podczas niezliczonych bitew. Choć Król Feniks wyrzucił wroga z Ulthuanu a jego plan gotowości na kolejne inwazje postępował idealne, Aenarion nie zaznał spokoju, wciąż pragnął walczyć z demonami, wciąż pragnął zemsty. Nie przeszkodziło mu to jednak we wzięciu nowej żony, którą bohater Ulthuanu ukochał w swej żałobie. Morathi - bo tak miała na imię wybranka, była wieszczką uratowaną ponoć przez Aenariona z łap demonów podczas walk o Nagarythe. Dzisiaj, kiedy Morathi jest jedną z najbardziej znienawidzonych postaci na Ulthuanie ocenia się ją zdecydowanie negatywnie, mówi się, że omamiła pierwszego króla rzucając na niego podłe uroki a jej samej brakowało wszystkiego co uosabiała Astarielle. W tamtym okresie nikt jednak nie żywił wobec Morathi negatywnych emocji a najbliższe otoczenie Aenariona po cichu liczyło, że nowe małżeństwo uspokoi nieco ich władcę.
Nadzieje te stały się jeszcze bardziej prawdziwe kiedy na świat przyszedł syn Aenariona i Morathi - Malekith. Piękny po matce i niezwykle silny po ojcu, chłopiec wyrósł na wspaniałego młodzieńca i każdy pisał mu wielką przyszłość. Ojciec przekazał mu całą swoją wiedzę wojskową i wkrótce Malekith stał się niezrównanym wojownikiem i zdolnym dowódcą, jego matka natomiast od dziecka rozpalała w nim pasję do magii oraz wpajała zawiłości dworskiej polityki pragnąc by jej syn stał się następcą Aenariona. Jej marzenia nie okazały się płonne bowiem Król Feniks uznał Malekitha swoim prawowitym dziedzicem. W tym czasie na dwór w Anlec ściągali głodni wyzwań dowódcy i aspirujący wojownicy, którzy w krwawych walkach udowadniali Aenarionowi swoją wartość i przygotowując się na kolejną wojnę z demonami. Nagarythe stało się domem wojowników i wojny prowadzonej nawet wtedy, gdy na Ulthuanie panował pokój. Niemogący tego znieść Caledor opuścił stolicę i udał się na południe gdzie pośród gór założył własne królestwo i nie zważając na gniew Króla Feniksa oddał się przygotowaniom do stworzenia wielkiego wiru.
Wir[]
Oczekiwana przez elfy wojna nadciągnęła niedługo potem i to w sile jaka miała rzucić cały świat na kolana przed Mrocznymi Bóstwami. Na taką inwazję czekał jednak Król Feniks, który na grzbiecie swego smoka znów ruszył na hordy demonów. Potężne armie elfów ścierały się z demonami w niezliczonych starciach i choć nauczony doświadczeniem lud Ulthuanu odnosił wiele imponujących zwycięstw pod wodzą swego władcy to wróg był zbyt silny i wkrótce Aenarion znów musiał przejść do defensywy. W tym samym czasie Caledor opracował odpowiedni rytuał i ruszył wraz z najpotężniejszymi magami elfów na wyspę leżącą pośrodku wewnętrznego morza Ulthuanu nazywaną dziś Wyspą Umarłych. Król Feniks zdawał sobie sprawę z tego, że plan Caledora może się powieść a jego armie nie wytrzymają tym razem naporu na taką skalę. Musiał więc chronić konwent i przeprowadzaną inkantację.
Otoczywszy magów całą siłą swej armii Aenarion przystąpił do bitwy z demonami. W tytanicznym starciu brały udział wszystkie pomioty jakie mogli rzucić Bogowie Chaosu. Magiczne stwory Tzeentcha rzucały potężne zaklęcia rozświetlające pole bitwy wielokolorowymi światłami, dzikie bestie Khorna stawały do walki ze zdyscyplinowanymi szeregami elfich wojowników, ohydne demony Pana Rozkładu zasnuwały wyspę gazowymi chmurami smrodliwych wiatrów a onieśmielające i niepokojąco piękne sługi Slaanesha wirowały w śmiertelnym tańcu wojny. Z grzbietu Indraugnira Aenarion wyrzynał wszystkich wrogów jacy stawali na jego drodze, Owdowiciel ściął łby krwiopijców Khorna, których gniew był niczym przy bezkresnej nienawiści Króla Feniksa, pozbawiał życia Panów Przemian, którzy nie dostrzegli swego przeznaczenia i umierali pod ciosami Ostrza Khaina. Tego dnia Bogowie Chaosu nie zamierzali jednak przegrać i tchnęli w swe sługi całą swoją moc aby tym udało się przełamać kordon elfickich wojsk. Wtem polem bitwy wstrząsną trzask na tyle potężny, że rozerwał góry i rozstąpił ziemię. Tysiące wojowników jednej jak i drugiej strony padło bez życia gdy wokół rozszalała się straszliwa burza magiczna a z ziemi powoli wyrastał wir zasysający magię ze świata. Błękitne pioruny czystej magii roztrzaskiwały miasta i zamki rujnując ulthuańskie królestwa i zabijając zdezorientowane demony. Caledor i jego magowie nie mogli wydostać się z serca tego co sami stworzyli, zamrożeni w pętli czasu po dziś dzień stoją w kręgu pośrodku wiru niczym cisi strażnicy swego dzieła. Wiedząc, że to już koniec poturbowany i na wpół żywy Aenarion wsiadł na swego równie zmasakrowanego wierzchowca i poleciał na nieszczęsną wyspę po czym wyzionął ducha oddając przeklęte ostrze do kaplicy. Tak oto kończy się historia pierwszego i najpotężniejszego Króla Feniksa, ku jego pamięci powstały liczne pieśni a legendy o męstwie i waleczności Aenariona krążą daleko poza Ulthuanem.
Wyspa została doszczętnie zrujnowana a jej mieszkańcy oszołomieni tym co nadeszło. Od tej pory z każdego domu w Wewnętrznych Królestwach widać będzie magiczny wir, który uratował elfy oraz cały świat przed zagładą. Mieszkańcy radośnie dziękowali bogom za to, że zesłali im Aenariona Obrońcę, bohatera Ulthuanu.
Wyprawy Malekitha[]
Sprawy sukcesji po Aenarionie nie podnoszono tylko przez pewien czas kiedy to do wszystkich wciąż docierały wydarzenia ostatnich tygodni. W końcu jednak trzeba było podjąć decyzję kto będzie przewodził elfom w nadciągającej odbudowie ich królestwa. Spojrzenia, co dość oczywiste, spoczęły na Malekicie, synu pierwszego z królów i jego naturalnym spadkobiercy. Młodzieniec wychowywał się jednak w kulcie wojny w zasnutym nią Nagarythe i pomimo swych niewątpliwych umiejętności w posługiwaniu się ostrzem i magią, nie był dobrym kandydatem na władcę, który miał odbudować kraj po wojennej pożodze. Mimo to Malekith otrzymał prośby o przejęcie władzy nad Ulthuanem, na które zareagował bardzo żywiołowo i z entuzjazmem, oświadczając, że będzie dla niego wielkim honorem przejąć schedę po ojcu i rządzić elfami. Wtedy właśnie podniosły się głosy sprzeciwu wśród tych, którzy obawiali się, że temperamentny i wojowniczy Malekith wpląta królestwo w niepotrzebne problemy chcąc dorównać wyczynom ojca. Słowa owych książąt przekonały niezdecydowanych a na nowego władcę wybrano Bel Shanaara, który był dalece spokojniejszy od syna Aenariona. Choć co poniektórzy obawiali się wściekłości u Malekitha, ten przyjął bezspornie decyzję książąt zdając sobie sprawę z tego, że aby odbudować Ulthuan potrzeba spokoju i zjednoczenia a nie wydzierania sobie tronu. Syn Obrońcy złożył hołd nowemu Królowi Feniksowi i przysiągł bronić do końca jego życia. Dwór wiwatował na cześć obu elfów, a jedyną osobą, która wydawała się być niezadowolona, była Morathi, przeklinająca książęta i Bel Shanaara, przysięgając, że jej syn jeszcze zasiądzie na tronie Ulthuanu.
Tak oto elfy poczęły odbudowywać swój dom i powracać do swego życia sprzed okrutnej inwazji. Nauka, sztuka i architektura znów kwitły, podobnie jak pola i miasta na Ulthuanie. Elfowie zaciekawieni byli jednak światem, który, jak słusznie przypuszczali, z pewnością mocno zmienił się po demonicznej wojnie. Zaczęli organizować liczne wyprawy by zbadać wybrzeża innych lądów. Jako, że na Ulthuanie wciąż pozostawały liczne środowiska, które uważały, że to syn Aenariona powinien zasiąść na tronie, Malekith i Bel Shanaar uznali, że lepiej będzie jeśli młody książę opuści wyspę by nie rozbudzać niepotrzebnych konfliktów. Dla nowego króla była to okazja by umocnić rządy i przekonać do siebie niezdecydowanych a dla Malekitha możliwość poznania świata i szlifowania swych umiejętności przywódczych. Pod jego rozkazami elfowie badali niezwykłe lądy i bezkresne oceany spotykając inne rasy. Z niektórymi zawiązywali relacje z innymi walczyli, nieświadomie wkraczając na ich terytorium. Najwięcej czasu Malekith poświęcił jednak na odwiedzaniu kolonii rosnących na kontynencie nazywanym dziś Starym Światem. Ten zasnuty gęstymi lasami ląd był domem wielu niebezpiecznych ras, z których najbardziej dała się elfom we znaki rasa zielonoskórych. Szybko okazało się jednak, że Malekith i jego wojownicy będą mieli wsparcie w tej walce. Silna i uparta rasa krasnoludów od wielu lat toczyła boje z tymi bestiami i równie chętnie jak elfy stanęła ramię w ramię naprzeciwko wspólnego zagrożenia. Miesiące mijały a wyprawy Ulthuańczyków wgłębiały się coraz mocniej w kontynent aż w końcu dotarły do potężnych gór będących domem krasnoludów. Malekith, który stawał się coraz lepszym wojownikiem i dowódcą, otrzymał jeszcze jeden zaszczyt. Król Feniks obwołał go ambasadorem na dworze władcy krasnoludów Snorriego Białobrodego.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż świat podnosił się po wojnie z chaosem i nikt nie zamartwiał się wielką, międzykontynentalną polityką, Malekith otrzymał raczej tytuł honorowy, nieniosący za sobą szczególnie wiążących obowiązków. Książę Nagarythe podróżował więc dalej, po terenach mających w przyszłości zasiedlić się ludźmi i zwać Imperium oraz Bretonią, po wybrzeżach gdzie za tysiąclecia miały powstać wielkie tileańskie porty, aż wreszcie skierował swe kroki wgłąb ogromnych gór krańca świata, przez które dotarł na północ do skutych lodem pustkowi Chaosu, znajdując się w miejscu, do którego z perspektywy czasu lepiej by było aby nigdy nie dotarł. Wielkie kamienne miasto utworzone na wzór świątyni było porzucone i absolutnie ciche, omszałe mury z całą pewnością nie zostały jednak wzniesione przez żadną ze znanych Malekithowi ras. Brak tu było solidności krasnoludzkich budowli, smukłości elfickich czy choćby prostoty ludzkich, nie, to było coś zdecydowanie innego, coś co napawało Malekitha grozą... i ciekawością. Po kilkunastu minutach błądzenia w labiryncie pustych ulic elf trafia w końcu do prastarej krypty, która wyłoniła się spod pękającego lodu. W jej wnętrzu od wieków spoczywała Żelazna Obręcz - potężny artefakt stworzony przez niszczycielskie potęgi. Nie wiadomo co dokładnie skłoniło Malekitha do sięgnięcia po koronę, może czysta ciekawość, może podszepty artefaktu, niezależnie od przyczyny elf przywdział Żelazną Obręcz jeszcze bardziej zwiększając swoją magiczną moc, cena, czego Malekith jeszcze nie wiedział, była ogromna. Jego duszę powoli zaczął otaczać mrok.
Tymczasem na Ulthuanie pojawiać zaczęły się niesnaski, a spokojne dotąd rządy Bel Shanaara napotkały pierwsze poważne problemy. Od śmierci Aenariona i końca wojen z demonami minęło ponad dwa tysiące lat a dyscyplina, którą pierwszy Król Feniks narzucił swemu ludowi nie przetrwała próby czasu. Elfowie osiągnąwszy perfekcję w niemal każdej dziedzinie życia zaczęli poszukiwać innych dróg i sposobów na spełnianie się. Tak oto pasja zamieniła się w obsesję, a obsesja stała się chorobą toczącą elfy, która szybko ogarniała coraz więcej mieszkańców Ulthuanu. W czasach dobrobytu nawet rolnicy mogli oddać się przyjemnościom i razem ze szlachcicami szukać nowych doznań zwracając swe spojrzenia w stronę dawno już zapomnianych bogów elfickiego panteonu. Powstawać zaczęły pierwsze kulty luksusów, zbytków i demoralizacji, choć swój początek wzięły w odosobnionym Nagarythe, jak gdyby potwierdzając plotki o rzekomej klątwie, szybko rozprzestrzeniły się dalej aż w końcu nawet Lothern unurzało się w dekadencji i zepsuciu. Przywódcy kultów składali krwawe ofiary pławiąc się w narkotycznych oparach i odurzonych śpiewach czczących zakazane bóstwa podziemnego świata - Cytharai - bo tak nazywano mroczny panteon, stał się dla wielu ucieczką od prześladujących ich lęków i problemów, również tych sprzed dwóch tysięcy lat. Nie niepokojone przez nikogo kulty nabierały chyżości, w pewnym momencie przestając się zupełnie kryć i wychodząc ze swoim zepsuciem na światło dzienne.
Król Feniks bał się jednak zareagować. Mimo, iż Malekith od ponad milenium nie zawitał na Ulthuanie, to Bel Shanaar wciąż obawiał się jego obecności na wyspie, mimo, że właśnie syn Aenariona jako pierwszy schylił przed nim głowę. Król obawiał się, iż podniesienie ręki na Nagarythe poskutkuje otwartym buntem i zrzuceniem go z tronu a także zemstę Malekitha. Takie niezdecydowanie w kluczowym momencie było cichym przyzwoleniem na dalsze działanie i rozrost mrocznych kultów. Początkowo królowi doradzano a lothernijski dwór rozmyślał jak pozbyć się zagrożenia wzrastającego z każdym kolejnym rokiem, nie minęło jednak wiele czasu kiedy bierność Bel Shanaara zaczęła jego doradców irytować, otwarcie okazywano niezadowolenie ale znajdowali się i tacy, którzy działając z woli przywódców kultów zbytków nazywali władcę słabym uzurpatorem. Szykowała się wojna domowa i obawiano się, że Ulthuan może jej nie przetrwać. Nic więc dziwnego, że powrotu syna Obrońcy wyczekiwano z zapartym tchem.
Powrót Malekitha[]
Kiedy Malekith powrócił do Ulthuanu, został okrzyknięty wybawcą. Poprzysiągł wytropić i zgładzić kulty rozkoszy, twierdząc, że żadne królestwo nie będzie wolne od jego gniewu, nawet Nagarythe. Kiedy Malekith odkrył, że jego matka była głównym twórcą kultów, wyrzekł się jej i rozkazał uwięzić ją, gdy tylko została schwytana, wraz z tysiącami jej błędnych uczniów.
Nikt nie pozostawał poza zasięgiem wzroku Malekitha, od najniższego elfiego rolnika po najzuchwalszego księcia. Ci kultyści, którzy się poddali, zostali wysłani do zamków Nagarythe, by uwolnić ich od złudzeń. Wyglądało jednak na to, że nic poza otwartą wojną nie powstrzyma rozwoju dekadenckich kultów.
Po ataku na Anlec z pomocą księcia Finudela i księżniczki Athielle, współwładców Ellyrionu, książę Thyriol, który przewodniczył Pierwszej Radzie, która zdecydowała, że to Bel Shaanar, a nie Malekith, zostanie następcą Króla Feniksa, wraz z dwoma innymi magami z Saphery, księciem Bathanairem z Yvresse oraz księciem Charillem i jego synem Loricharem z Chrace, zabrali Morathi z powrotem do Tor Anroc, po tym jak przyjęła propozycję Malekitha o ułaskawieniu w zamian za przekazanie mu przywództwa nad kultami.
Ale kulty nie zaakceptowały zmiany przywództwa tak łatwo. Przez prawie dwie dekady wyznawcy kultów wychodzili z ukrycia i napadali na armię Nagarythian, zmuszając Malekitha do schronienia się u Bel Shaanara w Tor Anroc.
Malekith poprosił Króla Feniksa o zwołanie rady książąt Ulthuanu. Chciał zażądać kontroli nad armiami Ulthuanu, by móc wypędzić kulty rozkoszy. Jednak gdy książęta zebrali się w świątyni Asuryan, większa część planu Malekitha została wprowadzona w życie. Nieznane innym królestwom Ulthuanu, wojska Nagarythe'a ruszyły w drogę, wzmocnione zdeprawowanymi kultystami i wyznawcami Czarnej Magii, którym niegdyś się sprzeciwiali.
Nieświadomi niebezpieczeństwa, jakie spadło na ich ziemie, książęta zebrali się, by wysłuchać Malekitha. Jego pierwszym orzeczeniem było uznanie Bel Shanaar za tajnego członka kultów. Malekith powiedział, że Bel Shanaar wybrał drogę tchórza, zamiast stawić się przed książętami, i otruł się, zanim mógł zostać słusznie osądzony. Gdy Ulthuan znów stanął na krawędzi wojny domowej, Malekith miał zająć należne mu stanowisko Króla Feniksa i zapobiec nadchodzącej katastrofie.
Wielu książąt nie dało się przekonać do przemowy Malekitha i potępiło go jako mordercę i zdrajcę. W tym momencie agenci z Nagarythe wtargnęli do świątyni i wybuchły walki między tymi, którzy byli wierni Malekithowi, a tymi, którzy mu się sprzeciwiali. Podczas gdy krew Elfów była przelewana przez inne Elfy na marmurową posadzkę, Malekith wkroczył w święte płomienie, aby przyjąć błogosławieństwo Asuryana jako nowy Król Feniks.
Krzyki Malekitha odbiły się echem po komnacie, uciszając walkę. Płomienie pochłonęły księcia Nagarythe, pozbawiając go włosów, skóry i ciała. Z ostatnim krzykiem agonii, Malekith odrzucił się od płonącego sądu Asuryana, a jego zwęglone ciało leżało dymiące na ziemi. Uczniowie Malekitha podnieśli jego ciało i wywalczyli sobie drogę, pozostawiając większość książąt Ulthuanu zabitych w świątyni.
Wojna domowa[]
Rozbicie rasy Elfów.
Gdy zwolennicy Malekitha uciekli na północ z jego szczątkami, wybuchła wojna. Pozostałe królestwa Ulthuanu, w większości pozbawione przywódców, nie wiedziały o niebezpieczeństwie, dopóki zastępy Nagarythe nie obległy ich zamków. W Tiranoc i Ellyrionie agenci kultów przyjemności przeniknęli do rodzin książąt i wywarli na nie wpływ.
Siły Naggarothi zajęły te królestwa. Trzymali rodziny szlacheckie jako zakładników i pozwolili władcom pozostać u władzy tylko po to, by wypełniali wolę Malekitha. Armie Nagarythe były imponujące, stanowiły najsilniejszą siłę militarną na świecie. Ich dowódcy byli weteranami wojny z Daemonami, a wielu z nich zostało wyszkolonych ręką samego Aenariona.
Wojownicze credo Aenariona pozostawiło niezatarte piętno na Nagarythe i jego mieszkańcach. Żelazna dyscyplina, poparta strachem przed przywódcami, napędzała legiony Nagarythe. Porażka oznaczała ruinę, więc wojownicy Nagarythe walczyli z niezrównanym zapałem - lepiej zginąć w walce niż przegrać i narazić się na gniew kultystów Morathi.
Byli też tacy, którzy skorzystali z okazji, by przejąć ziemie od swoich rówieśników. Ci renegaci podnieśli swoje armie i wyruszyli z radością. Gdy zapanowała anarchia, Naggarothi ruszyli szybko, zajmując wiele ważnych przejść przez Góry Annulii, oddzielające Wewnętrzne Królestwa Ulthuanu od Zewnętrznych. Wraz z nimi przybyło wiele bestii Chaosu, które żyły w magicznych górach Ulthuanu. Podzielone, całe królestwa Elfów były na skraju podboju w ciągu zaledwie kilku tygodni.
Garstka książąt Ulthuanu, którzy przeżyli, nie stała bezczynnie. Nie było wśród nich nikogo na tyle silnego, by zastąpić Bel Shanaara, gdyż każdy z nich miał zmartwienia we własnym królestwie. W umysłach książąt istniał tylko jeden Elf, który mógł walczyć z Naggarothi - Imrik z Caledoru. Wnuk Caledora Dragontamera, Imrik nie posiadał magicznych umiejętności swojego przodka, ale był zabójczym wojownikiem i genialnym generałem.
Jako książę Caledoru i przywódca Smoczych Jeźdźców, Imrik kontrolował drugie najpotężniejsze królestwo w Ulthuanie, przyćmione jedynie przez potęgę armii Nagarythe. W tym czasie Imrik polował w górach Chrace i był zupełnie nieświadomy wojny, która ogarnęła wyspę.
Książęta wysłali heroldów, by odnaleźli Imrika i poinformowali go o swojej decyzji o wyniesieniu go na tron. Tymczasem Morathi użyła swoich czarodziejskich mocy, aby poznać intencje książąt i wysłała grupę zabójców, aby zabili przyszłego Króla Feniksa. Bogowie lub los zadecydują, kto pierwszy dotrze do Imrika.
Zabójcy Morathi odnaleźli Imrika i zbliżyli się do swojej ofiary z niecnymi zamiarami. Spowici w magiczne cienie, przygotowali zasadzkę. Nie liczyli się jednak z lojalnością i umiejętnościami bojowymi łowców z Chrace. Kiedy zabójcy Naggarothi uderzyli, Imrik był sam i bezbronny.
Jednak grupa Chracjan, którzy towarzyszyli mu w polowaniu, usłyszała walkę i zainterweniowała. Chracianie zabili zabójców, ale z wielkimi stratami, a Imrik został ocalony. Gdy Imrik dziękował tym wojownikom, jeden z posłańców książęcych poinformował go o terrorze, jaki sieją armie Nagarythe.
Podczas gdy Imrik wstąpił na Tron Feniksa i zwołał armie innych królestw elfów, władcy Nagarythe podjęli działania, by uprzedzić wroga. Wysłali wiadomość do sympatyków i agentów w Saphery, królestwie słynącym z magów. Niektórzy z tych magów dali się skusić mocy mrocznych czarów i przeszli na stronę Nagarythe.
Chociaż było ich mniej niż czarodziejów lojalnych wobec Tronu Feniksa, ich czary były wzmocnione nową, mroczną magią, która była potężniejsza niż "bezpieczna" magia stosowana przez magów. Tytaniczne magiczne pojedynki rozerwały ziemie Saphery na strzępy, gdy czarodziej walczył z magiem. Jednak mimo całej potęgi Chaosu wyzwolonej przez czarnoksiężników, nie udało im się zwyciężyć i zostali zmuszeni do opuszczenia Saphery i szukania schronienia w Nagarythe oraz królestwach Ulthuanu, które teraz zajęły ich armie.
W całym Ulthuanie doszło do zdrady. Nawet w Caledorze, uważanym przez wielu za bezpieczny przed podstępami Naggarothi, kapłan Vaula imieniem Hotek potajemnie wykuwał broń dla legionów Nagarythe, używając magicznego Młota Vaula, którego Caledor Dragontamer używał do produkcji broni dla Aenariona. Gdy został odkryty, Hotek uciekł i szukał schronienia w Nagarythe.
wspomagany przez renegackich czarnoksiężników, użył Młota Vaula, by skonstruować zbroję dla okaleczonego Malekitha; mimo że jego ciało było kompletnie złamane, książę Nagarythe trzymał się przy życiu. Gorycz i gniew z powodu tego, co uważał za zdradę prawa do rządzenia przez Asuryan, podsycały wolę Malekitha, podtrzymując go przez długie lata agonii, którą znosił.
Palenie nigdy nie miało ustać, więc Hotek połączył swoją nowo wykutą zbroję bezpośrednio z ciałem Malekitha. Odziany w wyrytą runami skórę z czarnej stali, Malekith mógł ponownie stanąć na czele swych wojsk. Przysięgając zemstę i targując się o swoją duszę z zakazanymi bogami, Malekith wzrastał w czarodziejską moc. Nie był już księciem Nagarythe; na zawsze już będzie znany jako "Król Czarownic".
Malekith jechał do bitwy na Czarnym Smoku, który został wychowany w tajemnicy w Nagarythe, z dala od wścibskich oczu kaledorskich Dragontamerów. Nazywała się Sulekh i była przerażającą bestią, mocno pokiereszowaną w walce, jedyną ocalałą z ośmiorga potomstwa. Jej temperament był zły i nieprzewidywalny, a tylko Król Czarownic mógł się do niej zbliżyć.
Malekith, obiecując krew i rzeź oraz grożąc bólem i upokorzeniem, złamał Sulekh do swojej woli i nakarmił ją magicznym kamieniem, tak że stała się naprawdę potworna. Ich dwójka była przerażająca, a tam, gdzie Król Czarownic prowadził armie Nagarythe, szybko następowało zwycięstwo.
Ale mimo całej przebiegłości i okrucieństwa wojsk Nagarythe, królestwa Ulthuanu nie dały się podbić. Pod wodzą nowego Króla Feniksa, który przyjął imię Caledor, by uczcić swego wnuka, armie przeciwne Malekithowi prowadziły przebiegłą kampanię zasadzek i kontrataków. Tam, gdzie wojska Króla Czarownic posuwały się naprzód, wojownicy Caledora wycofywali się, by następnie oskrzydlić żołnierzy Nagarythe i uderzyć z niespodziewanej strony.
Zmiana fali[]
Osłabieni ciągłymi walkami Naggarothi posuwali się naprzód, słabli, przegrupowywali się i atakowali ponownie. Przez ćwierć wieku nad Ulthuanem nie panował żaden władca, gdyż każdej ze stron nie udało się odnieść miażdżącego zwycięstwa potrzebnego do zapewnienia sobie władzy.
Caledor i Malekith spotkali się w końcu na polu Maledor. Przez lata rywalizowali ze sobą za pomocą potęgi swych armii, a na Maledorze mieli zmierzyć się twarzą w twarz. Na szczycie okrutnego Sulekh, Król Czarownic dowodził swoją armią, która ruszyła do ataku na szeregi włóczników i łuczników Caledoru.
Czarodzieje Malekitha wyzwolili bełty czarnej energii i przywołali straszliwe burze, które spustoszyły szeregi armii Króla Feniksa. W zastępach Caledora sapheryjscy magowie rozproszyli mroczną magię czarnoksiężników Malekitha i ciskali w szarżujących Naggarothi ogniste kule i płonące ściany błękitnego płomienia.
Widząc, że jego atak traci impet, Malekith zainterweniował bezpośrednio. Skacząc z ciemnego nieba, Sulekh i Malekith zderzyli się z elfim zastępem. Purpurowe błyskawice wystrzeliły z palców Malekitha i ścięły wielu elfów, podczas gdy Sulekh wyrzucił z siebie chmury trującego gazu. Strzały i włócznie odbiły się nieszkodliwie od opancerzonego ciała Króla Czarownic i łusek jego smoka. Trzech książąt elfów - Tithrain, Carvalon i Finudel - padło pod nikczemnym ostrzem Malekitha i szponami Sulekha.
Caledor poprowadził kontratak, mimo że sytuacja obróciła się przeciwko jego armii. Otoczony łowcami z Chrace i otoczony przez milczącą Gwardię Feniksa z Asuryanu, król Ulthuanu stawił czoła Malekithowi. Szczęki Sulekha wyrwały Caledorowi miecz z ręki i rzuciły Króla Feniksa na ziemię, pośród ciał jego wiernych wojowników.
Gdy zaklęcia Malekitha odrzuciły Białe Lwy, Sulekh zawisła nad Caledorem, a z jej szczęk kapał kwaśny jad. Z buntowniczym okrzykiem, Caledor wyrwał Mirialith - Włócznię Ognia Północy - z martwej ręki Finudela i rzucił ją w otwartą paszczę Sulekh.
Magiczna broń przebiła mózg Czarnego Smoka. W chwili śmierci Sulekh zrzuciła Malekitha ze swych pleców, wrzucając go w szeregi Gwardii Feniksa. Otoczony przez wrogów, Malekith nie miał innego wyboru, jak tylko odciąć sobie drogę i uciec, pozostawiając za sobą dziesiątki zabitych elfów.
Po bitwie o Maledor, gdy w jego pamięci wciąż tkwiły szyderstwa zwycięskich elfów wiernych Tronowi Feniksa - coraz częściej nazywanych "Wysokimi Elfami" - cierpliwość Malekitha całkowicie się skończyła. Jego armia została rozbita przez niekończące się walki, a opór wrogów nie wykazywał oznak złamania, więc Król Czarownic podjął ostatnią, desperacką próbę zwycięstwa.
W Nagarythe Morathi i Malekith od dawna studiowali czarne sztuki magii. W ich ślady poszło wielu czarnoksiężników i czarowników, którzy czerpali z mocy Chaosu. Malekith zwrócił się właśnie do tych mrocznych czarodziejów. Zebrał ogromną liczbę więźniów, przygotowując się do wielkiego rytuału ofiarnego i ogłosił swoim zwolennikom swój plan.
On i jego czarnoksiężnicy uwolnią magię wiru Ulthuanu stworzonego przez Caledora Dragontamera, uwalniając na wyspie całą furię królestw Chaosu. Król Czarownic wezwałby hordy Daemonów, by walczyły u jego boku i zmietli wszystkich przeciwników. Wiedząc, że ich los jest związany z losem Czarodziejskiego Króla, czarodzieje zgodzili się na ten szalony plan.
Malekith i jego zwolennicy byli gotowi zaryzykować wszystko dla zwycięstwa - nawet przyszłość całego świata. W ich umysłach porażka była niepojęta; życie na wygnaniu i w zapomnieniu było dla Króla Czarownic nie do pomyślenia. Wolałby, żeby świat się skończył, niż żeby jego największym klejnotem rządził ktoś inny. Tylko jeden z jego uczniów, Urathion z Ullar, dostrzegł szaleństwo podstępu Malekitha i uciekł z Nagarythe, by zanieść Caledorowi wieści o tym, co planował Król Czarownic.
Spustoszenie Ulthuanu.[]
Uprzedzeni o zamiarach Malekitha, magowie Króla Feniksa użyli swej magii, by udaremnić zaklęcie odwiązania. Gdy czarodzieje Malekitha stanęli na szczytach swych czarnych wież i walczyli o kontrolę nad wirem, wielkie siły wstrząsnęły krainami. Góry zadrżały, a morza zadrżały i zatrzęsły się, gdy ciemność i światło toczyły mistyczną walkę o kontrolę nad kłębiącą się mocą w sercu Ulthuanu.
Gdy nadeszła noc, gwiazdy przesłoniły migotliwe światła czarownic i korony magicznej energii, Król Czarownic i jego sabat wykorzystali ostatki swych sił. Ich magia, podsycana przez pakty Daemonów, była tym silniejsza, że tarcze magów Króla Feniksa zaczęły się kruszyć. Sam wir wył i piszczał, a potem zaczął migotać.
Właśnie wtedy, w chwili, gdy wir zawiódł, do walki wkroczyła nowa siła. Uwolniony z długiej stazy Caledor Dragontamer i jego magowie, tak długo uwięzieni w stazie wiru, powrócili do królestwa żywych. Natychmiast zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które miało ogarnąć Ulthuan, dodali własne zaklęcia do zaklęć czarodziejów Króla Feniksa i z kolosalnym uwolnieniem energii magicznej wciągnęli wir z powrotem na miejsce.
Odbicie tak wielkiej ilości surowej magicznej mocy rozerwało Ulthuan na strzępy. Fala o wysokości tysiąca stóp rozbiła się na północnych wybrzeżach, pochłaniając Nagarythe i Tiranoc. Miasta zostały zmyte, a dziesiątki tysięcy elfów zginęło. Ziemia zatrzęsła się i popękała, a magiczna eksplozja była tak wielka, że zauważono ją w salach Krasnoludów, tysiące mil na wschód.
Gdy potop spłynął na królestwo Malekitha, jego zwolennicy wykorzystali ostatki swych czarodziejskich mocy, by powstrzymać burzę. Ich mroczne twierdze, zasilane magią Chaosu, oderwały się od skalnych fundamentów i uniosły się na spienionych falach.
Ostatni plan Malekitha nie powiódł się, a jego energia została wyczerpana. Jego królestwo leżało pod falami, a jego armia była prawie całkowicie zniszczona. Na pływających zamkach Nagarythe - straszliwych "Czarnych Arkach", jak nazywano je w późniejszych latach - Król Czarownic i jego sługusy uciekali przed gniewem kataklizmu, który nieświadomie rozpętali. Udali się na północ i zachód, przez wzburzone morza, na opustoszałe pustkowia kontynentu Naggaroth - Krainy Chłodu.
Flota Malekitha płynęła na zachód przez wiele tygodni, przez ulewny deszcz, wyjący wiatr i fale jak góry, które Nagarythe i Tiranoc rozpętały, zanurzając się w oceanie. Malekith prowadził swoich ludzi ku zachodzącemu słońcu - ku ciemnej i przyjaznej nocy.
Flota podróżowała przez Morze Chłodu i Morze Zła - dwa wstrząsane sztormami akweny, które pochłonęły wiele elfickich statków i ich dzielnych załóg, gdy próbowały zbadać surowe wybrzeża zachodnich mórz.
Na najdalej wysuniętych na zachód krańcach Morza Malicji, w mroźnym cieniu poszarpanych Żelaznych Gór, Czarne Arki Nagarythe w końcu się zatrzymały. Tutaj, na tej opustoszałej ziemi, Malekith zadeklarował, że odtworzy chwałę panowania Aenariona i zbuduje stolicę, która zawstydzi największe miasta Ulthuanu.
Założenie Naggarond[]
Czarna Arka, która niegdyś była fortecą Malekitha, osiadła na kamienistym brzegu, stapiając się z bogatymi w łupki i żelazo skałami podnóża wzgórz graniczących z wodą. Jedzenia brakowało, choć Malekith i jego szlachta urządzali polowania na podgórzu i przynosili jelenie, dziki i wielkie mamuty kudłate, by się nimi zajadać.
Mroźne wiatry wyły z północy, przynosząc burze śnieżne i mrożące krew w żyłach lody. Bardziej niebezpieczne od niebezpieczeństw związanych z odmrożeniami i głodem były liczne drapieżniki strzegące tych dziwnych ziem. Mroczne lasy na południu i wschodzie oraz groźne góry na zachodzie kryły wiele bestii, a setki Naggarothi zostało pożartych w nocy, gdy rozbijali obozy na pustkowiach.
Zwiadowcy szybko znaleźli w górach bogate złoża minerałów, ale ludzie Malekitha nie mieli predyspozycji do górnictwa i hutnictwa, ani do budowania murów, które byłyby potrzebne, by odgrodzić się od zmutowanych bestii, ani do uprawy roli czy hodowli zwierząt. Byli wojownikami, a większość z nich nie znała niczego poza wojną - przeciwko Daemonom, Orkom, Bestiom, a wreszcie przeciwko swoim pobratymcom - Elfom.
Malekith szybko zdał sobie sprawę, że choć wciąż dysponuje potężną siłą bojową, jego ludzie nie dbają o budowę nowej cywilizacji. Jeśli Druchii - "Mroczne Elfy", jak nazywali ich wrogowie w czasie wojny domowej, a którą to nazwę teraz z dumą przyjęli - mieli zbudować nowe królestwo na zachodzie, potrzebowali siły roboczej, która zbudowałaby je dla nich.
Tak rozpoczęły się krwiożercze najazdy Mrocznych Elfów. Początkowo ich ataki były skierowane wyłącznie przeciwko ich krewnym w Ulthuanie, w celu zdobycia żywności i innych zapasów. Wysokie Elfy w większości walczyły na śmierć i życie, nie dając się pojmać w bitwie, więc siła robocza Malekitha nie rosła szybko.
Potem dotarły wieści ze statków Druchii, które udały się dalej na wschód, do lasów i gór wschodnich kolonii Elfów, gdzie Malekith walczył kiedyś u boku Krasnoludów. Żyli tam prymitywni ludzie, w jaskiniach i chatach z błota. Byli brutalni i głupi, ale Mrocznym Elfom to nie przeszkadzało, gdyż ludzie również szybko się rozmnażali i byli silni fizycznie.
Wiedząc, że te krótkotrwałe dzikusy mogą być łatwo kontrolowane i szybko rosną w liczbę, Malekith wysłał wiele flot w ciągu najbliższych dziesięcioleci, by wykradać całe osady ludzi i sprowadzać je z powrotem do Naggaroth. Choć niewiele rozumieli z tego, o co prosili ich mroczni władcy, ludzie nauczyli się, jak wydobywać rudę ze skał, hodować bydło i żerować w lasach.
Pod kierunkiem schwytanych murarzy i cieśli z Wysokich Elfów niewolnicy zaczęli budować miasto wokół cytadeli Malekitha. Nazwał to miejsce Naggarond, Miasto Zimy, a jego ciemne iglice zaczęły wznosić się coraz wyżej i wyżej nad rosnącym portem pirackim, który zagnieździł się w jego czarnym cieniu.
Najdłuższa z wojen[]
Po ustanowieniu stolicy Malekith zwrócił uwagę na Ulthuan. Część jego ludu nadal żyła w ruinach Nagarythe, podczas gdy Spalona Wyspa, a na niej Sanktuarium Khaine'a, nie była w posiadaniu żadnej ze stron. Choć sam obawiał się władać mieczem Khaine'a, Malekith dobrze znał jego moc i wiedział, że Caledor dokona zemsty na Naggarothi, jeśli go zdobędzie.
Aby upewnić się, że Król Feniksa nie zdobędzie Godslayera, Malekith poprowadził atak, który ogarnął północne wyspy Ulthuanu - Krainy Cienia, które pozostały z Nagarythe, ocalone przez fale przypływu.
Wysokie Elfy z Ulthuanu pamiętały lekcje z wojny domowej i Malekith nie był w stanie przebić się przez góry, by zaatakować Wewnętrzne Królestwa. Na morzu rozwijająca się flota Wysokich Elfów stawała się coraz śmielsza, a posiłki i dostawy z Naggarond były często przechwytywane, co jeszcze bardziej osłabiało kontrolę Malekitha.
Król Caledor zareagował na inwazję Malekitha z typową dla siebie determinacją, nakazując budowę ogromnych fortyfikacji przy każdym z głównych przejść przez Góry Annulii. Już nigdy więcej Malekith nie będzie mógł swobodnie przeprawiać się, by plądrować i palić świątynie i miasta wokół wewnętrznego morza Ulthuanu.
Przez trzydzieści lat Malekith sondował i atakował placówki w górach, ale wojska Caledoru były dobrze zorganizowane i zdyscyplinowane, a każdy atak był odpierany po zaciętych walkach. Podczas gdy ich armie odpierały sporadyczne najazdy i ataki Naggarothi, Wysokie Elfy ukończyły budowę pierwszej ze swych cytadeli - Bramy Gryfona, którą historycy nazwali później niezdobytą twierdzą.
W następnych latach powstały kolejne Wielkie Bramy Annulii i wkrótce przejścia między rozdzielonymi krainami a Wewnętrznymi Królestwami Ulthuanu odgrodzone zostały wałami wysokimi na setki stóp, utrzymywanymi przez wytrwałych obrońców, pomysłowe machiny wojenne i potężne zaklęcia ochronne.
Budowa Ghrondu
Podczas gdy Malekith walczył na Ulthuanie, kontrolę nad Naggaroth sprawowała jego matka, Morathi. Zanurzona w najczarniejszej magii, Morathi szukała dalszych sposobów na zwiększenie swej mistycznej mocy. Wysyłała ekspedycje do Królestwa Chaosu na północy, zlecając im poszukiwanie artefaktów Mrocznych Bogów i obserwację nieustannie zmieniającej się mgły energii Chaosu.
Niewiele z tych ekspedycji powróciło i żadna nie wróciła do Naggaroth bez szwanku. Niebezpieczeństwo było zbyt wielkie, by Morathi sama mogła się tam zapuszczać, dlatego rozkazała zbudować na północy Naggaroth wielką wieżę, z której mogłaby osobiście przyglądać się energii bogów.
Ghrond, Północna Wieża, tak nazwano tę cytadelę, i tu Morathi założyła Klasztor Czarodziejek. Aby wyłonić najbardziej obiecujących młodych jasnowidzów i czarowników spośród Mrocznych Elfów, poddała ich ohydnym próbom magicznej i umysłowej siły. Wielu z nich nie przeżyło, a ci, którym się udało, zostali zahartowani przez próby, równie zgorzkniali i oddani czarnej magii jak ich mistrzyni.
Morathi skierowała ten sabat czarodziejek na studia nad Krainami Chaosu, wpatrując się w ich hipnotyzującą, niszczącą umysł głębię, aby odkryć ich tajemnice i dowiedzieć się, co już minęło i co dopiero ma nastąpić. Dzięki mrocznym wyroczniom, które jej pomagały, ścieżki przyszłości rysowały się przed Morathi niczym obłąkana mapa, i dzięki tej wiedzy wyznaczyła kierunek przeznaczenia dla swojego syna. Jednak mimo całej swej dalekowzroczności i sprytu Morathi nie potrafiła odnaleźć wszystkich nitek losu, które doprowadziłyby do ostatecznego zwycięstwa nad Ulthuanem.
Wojna w Ulthuanie
Wojna na morzu toczyła się w równym stopniu co wojna na lądzie, ale po dwustu latach bitew morskich Wysokie Elfy zyskiwały przewagę. Ich statki i załogi były bardziej zdyscyplinowane niż krwiożerczy Korsarze z Naggaroth, którzy byli przyzwyczajeni do napadów na ludzkie i orkowe osady oraz do walki z nieświadomymi i mało subtelnymi przeciwnikami.
Wysokie Elfy mocno uderzyły na konwoje Mrocznych Elfów, a następnie wycofały się, osłabiając flotę Naggarond. Nawet potężne Czarne Arki, niegdyś niezwyciężone, zostały pokonane. Pałac Radosnego Zapomnienia, dowodzony przez Lutherna Fellheartha, został zatopiony przez zaczarowany taran z gwieździstym ostrzem smoczego okrętu Indraugnir w bitwie morskiej niedaleko Wyspy Spalonych.
Podłamani tym ciosem grabieżcy z Naggaroth niechętnie wyzywali patrole Wysokich Elfów przez następne lata. Choć Malekith nie zdołał przebić się do Wewnętrznych Królestw, jego armie pozostawały na obrzeżach Gór Annulii, zawsze gotowe na chwilę słabości.
Ogromne obciążenie flot i armii, które musiały czuwać nad atakiem Mrocznych Elfów, poważnie osłabiło wsparcie, jakiego Ulthuan mógł udzielić koloniom na innych kontynentach świata. Gdy Wewnętrzne Królestwa zostały zabezpieczone przed atakami górskich fortec, Caledor uznał, że nadszedł czas, by raz na zawsze wypędzić Malekitha i jego Mroczne Elfy z Ulthuanu.
Gdy jego granice znów były chronione przez morze, mógł wysłać potrzebne wojska i statki, by wspomóc bitwy w najdalszych zakątkach rosnącego imperium elfów. Przez prawie dziesięć lat floty Wysokich Elfów zatapiały wszystkie statki Naggarothi, które zbliżały się do północnego wybrzeża.
Ich dominacja morska była najwyższa, a Mroczne Elfy odizolowane na Ulthuanie znudziły się ciągłymi atakami ich pana na niepokonane twierdze-bramy w przełęczach Annulii. Być może nie w porę Caledor postanowił wywrzeć presję na Malekitha, rozpoczynając ofensywę na Krainy Cieni, by odzyskać dla Ulthuanu Spaloną Wyspę.
W obliczu tej nagłej agresji ze strony swoich krewnych, Mroczne Elfy szybko odłożyły na bok swoje podburzające spiski i zaprzestały dezercji, przyłączając się do sztandaru Króla Czarownic. Walcząc o ziemie swych przodków, Naggarothi byli pełni nienawiści i okrutni, a postępy Caledora szybko się zatrzymały. Wiedząc, że wycofanie się dałoby Mrocznym Elfom okazję do kontrataku, Caledor parł naprzód, walcząc o każdy pagórek, dolinę i wysepkę.
Po kolejnych dziesięciu latach Mroczne Elfy zostały w końcu wyparte ze Spalonej Wyspy, co wiązało się z ogromnymi kosztami. Kiedy Caledor udał się do sanktuarium Khaine, najgorsze obawy Malekitha wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Caledor oparł się jednak podszeptom Boga Mordów i pozostawił miecz Khaine'a w jego czarnym ołtarzu.
Gdy Zaraza Wyspa znalazła się w rękach Wysokich Elfów, Caledor wyruszył w drogę powrotną do Lothern. Jego odejście zostało zauważone przez zaklęcia Morathi, która przywołała burzę, by zatopić flotę Wysokich Elfów. Większość statków przetrwała uderzenia wiatru i fal, ale flota została rozproszona, a statek Caledora zboczył z kursu.
Kierując się czarami Morathi, piraci Malekitha szybko przechwycili statek Króla Feniksa i weszli na jego pokład. Wiedząc, że chcą go pojmać, Caledor rzucił się w morze w pełnej zbroi, uciekając przed torturującą zemstą, jaką zaplanował dla niego Malekith. Tak zakończyło się panowanie Króla Feniksa Caledora I, ale jego śmierć nie zakończyła wojny. Od pięciu tysięcy lat Mroczne Elfy nie zaznały spokoju.
Hag Graef i Clar Karond
Podczas wojny Mroczne Elfy zostały kilkakrotnie pokonane. Wielu ich dowódców obawiało się powrotu do Naggarond, bojąc się temperamentu Króla Czarownic i intryg Morathi. Zamiast tego wylądowali na wybrzeżu Morza Złości, wiele mil na południe od Naggarond, i tu zbudowali sobie nowe miasto. Miasto nazwano Hag Graef, czyli Mroczna Turnia.
Położone w dolinie o stromych zboczach, ich nowe miasto było łatwe do obrony przed stworami z gór i ewentualnym atakiem Malekith. Lodowata rzeka płynąca przez miasto do Morza Malicji stanowiła naturalną przystań dla flot Mrocznych Elfów. W ciągu następnych lat Hag Graef przyciągał inne Mroczne Elfy, które chciały uciec przed Królem Czarownic za jakieś prawdziwe lub domniemane przewinienie.
Wielu najeźdźców, którzy wracali zza oceanu, najpierw przybijało do Hag Graef, by wyładować część swoich niewolników i łupów, zanim Malekith zabierze swoją część. Wyczuwając, że ten kocioł niezgody może się zbuntować w przyszłych latach, Malekith początkowo myślał, by zmiażdżyć dysydentów i ukarać ich za niesubordynację. Powstrzymała go interwencja Morathi, która miała o wiele większe zdolności do subtelnej polityki niż jej syn.
Kierując się radami Morathi, Malekith zaakceptował nowe miasto. Obiecał władcom Hag Graef rządzenie południowym wybrzeżem Morza Malicji. Przysięga wierności Królowi Czarownic miała zapewnić mu ochronę. Było to mistrzowskie posunięcie, gdyż szlachta Mrocznych Elfów z Hag Graef szybko zebrała siły i zaczęła walczyć między sobą. Kierując się samolubnymi ambicjami, władcy Hag Graef zwrócili się do Malekitha z prośbą o łaskę, gdyż wiedzieli, że wsparcie Króla Czarownic może przechylić szalę walki o władzę w ich mieście.
Malekith zaprosił na ucztę pół tuzina najpotężniejszych szlachciców z Hag Graef. Dał im wybór. Powiedział im, że jeden z pucharów z winem na stole jest zatruty. Każdy z nich, kto jest gotów zaryzykować życie, aby rządzić, powinien się napić, a Malekith przyzna mu udziały w mieście.
Trzech szlachciców bez wahania chwyciło za kielichy i wypiło ich zawartość. Wiedzieli, że lepiej zostać otrutym, niż cierpieć pod rządami innych. Trzej ostatni, jeden po drugim, również pili, zmuszeni do udowodnienia swojej wartości przez śmiałość rówieśników. Teraz Malekith ogłosił, że w rzeczywistości całe wino jest zatrute i tylko przysięgając wierność Królowi Czarownic, książęta mogą otrzymać antidotum.
Pozostali książęta, którzy walczyli o władzę, targowali się z Malekithem o wojowników i czarowników, a w zamian za jego protekcję handlowali niewolnikami i statkami. Każdy z rządzących rodów, pochłonięty swoimi małostkowymi planami, w końcu uległ Malekithowi i tylko dzięki protekcji Króla Czarownic mógł oprzeć się ambicjom swoich przeciwników. W końcu rządzili tylko z nazwy, gdyż Król Czarownic nastawił ich przeciwko sobie i teraz całkowicie ich kontrolował.
Z Hag Graef Mroczne Elfy wyruszyły w Góry Czarnego Kręgosłupa. Takie wyprawy były pełne niebezpieczeństw, gdyż burze i grasujące bestie zbierały swoje żniwo. Przez wiele lat wydawało się, że Mroczne Elfy pozostaną na wybrzeżu Morza Malicji, uwięzione między gorzkim morzem a bezlitosnymi górami. Sytuacja miała się diametralnie zmienić, gdy Mroczne Elfy z Hag Graef zaczęły wydobywać surowiec w górach. Pewnego dnia niewolnicy przedarli się przez szew i znaleźli się w ogromnej podziemnej komorze, szerokiej na wiele mil.
W świetle latarni błyszczało ciemne podziemne morze, zasilane dziesiątkami małych strumieni z serca gór. Gdy Mroczne Elfy zapuściły się dalej w góry, natrafiły na sieć na wpół zalanych jaskiń i tuneli, które ciągnęły się wzdłuż łańcucha górskiego. Wiele z nich było formacjami naturalnymi, ale niektóre miały niepokojący wygląd, jakby zostały wyciosane przez śmiertelne ręce w minionych wiekach.
Jaskinie nie były opustoszałe; w ciemnościach pod światem mieszkały najróżniejsze dziwne zwierzęta. Mroczne Elfy znalazły inne wejścia i zbudowały ufortyfikowane bramy, z których mogły wyruszać na wyprawy i strzec się przed potworami grasującymi na ich ziemiach.
Na wschodzie grupa Mrocznych Elfów założyła miasto Clar Karond, połączone podziemnymi tunelami z Naggarond i Hag Graef. Zwłaszcza w mroźnych zimowych miesiącach podróżowanie pod powierzchnią okazywało się o wiele bezpieczniejsze niż lądem lub przez targane sztormami Morze Malicji. Clar Karond szybko rosło w siłę i zyskiwało na znaczeniu, ponieważ jego położenie na wschodzie czyniło z niego naturalny port dla powracających statków korsarskich.
Z Clar Karond niewolnicy i inne zdobycze były szybko transportowane do kopalń w Hag Graef lub do stolicy. Dzięki temu, że statki wysyłane na wyprawy z Clar Karond oszczędzały tygodnie żeglugi, Malekith nakazał wybudować tam stocznię. W ciągu dwudziestu lat z Clar Karond wypływało więcej statków niż z Naggarond i Hag Graef razem wziętych. Malekith nie omieszkał skorzystać z tej okazji i ponownie wystawił przeciwko sobie najsilniejsze rody szlacheckie Druchii, obiecując im kontrolę nad tym lukratywnym handlem.
Kult Khaine'a rośnie w siłę
Podczas gdy Clar Karond rozkwitało, w Naggarond szerzyła się polityka i walka. Resztki wielu kultów przyjemności z Ulthuanu nadal sprawowały władzę nad Mrocznymi Elfami, ale jedna sekta zdominowała wszystkie inne. Byli to kultyści Khaine'a, boga mordu, a ich krwawe ofiary były wspaniałym widowiskiem dla Mrocznych Elfów.
Dymy z ich stosów spowijały miasto Króla Czarownic, a krwiożercze tłumy szalały po ulicach, zabijając i okaleczając w bezmyślnych wybuchach przemocy. Zamiast stłumić te ekscesy, Malekith starał się skupić oddanie Mrocznych Elfów i wykorzystać je do własnych celów.
Król Czarownic ogłosił się śmiertelnym wcieleniem Khaine'a, jego bezlitosnym narzędziem w królestwie żywych. Malekith przysiągł w świątyni Naggarond niezłomne oddanie Panu Mordów i wlał kielich jego boskiej krwi do palenisk, w których Elfy Czarownic paliły serca swoich ofiar.
Morathi ponownie wspomogła swego syna i podarowała elfom-czarownicom z Khaine święte kotły krwi. Królowe Hag, które przewodziły kultowi, kąpały się w krwi swoich ofiar i odmładzały swoje ciała, podobnie jak sama Morathi. W przeciwieństwie do Morathi, która zachowała dla siebie najskrytsze tajemnice Kotłów, ożywienie Królowych Hag było tylko chwilowe. Z upływem miesięcy znów zaczęły się starzeć i musiały się kąpać, by odzyskać piękno.
Przez dziesięciolecia najpotężniejsze Elfy Wiedźmy oddawały się temu krwawemu procederowi, zbyt późno zdając sobie sprawę, że Morathi zniewoliła je nałogiem wiecznego piękna. Królowa Hag Hellebron, przywódczyni kultu, odmówiła kiedyś rytualnej kąpieli, ale tak się zestarzała, że jej wierni wyznawcy musieli ją podtrzymywać własną krwią, dopóki nie okazała skruchy i nie wykąpała się ponownie w kotle. Od tamtej pory jest nieposłuszna Morathi, ale ostatecznie to Morathi, a nie Hellebron, kontroluje los Królowych Hag.
Inwazja Chaosu
W miarę jak zbliżał się tysięczny rok panowania Malekitha jako Króla Czarownic, w Królestwach Chaosu pojawiły się wielkie niepokoje. Żadna jasnowidzka ani czarodziej nie potrafili rozpoznać, co zapowiadają te burze, ale wkrótce zamiary bogów Chaosu stały się aż nazbyt jasne.
Z północy nadciągnęły wielkie zastępy dzikich ludzi, dosiadających okrutnych psów i rydwanów wojennych ciągniętych przez olbrzymie drapieżne koty. Blizny i tatuaże wyryły na ich skórze symbole Mrocznych Bogów i piktogramy wielogłowych bestii. Obok nich biegały i skrzeczały zniekształcone Chaos Spawn i nadęte bestie Chaosu, a w przestworzach, wśród nienaturalnych chmur burzowych, unosiły się skrzydlate stwory o żelaznych skórach i głowach węży.
Poszarpana horda wypełniała horyzont swoją liczebnością i posuwała się na południe od Pustkowi Chaosu, jakby ścigali ją sami bogowie. Wycia i ryki ich bestii słychać było na wiele mil, a przenikliwe zimno nie spowolniło ani nie zatrzymało ich gwałtownego ataku.
Ta horda Chaosu przybyła do Ghrondu i przypuściła na miasto gwałtowny szturm, rozbijając się o czarne mury jak oszalała fala. Kusze powtarzalne Mrocznych Elfów ścinały setki obłąkanych współplemieńców, ale ci wspinali się po wzgórzach trupów, by nieustannie atakować wały Wieży Północnej. Czarodziejki wysyłały mistyczne wieści do swojej pani w Naggarond, ale wiele z nich zginęło podczas próby ataku z rąk demonicznych istot, przyniesionych na południe przez wiatry Chaosu.
Przez trzy tygodnie trwało oblężenie, aż w końcu przybył Król Czarownic z armią Naggarond. Czarna Gwardia poprowadziła odsiecz, szarżując ze swymi okrutnymi halabardami na pokręconych Chaosmanów i wyrzynając ich w pień. Włócznicy odepchnęli wyznawców Chaosu od murów Ghrondu, pozwalając obrońcom wysunąć się do przodu i wzmocnić armię Malekitha.
Jeźdźcy w czarnych płaszczach ścigali tych, którzy próbowali uciekać, i polowali na ocalałych uciekających przez jałową tundrę. Walki trwały do późnej nocy, aż nie pozostał przy życiu ani jeden mieszkaniec plemienia, choć połowa wojowników Malekitha również poległa. Czarodziejki, które przeżyły, zostały przyprowadzone przed Malekitha, który kazał zakuć je w łańcuchy i posłać na ołtarze ofiarne za to, że nie udało im się przepowiedzieć ataku Chaosu.
Walka w koloniach
Podczas gdy miasta Mrocznych Elfów w Naggaroth rozrastały się, rosły również ich dokonania poza granicami kraju. W nowym świecie po drugiej stronie oceanu, gdzie floty niewolnicze terroryzowały plemiona prymitywnych ludzi, wpływ Ulthuanu stawał się coraz silniejszy. Floty Wysokich Elfów patrolowały wybrzeża i z roku na rok czyniły najazdy coraz bardziej niebezpiecznymi. Wkrótce niewolników i łupów zaczęło ubywać, a Malekith był z tego powodu bardzo niezadowolony.
Rozkazał swoim korsarzom, by wzięli na cel krasnoludzkie konwoje handlowe, i dostarczył mapy ich tajnych tras, które poznał, gdy był ambasadorem Snorriego Białobrodego. Ostatnią część planu Malekitha podsunął Khalaeth Mournweaver, ówczesny władca Hag Graef. Najeźdźcy wyruszyli w przebraniu Wysokich Elfów z Ulthuanu, odziani w białe szaty i srebrne zbroje przywiezione z najazdów na Krainy Cienia.
Korsarze napełniali kufry Naggarond, a jednocześnie siali niezgodę między Wysokimi Elfami a krasnoludami. Malekith roześmiał się na myśl o zdradzie obu ras, które niegdyś wychwalały go jako bohatera. Niskie, brzydkie krasnoludy i jego zniewieściali krewni na Ulthuanie nigdy nie byliby w stanie zjednoczyć się przeciwko niemu.
Rezultaty tych potajemnych ataków okazały się o wiele większe, niż Malekith kiedykolwiek przypuszczał. Król Feniksów Caledor II zastąpił przeciwnika Malekitha w czasie wojny domowej. Król Feniksów miał wysokie mniemanie o sobie i gdy krasnoludy zażądały wyjaśnień w sprawie ataków na ich kupców, jego arogancja wzięła górę.
Upór krasnoludów również odegrał swoją rolę i w ciągu trzech lat Ulthuan i krasnoludy prowadziły ze sobą wojnę. Gdy do Naggaroth dotarły wieści o narastającym konflikcie, Malekith się ucieszył. Z tej okazji zorganizował w Naggarond wielką uroczystość.
Rozpusta trwała przez cały miesiąc, a jej kulminacją było wielkie polowanie, podczas którego wypuszczono do lasów tysiąc niewolników, a Mroczne Elfy ścigały ich przez kolejne tygodnie. Coraz głośniej wołano, by Malekith poprowadził swój lud z powrotem do Ulthuanu, ale Król Czarownic wymagał od swoich poddanych cierpliwości. Wróżby rzucone przez Morathi były dobre, ale ostrzegła ona, że musi on poczekać na odpowiedni moment, by uderzyć.
Przez stulecia potęga Ulthuanu i krasnoludów toczyła walkę przeciwko sobie. Mroczne Elfy czerpały ogromne zyski z rzezi, wędrując po wybrzeżach i uderzając, gdzie tylko chciały. Ich floty napadały na statki z posiłkami, które wysyłały do kolonii, a grasujące armie zastawiały zasadzki na wiele krasnoludzkich regimentów, które maszerowały wzdłuż nadmorskich dróg, by zaatakować Wysokie Elfy. Gdy rozpacz i śmierć ogarnęły królestwa krasnoludów i elfów, ludzie Króla Czarownic prosperowali jak nigdy dotąd.
W Naggaroth królestwo Malekitha rozrastało się coraz bardziej. Podarował miasto Har Ganeth Hellebron i jej khainitańskim kultystom. W zamian oszalałe Elfy Wiedźmy walczyły na wezwanie Króla Czarownic i jego szlachty. Har Ganeth stało się kwitnącym ośrodkiem kultu ofiar, a jego krwawe świątynie dorównywały tym z Naggarond. W centrum Har Ganeth Hellebron wzniósł wielką świątynię Khaine'a, do której prowadziły żelazne schody o tysiącu i jednym stopniu. U szczytu schodów ołtarze spływały krwią, gdyż ofiary składano na skalę niemal przemysłową.
Codziennie zabijano setki ludzi, ścinanych przez wybranych wojowników Khaine. Odcięte głowy były zrzucane ze schodów, a Mroczne Elfy gryzły je i pazurami próbowały zabrać do domu. Z tych przesiąkniętych krwią rytuałów wyłonił się kult katów - strażników świątyni, którzy tak dobrze władali ostrzami, że potrafili jednym szybkim uderzeniem pozbawić jeńca głowy lub wypatroszyć.
Malekith wysłał khainickich zabójców, wychowanych i wyszkolonych w Har Ganeth, by siali zamęt w koloniach Wysokich Elfów i krasnoludzkich fortecach w nowym świecie, aby uniemożliwić osiągnięcie porozumienia między Wysokimi Elfami a krasnoludami. Takie środki nie były jednak potrzebne, gdyż Caledor II i Wielki Król Gotrek Starbreaker dążyli do wzajemnego zniszczenia się, a urazy narastały.
W końcu wydarzenia przybrały obrót, który Malekith uznał za znak do ataku. Klasztor Czarodziejek dostrzegł flotę opuszczającą port w Lothern, a na jej pokładzie znajdował się Król Feniks. Opuszczał on Ulthuan, by osobiście nadzorować wojnę z krasnoludami. Jego garnizony zostały pozbawione wojowników, a jego najlepsi generałowie leżeli martwi w koloniach lub zostali zhańbieni i usunięci z dworu.
Malekith spojrzał na Ulthuan uważnym wzrokiem i zobaczył, że jest słaby i bezbronny. Wysłał swoich jeźdźców do każdego miasta w Naggaroth i odwołał większą część floty Naggarothi. Każda Czarna Arka powróciła na Morze Złości, a armia, jakiej nie widziano od pięciu wieków, przygotowała się do inwazji. Malekith był pewien, że podzielony i pozbawiony przywódcy Ulthuan tym razem nie stawi mu oporu.
Anlec Odbudowany
Gdy Armada Mrocznych Elfów przekroczyła Morze Chłodu, statki ze wschodu przyniosły wieści, które mogły wróżyć dobrze lub źle inwazji Malekitha. Caledor II nie żył, zabity przez Najwyższego Króla Gotreka Gwiezdnego Łamacza. Król Czarownic nie spodziewał się takiego obrotu spraw i jego myśli przesunęły się na to, kto mógłby zostać następcą Tronu Feniksa.
Gdy w Ulthuanie rządził nieudolny Caledor II, Malekith był pewien, że w błyskawicznej kampanii pokona swoich krewnych. Gdyby wybrano innego króla o stali Caledora I, tak szybkie zwycięstwo byłoby niemożliwe. Malekith postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i rozkazał flocie, by jak najszybciej dotarła do wybrzeży Krain Cienia. Jeśli Mroczne Elfy zaatakują przed wyborem nowego Króla Feniksa, będą mogły wykorzystać zamieszanie i nieład do zapewnienia sobie zwycięstwa.
Cytadela Ekstatycznego Potępienia Czarnych Arki i Jadeitowy Pałac Bólu stały na mieliźnie pośród ruin Nagarythe. Malekith dobrze wybrał miejsce lądowania, wśród zarośniętych fortyfikacji starożytnego Anlec. Miał zbudować Anlec na nowo i z ziem wielkiego Aenariona wyruszyć, by odzyskać należne mu panowanie nad Ulthuanem.
Z tysiącami niewolników pracujących pod okrutnymi batami nadzorców, wały i bastiony Anlec zostały zbudowane na nowo wokół fundamentów Czarnych Arki. W miejscu, gdzie znajdowała się sala tronowa Aenariona, Malekith podniósł swój sztandar, ogłaszając Ulthuanowi, że prawdziwy dziedzic Aenariona powrócił. Gdy niewolnicy zaczęli wznosić nowy pałac ku chwale Króla Czarownic, Mroczne Elfy ruszyły na południe i obległy Bramę Gryfów, za którą znajdowały się bujne Wewnętrzne Królestwa.
W obliczu nieuchronnie zbliżającej się wojny książęta Ulthuanu szybko wybrali nowego króla. Caradryel, książę Yvresse, został wybrany jako najbardziej stabilny z kandydatów, a jego pierwszym dekretem było wezwanie wszystkich lojalnych Wysokich Elfów do obrony Ulthuanu. Tak oto Wysokie Elfy opuściły ziemie za morzem i nie powróciły przez wiele stuleci. Ich wojny i trudy pozostały niezauważone przez świat.
Gdy posiłki wracały do Ulthuanu, Malekith rzucił potęgę swej armii przeciwko nielicznym obrońcom Bramy Gryfona. Siła wojsk Naggarothi, przebiegłość obrony i determinacja Wysokich Elfów były tak wielkie, że armia Malekitha nie zdołała poczynić żadnych postępów i oblężenie trwało przez wiele lat.
Gdy Wysokie Elfy z całego świata powróciły na wezwanie Caradryela, Król Feniks wprowadził system rotacyjnych garnizonów, dzięki któremu bramy w Górach Annulii były zawsze bronione w pełnym składzie. Mroczne Elfy nie mogły sobie pozwolić na taką strategię, były zmęczone i zdemoralizowane, podczas gdy ich wrogowie wydawali się zawsze świeży i przygotowani.
Caradryel poświęcił jednak wiele kolonii za granicą, a potęga Wysokich Elfów powoli malała wraz z kurczeniem się ich imperium. W popękanych i pokruszonych resztkach Nagarythe Anlec rósł w siłę, gdy Król Czarownic przenosił coraz więcej swoich ludzi z powrotem do Ulthuanu, aż miasta Naggaroth opustoszały z wyjątkiem niewolników i ich opiekunów. Cała wola i energia Malekitha skupiła się na przełamaniu obrony Ulthuanu.
Caradryel nie był żołnierzem, ale wojna z krasnoludami wyłoniła wielu wspaniałych przywódców i to właśnie im Król Feniks przekazał dowództwo nad swoimi wojskami. Najbardziej utalentowanym z nich był Tethlis. Jego doświadczeniu wojennemu dorównywała jedynie nienawiść do Mrocznych Elfów, które pozostawiły go sierotą po jednym z ich licznych najazdów.
Tethlis był jednym z generałów odrzuconych przez arogancję Caledora II, ale Caradryel zaufał temu zimnemu, zdecydowanemu dowódcy. Powierzył Tethlisowi zadanie odepchnięcia krewnych Naggaroth od murów Bramy Gryfów. Tethlis przyjął to polecenie z ponurym entuzjazmem i z różnych garnizonów bramy zebrał najgroźniejszych weteranów w jedną armię, z którą miał strącić Mroczne Elfy z powrotem do morza.
Ofensywa Wysokich Elfów była zupełnie niespodziewana. Z Bramy Gryfona wyruszyła kolumna lśniących rycerzy, a nad głowami poszybowali smoczy jeźdźcy. Król Czarownic pozostawił oblężenie swoim porucznikom, a Mroczne Elfy uciekły przed furią ataku Tethlis.
Na północ Tethlis wypędziła zastępy Naggarothi, nękając je nieustannie, nie dając im chwili wytchnienia na odzyskanie sił i wybranie pozycji. Gdy wieści o rozgromieniu dotarły do Malekitha, wpadł on w szał, wyrywając głowę jednemu z posłańców i ciskając nią w swoich towarzyszy zwiastunów. Zebrawszy swoich najdzielniejszych wojowników - Zabójców Khaine'a, Czarodziejki z Klasztoru i zaprawionych w bojach Korsarzy - Malekith wyruszył na spotkanie z zastępami Tethlis.
Miał teraz nową broń, którą mógł rzucić na Wysokie Elfy z Ulthuanu. Król Czarownic jechał na potężnym rydwanie wykonanym z czarnego żelaza i zaklętym w zaklęcia grozy i zniszczenia. Ciągnęły go dwa okrutne gady, Zimne Stwory znalezione w podziemiach Naggaroth. Za Malekithem postępowali ci szlachcice Druchii, którzy dowiedli swego oddania. Niektórzy jechali w innych rydwanach, inni na grzbietach jeszcze większej liczby Zimnych Istot.
Wysokie Elfy nigdy wcześniej nie widziały takich stworzeń w dużej liczbie. W obliczu gwałtownego ataku cuchnących bestii włócznicy i łucznicy cofnęli się w nieładzie przed szarżą Mrocznych Elfów. Choć odwrotna sytuacja była niespodziewana, Tethlis nie rzucił się na Anlec. Sprowadził rezerwy Białych Lwów i Gwardii Feniksa, a Wysokie Elfy zebrały się i wycofały w dobrym porządku za szeregami tych śmiercionośnych wojowników. Mimo zimnej furii Tethlisa, Mroczne Elfy zachowały przyczółek na Ulthuanie i Spalonej Wyspie.
Powstanie Pogromcy
Mimo usilnych starań zabójców Malekitha, by przyspieszyć jego upadek, Caradryel panował przez nieco ponad sześć wieków, podczas których Malekith nieustannie testował obronę Ulthuanu. Gdy Caradryel zmarł spokojnie w swoim łożu, szpiedzy Malekitha wrócili z Wewnętrznych Królestw z wiadomością, że rada książąt wybrała Tethlis na jego następczynię.
Król Czarownic wiedział, że nie wróży to dobrze jego dążeniom do przejęcia Ulthuanu. Tethlis miała wytrwałość i zmysł militarny Caledora I, który wiele lat wcześniej udaremnił ambicje Malekitha. Spodziewał się, że Tethlis wznowi kampanię przeciwko Anlec, więc Malekith wycofał swoje siły, by chronić swoją nową stolicę. W ciągu dekady Wysokie Elfy ponownie zaatakowały od strony Wrót Annulii, by uderzyć w samo serce Krain Cienia.
Armie Tethlis były bardziej zdyscyplinowane i skoordynowane, niż jakiekolwiek inne siły kiedykolwiek wcześniej. Wojownicy, formalnie szkoleni w swoich miastach, walczyli w obronie swoich domów i z miłości do króla. Wojownicy Malekitha walczyli z nienawiścią do swoich kuzynów i ze strachu przed swoim panem. Tak krwawych bitew nie widziano od czasów wojny domowej w Sunderingu.
W ciągu czterdziestu lat ofensywa Tethlis, która w kronikach Wysokich Elfów zapisała się jako "Spustoszenie", groziła wyparciem Mrocznych Elfów z Ulthuanu. Malekith odpowiedział gwałtownymi kontratakami i dwukrotnie był zmuszony stawić czoła Tethlis przed bramami samego Anlec. Za drugim razem Malekith rzucił się w pościg za swoimi wojownikami, podążając za Tethlis aż do Bramy Gryfów.
Wyczuwając, że twierdza jest słabo broniona, a armia Tethlisa została rozproszona przez nieustępliwy pościg, Król Czarownic rozkazał natychmiastowy szturm. Malekith nie dał się jednak wyprzedzić, gdyż cały atak i ucieczka Tethlis były pozorowane - to była przynęta, która miała wywabić Wiedźmiego Króla z jego twierdzy. Gdy Mroczne Elfy szturmowały bramy, miotacze bełtów i łucznicy na szczytach dolin rozpętali burzę strzał, która już w pierwszej salwie zabiła co piątego z napastników.
Armia Tethlis przegrupowała się zgodnie z planem Króla Feniksa i odcięła Królowi Czarownic drogę ucieczki z przełęczy. Tylko dzięki zaciekłości elfów-czarownic i katów Khaine'a, które prowadziły ucieczkę, Mroczne Elfy zdołały się uwolnić. Prowadząc ponownie resztki swej armii na północ, Malekith przeklął imię Tethlis i przysiągł, że ujrzy Króla Feniksa martwego.
Wojna trwała przez kolejne sto pięćdziesiąt lat, podczas których asasyni i agenci Malekitha kilkakrotnie próbowali zabić Tethlisa. Najbliżej sukcesu byli, gdy złapali Tethlisa podróżującego na północ od Wrót Feniksa. Jego gwardia Białych Lwów była niewielka, ale walczyli do ostatniego elfa w obronie króla, którego własne ostrze zabiło pół tuzina napastników. Choć wszyscy jego strażnicy zginęli, sam Tethlis nie doznał ani jednego zadrapania i bez szwanku powrócił do Bramy Feniksa.
W ciągu dwustu pięćdziesięciu lat od wstąpienia na Tron Feniksa Tethlis prowadził wojnę ze swymi mrocznymi kuzynami, a teraz armia Wysokich Elfów była gotowa do ostatecznego uderzenia. Malekith, ostrzeżony przez daemońskich posłańców Morathi, postanowił uderzyć pierwszy, zanim ciężar zastępów Ulthuanu po raz ostatni spadnie na Anlec.
Gorzkie zimowe śniegi i wichry spowiły Nagarythe, a armia Tethlisa została zmuszona do wycofania się do bram i nie mogła rozpocząć kampanii aż do następnej wiosny. Malekith, spowijając swoją armię czarami, które chroniły przed zimowym chłodem, wysłał swoje pozostałe legiony. Ich rozkazy były proste: zdobyć Wewnętrzne Królestwa lub zginąć z rąk Króla Czarownic i jego oprawców.
Wysokie Elfy zostały przytłoczone pierwszymi atakami. Kilka fortec padło w ciągu pierwszego miesiąca, a pojedyncze garnizony zostały wybite lub wzięte do niewoli. Zaskoczenie było tak wielkie, że Tethlis nie miał czasu na zmobilizowanie swoich wojsk, zwłaszcza w środku zimy. Mroczne Elfy przebiły się przez Bramę Feniksa i Smoczą Bramę. Sukcesy wojsk Malekitha okazały się jednak ich zgubą.
Przedarły się one do Wewnętrznych Królestw, gdzie pogoda była znacznie łagodniejsza. Tutaj czekały na nich zastępy Tethlis, które opróżniły zimowe magazyny z wszelkiej żywności i zrównały z ziemią własne wioski, by pozbawić Mroczne Elfy schronienia. Nawet magia Morathi i jej czarodziejek nie była w stanie uchronić armii przed cierpieniem głodu i pragnienia, a zapasy były na wyczerpaniu. Wiedząc, że porażka oznacza klęskę, Wysokie Elfy drogo sprzedawały swoje życie.
Te gorzkie walki zakończyły się podczas oblężenia Tor Lehan. Obie strony były tak zdeterminowane, by się nie wycofać, że zmiotły się nawzajem z powierzchni ziemi - oblężenia nie przeżył ani jeden Wysoki Elf czy Mroczny Elf. Tor Lehan był punktem kulminacyjnym w rozwoju Mrocznych Elfów. Wraz z nadejściem zimy przez Morze Wewnętrzne zaczęły napływać kolejne oddziały ze wschodnich krain i wkrótce Mroczne Elfy miały przewagę liczebną.
Byli w odległości kilku dni marszu od świątyni Asuryana, ale ich atak nie mógł posunąć się dalej. Nienawiść do swoich krewnych i strach przed królem zapędziły Mroczne Elfy tak daleko, ale nie dały rady dalej. Po utracie przewagi zaskoczenia morale Mrocznych Elfów załamało się. Wiedziały, że pozostanie w Wewnętrznych Królestwach oznacza ryzyko, że otoczą je wrogowie. Dowódcy Malekitha zarządzili odwrót do Nagarythe.
Upadek Skażonej Wyspy
Krwawe wyrzuty sumienia Malekitha trwały krótko, gdy Tethlis przystąpiła do nieuniknionego kontrataku. Mimo całej swej przebiegłości i czarodziejskiej mocy Król Czarownic nie mógł nic zrobić, by powstrzymać falę Wysokich Elfów wlewającą się do Nagarythe. Porzucił Anlec, wychodząc z oblężenia, które trwało dwieście dni, i udał się do sanktuarium na Spalonej Wyspie. Pozostawiony pusty, potężny Anlec został zniszczony przez armię Tethlis; zrównany z ziemią przez ostrze, ogień i magię. Nawet kamienie, z których go zbudowano, zostały stopione lub zmielone, tak że po Anlec nie pozostał żaden ślad, który mógłby splamić ziemie Ulthuanu.
W centrum pałacu stał Ołtarz Khaine'a, który pochłonął tak wiele istnień Elfów, że można było usłyszeć ich duchy krzyczące w męczarniach wokół jego straszliwego kamienia. Ołtarz i ziemię pod nim, nasyconą krwią tak wielu ofiar, wykopano z ziemi i wyłowiono z morza, gdzie zrzucono je do podmorskiej przepaści. Do dziś krzyki ofiar Króla Czarownic nawiedzają fale tego wybrzeża, przerażając żeglarzy, którzy ośmielili się przekroczyć te morza.
Nie poprzestając na wypędzeniu Króla Czarownic i jego armii z kontynentu Ulthuanu, Tethlis ruszyła w kierunku Wyspy Spalonych. Armada setek statków opuściła brzegi elfiej wysepki, by stawić czoła tuzinowi Czarnych Łuk pod dowództwem Menreitha Fellhearta, wnuka władcy zatopionego wiele wieków wcześniej Pałacu Radosnego Zapomnienia.
Menreith był zdeterminowany, by nie spotkać się z takim samym losem jak jego przodka, a Bitwa na Falach została zapamiętana jako jedna z najbardziej zaciętych i gorzkich bitew morskich między dwoma narodami elfów. Mimo potęgi Czarnych Arkanów Menreith nie zdołał powstrzymać sił Tethlis przed dotarciem na Zepsutą Wyspę. Wysokie Elfy zostały powitane gradem bełtów z kusz, które przeszyły wojska Tethlis, gdy wysiadały na płyciznę. Ciała i krew zalewały wody, gdy salwy spadały ze szczytów klifów do morza.
Rekiny wyczuły krew w wodzie i zebrały się, by ucztować zarówno na martwych, jak i żywych. Nie zważając na niebezpieczeństwo, napędzane nienawiścią do swoich krewnych i desperacką chęcią obrony ostatniego bastionu w Ulthuanie, Mroczne Elfy rzuciły się do wody. Wśród miotających się rekinów, pochłanianych przez fale i krzyków rannych, Wysokie Elfy i Mroczne Elfy dokonywały wzajemnej rzezi, walcząc po pas w wodzie, rąbiąc się z pierwotną furią. Gdy martwe ciała zdławiły czerwone wody, Wysokie Elfy przedostały się na ląd.
Bełty z kusz na klifach były nieubłagane, trafiały tak samo często w przyjaciół, jak i w wrogów, bo wojownicy Malekitha wiedzieli tylko, że muszą wypędzić wrogów z powrotem do morza, gdzie czekały na nich Czarne Arki. Nieznany Mrocznym Elfom Tethlis wysłał ze swej głównej floty niewielką grupę Jastrzębich Okrętów, z których każdy miał na pokładzie maga, by spowić ich statki mgłą, która uniemożliwiała ich wykrycie.
Siły osłaniające przycumowały do Zepsutej Wyspy kilka mil na południe od głównego lądowiska, a z ich ładowni wyruszyły dziesiątki rycerzy Srebrnych Hełmów, zebranych z najpotężniejszych rodów szlacheckich Ulthuanu. Ciężka kawaleria szybko przemieszczała się wzdłuż brzegu i uderzyła na tyły Mrocznych Elfów trzymających się klifów. Grzmiąca szarża Srebrnych Hełmów zmiotła wiele Mrocznych Elfów, które zostały zepchnięte z klifów i zginęły w ohydny sposób na poszarpanych skałach poniżej.
Mając bezpieczny przyczółek, Wysokie Elfy wysłały więcej wojsk na Zatrutą Wyspę i ruszyły na sanktuarium Khaine. Większość wojowników Malekitha wciąż znajdowała się na pokładach Czarnych Arki i nie mogła interweniować. Czując, że nawet jego osobista uwaga nie powstrzyma mściwego natarcia Tethlis, Malekith opuścił Blighted Isle na grzbiecie Manticore'a i wysłał wiadomość, że jego flota ma wrócić do Naggaroth.
Zaraza została utracona, a wraz z nią po raz drugi z Ulthuanu wyparto wszystkie Mroczne Elfy. Malekith znał temperament Tethlis i przewidział, że Król Feniks nie będzie zadowolony, dopóki żyje Król Czarownic. Ukryta przed wzrokiem i czarami Wysokich Elfów grupa Asasynów zaszyła się w pobliżu świątyni Khaine. Gdyby Tethlis próbowała dobyć miecza Khaine'a, uderzyliby natychmiast, przeklęci, by sprzedać swoje życie, by powstrzymać Króla Feniksa przed dobyciem Mordercy Bogów.
Nikt w Naggaroth nie wie na pewno, co stało się z Tethlisem, gdy stał przed czarnym ołtarzem Khaine. Nie słyszano o nim więcej i wydaje się, że Zabójcy Malekitha odnieśli sukces w swoim ataku. Jednak do dziś krążą pogłoski, że zabójcy Króla Czarownic zostali zabici przez Białe Lwy, które strzegły Tethlis, i że to właśnie ci ochroniarze zabili Króla Feniksa, gdy ten próbował zdobyć Miecz Khaine'a. Czyn ten pogrążyłby wszystkie elfy w nowej erze ciemności i rozlewu krwi, która mogłaby się równać z czasami Aenariona.
Czy to z ręki wroga, czy przyjaciela, Tethlis zginął w świątyni Khaine, a wraz z nim zgasło ostatnie pragnienie wojny. Wysokie Elfy spaliły swoje ziemie i widziały, jak ich ludzie giną w walce z Mrocznymi Elfami, i nie miały już apetytu na walkę. Malekith ze swej strony wiedział, że jego armie są rozbite, a ich duch walki wyczerpał się na tysiącach pól bitewnych, i Mroczne Elfy powróciły do Naggaroth, by odbudować swe siły.
Era Nienawistnego Pokoju (-692 do 1123 IC)[]
Wyczerpane wiekami wojny Wysokie Elfy i Mroczne Elfy zużyły ostatnie siły podczas Pożogi. W Naggaroth ci, którzy przeżyli wojnę, powrócili do swoich domów, spokojni i podbudowani porażką. Nawet całonocne ofiary zarządzone przez Hellebrona i polowania organizowane przez Króla Czarownic niewiele mogły podnieść morale Mrocznych Elfów.
Dowódców floty, którzy byliby gotowi ośmielić patrole Wysokich Elfów na wschodzie, było niewielu, a statki najeźdźców umykały i wracały jako samotni łowcy, niezdolni do zebrania się w wielką siłę i powtórzenia potężnych najazdów z przeszłości.
Wiedząc, że jego lud potrzebuje czasu, by ożywić ducha, i obawiając się zagrożenia, które mogłoby zadać śmiertelny cios ich zranionej dumie i doprowadzić do powstania, Król Czarownic skierował wszystkie swoje zasoby na odbudowę siły Naggaroth i jego sześciu miast. Zainicjował budowę łańcucha wież obronnych wzdłuż granicy z Pustkowiami Chaosu, by wspomóc Ghrond w jego wiecznym czuwaniu.
W Cieśninie Kier, niebezpiecznym odcinku wody, który prowadził od Wielkiego Oceanu do Morza Chłodu, stacjonowały trzy Czarne Arki, które miały chronić przed ewentualnym wtargnięciem Wysokich Elfów.
Wkrótce po Naggaroth rozeszły się wieści, które rozradowały zimne serca Mrocznych Elfów i rozbudziły w nich dawną żądzę rzezi i chaosu. Kaledor Maglen, słynny władca Cieni i największy odkrywca podziemi, odkrył przejście na zachód, do Wrzącego Morza. Ten nowy szlak, nazwany "Czarną Drogą" ze względu na ciągnące się kilometrami pozbawione światła tunele, pozwoliłby flotom Naggaroth przedostać się na zachód i uniknąć armady Ulthuanu.
We Wrzącym Morzu Czarne Arki natrafiły na potworne stwory, a Bestie z Karond Kar zakuły je w kajdany i złamały do woli Mrocznych Elfów. Z wężowymi zamkami na grzbietach, wężowate stworzenia z Wrzącego Morza stały się trzonem nowej floty rajdowej.
Budowa północnych wież strażniczych została ukończona, i to nie za szybko, gdyż na Pustkowiach Chaosu zaczęły się gromadzić oddziały Chaosu, które zapuściły się na ziemie Naggaroth. Patrole z fortyfikacji oczyszczały ziemie z prymitywnych plemion ludzkich, które przybyły na południe z zamiarem grabieży; jedyne, co je spotykało, to okrutna śmierć lub zakucie w łańcuchy panów niewolników.
Malekith, mimo że chciał odbudować potęgę Mrocznych Elfów, nigdy nie odwrócił wzroku od ostatecznej nagrody: Ulthuanu. Wciąż miał tam szpiegów i agentów, a wróżby Morathi i jej Mrocznego Klasztoru dostarczały Królowi Czarownic wielu informacji. Po dojściu do władzy nowego Króla Feniksa, Bel-Korhadrisa, maga z Saphery, przez Wysepkę Wysokich Elfów przetoczyła się fala intelektualnych poszukiwań.
Król-mag zbudował wielki gmach ku własnej chwale i dla nauki sztuk magicznych, wznosząc Białą Wieżę Hoeth, która miała konkurować ze strzelistymi iglicami Ghrondu. Król Czarownic wyczuwał rosnącą słabość w sercach Wysokich Elfów, mięknięcie ich dusz, gdy mijały pokolenia, a krwawe bitwy Pożogi wymykały się z pamięci.
Malekith był tak przesiąknięty Mroczną Magią, że nie starzał się, a jego ludzie wiecznie przypominali sobie o obowiązku wobec swego pana i krzywdach, które im wyrządzono.
Malekith zdawał sobie sprawę, że bezpośrednia wojna z Wysokimi Elfami nie przyniesie żadnych korzyści. Jawna agresja tylko podburzyłaby je z ich introwertycznego upadku, podczas gdy Król Czarownic mógłby użyć bardziej subtelnych środków, by pokonać wrogów od wewnątrz. Za radą Morathi Malekith wsparł wiele kultów i sekt, w których uczestniczyły Mroczne Elfy, otwarcie popierając arcykapłanów i arcykapłanki, takich jak Hellebron, Aegethir i Kherathi. Ceremonie kultów stawały się coraz bardziej ekstrawaganckie i coraz liczniej uczęszczane.
Najbardziej oddani wyznawcy złowrogich bogów Mrocznych Elfów byli obsypywani luksusami. Spośród tych gorliwych wyznawców Król Czarownic wybierał najinteligentniejszych i najbardziej oddanych, których wysyłał na naukę sztuki podstępu i szpiegostwa do Zabójców z Khaine. Kiedy byli już gotowi, agenci ci udali się, jeden po drugim, ukrytymi szlakami na wybrzeże Ulthuanu.
Wmieszali się w tłum Wysokich Elfów i rozpoczęli normalne życie jako cieśle i kowale, rolnicy i poeci. W międzyczasie zaczęli szerzyć swoje trujące wierzenia, a starożytne kulty przyjemności Ulthuanów zaczęły się ponownie rozrastać. Tym razem kulty te były podstępne i subtelne, nie śmiały odprawiać żadnych krzykliwych rytuałów, które zdemaskowały je w czasach Bel Shanaara. Stulecie po stuleciu, pokolenie po pokoleniu, ukryte sekty rozkwitały; ciemny rak w sercu Ulthuanu pozostawał niezauważony przez tych, którzy panowali.
Gdy Aethis zastąpił Bel-Korhadrisa na stanowisku Króla Feniksa, Malekith wiedział, że nadszedł czas, by uwolnić swoich ukrytych agentów. Aethis był estetą o słabej woli. Za jego rządów sztuka zyskała na znaczeniu, a pod jej przykrywką kulty stworzone przez Malekitha szybko się rozprzestrzeniły i uderzyły bez ostrzeżenia.
Porwania i morderstwa spustoszyły miasta Ulthuanu. Strach przed tym niewidzialnym wrogiem ogarnął cały kraj, paraliżując Wysokie Elfy. Szlachcice byli mordowani w swoich łóżkach, magowie znikali ze swoich wież, a dzieci znikały z sal lekcyjnych. W Ulthuanie zapanowała panika, a zbrodnie przybierały coraz śmielsze i straszniejsze formy, aż w końcu Aethis podjęła działania.
Choć kultyści Malekitha siali spustoszenie, nie byli bezbronni. Gdy Bel-Korhadris zbudował Białą Wieżę Hoeth, założył kompanię mistycznych strażników, którzy mieli jej strzec - Mistrzów Miecza Hoeth. Nieznani ani Królowi Feniksa, ani Malekithowi, Mistrzowie Mieczy prowadzili cichą wojnę z kultami przyjemności, a konflikt osiągnął punkt kulminacyjny w samym Lothern, gdy na ulicach miasta wybuchły walki między agentami Naggarothi a wojownikami Mistrzów Mieczy, w których zginęli wszyscy kultyści.
Prześladowania Mistrzów Mieczy zmusiły ich do porzucenia niektórych śmiałych planów, a kulty nadmiaru zniknęły z powrotem w społeczeństwie Wysokich Elfów i kontynuowały swoją tajną działalność. Nawet gdy kultyści byli odkrywani i zabijani, z Naggaroth wysyłano kolejnych agentów, by zasilali szeregi kultów. Niektórzy z nich zostali odkryci i zabici zaraz po wylądowaniu na wybrzeżu, inni prześlizgnęli się przez strażników Wysokich Elfów i zadomowili się tak jak ich poprzednicy.
Ta trwająca od wieków infiltracja przyniosła efekty, gdy Girathon, jeden z najbardziej zaufanych agentów Malekitha, objął stanowisko kanclerza Króla Feniksa. Girathon wykorzystał swoją władzę, by obalić większość rozkazów Aethisa i zasiać zamęt w całym królestwie. Gdy jego lojalność została odkryta, Girathon dokonał zamachu na Króla Feniksa, zanim sam został zabity.
Malekith zarządził paradę i trzy dni rozlewu krwi w podzięce dla zabitego agenta. Tym, co czyniło śmierć Girathona jeszcze bardziej niezwykłą, był jej całkowity fałsz. Girathon od dawna był szpiegiem Króla Czarownic, a gdy związał się bezpośrednio z Królem Feniksem, sam zaaranżował swoje pojmanie i możliwość zabicia Aethis.
Uciekając przed zemstą, Girathon zamienił się miejscami z niewinnym sługą dworu, rzucając na swoją ofiarę urok, by nadać jej wygląd szpiega. To właśnie ten nieświadomy pionek był torturowany aż do śmierci, wciąż głosząc swoją niewinność, podczas gdy Girathon zarekwirował jastrzębi statek z portu i poprowadził jego załogę w zasadzkę Mrocznych Elfów kilka mil od morza.
Girathon służył Królowi Czarownic przez kolejne trzysta lat, podczas których wracał do Ulthuanu jeszcze osiem razy. Upozorował własną śmierć, aby móc nadal działać w Naggaroth i Ulthuanie w absolutnej tajemnicy. Jego osobistą radość sprawiały akty sabotażu, zawsze przeprowadzane w taki sposób, aby pozostawić dowody wskazujące na niewinnego Elfa, który następnie był za nie stracony. W końcu naturalny talent Girathona do intryg i polityki dopadł go - w końcu zginął z rąk swego pana, gdy Król Czarownic dowiedział się o spisku Girathona, który miał na celu przejęcie kontroli nad Ghrondem.
Era Krwi (1123-1503 IC)[]
W następnych latach władzę nad Ulthuanem przejął Morvael, znany w historii jako "Porywczy". Oburzony działaniami agentów Malekitha, Morvael zebrał flotę wojenną i wysłał ją do Naggaroth, by zemścić się za zamordowanie Aethis. Czarodziejki z Ghrondu wysłały ostrzeżenie, przewidując atak Wysokich Elfów w znakach z Królestwa Chaosu.
Mroczne Elfy były gotowe do ataku, a zastępy Wysokich Elfów zostały ciężko pobite po wylądowaniu swoich wojsk. Mroczne Elfy walczyły zaciekle, a masakra ta obchodzona jest jako "Dzień Krwi". Ponad połowa floty Wysokich Elfów została zniszczona, a Malekith, wyczuwając słabość obrony Ulthuanu, nie zawahał się przed wysłaniem wezwania do broni i po raz trzeci zaatakował Ulthuan swoimi wojskami i flotami.
Powstanie milicji
Tak jak poprzednio, Anlec stał się fundamentem okupacji Mrocznych Elfów i został odbudowany w ciągu dekady przy użyciu twardego jak żelazo czarnego kamienia z kamieniołomów Naggaroth. Nowy Anlec, choć nie dorównywał wielkością i rozmachem swoim poprzednim wcieleniom, nadal był potężną fortecą i bezpieczną bazą, z której armie Mrocznych Elfów ponownie oblegały Griffon Gate.
Ponieważ w ataku na Naggaroth zginęło tak wielu wojowników, Morvael został zmuszony do wprowadzenia wśród mieszkańców Ulthuanu systemu poborów milicyjnych, nalegając, by wszystkie Wysokie Elfy były szkolone do służby wojskowej. Gdy wieści o tym dotarły do Malekitha, ten wzgardził nowymi żołnierzami, nazywając ich tchórzliwymi piekarzami i rolnikami.
Pierwszych kilka oddziałów źle sobie radziło w starciu z okrutnymi i zaprawionymi w bojach wojownikami z Naggaroth, ale ich obecność sprawiła, że przez następne trzynaście lat Brama Gryfów była zawsze broniona. Malekith wierzył, że jakość jego wojsk i moc Czarodziejek w końcu okażą się zbyt duże dla garnizonu i że tylko kwestią czasu będzie, kiedy twierdza padnie łupem armii Króla Czarownic.
Malekith miał jeszcze jeden powód, by być pewnym siebie. Używał swojej magii, by sprowadzić na Króla Feniksa koszmary, testując jego rozsądek wizjami Ulthuanu pogrążonego w płomieniach i rodziny Morvaela najeżonej kolcami pośród ruin Białej Wieży Hoeth. Z sezonu na sezon sny zadawane Morvaelowi stawały się coraz mroczniejsze i bardziej niepokojące, zmieniając Króla Feniksa w nerwowy, bełkoczący wrak. Walcząc z szaleństwem i powodowany szczerą paranoją, Morvael opróżnił skarbiec Króla Feniksa, by odbudować flotę Wysokich Elfów.
Odradzające się okręty wojenne Wysokich Elfów zaatakowały szlaki zaopatrzeniowe z Naggaroth do Anlec, odcinając Malekith od świeżych wojowników, żywności i broni. Podczas gdy na morzu toczyły się walki, Mentheus z Caledoru, znany generał, wziął sprawy w swoje ręce. Mentheus zebrał armię, próbując w desperacki sposób odciążyć oblężenie Bramy Gryfów.
Wraz z zastępem włóczników, głównie z Chrace i Cothique, Mentheus wyruszył do Bramy Gryfona, a towarzyszyła mu grupa magów z Białej Wieży. Osłabiona brakiem zaopatrzenia armia Naggaroth została wyparta z twierdzy przez falangi włóczni Mentheusa.
W ciągu następnych dziesięcioleci w Krainach Cienia wybuchały sporadyczne walki między Mrocznymi Elfami a Wysokimi Elfami. Malekith, nie mogąc zebrać zapasów na bezpośrednią bitwę, zmuszony był wysyłać swoje armie na ataki "z zaskoczenia", wabiąc siły Mentheusa w zasadzki, by osłabić ich siły.
W końcu, po ponad trzech wiekach rozlewu krwi, armii Mentheusa udało się odepchnąć zastępy Króla Czarownic do bram samego Anlec. Tutaj Mroczne Elfy odwróciły się i stanęły naprzeciw Mentheusa, zdecydowane, by Anlec już nigdy nie upadł. Król Czarownic poprowadził swoją armię ze swojego czarnego rydwanu, a walki trwały przez ponad trzy tygodnie. Podczas ostatecznego szturmu na Anlec Mentheus został zabity przez miotacz bełtów.
Jego smok, Nightfang, wpadł w szał, a Mroczne Elfy zostały rozproszone przez jego szał. Smok został ostatecznie zabity za pomocą mrocznych zaklęć, ale w tym czasie Anlec został stracony, a Malekith był zmuszony ponownie opuścić Nagarythe, a jego rozgoryczenie i gniew były większe niż kiedykolwiek.
Król Czarownic dokonał jednak ostatniej zemsty. Doprowadzony do szaleństwa przez swoje sny, przytłoczony przerażeniem, jakie wywołały w nim Mroczne Elfy, Morvael popełnił samobójstwo. W świątyni Asuryan Król Feniksów abdykował i rzucił się w święte płomienie, by zginąć.
Zginęło już siedmiu Królów Feniksa, a Malekith był świadkiem ich śmierci, jego życie wiecznie podtrzymywały mroczne energie Chaosu. Król Czarownic poprzysiągł sobie, że doczeka śmierci ostatniego z Królów Feniksa, nawet jeśli będzie musiał poczekać jeszcze pięć tysięcy lat.
Wiek chwalebnej udręki (1503-2300 IC)[]
Malekith odwrócił teraz wzrok od Ulthuanu i skierował go na cały świat. Coraz bardziej docierało do niego, że na kuli ziemskiej znajduje się wiele potęg. Postanowił, że ich bogactwa zostaną przejęte i zaprzęgnięte do sprawy Króla Czarownic.
Malekith ogłosił, że rozpoczęła się "Era Chwalebnej Męki". Nakazał Dreadlordom Naggaroth opłynąć kulę ziemską, siejąc terror wszędzie, gdzie się da. Rywalizacja między szlacheckimi rodami Naggaroth napędzała masową ekspansję flot grasujących.
Każdy Mroczny Elf z odpowiednią determinacją, odwagą i bezwzględnością mógł zbić fortunę, walcząc na odległych wybrzeżach. Nawet Malekith nie był w tym okresie odporny na pokusę wędrówki. Na czele czarnej floty przemierzał dalekie krańce świata, siejąc zniszczenie i budząc przerażenie wszędzie, gdzie się pojawił.
Łupieżcy Świata
Na pewien czas wojownicy z Naggaroth odłożyli na bok krwawe wojny z krewnymi z Ulthuanu, by wyruszyć za ocean, coraz dalej i dalej. Napędzani żądzą zdobycia coraz większej władzy kapitanowie statków Mrocznych Elfów i żądni chwały książęta wyruszali przez oceany w poszukiwaniu łupów i przygód. Rywalizacja między wieloma rodzinnymi dynastiami, które sprawowały władzę w miastach, doprowadziła do powstania między rodami rywalizacji, która napędzała masową ekspansję flot rajdowych.
Każdy Mroczny Elf z odpowiednią determinacją, odwagą i bezwzględnością mógł zbić fortunę, walcząc na odległych wybrzeżach. Z Morza Wrzącego Czarne Arki mogły teraz napadać na orientalne ziemie najdalszego wschodu. Jednak dla Mrocznych Elfów były to niezbadane terytoria, a na każdą flotę, która wracała z nagrodami i niewolnikami, połowa tuzina wracała do Naggaroth z porażką.
Największe sukcesy odniosła Laithikir Fellheart, ostatnia z długiej linii dowódców Czarnej Arki i najbardziej przebiegła elfia kobieta, jaka kiedykolwiek się urodziła. Laithikir nauczyła się śledzić statki Wysokich Elfów, a jej Czarna Arka, spowita cieniem i burzą, śledziła ich coraz dłuższe podróże do krain Orientu. Śledząc floty Ulthuanu, mogła napadać na ruchliwe porty morskie i konwoje, które handlowały z Wysokimi Elfami.
W ciągu dekady dziesiątki flot Mrocznych Elfów atakowały osady na tajemniczym Dalekim Wschodzie, przywożąc z powrotem dziesiątki tysięcy niewolników i ładownie pełne egzotycznych towarów, takich jak jadeit, kość słoniowa, ogień tygrysi, jedwab i przyprawy.
Mroczne Elfy, które zawsze chciały pochwalić się swoim bogactwem i potęgą, wysoko ceniły te skradzione towary, a ich wartość gwałtownie rosła. Rywalizacja o pozwolenie Króla Czarownic na najazd na te ziemie podsyciła okres walk i polityki, w którym kufry Malekitha puchły od złota i srebra.
W świątyni bogini o stu oczach Korsarze ukrzyżowali stu kapłanów o czerwonych szatach i zabrali tuzin złotych posągów, które zostały przekazane Morathi w prezencie. Cytadela Czarnej Arki Spustoszenia zatopiła wiele flot niczego nie podejrzewających narodów, a jej grabieżcy plądrowali całe miasta. Z ukrytych zatoczek grabieżcy Mrocznych Elfów plądrowali konwoje ze złotem i handlarzy niewolników, a także przywozili bogactwa królów, które zdobiły pałace Malekith.
W pewnym niefortunnym porcie Mroczne Elfy otoczyły miasto i uniemożliwiły wszelką ucieczkę, a następnie uwolniły Wiedźmowe Elfy, by siać spustoszenie w murach. Khainici nazwali miasto Khairith Irlean - Miejsce Tysiąca Krwawych Rozkoszy. Gdy przybyły armie Smoczego Imperatora, Mroczne Elfy wróciły już na morze.
Pozostawili po sobie puste miasto, w którym znajdowały się jedynie sterty rozczłonkowanych i zwęglonych ciał, rojące się od much i chorób. Kamienie budynków zabarwione były na czerwono od krwi. Scena ta była tak przerażająca, że miasto zostało całkowicie zniszczone, a wszelkie wzmianki o nim zniknęły z map i rejestrów.
Sam Król Czarownic podróżował kiedyś do najdalszych zakątków świata i osobiście kierował wieloma atakami. W jednej ze wschodnich stolic mistycy przywołali dziwne iluzje i bestialskie zjawy, by zaatakowały Mroczne Elfy, które szturmowały wieże chroniące miasto. Malekith uwolnił swoje własne czary, doprowadzając mistyków do szaleństwa i gotując krew w ich żyłach.
Kiedy Malekith odszedł, miasto było już tylko ruiną, a jako ostatni pogardliwy akt przywołał wielką falę, która zatopiła pozostałości. Rozbite kopuły kapliczek i zamurowane stopnie wielkiej piramidy świątynnej wciąż rozbijają się o fale podczas odpływu, złowieszczo przypominając o potędze Króla Czarownic.
Na wschodzie morskie patrole Wysokich Elfów były nękane coraz częstszymi najazdami dzikich Norsmenów, a floty Naggaroth uprawiały sport wzdłuż wybrzeży Imperium, Bretonii, Estalii i Tilei. Cienie z Wieży Oblivionu wkradły się do miasta Anducci na południu Tilei i wkradły się do domów miejscowej ludności, wyrywając z łóżek wszystkie dzieci. Dowódca Wieży Onieśmielenia, Randelle Doomwhisper, zaproponował, że odda dzieci mieszczanom w zamian za okup. Gdy przerażeni Tileańczycy zebrali wszystkie swoje bogactwa i zapasy, Mroczne Elfy przypuściły szturm na brzeg i wymordowały wszystkich. Jeńcy zostali zabrani z powrotem do Naggaroth; nikt nie jest w stanie powiedzieć, jaki będzie ich koniec.
W 1487 IC flota galer, które zwykle broniły dostępu do portu w Remas, była na morzu, a Mroczne Elfy wykorzystały niepewną pogodę, by dotrzeć do wejścia do portu. Ich statki zostały jednak zatrzymane w straszliwej "Bitwie o most", w której duża część mostu została splądrowana i spalona przez Mroczne Elfy, które zabrały też wielu ludzi jako niewolników. Garnizon najemników Remasa zdołał utrzymać oba końce mostu, dopóki wróg, nasycony zniszczeniami, nie zdecydował się odejść. Atak ten rozgniewał całą Tileę i most został w końcu przywrócony do dawnej świetności. Mieszkańcy do dziś żywią głęboką niechęć do Naggarothi i bardzo chętnie dostarczają najemników, artylerię i wojenne galery po zaniżonych cenach każdemu, kto toczy z nimi wojnę. Pięć lat później w Lustrii Marco Colombo jest świadkiem klęski tych samych piratów Mrocznych Elfów, którzy splądrowali miasto. Skradziony skarb wykorzystał później, by zwiększyć wpływy swojej rodziny w Remas.
Przez pewien czas Imperium dobrze strzegło swoich wybrzeży, ale podziały i wojna domowa podzieliły lud Sigmara. W chaosie i anarchii następnych stuleci Mroczne Elfy znalazły bogate łupy. Stały się nawet tak śmiałe, że napadły na port w Marienburgu.
Pod osłoną nocy najeźdźcy rozpętali burzę w mieście. Ich Helldrake'i bez trudu prześlizgnęły się po wzburzonym morzu, a ich załogi wyrąbały siedem statków handlowych spod dział Rijker's Isle, portowej twierdzy. Mroczne Elfy wyładowały co chciały, a następnie podpaliły statki i odesłały je z powrotem do portu, niszcząc kolejne dziesiątki jednostek. Przy blasku płonących statków Korsarze śmiali się i składali ofiary swoim złym bogom i boginiom.
Spod Gór Blackspine Mroczne Elfy zapuszczały się coraz dalej na południe, do Lustrii. Nieustannie napadały na osadę Wysokich Elfów Arnheim na wschodnim wybrzeżu Nowego Świata, a miasto jest teraz w stanie niemal nieustannej wojny.
Głębiej w starożytnych dżunglach Mroczne Elfy odkryły strzeliste świątynie i ukryte skarbce Slannów i ich sług Lizardmenów. Wyprawy te, obładowane złotem i dziwnymi artefaktami, były witane z radością po powrocie.
Opowieści najeźdźców o miastach wybrukowanych złotem i ogromnych, prehistorycznych zigguratach wypełnionych bogactwami nie do oszacowania zwabiły coraz więcej Mrocznych Elfów do gnijących dżungli, a najazdy na Lustrię odbywają się teraz co kilka lat. Od wieków Lizardmeni przeprowadzają ataki odwetowe na Naggaroth, próbując odzyskać swoje skarby, a wrogość między obiema rasami pozostaje szczególnie krwawa.
Rosnący dobrobyt i potęga
Gdy bogactwa barbarzyńskich krain napływały do skarbca Wiedźmiego Króla, floty Mrocznych Elfów ponownie się rozrosły, przyćmiewając w końcu zapomnianą dawną chwałę. Na rozkaz Malekitha ponownie rozpoczęły najazdy na wybrzeża Ulthuanu, siejąc wszelkie możliwe zniszczenia.
Przewagi szukano również w subtelniejszy sposób: Statki Mrocznych Elfów śledziły statki handlowe Ulthuanu, poznając położenie najbliższych sojuszników Wysokich Elfów. Te informacje z kolei pozwalały Mrocznym Elfom przenikać na dwory tych królestw. Z niektórymi zawarły układy, inne zaczęły podkopywać ich pozycję, aby odmówić pomocy Wysokim Elfom w wojnie, która miała nadejść.
W ciągu wieków wiele królestw doświadczyło zarówno zimnego uścisku, jak i nikczemnej zdrady dyplomacji Mrocznych Elfów. Jednak niewielu z tych, którzy zostali zakrwawieni przez szpony Malekitha, niechętnie witało go potem jako sojusznika. Gorycz w niewielkim stopniu przyćmiła powab Mrocznych Elfów.
Ambasadorowie Króla Czarownic, gdy tylko tego chcieli, potrafili przemawiać z wdziękiem wystarczającym do ukojenia nawet najsurowszych uraz, a ich bogactwo pozwalało rozbudzić najbardziej skrzętnie strzeżoną chciwość. Pomagało im również to, że wysłannicy Malekitha byli przesiąknięci najbardziej grzesznymi i skrytymi pragnieniami, a wykorzystywali tę wiedzę, by odblokować to, co w przeciwnym razie zostałoby obrócone przeciwko nim. Tylko w Athel Loren ich miodowe słowa spotkały się z głuchym odzewem. Drzewne Elfy przez pewien czas grzecznie słuchały, a potem kazały Mrocznym Elfom odejść i nigdy nie wracać.
Malekith z ponurą radością obserwował, jak wpływy Mrocznych Elfów rozprzestrzeniają się po całym świecie. W tym czasie Król Czarownic miał już tylu informatorów i kocich łap w innych krainach, że często dowiadywał się, iż flota Wysokich Elfów dotarła do celu przed Królem Feniksem. Co więcej, za jednym pociągnięciem sznurków swoich marionetek Malekith mógł zaatakować znienawidzonych wrogów armiami i flotami innych krain, przy czym jego udział był tajny dla wszystkich poza kilkoma łatwo pozbywającymi się go pionkami.
Przez ponad dwieście lat Król Czarownic rozkoszował się tą nową metodą prowadzenia wojny. W rzeczy samej, tak wiele okrutnej rozkoszy wywoływały te manipulacje, że Malekith mógłby kontynuować tę drogę jeszcze przez wiele stuleci, gdyby jego szpiedzy nie przynieśli niemiłych wieści: pomimo nieszczęść, Wysokie Elfy nie straciły ducha.
Finubar Marynarz, nowo koronowany Król Feniks, zdołał zjednoczyć swój lud w stopniu niespotykanym od czasów Aenariona. To rzeczywiście była wiadomość nie do zniesienia. Przywołując Morathi i swoich najbliższych doradców, Król Czarownic wyszedł z sali tronowej w burzową noc. Nadszedł czas, by armie Naggaroth ponownie dały upust swej pełnej furii na Ulthuanie - rozpoczęła się Era Zemsty.
Era Zemsty (2300-2522 IC)[]
Gdy Mroczne Elfy rozszerzyły swe przerażające najazdy na najodleglejsze regiony świata, augurowie Ghrondu zaczęli dostrzegać wyraźne zmiany w Królestwie Chaosu. Zmieniające się wewnętrzne energie Chaosu nabrały mocy, naprężając się i gotując niczym fala przypływu. Fale rozpaczy i gniewu przepływały przez miazmatyczne wiry surowej magii, przynosząc sceny śmierci i zniszczenia, które zarówno zachwycały, jak i mroziły widzów.
Nadchodziła wojna, nadchodził Chaos. Wizje te miały tak wielkie znaczenie, że Malekith i Morathi udali się do Ghrondu, by na własne oczy zobaczyć rozgrywające się sceny rzezi i nieszczęścia. Zasypane śniegiem pola spływały krwią, dziwne miasta o cebulastych kopułach płonęły magicznym ogniem, a szamoczące się, bezkształtne bestie żywiły się górami krwawego mięsa. Raz po raz obrazy wyłaniały się z wirujących energii, za każdym razem nieco inne, z drobnym szczegółem lub wydarzeniem nieco zmienionym, gdy przepływające nici losu splatały się i rozplatały, zmieniając przyszłość.
Inwazja na Ulthuan
Malekith przeczuwał, że wkrótce nadejdą mroczne czasy i będzie gotów uderzyć na znienawidzone Wysokie Elfy. Wraz z umacniającą się potęgą Chaosu kolejne plemiona północnych maruderów próbowały przedrzeć się przez kordon wież strażniczych. Niebezpieczeństwo inwazji z północy bardzo niepokoiło Malekitha, gdyż nie mógł on rozpocząć inwazji na Ulthuan, podczas gdy granice Naggaroth były niebezpieczne.
To Morathi zamienił konsternację w szansę. W wielkiej karawanie, liczącej sto obładowanych wozów ciągniętych przez tysiąc Zimnych, Czarodziejka Hag poprowadziła wyprawę na północ. Zabrała ze sobą dziesięć tysięcy niewolników, bogactwa odległych królów i zastępy Czarodziejek. Posłańcy zostali wysłani na wschód i zachód, oznajmiając, że Królowa Elfów sowicie wynagrodzi każdego, kto będzie dla niej walczył.
Pierwsze plemię spotkało się z podejrzliwością wobec Morathi, ale gdy tylko ujrzeli jej zimne piękno, zostali oczarowani. Rozpieszczani przez konkubiny i obdarowywani złotem, srebrem i klejnotami, wódz plemienia szybko złożył przysięgę na wierność "Królowej Elfów". To samo działo się w następnym obozowisku, i w następnym, i w następnym.
Gdy wieść o tym się rozniosła, plemiona przemierzały setki mil w poszukiwaniu Morathi, a ona stworzyła pałac z zamarzniętego lodu i czarnej jak smoła skały, by witać swoich gości. Obdarzała współplemieńców pożądliwymi względami, dawała im klejnoty i niewolników. Trwało to przez wiele miesięcy, aż zebrała hordę plemion liczącą dziesiątki tysięcy ludzi. Rok wcześniej ci okrutni wojownicy zamierzali plądrować miasta Mrocznych Elfów, teraz byli pionkami Morathi gotowymi walczyć dla Króla Czarownic.
Niewolnicy w stoczni w Clar Karond pracowali w mroźne zimowe dni i noce, budując ogromne statki z drewna i żelaza, które miały przewieźć armię ludzi Północy - Maruderzy bali się Czarnych Arki i byli zbyt niezdarni, by płynąć na grzbietach Smoków Morskich i Helldraków.
Flotylla ta, prowadzona przez sterników Mrocznych Elfów, przeprawiła się przez Morze Złości, by oczekiwać na swój ludzki ładunek. Na zachód od Har Ganeth plemiona zebrały się w cieniu Czarnego Filaru - potężnej świątyni bogów Chaosu wyrzeźbionej z obsydianu i usianej czaszkami ofiar. Stąd wyruszyły na pokładzie swojej floty i podążyły za Czarnymi Arkami przez Morze Chłodu.
Rozmiar i siła połączonego ataku Mrocznych Elfów i Chaosu zmiotły wszelki opór. Czarne Arki rozbiły się po całym Nagarythe, a armie ciemności przebiły się przez Wrota Feniksa i Wrota Jednorożca. Podczas gdy Maruderzy mogli palić i plądrować według własnego uznania, awangarda Mrocznych Elfów wkroczyła do leśnego królestwa Avelorn - domu Wiecznej Królowej Ulthuanu.
Cel Malekitha był dwojaki: zasiać panikę i przerażenie z powodu śmierci Everqueen oraz zniszczyć potężną magię, którą władała. Choć siły Czarnego Króla przypuściły szturm na Averlorn i otoczyły obóz Everqueen, ta uciekła z pomocą księcia Tyriona, który przedarł się przez Mroczne Elfy i uciekł z Everqueen w głąb lasów. Mroczne Elfy spaliły Averlorn, zrównując z ziemią lasy i łąki w poszukiwaniu Everqueen i jej towarzyszki.
Gdzie indziej armie Naggaroth posuwały się naprzód bez przerwy, a generałowie Malekitha chcieli prześcignąć rywali. Zaraza szybko upadła, a Naggarothi ponownie zajęli Ołtarz Khaine'a. W Ellyrionie jeźdźcy próbowali się bronić, ale czary Malekitha zniszczyły ich armię i rozproszyły ocalałych. Statki Mrocznych Elfów przedarły się przez Lothern na Wewnętrzne Morza, a zwycięstwo było w zasięgu ręki Malekitha.
Podczas gdy Ulthuan płonął, Król Czarownic zażądał odnalezienia Everqueen lub przyniesienia mu jej ciała jako dowodu jej śmierci. Czterech Zabójców Khaine'a zobowiązało się, że przyprowadzą Alarielle do Malekitha, a następnie wyruszyli na poszukiwania. Na zniszczonych ziemiach Averlornu prowadzili śmiertelnie niebezpieczną grę w kotka i myszkę z Everqueen i jej opiekunem. Mimo kilkukrotnego zbliżenia się do celu, Mroczne Elfy zawsze znajdowały ofiarę, która im umykała, a sieć coraz bardziej się zaciskała.
Dopiero pod Lothern i Białą Wieżą armie Mrocznych Elfów zostały powstrzymane. Oblężeni, zrozpaczeni obrońcy trzymali się, modląc się do bogów o ratunek. Malekith rozkoszował się zniszczeniem i rzezią, bezlitośnie miażdżąc każdą armię, która stawiła mu czoła. Dusił w swoich wrogach wszelką nadzieję, a potem wykańczał ich na zawsze.
Jednak mimo ciemności, które ogarnęły ich ziemie, dla Wysokich Elfów pozostał promyk nadziei. Everqueen wciąż żyła, choć w ukryciu, a o młodym magu z Saphery krążyły opowieści, że władał magiczną mocą, która dorównywała czarom Króla Czarownic. Zrzucał na swoich wrogów burze z piorunami i ogarniał armie pożogami białego ognia. Był Teclisem, bratem księcia Tyriona, a wkrótce Malekith i jego zwolennicy przeklną jego imię.
Pewnej nocy asasyni poszukujący Everqueen natknęli się na swoją ofiarę niemal przypadkiem. Książę Tyrion walczył z dziką zręcznością i odwagą, zabijając wszystkich czterech łowców. Jednak ostatni Asasyn, wydając ostatnie tchnienie, wysłał znajomego Daemona, by powiadomił Króla Czarownic o miejscu pobytu Everqueen. Kiedy ta nietoperzowa istota dotarła do obozu Malekitha, Król Czarownic wyjawił swoje mistrzowskie posunięcie.
Zawierając bezbożne pakty krwi i deprawacji, Malekith dobił targu z większym demonem Slaanesha, zdeprawowaną i nikczemną istotą zwaną N'kari. W zamian za ofiary i mroczne przysługi N'kari miał zapolować na Alarielle i pożreć jej duszę. Z mrożącymi krew w żyłach okrzykami radości N'kari wyruszył na polowanie, pędząc przez zwęglone lasy Averlornu w poszukiwaniu Everqueen.
W ostatnich godzinach zmierzchu nocy na Tyriona i Alarielle spadł Większy Demon. Mimo całej swej siły i umiejętności Tyrion został ranny i z łatwością pokonany przez N'kari. Gdy czteroręki demon Chaosu górował nad Everqueen, z ciemności nagle wyłoniła się błyskawica, która odrzuciła N'kari do tyłu.
W blasku gwiazd stała wychudzona postać, a w jej ręku spoczywał miecz spowity magią. Był to Teclis, Magelord Saphery. Z okrzykiem nienawiści N'kari zaatakował, lecz wielka kumulacja energii pochłonęła Teclisa. Pod wpływem jego dotyku lśniąca kula przerwała magiczną aurę wiążącą N'kari ze światem śmiertelników, odrzucając go z powrotem do Krain Chaosu. Czując, że jego stwór został wygnany, Malekith zawył z frustracji.
Bitwa na równinie Finuval
Rozgniewany tym, że Alarielle wciąż żyje, Malekith skierował całą swą furię na Wysokie Elfy. Elfy Wiedźmy dzień i noc rozpalały ogniska Khaine'a, a na stosy wrzucały setki jeńców. Rzeki Ulthuanu spłynęły krwią, gdy wyspę ogarnęła rzeź. Wszystko wskazywało na to, że Wysokie Elfy zostaną zniszczone przez zemstę Malekitha. W ostatnim akcie sprzeciwu armia Ulthuanu zebrała resztki sił na Równinie Finuval.
Tutaj zebrały się Wysokie Elfy ze wszystkich królestw i zza mórz, by stoczyć ostatnią bitwę. Król Czarownic nie był zachwycony armią złożoną z tiranockich rydwanów, ellyriańskiej kawalerii, sapheriańskich magów i zmęczonych regimentów milicji. Z całego Ulthuanu zastępy Króla Czarownic pomaszerowały na Równinę Finuval, by zmiażdżyć ostatni opór.
Zastępy Malekitha przewyższały liczebnie zastępy Wysokich Elfów. Mistrzowie Bestii poprowadzili gigantyczne Hydry Wojenne na linię bojową, a Elfy Wiedźmy wykrzykiwały obsceniczne przysięgi na Khaine'a. Korsarze, odziani w peleryny z łusek morskich smoków, obnażali swe podłe ostrza i obrzucali znienawidzonych wrogów wyzwiskami. Czarodziejki i Królowe Hag odprawiały mroczne rytuały, by przywołać swoją moc. Obok Malekitha stał Urian Poisonblade, najbardziej śmiercionośny wojownik, jakiego kiedykolwiek wychowano w Naggaroth.
Dwie armie starły się ze sobą niczym fala czerni pochłaniająca białą skałę. Urian wyciął wielu Wysokich Elfów, szukając księcia Tyriona, który z kolei zabił dziesiątki Mrocznych Elfów swoim runowym ostrzem, Sunfangiem. Malekith kierował bezbożne energie, by sprowadzić na swoich wrogów ogień i zniszczenie, jednocześnie zmagając się z zaklęciami Teclisa. Daemony wyły i bełkotały, gdy tytaniczne siły magiczne otwierały szczeliny w Królestwie Chaosu, podczas gdy na polu bitwy krew Mrocznych i Wysokich Elfów zmąciła trawę i zamieniła ziemię w karmazynowe bagno.
Teclis, widząc, że siła Ulthuanu nie zdoła pokonać potęgi Naggarotha, postanowił zniszczyć Króla Czarownic. Elficki mag wyszeptał modlitwę do Asuryana i wykorzystał moc swojej laski, podarowanej mu przez Alarielle. Teclis rzucił się z całą mocą na króla czarownic. Malekith, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, wykorzystał całą swoją sztukę i moc, by odchylić śmiercionośny podmuch, ale był zbyt wolny, by go całkowicie odwrócić.
Pocisk uderzył w Króla Czarownic i pochłonął go swoją energią. Nie było to zwykłe zaklęcie, magiczny podmuch obudził zemstę Asuryjczyka, która wciąż tkwiła w duszy Malekitha i płonęła w piersi Króla Czarownic przez prawie pięć tysięcy lat. Dawna rana, ohydne pieczenie, które nigdy go nie opuściło, na nowo rozszalała się w ciele Malekitha, przeszywając jego ciało i umysł. Malekith, dręczony wyrokiem boga, przywołał ostatki swej mocy i rzucił się w krainy Chaosu, by uciec przed miażdżącą agonią.
Mroczne Elfy, których władca wydawał się zniszczony, uciekły przed gniewem Tyriona i Teclisa, porzucając swoje zbroje i broń w trakcie ucieczki. Gdy wieści rozeszły się po Ulthuanie, Wysokie Elfy zjednoczyły się na wezwanie, podczas gdy Mroczne Elfy usunęły się w cień i powróciły do swoich statków.
W Caledorze wielkie smoki zbudziły się z drzemki, a armie Wysokich Elfów ruszyły na odsiecz Hoethowi i Lothern. Podczas gdy ludzie północy bezwiednie walczyli z odradzającymi się Wysokimi Elfami, Naggarothi w ciągu następnych lat wymknęli się ze swoimi łupami z powrotem do swoich chłodnych miast na północy.
Nienawiść bez końca
Choć Malekith nie został zabity przez zaklęcie Teclisa, wydawało się, że przez całą wieczność błąkał się po Królestwie Chaosu. Nigdy nie opowiadał o tym, co przeżył, nawet swojej matce, ale w końcu Malekith wywalczył sobie drogę powrotną do świata śmiertelników i został znaleziony niedaleko północnych wież strażniczych, z połamanym ciałem i opancerzoną skórą pokrytą dzikimi ranami i wgnieceniami.
Morathi pielęgnowała syna przez rok, wlewając w jego duszę całą swoją plugawą magię i złośliwość, by go ożywić. W koszmarach na jawie Król Czarownic opowiadał o zamkach z kości i lasach z oczu. Kiedy Malekith obudził się z gorączki, jego oczy zapłonęły nowym światłem. Zniknął z nich gniew, zastąpiony przez surowy chłód, przeszywający duszę każdego, kto spojrzy na Króla Czarownic.
Przez ostatnie dwieście lat Malekith knuł, spiskując z jasnowidzami i demonami, szukając czasu na zemstę na Teclisie i jego krewnych. Po zwycięstwie na Równinie Finuval pewność siebie Wysokich Elfów rośnie, a wraz z nią ich odwaga.
Ekspedycja pod wodzą Elthariona z Tor Yvresse zaatakowała samo Naggarond - ze skradzionymi ubraniami Eltharion i mała grupa wojowników zakradli się do stolicy króla czarownic i otworzyli jedną z bram, by armia Elthariona mogła wejść do środka. Płonęły ogniska, a Wysokie Elfy szalały, zabijając i grabiąc, co się dało, i uciekając w cień przed świtem.
Tam, gdzie wcześniej Malekith wpadał w szaleńczy gniew, teraz z mrożącą krew w żyłach bezwzględnością kalkuluje śmierć swoich wrogów. Jego zemsta na tych, którzy nadal mu się sprzeciwiają, będzie długa i męcząca. Król Czarownic siedzi teraz w swojej komnacie na najwyższym szczycie Naggarond i spogląda na świat. Przeczuwa, że wkrótce nadejdzie wielka zagłada i śmierć, i jest gotowy, by ponownie wyzwolić swoje legiony.
Burza Chaosu []
Podczas gdy armie Chaosu atakowały Stary Świat, Mroczne Elfy najechały Ulthuan. Inwazja została powstrzymana, gdy król czarownic Malekith został ciężko ranny przez Elthariona Ślepego. Mistrz Miecza z Hoeth nie był zadowolony z pozostania w Ulthuanie i walki z pozostałymi armiami Naggaroth i zaplanował karną wyprawę do Naggaroth. by zakończyć życie Króla Czarownic na zawsze. Zwrócił się do jedynego Elfa. który według niego mógłby go wesprzeć w tym zadaniu - legendarnego Króla Cieni Alitha Anara Z pomocą Alitha, Eltharion wraz z bandą Wojowników Cienia i Mistrzowie Miecza z Hoeth wylądowali w Naggaroth, z zamiarem siać terror i zniszczenie na ziemiach swoich wrogów, zamiast Chcąc zaatakować samo Naggarond, ranny Malekith został ponownie zmuszony do walki w obronie swojej stolicy. Bitwa zakończyła się, gdy do Asurów przybyło wzmocnienie, prowadzone przez mistrza Elthariona, Belannaera Mądrego, choć Eltharion został niemal zabity ostrzem khainickiego zabójcy Shadowblade. Belannaer próbował przekonać Elthariona do porzucenia krucjaty, twierdząc. że wszystkie Elfy były potrzebne na Ulthuan z rozkazu sądu. Podczas gdy Eltharion odrzucił Belannaera z miejsca, Alith zastanawiał się nad tą prośbą, gdyż zbaczanie na drogę nieposłuszeństwa wobec Króla Feniksa było przekroczeniem granicy, która w jego odczuciu zmieni go w zdrajcę podobnego do tych, na których tak chętnie polował.
Morathi odnowił i przywrócił Elficki Kult Przyjemności, zawierając sojusz z czczącymi Slaanesha barbarzyńskimi plemionami Hung na północnych Pustkowiach Chaosu. Umocniony w ten sposób Kult Przyjemności wziął udział zarówno w ataku na Ulthuan, jak i atakach na Lustrię, aby splądrować miasta-świątynie Jaszczuroludzi. Hellebron, postrzegając nowy kult poświęcony Slaaneshowi jako obrazę właściwego miejsca Khaine'a jako głównego boga Mrocznych Elfów, zebrała swoje siły, aby ruszyć przeciwko nowo zainstalowanej świątyni Slaanesha w Naggarond, zmuszając Morathi do powrotu na północ. Było prawdopodobne, że starcie będzie krwawe, gdyż wyznawcy obu sekt chcieli pozbyć się rywali. Potencjalna wojna domowa może wybuchnąć, jeśli sytuacja nie zostanie opanowana, zwłaszcza że Malekith został w tym czasie ranny przez Elthariona Ślepego.
Rząd[]
"I oto on będzie rządził ciemną ręką, a jego cień dotknie każdej ziemi. Stal będzie jego skórą, a ogień jego krwią, w nienawiści podbije wszystko, co przed nim. Żadne ostrze wykute z człowieka, krasnoluda czy elfa nie zniesie jego strachu. Choć zdarzy się, że do władzy dojdzie pierworodny syn szlachetnej krwi. Dziecko to będzie uczone w najczarniejszych sztukach i stworzy armię straszliwych bestii. W ten sposób Mroczny Król polegnie, nie zabity ani ostrzem, ani strzałą, lecz czarodziejską mocą najczarniejszej magii i tak jego ciało zostanie pochłonięte w płomieniach i będzie płonąć przez całą wieczność."
-The Prophecy of Demise
Malekith jest niekwestionowanym władcą Mrocznych Elfów. Drugą po nim jest jego matka Morathi, która w razie potrzeby pełni funkcję regentki. Pod nimi znajdują się władcy miast, Drachau, wspomagani przez Vaulkharów, dowódców armii miejskich. Dodatkową zaletą tych stanowisk jest to, że ich życie należy do Malekitha; tylko on może nakazać ich egzekucję i będzie karał tych, którzy zabiją jego poruczników.
Nikt nie odważy się przeciwstawić Królowi Czarownic i jego rządom, ponieważ wszyscy ci, którzy już nie żyją na tym świecie. Jego rządy są absolutne, gdyż jest on ucieleśnieniem wszystkich Druchii i tak długo, jak żyje, Wysokie Elfy nigdy nie zaznają prawdziwego spokoju.
Pod Wiedźmim Królem znajduje się zbiór lordów i dam z głównych miast Naggaroth. Władcy Mrocznych Elfów żyją w sześciu silnie ufortyfikowanych miastach-państwach, z których każde jest tak potężne i bogate jak każde ludzkie królestwo, a ich niezliczone wieże zbudowane z czarnego kamienia wznoszą się niczym złowrogie szczyty w ciemne burzowe chmury.
Wszystkie te miasta to złe miejsca, przesiąknięte śmiercią i agonią. Ich pozbawione światła lochy pełne są jeńców, których zawodzenia wypełniają powietrze, a jęki przesączają się przez grube mury wysokich wież, nasycając duszę bólem i nieszczęściem. Z czubków wysokich wież, ponad brudem i smogiem ofiarnych ogni, Czarodziejki rzucają swoją złowrogą magię na świat.
Władza w królestwach Mrocznych Elfów ma sztywną strukturę, a jej tytuły i stanowiska wywodzą się z pradawnych tradycji przedśunderskiego Nagarythe. Nowe rangi i zaszczyty są tworzone tylko w rzadkich przypadkach, a większość z nich jest znoszona na rozkaz Malekitha, gdy tylko się o nich dowie.
Gdyby Król Czarownic postąpił inaczej, sugerowałby, że królewskie tradycje Nagarythe są w jakiś sposób wadliwe, a jeśli jest jedna prawda bliższa czarnemu sercu Malekitha niż jakakolwiek inna, to jest nią to, że dawne Nagarythe było królestwem bez zarzutu.
Ten podstawowy porządek jest całkowicie niezauważalny dla tych nielicznych z zewnątrz, którzy mają wgląd w wewnętrzne funkcjonowanie Naggaroth. Widząc nieustanny strumień politykierstwa, hańby, zdrady i zabójstw, mylą oni atak na osobę zajmującą dane stanowisko z atakiem na samo stanowisko.
Jednak żaden Mroczny Elf nie chce, by te starożytne tytuły zostały odrzucone, gdyż nie ma bardziej skutecznego sposobu na zmierzenie własnej wartości niż liczenie sługusów, którzy płaszczą się poniżej i głupców, którzy pławią się powyżej.
Czarna Rada[]
Wewnętrzny krąg Malekitha zawsze liczy dokładnie stu lordów i dam Naggaroth zwanych Dreadlordami - choć nie wszyscy żyją. Zasiadanie przy obsydianowym stole jest jednym z najwyższych zaszczytów, ale także jednym z najniebezpieczniejszych. Król Czarownic jest bardzo zmienny w swoich upodobaniach i nierzadko zdarza się, że z komnaty wychodzi mniej Dreadlordów niż do niej wchodzi.
Na przestrzeni wieków zawsze znajdowali się szlachcice na tyle sprytni, by nie paść ofiarą wybuchowego temperamentu Króla Czarownic, i nie inaczej jest teraz. Najbliższą z doradców Malekitha jest jego matka, Morathi.
Ten zaszczyt nie jest przyznawany z synowskiego szacunku, lecz dlatego, że Czarodziejce Hag można ufać tylko wtedy, gdy nie rzuca się w oczy. Kouran Darkhand, kapitan Czarnej Gwardii, to zupełnie inna sprawa, gdyż jego lojalność wobec Króla Czarownic jest bezdyskusyjna.
Trzecie najbardziej wpływowe miejsce w Radzie należy do zwłok szlachcica znanego tylko jako Ezresor - wyjątkowo zimnokrwistego osobnika, o którym powszechnie sądzi się, że jest szpiegiem Malekitha, choć nigdy nie zostało to oficjalnie potwierdzone.
Venil Chillblade, najnowszy właściciel siedziby, która stała się niemal dziedzicznym przywilejem, sprawuje władzę nad flotami, które orzą morza na wschód od Naggaroth, podczas gdy mrocznie piękna Drane Brackblood kieruje plądrowaniem zachodnich królestw.
Dowództwo nad armiami Naggaroth jest podzielone między kilku szlachciców Mrocznych Elfów, z których najbardziej znany jest ciężkozbrojny Emir Soulflayer. Jego miejsce w radzie jest prawdopodobnie najbardziej niepewne, gdyż zdobywa on chwałę za każde zwycięstwo i winę za każdą porażkę. Jak dotąd Soulflayerowi udawało się zrzucać winę na innych, już nieżyjących, członków rady, ale w tę grę można grać tylko tak długo...
Biologia[]
"Kim oni są? Są smutkiem. Bólem. Nieszczęściem. Zbłąkane dusze związane z ciemnością, prowadzone przez przeklętego księcia, który nie chciał zaakceptować swojego prawdziwego przeznaczenia i pewnego dnia będzie z tego powodu cierpiał jak nikt inny. Przyjmują Chaos z otwartymi ramionami, a większość ich rozpustnego społeczeństwa oddaje się czci Khaine'a, Pana Morderstw. Żyją w strachu, pocieszając się jedynie kłamstwami, które szepczą do siebie nawzajem, pielęgnując stare rany. Są straszni, nie szukajcie ich. Nic więcej nie powiem."
-Lord Alasir, Ambasador Elfów
Zimne, złowrogie Mroczne Elfy.
Mroczne Elfy, czy też Druchii, jak sami siebie określają, nie są jedyną rasą Elfów stąpającą po świecie. Są tylko jedną z trzech wielkich cywilizacji, które wyrosły z kolebki Ulthuanu, choć pozostałe uważają za próżniacze i zniewieściałe słabeusze, niezdolne do odziedziczenia dziedzictwa starożytności.
Na wschód od Naggaroth, wciąż zakorzenione w rozbitych ziemiach Ulthuanu, mieszkają Wysokie Elfy, Asurowie. Pomiędzy tymi dwoma królestwami nigdy nie zapanuje pokój, gdyż dawne zdrady były początkową salwą w zaciętej i gorzkiej wojnie, która nasilała się wraz z upływem tysiącleci.
Podczas gdy Mroczne Elfy dążą do panowania nad światem, przynajmniej jasno przedstawiają swoje ambicje. Inaczej jest w przypadku Wysokich Elfów, które pod przykrywką ochrony dążą do przejęcia kontroli i nie dbają o to, jakie konsekwencje może to mieć dla innych krain.
Jeszcze dalej na wschód, na kontynencie opanowanym przez ludzi i inne barbarzyńskie prymitywy, leży Athel Loren, królestwo Leśnych Elfów, Asrai. Zarówno Mroczne Elfy, jak i Wysokie Elfy gardzą Leśnymi Elfami, ponieważ nie chcą one ani rządzić, ani kontrolować, a jedynie przetrwać.
W porównaniu z ludźmi, Elfy są wyższe, jasnoskóre i smukłe. Posiadają wysokie kości policzkowe, lekko kanciaste twarze i skośne oczy. Niektóre przedstawienia przedstawiają je z całkowicie czarnymi oczami, podczas gdy na innych mają normalne, podobne do ludzkich źrenice i tęczówki.
Wysokie Elfy są często przedstawiane z blond włosami, Drewniane Elfy z brązowymi, a Mroczne Elfy z czarnymi, ale te zmiany są niewielkie i kosmetyczne, a te trzy grupy są w większości fizycznie nie do odróżnienia i wszystkie należą do tego samego gatunku. To, co bardziej niż cokolwiek innego definiuje każdy rodzaj Elfów, to ich odmienne kultury.
Zakładając, że nie zginą gwałtowną śmiercią, Elfy są w stanie przeżyć kilka tysięcy lat. Nie uważa się za niemożliwe, by Elf żył siedem tysięcy lat lub więcej, choć obecnie tylko Malekith, Król Czarownic z Naggaroth (i jego Matka Morathi) może pochwalić się takim osiągnięciem. Należy zauważyć, że takie osiągnięcia wydają się być wytworem czarnej magii.
Elfy są z natury magiczne, a ich długie życie zapewnia obdarzonym magią elfom więcej niż wystarczająco dużo czasu, aby wyćwiczyć swoje umiejętności w kontrolowaniu wielu Wiatrów Magii. To kontrastuje z ludzkimi czarodziejami, którzy zazwyczaj mogą mieć nadzieję na władanie tylko jedną formą magii w ciągu swojego życia. Elfy są odporne na choroby i mutacje fizyczne wywołane przez Chaos, choć wciąż są podatne na Zgniliznę Nurgla.
Istnieją również pewne dowody na to, że Chaos może wpływać na umysły Elfów w bardziej subtelny sposób. Elfy przeżywają emocje i myśli intensywniej niż większość innych inteligentnych ras. W najlepszym wypadku może to prowadzić do tego, że spędzają wieki na obsesyjnym treningu lub doskonaleniu umiejętności do perfekcji. W najgorszym wypadku mogą się "zatracić" w swoich doświadczeniach, nadmiernie się rozkoszując i tracąc kontakt z rzeczywistością, co sprawia, że stają się ulubionym celem korupcji boga Chaosu, Slaanesha, boga przyjemności i nadmiaru.
Fizjologia[]
"Minął kolejny rok na wygnaniu, kolejny dług krwi dla uzurpatorów z Ulthuanu. Nie przebaczamy i nie zapominamy. Jesteśmy ludem lodu i ciemności, podtrzymywanym przez naszą nienawiść. Żyjemy dla Wiedźmikołaja, by naprawić dawne krzywdy. Przez ogień, krew i ruinę."
-Hanil Khar z Hag Graef
Mroczne Elfy, nie tak jak ich bracia z Wysokich Elfów, posiadają zimne, jeśli nie olśniewające piękno, które tylko pomaga ukryć zepsucie i nikczemność, które czają się pod ich skórą. Wszystkie Elfy są piękne, ale piękno to różni się w zależności od trzech ludów.
Piękno Asurów jest jasne i pełne blasku, podczas gdy piękno Asrai jest dzikie i dzikie. Jednak piękno Mrocznych Elfów jest zimne i można powiedzieć, że zapiera dech w piersiach, zarówno w przenośni, jak i dosłownie.
Bez względu na przynależność, wszystkie Elfy są długowieczne aż do nieśmiertelności, a ich pewność siebie jest niewiele mniejsza od nieśmiertelności. Są szybkie zarówno pod względem ciała, jak i refleksu, zdolne do bezwysiłkowej gracji, która zawstydza nawet najbardziej eleganckich mężczyzn.
Choć wszystkie Elfy można uznać za równe sobie, Mroczne Elfy uważają, że tylko one w pełni wykorzystują swoje naturalne dary, gdyż tylko one spośród Elfów nie pozwalają, by takie pojęcia jak miłosierdzie czy tradycja krępowały ich czyny.
Elfy są przebiegłe i sprytne, co wykracza poza możliwości zwykłych śmiertelników. Każde ich słowo kryje w sobie głębię znaczenia, które zmienia się pod wpływem najmniejszej zmiany akcentu czy postawy. Zwłaszcza Mroczne Elfy są biegłe w sztuce przekręcania mowy tak, by służyła ich sprawie i potrafią z radością manipulować emocjami innych w celu osiągnięcia celu, który najlepiej odpowiada ich własnym interesom.
Dlatego Naggarothi beztrosko zawierają i zrywają sojusze, wiedząc, że ich srebrne języki zawsze mogą pomóc w zagojeniu ran przeszłości. To właśnie to, bardziej niż cokolwiek innego, sprawia, że społeczeństwo Mrocznych Elfów jest tak oportunistyczne i porywcze.
Gdy dawne czyny można wymazać jednym mądrze wypowiedzianym słowem, po co komu uczciwość i prawo? Choć bystrość umysłu i zręczność ciała Mrocznego Elfa dobrze służą mu indywidualnie, to właśnie połączenie tych dwóch cech daje mu tak morderczą sprawność w walce.
Każdy szczegół postawy przeciwnika mówi wiele uważnemu Elfowi, podpowiadając mu nie tylko gdzie i kiedy wróg zamierza uderzyć, ale także w jaki sposób sam atak osłabi jego czujność. W ten sposób niejeden wróg zginął w połowie ciosu, który uważał za odpowiedni do zakończenia bitwy, a jego życie zostało skradzione przez niewiarygodnie szybkie ostrze, kierowane przez szybki umysł.
Psychologia[]
"Krew druchii należy do mnie. Ja i tylko ja uczyniłem was tym, czym jesteście. Moja jest wola, która usunęła wszelką słabość z waszych serc, moja jest wizja, która wlała siłę w wasze ciała. Wszystko, co myślicie, wszystko, o czym śnicie, wszystko, czym jesteście, jest takie, jakim je uczyniłem. Druchii są moi, uformowani przez moją wizję, ukształtowani przez moją sprawę. Z żałosnych strzępów pokonanego królestwa, zbudowałem wielki i straszny lud."
-Król Malekith zwraca się do swoich ludzi
Niewielu dorównuje Mrocznym Elfom w czystym okrucieństwie, sadyzmie i pychy.
Chaos odcisnął swoje piętno na Elfach, podobnie jak na niemal wszystkich rasach świata. Jednak w przypadku tej rasy moc Mrocznych Bogów przybrała subtelną formę. Podsyciła arogancję duszy Elfów, wzmacniając wszystko to, co jest dumne i pycha.
Dawno temu można było powiedzieć, że współczucie było cechą charakterystyczną Elfów, gdyż taką naturą obdarzyli ich Starzy, lecz teraz hojność została przyćmiona przez narcyzm, empatia przez zarozumiałość. Chaos nie zmienił jednak wszystkich elfów w równym stopniu.
Leśne Elfy stały się izolacjonistami, zaprzeczającymi istnieniu szerszego świata, ślepo wierzącymi, że dopóki w ich królestwie panuje porządek, żadne niebezpieczeństwo nie jest w stanie im zagrozić. Wysokie Elfy stały się jeszcze bardziej uparte, nabrały pewności, której słowa nie są w stanie przekazać, że tylko one mogą ochronić świat przed niebezpieczeństwami, które mu zagrażają.
Mrocznym Elfom Chaos przyniósł natomiast oświecenie - wiedzę, że świat istnieje tylko dla przyjemności silnych. Przyjęły one to odkrycie z gorącą pasją, która zawstydza zimne serca ich starożytnych kuzynów. W rzeczy samej, może to jeszcze rozpalić cały świat.
Dla Mrocznych Elfów wszystkie dobra świata są ich własnością, z którymi mogą zrobić, co zechcą - pod warunkiem, że mają siłę, by je zdobyć. Odrzuciły one dobroczynnych bogów z elfickiego panteonu, oddając się w zamian czci bardziej kapryśnym i okrutnym bóstwom, w szczególności Khaine'owi, Panu Morderstwa.
Mroczne Elfy nie przywiązują wagi do świętości życia i uważają "mniejsze rasy" za nic więcej niż owady proszące się o zmielenie pod obcasem buta, jeśli nie można znaleźć dla nich bardziej produktywnego lub rozrywkowego zastosowania.
Naturalnie, Mroczne Elfy uważają wszystkie inne inteligentne rasy za gorsze. Nawet tych, którzy dorównują im umiejętnościami i intelektem, Naggarothi uznają za słabeuszy, szydząc z praw i tradycji, które marnują zasoby na pielęgnowanie słabych, nawet jeśli krępują ambicje silnych.
Mroczne Elfy nie mają takich ograniczeń; w Naggaroth słabi giną, a silni biorą wszystko, czego zapragną. Nie oznacza to jednak, że Mroczne Elfy chcą, aby wszystkie inne ludy zostały wytępione z ręki. Tak długo jak kopalnie muszą pracować, farmy muszą być uprawiane, fortece muszą być wznoszone, a rytualne ofiary są wymagane, aby zdobyć przychylność bogów, zawsze będzie miejsce dla prymitywów w królestwie Naggaroth.
W rzeczy samej, niektórzy z bardziej zdolnych barbarzyńców mogą być nawet wykorzystani jako broń, zmanipulowani groźbami, drobiazgami i pustymi obietnicami, aby zaatakować brzegi znienawidzonego Ulthuanu lub dokonać spustoszenia na pełnym morzu. Jedynie Wysokie Elfy nie mają nadziei na przetrwanie pod jarzmem rządów Naggarothi, gdyż każdy Mroczny Elf marzy o dniu, w którym ich starożytni wrogowie zostaną w końcu wyeliminowani z każdego zakątka świata.
Nikt nie bierze pod uwagę możliwości, że kiedy ostatni Wysoki Elf umrze w agonii na ołtarzu Khaine'a, ostateczne zwycięstwo może pozostawić po sobie pustkę, której nie da się wypełnić. Tego dnia Mroczne Elfy dowiedzą się, jak wiele ich dusz zostało pożartych przez ich starożytną nienawiść - i może się okazać, że wynik nie przypadnie im do gustu.
Kultura[]
Mroczne Elfy żyją przez wiele stuleci, doskonaląc swoje umiejętności i zdolności w ciągu długiego życia. Dążą do dominacji nad innymi i zaspokajania własnych pragnień, uważając swoich znienawidzonych kuzynów z Wysokich Elfów za głupców i słabeuszy - lud, który należy wytępić, jeśli rasa elfów ma pozostać największą potęgą świata.
"Całkowicie bezwzględny" i "całkowicie bezlitosny" to najodpowiedniejsze słowa do opisania społeczeństwa Mrocznych Elfów. Podobnie jak ziemia, którą zamieszkują, Mroczne Elfy stały się surowe i nieubłagane, z płonącym jądrem nienawiści do swoich krewnych z Ulthuanu.
Kobiety Mrocznych Elfów są co najmniej, a często nawet bardziej przerażające od swych męskich rodaków.
Ich kultura opiera się na najazdach i niewolnictwie, biorą co chcą i kiedy chcą, a ich niewolnicy podejmują się wszelkich prac poniżej oczekiwań Mrocznych Elfów. Niezliczone tysiące niewolników pracują w kopalniach, lasach, na polach, w miastach i kuźniach Naggaroth.
Istnieje sztywny kodeks etykiety, który ma pomóc w ochronie szlachty przed zabójcami. Jeśli nie zostanie wezwany, niziołek nie może zbliżyć się na odległość trzech długości miecza do szlachcica, a służący nie może zbliżyć się na odległość dwóch długości miecza, ochroniarz lub rzekomo zaufany porucznik może stać tuż za długością miecza. Tylko kochanek, zabawka lub wróg w walce może przekroczyć pojedynczą długość miecza.
Język[]
Wszystkie Elfy mówią jednym językiem zwanym Eltharin, ale od tego czasu język ten rozpadł się na różne dialekty, z których każdy reprezentuje jedną z trzech frakcji Elfów na świecie.
Mroczne Elfy z Naggaroth, zawsze chcąc się odciąć od swoich dawnych braci z Ulthuanu, stworzyły swój własny język, zwany Druhir. Pod wieloma względami język ten jest podobny do Eltharin, ale z kilkoma zmianami
Ekonomia[]
"To bezduszni Łupieżcy, omamieni przez własne zepsucie. Czy nie widzą szaleństwa, które kryje się w Królu Czarownic? Ich natura jest anatemą dla naszej bogatej kultury i dziedzictwa. Opłakuję ich, nawet gdy ich zabijam."
-Indronlil Shininghelm, Wojownik Cienia
Mroczne Elfy mają jedno główne źródło dochodu: pracę niewolników. Mroczne Elfy napadają na wszystkie inne krainy, a zwłaszcza na Ulthuan, ojczyznę ich wrogów - Wysokich Elfów. Zabierają żywność i skarby, ale głównym celem ich najazdów jest pozyskiwanie niewolników. Niewolnicy odgrywają ważną rolę w społeczeństwie Druchii, wykonując prace, które przedsiębiorczy Druchii uważa za poniżej swoich możliwości.
Niewolnicy stanowią również większość rytualnych ofiar składanych bogu Khaine.Mroczne Elfy nie cenią życia swoich niewolników i często zabijają jednego lub dwóch, aby pokazać innym niewolnikom swoją brutalność.
Bunty niewolników są rzadkie, surowo tłumione, a ze względu na brutalność Mrocznych Elfów, zazwyczaj tylko "nowe stado" ma chęć uczestniczyć w jakimkolwiek buncie.Jedyne "udane" bunty zazwyczaj mają miejsce na morzu, na pokładach statków niewolniczych lub Czarnych Arkach.
W pierwszym przypadku, ocalali niewolnicy zazwyczaj płyną zdobytym statkiem ku swojej wolności. W drugim przypadku bunt niewolników skupia się zazwyczaj na kradzieży statków i ucieczce, a nie na przejęciu Czarnej Arki.
Mroczne Elfy wypływają na morze w swoich Czarnych Arkach. Utrzymywane na powierzchni dzięki magii, Czarne Arki podróżują daleko i szeroko, by zdobyć niewolników. Każda Czarna Arka jest domem dla małej armii Mrocznych Elfów i małej floty statków rajdowych.
Siły te mogą wylądować na wybrzeżu niczego nie spodziewającego się królestwa, przeprowadzić błyskawiczny nalot i odlecieć, zanim jakiekolwiek lokalne siły obronne zdążą zareagować (grabieżcy nie radzą sobie dobrze w walce wręcz).W ten sposób, przez setki, jeśli nie tysiące lat, niezliczone miliony skazanych na zagładę dusz były zabierane z powrotem do Naggaroth, gdzie czekał je los gorszy niż śmierć.
Religia[]
"Czy istnieją Elfy Chaosu? Nie. Są tylko Druchii, Mroczne Elfy, renegaci z Ulthuanu. Choć niektóre z nich pokłoniły się przed Wężem, cała ich kultura wydaje się służyć Khaine'owi, Panu Krwi i Morderstwa. Brzmi jak Khorne? Cóż, być może. Ale Elfy Wiedźmy w niczym nie przypominają Maruderów Chaosu."
-Korbad Grimaxe, krasnoludzki badacz
Kult Khaine'a jest największym z kultów Mrocznych Elfów.
Elfy czczą szeroką gamę bóstw o różnej mocy i temperamencie. Istoty te podzielone są na dwie główne strefy wpływów, z których żadna nie dominuje nad drugą. Jest to zawarte w elfickim przekonaniu o yenlui, czyli "równowadze"; filozofia, która nakazuje istnienie harmonii pomiędzy jasną i ciemną naturą ducha Elfów.
Najbardziej znanymi bogami Elfów poza Naggaroth są Cadai, czyli bogowie Niebios, którzy reprezentują bardziej pozytywne cechy kultury Elfów i świata przyrody. Rządzi nimi Asuryan, największy z bogów, a wśród nich są takie postacie jak Isha, bogini płodności i uzdrawiania, Kurnous, bóg myśliwych, czy Vaul, bóg kowali.
W wierzeniach Elfów wiele nieprzyjemnych aspektów ich natury i całego świata reprezentują także bogowie znani jako Cytharai, czyli bogowie podziemia.
Spośród nich Khaine jest najbardziej znany, będąc bogiem mordu i wojny, ale są też inni, tacy jak Erelth Khial, który rządzi Podziemnym Światem, Atharti, bogini przyjemności i pobłażania, oraz Hekarti, bogini Czarnej Magii.
Bogowie ci nie są otwarcie czczeni na Ulthuanie przez Wysokie Elfy, choć posiadają małe kapliczki, od których zazwyczaj stronią, z wyjątkiem istotnych ceremonii, których jedynym celem jest ułagodzenie.
W przeciwieństwie do swoich kuzynów z Ulthuanu, Mroczne Elfy otwarcie oddają hołd tym zakazanym mocom, których kult wzrósł dzięki Kultom Nadmiaru, poprzedzającym wojnę domową w czasie rozbicia.
Wojsko[]
"Dominujemy na morzach świata, ponieważ są one nasze i możemy z nimi robić, co chcemy. Nasi kuzyni o słabej woli mieli kiedyś w garści wszystkie oceany, ale pozwolili im się wymknąć, gdy popadli w dekadencję. Nie tak, nasze siły. Uderzamy gdzie i kiedy chcemy, nie pozostawiając wątpliwości, kto jest prawdziwym panem mórz. Robimy niewolników z pomniejszych ras, bo do niczego innego się nie nadają. To sprawiedliwe, że powinni dążyć do tego, by być lepszymi. Prawdziwą zniewagą jest to, jak rzadko który z nich zdaje sobie sprawę z honoru, jaki im czynimy, zniewalając ich. Ci, których bierzemy, mają przywilej dołączenia do czegoś znacznie większego, niż mogliby, gdybyśmy zostawili ich samych sobie, by wiedli swoje żałosne, małe życie. Służyć Królowi Czarownic Malekithowi to służyć największemu władcy, jakiego znał świat. Szkoda, że ci nieszczęśnicy nie potrafią tego dostrzec, ale czego można oczekiwać od takich zwierząt?"
-Tullaris z Har Ganeth
Mroczne Elfy to zgorzkniali, bezwzględni zabójcy, którzy nienawidzą wszystkich innych stworzeń -- nawet innych Mrocznych Elfów. Wojownicy Druchii nie kochają niczego bardziej niż widok swoich wrogów krzyczących z bólu i czerpią przyjemność z rozlewu krwi i szerzenia nieszczęścia.
Nie ma wśród Druchii rzemieślników, robotników czy rolników - takie proste role należą do niewolników; każdy Druchii rodzi się, jest hodowany i szkolony, by być bezdusznym wojownikiem.
W walce są bezlitośnie agresywni, wykrzykując pochwały dla swych czarnych bogów, gdy tną wrogów. Mroczne Elfy żywią najgłębszą wrogość do Wysokich Elfów z Ulthuanu, których uważają za zdradzieckich uzurpatorów.
Przez ponad pięć tysięcy lat armie Naggaroth prowadziły wojnę ze swoimi krewnymi. Bitwy pomiędzy Mrocznymi Elfami a Wysokimi Elfami są wyjątkowo krwawe, ponieważ Mroczne Elfy rzucają się na swoich wrogów z niekończącą się furią, a wojownicy z Ulthuanu stoją twardo na nogach, pomimo przerażających bestii i bezlitosnych męczarni, które są im zadawane.
I tak oto straszliwe zastępy Naggaroth rozprzestrzeniają się po świecie, ich upadłe sztandary tańczą ponuro na wietrze, a każdy wojownik jest gotowy na perspektywę nikczemnej radości, którą niesie ze sobą każda bitwa. Szeregi włóczników bezlitośnie posuwają się naprzód przez pole, cień śmierci pochłaniający wszystkich, którzy staną na jego drodze.
Korsarze Czarnej Arki, których łuskowate peleryny nadają im monstrualny wygląd, przebijają się przez wroga, a każdy z nich jest zdeterminowany, by jego ostrze i spryt przewyższyły umiejętności kolegów.
Hydry wojenne wkraczają do walki, tratując tych, którzy stoją na straconej pozycji i ziejąc ciemnym płomieniem, by pochłonąć tych, którzy uciekają. Rycerze Zimnej Jedynki uderzają w plamie stali i pazurów, a ich zimne umiejętności dorównują jedynie dzikości ich rumaków. Czarodziejki uwalniają swoją mroczną i zakazaną magię, odrywając ciało od kości i duszę od ciała.
Ociekające krwią Wiedźmińskie Elfy tańczą wśród rzezi, tnąc z szaleńczym zapałem każdego, kto znajdzie się w ich zasięgu. Każdym atakiem kierują Władcy Naggaroth o czarnym sercu, którzy równie łatwo i bez wyrzutów sumienia pozbawiają życia swoich wyznawców, jak rozkazują zniszczyć wroga.
Godne uwagi Mroczne Elfy[]
Malekith - Malekith, Król Wiedźm z Naggaroth, jest władcą Mrocznych Elfów lub Druchii, jak sami siebie nazywają, i synem Króla Feniksa Aenariona, największego bohatera elfów, jaki kiedykolwiek żył. Malekith to starożytna i potężna istota, która żyje od tysięcy lat, gromadząc ogromne zasoby magicznej mocy, z którą niewielu może rywalizować na świecie. Dawno temu, ten potężny władca elfiej rasy chciał zdobyć wyspy Ulthuan siłą woli, okrucieństwem i rozlewem krwi, lecz Płomienie Asuryanu odmówiły mu prawa do rządzenia i pozostawiły go naznaczonego bliznami ognia i spaczonego nienawiścią.
Malus Darkblade - Malus Darkblade, Tyran Hag Graef zawsze był ambitny, nawet jak na wysokie standardy walczących rodów Hag Graef. Przez długie lata prowadził śmiertelnie niebezpieczną grę w politykę i zamachy, i robił to dobrze, ale w końcu jego żądza władzy doprowadziła Darkblade'a w szpony istoty mroczniejszej nawet od niego. Pogłoski o wielkiej mocy ukrytej na dalekiej północy skierowały Darkblade'a na wyprawę, która zaprowadziła go w głąb Królestwa Chaosu.
Morathi - Morathi, Czarodziejka Hag z Ghrondu i pierwsza z Królowych Hag, jest matką Malekitha i byłą towarzyszką Aenariona, który uratował ją przed bandą Slaanesh w czasach pierwszej inwazji Chaosu przed Sunderingiem. Jest nie tylko jedyną Wiedźmą Elfem, która może używać Czarnej Magii, ale także jedną z najpotężniejszych magiczek w świecie Warhammera, konkurującą być może nawet z Nagashem, Władcami Przemiany i Teclisem z Ulthuanu. Zawarła daemoniczne pakty z wieloma nikczemnymi i niepokojącymi siłami i potrafi wyzwolić straszliwą moc Chaosu.
Shadowblade - Shadowblade, znany jako Śmierć, która kroczy niewidoczna, jest głównym khainitańskim zabójcą Crone Hellebron. Shadowblade jest jeszcze stosunkowo młody, bo poznał mniej niż dwa wieki rządów Malekitha. Jego reputacja jest jednak legendarna, a arogancja bezdenna jak morze. Baśnie o jego makabrycznych przygodach są już wykorzystywane jako opowieści do straszenia dzieci Mrocznych Elfów, litania morderstw i terroru wydłuża się i staje się coraz bardziej krwawa z każdym dniem. Najsłynniejszym wyczynem Shadowblade'a było wymordowanie całej załogi statku Jastrzębia Wysokich Elfów, jeden po drugim, w ciągu kilku dni. Przy życiu pozostał jedynie okaleczony kapitan, który mógł opowiedzieć o grozie, jaka panowała na statku, gdy załoga bezskutecznie próbowała dopaść Shadowblade'a.
Hellebron - Crone Hellebron, Krwawa Królowa Har Ganeth, jest jedną z najstarszych Królowych Hag i w oczach Khaine'a zajmuje drugie miejsce po Morathi. Jednak podczas gdy młodość i piękno Morathi nigdy nie przemijają, uroda Hellebron jest już prawie wyczerpana, gdyż Czarodziejka Hag celowo ukryła przed nią najgłębsze sekrety używania Kotłów Krwi. Dlatego każdego roku potrzeba coraz więcej ofiar, by napełnić kocioł Hellebronu, a odmładzające efekty trwają coraz krócej. Niegdyś piękna ponad miarę, Królowa Krwi musi teraz znosić wiele mrocznych miesięcy z obliczem starej i brzydkiej staruchy za każdy skradziony dzień pełnej życia młodości. Głównie z tego powodu Hellebron nienawidzi Morathi, a jej gniew z powodu oszustwa jest tylko pogłębiony przez świadomość, że dokonałaby dokładnie takiej samej zdrady, gdyby ich pozycje były odwrócone.
Lokhir Fellheart - Lokhir Fellheart, Władca Krakenów, jest szlachetnie urodzonym korsarzem Mrocznych Elfów. Pochodzi z długiej linii raiderów i generałów marynarki wojennej. Jest krewnym Laithkikira Hellhearta, rajdowca i kartografa działającego w 1103 IC, którego mapy umożliwiły innym Mrocznym Elfom najazd na bogate wybrzeża Ind i Cathay.
Kouran Darkhand - Kouran Darkhand, kapitan Czarnej Gwardii jest najdłużej pracującym członkiem Czarnej Gwardii Malekitha, walczącym u boku Króla Czarownic przez prawie tysiąc lat. Kouran ma bystry rozum, ale jego umiejętności bitewne są nieskończenie lepsze. Bez takich umiejętności nie można awansować do jego rangi, ani przetrwać ciągłego napływu pretendentów, którzy chcieliby przejąć ten tytuł na własność. Uczył się władania zarówno mieczem, jak i halabardą od najlepszych mistrzów broni w Naggaroth, z których wielu zginęło podczas nauki.
Tullaris Dreadbringer - Tullaris Dreadbringer jest Wybrańcem Khaine'a, kapitanem oprawców z Har Ganeth i jednym z najbardziej morderczych przywódców wojennych na świecie. Tullaris cieszy się tak wielką sławą w mieście Har Ganeth i poza nim, że plotka o jego obecności wywołuje niepodważalny strach w drżących ciałach jego wrogów, a najmniejszy rzut oka na jego zbroję z krwi i kości jest w stanie wyeliminować przeciwników z pola bitwy.
Rakarth - władca bestii Rakarth jest najdoskonalszym władcą bestii w Naggaroth. Już jako dziecko Rakarth posiadał niemal nadprzyrodzoną umiejętność poskramiania dzikich stworzeń. Kiedy Rakarth miał zaledwie osiem lat, jego ojciec został obdarowany wyjątkowo dobrym ciemnym rumakiem o imieniu Bracchus. Był on szybszy i silniejszy niż jakikolwiek inny w stajni Rakarthów, ale miał złośliwy temperament i w niekontrolowany sposób buksował i cofał się, jeśli ktoś próbował go dosiadać. Po nieudanej próbie złamania Bracchusa, ojciec Rakartha rozkazał zniszczyć zwierzę, ale Rakarth poprosił o szansę, by spróbować go złamać. Wpatrując się w bestię swoim spojrzeniem, Bracchus instynktownie uznał, że Rakarth jest istotą, która przewyższa ją okrucieństwem i umiejętnością zadawania bólu, i pozwolił mu na nią wsiąść.
Urian Poisonblade - Urian Poisonblade był jednym z najbardziej niesławnych wojowników Mrocznych Elfów. Był osobistym mistrzem Króla Czarownic, potężnym wojownikiem o niesamowitych zdolnościach, umiejętnościach i sprycie. Krążyły pogłoski, że został wyhodowany do walki przez samego Króla Czarownic, aby być niszczycielem i bezlitosnym pogromcą swoich wrogów. Okrucieństwo Uriana było równie legendarne jak jego umiejętności. Jego wrogowie mówili, że ma serce demona i że jeśli zostaniesz przez niego schwytany, lepiej połknąć własny język i udusić się na śmierć, niż przeżyć i stawić czoła okropnościom, jakie przyniosą kolejne godziny lub dni. Kiedy Urian dowiedział się o tym, upewnił się, że w przyszłości jego więźniowie nie będą mieli języka, którym mogliby się udławić.
Anethra Helbane - Anethra Helbane była potężną Czarodziejką z Mrocznego Zakonu i byłą szlachcianką Nagarythe sprzed czasów Sunderlandu.
Khelthrai - Kelthrai jest wysoko wykwalifikowanym członkiem kultu Oprawców.