VII, 152. W szczycie Sezonu Dekadencji, kiedy rytuały Atharti, Bogini Przyjemności, osiągnęły swój szczyt, Król Czarownic rozmyślał w swojej wieży. Żądza zemsty już dawno wypaliła jego pragnienie zaspokojenia, a Malekith spędził wigilię na planowaniu kolejnego mistrzowskiego posunięcia. Jednak w miarę upływu minut Król Czarownic zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Krzyki były teraz bardziej rozpaczliwe, a śmiech ciemniejszy i jeszcze bardziej udręczony. Idąc na żelazny balkon swojej komnaty, Król Czarownic spojrzał w dół na plątaninę ciemnych ulic i zobaczył to, co podejrzewał - anarchia nie była już zabawą, ale bitwą.
W Naggarondzie grasowały demony, przyciągnięte nocnymi odpustami. Nie, to nie do końca prawda - poprawił się Król Czarownic, dostrzegając Strażnika Tajemnic ze złamanym rogiem. To nie był atak podyktowany oportunizmem, lecz zemstą, gdyż gospodarzowi przewodził nie kto inny jak N'kari. Król czarownic bębnił palcami o krawędź balkonu i z zainteresowaniem obserwował toczącą się bitwę. Hordy daemonetek podążały za Wielkim Daemonem, śmiejąc się wesoło, gdy ich nikczemne pazury się wyrywały, ale teraz po obu stronach trwała rzeź, ponieważ straż miejska się zmobilizowała. Daemonetki upadały na bruk, a z ran po włóczniach i bełtach tryskała posoka. Tylko tam, gdzie kroczył N'kari, Mroczne Elfy wiedziały o porażce, gdyż żadna tarcza nie była w stanie obronić się przed tym eleganckim brutalem. Malekith z zadowoleniem obserwował, jak Mroczne Elfy stopniowo ustępowały z ulic, szukając dogodniejszego terenu. Każdy odwrót pozostawiał ślad martwych i umierających w miejscu, gdzie stała ściana włóczni.
Król czarownic widział, że demonom wciąż nie było końca - choć nie potrafił określić, skąd przybyły posiłki. Przypuszczalnie z rezydencji jakiegoś głupca, który posunął się za daleko w przestrzeganiu Atharti. Ściany z włóczni utrzymywały teraz wejścia do naziemnej hali bezpośrednio pod Czarną Wieżą, a Malekith z zadowoleniem zauważył, że Kouran przejął dowodzenie. Kilka minut wcześniej kapitan Czarnej Gwardii wychwalał Atharti z taką samą radością, jak ktokolwiek z ludu Naggarond, ale nie można było tego odgadnąć po jego przenikliwym spojrzeniu. Na rozkaz Kourana włócznicy odepchnęli daemonetki od tarcz, po czym odwrócili się i uciekli na dziedziniec. Czując zwycięstwo, Daemonetki wydały z siebie okrzyk radości. Daemony rzuciły się naprzód w stronę dziedzińca, ale zostały ścięte setkami, gdy machiny wojenne na murach pałacu otworzyły ogień.
Daemony wpadły w trójstronną pułapkę. Po drugiej stronie dziedzińca przeformowano mury, a ich szeregi wzmocniły nowe oddziały. Wzdłuż dziedzińca, od strony dziewięciu bram miasta, jechali Mroczni Jeźdźcy i Rycerze Zimnej Jedynki, a ich włócznie i lance lśniły ciemno pod gwiazdami. Po wielkich bazaltowych schodach wieży Króla Czarownic sunęła Czarna Gwardia Naggarond.
Daemonetki były przebijane lancami i ścinane halabardami, ale wciąż nadciągały. Fiendy przemknęły przez plac, ale zostały zniszczone przez doombolty rzucone przez czarodziejki ukryte w szeregach. Daemonetki na koniach, zbyt szybkie, by je namierzyć, przeskoczyły nad szeregami Czarnej Gwardii i przedostały się na schody. Gdy to zrobiły, wśród kolumnad Czarnej Wieży pojawili się Zabójcy, by zatrutymi ostrzami zlikwidować zagrożenie ze strony demonów. Daemony wciąż jednak nacierały.
N'kari cofnął się, ale dwóch innych Strażników Tajemnic dołączyło do bitwy, rozrzucając Mroczne Elfy jak połamane lalki. Wysoko ponad walką palce Malekitha zaprzestały gry. Pozwolił, by ta farsa trwała z rozbawienia i po to, by słabeusze mogli zostać usunięci z szeregów jego wojowników, ale nadszedł już czas, by interweniował. Zbierając płaszcz, wyszedł z komnaty i rozpoczął długie zejście na ulice. Nie biegł. Wystarczająco źle, że Król Czarownic został zmuszony do interwencji - nie chciał być również narażony na upokorzenie pośpiechu.
Malekith nie zrobił nawet kroku, by dołączyć do bitwy. Jednym pstryknięciem palców posłał falę czarnego ognia w Daemonetki, które oblegały mury włóczni, wypełniając powietrze ohydnym smrodem zwęglonego ciała Daemona. Po kolejnych kilku krokach Malekith skierował rękę w stronę Strażnika Tajemnic i zacisnął żelazną pięść - bestia wrzasnęła w agonii, gdy każda kość w jej bezbożnym ciele pękła w jednej chwili. W ten sposób impet ataku demonów został przerwany, a Czarna Gwardia wdarła się głębiej do hali. Tam uwięzili drugiego Strażnika Tajemnic przy posągu Khaine'a i rozerwali go na strzępy.
Wtedy to N'kari ryknął i zaszarżował wprost na Króla Czarownic. Daemona nie obchodził wynik bitwy - zaaranżował tę rzeź tylko po to, by odebrać Malekithowi jego zepsutą duszę. Bez słowa Czarna Gwardia ruszyła, by zablokować atak Strażnika Tajemnic, ale N'kari był najpotężniejszym ze swego rodzaju i nie zniósłby żadnej przeszkody. Wystarczyło jedno uderzenie, by Kouran wyleciał w powietrze; inne elfy zostały stratowane przez kopyta demona lub zmiażdżone przez jego potworne pięści. Z triumfalnym skowytem N'kari przedarł się dalej, by osobiście stawić czoła Malekithowi na schodach Czarnej Wieży. Gdy Większy Demon zbliżył się do niego, Malekith zaśmiał się po raz pierwszy od wielu długich stuleci. Kiedy ostatni raz walczył z N'kari, było to pod murami Fortecy Marchera w Królestwie Chaosu. Daemon był tam u szczytu swojej potęgi, podczas gdy Król Czarownic był bliski śmierci. Teraz sytuacja się odwróciła, a Malekith był zdeterminowany, by dokonać zemsty.
Strażnik Tajemnic nie zwolnił, zbliżając się do Malekitha, lecz opuścił głowę i zaszarżował, chcąc nadziać Króla Czarownic na swój pozostały róg. W odpowiedzi Malekith posłał mroczny ogień, który oszołomił i oślepił demona. Gdy N'kari przemknął obok, Malekith odskoczył w bok, a Niszczyciel wykonał dziki zamach w tył, wbijając się głęboko w ciało Daemona. N'kari wrzasnął z bólu i odwrócił się w stronę ofiary, wysuwając pazury. Malekith wycofał się po schodach, Niszczyciel błyskał, gdy parował każdy cios. Raz za razem posyłał czarny płomień w stronę Większego Demona, ale tym razem N'kari był przygotowany i ogień rozpryskiwał się na pośpiesznie wzniesionych magicznych osłonach.
Malekith walczył teraz plecami do kolumnady.
N'kari uderzył jeszcze raz, ale Król Czarownic uchylił się nisko.Cios roztrzaskał starożytną kamienną konstrukcję, posyłając gruz we wszystkich kierunkach.Korzystając z chwilowej dezorientacji N'kari, Król Wiedźm podniósł czarne ostrze Niszczyciela i zaatakował serią szybkich jak nóż ciosów.Z każdym ciosem Niszczyciel świecił tępym blaskiem, wysysając magiczną krew Daemona.Osłabiony N'kari potknął się i wrzasnął z bólu, gdy Niszczyciel rzucił się, by przebić mu ramię. Ostatnim wysiłkiem Większy Demon podniósł się na nogi. Jego dolne ramiona wyciągnęły się po raz kolejny i tym razem Malekith był zbyt wolny - dłonie N'kariego niczym imadła zacisnęły się na ramionach Króla Czarownic, unieruchamiając jego ręce i Niszczyciela po bokach
N'kari skrzywił się z sadystyczną radością, podnosząc z ziemi walczącego Króla Czarownic.
Jego wężowy język wysunął się, by pieścić opancerzony policzek jeńca, pozostawiając po sobie ślady cuchnącej śliny. Gdy garstka Czarnych Strażników ruszyła na pomoc swemu panu, N'kari leniwym gestem pazura posłał chmurę magicznych odłamków, które oderwały ciało od ich kości.Gdy ich martwe ciała rozpadły się, Większy Demon podniósł drugi pazur i zacisnął go na opancerzonym gardle Malekitha.
Z ostatnim uśmiechem N'kari zaczął go ściskać, ale Król Czarownic jeszcze nie skończył.Przez kilka ostatnich chwil gromadził swoje czary, a teraz uwolnił je w pojedynczym pokazie niszczycielskiej mocy.Grom z czarnej błyskawicy spadł z nieba i uderzył w Większego Demona, niszcząc jego obronę i siejąc zniszczenie w jego ciele. Gdy N'kari zachwiał się pod wpływem uderzenia, Malekith wyrwał się z jego uścisku. Zanim demon zdążył się otrząsnąć, wyprowadził potężny dwuręczny cios Niszczycielem, który odciął N'kariemu głowę.
W ten sposób Malekith uwolnił Naggarond.
Choć Daemonettes z pewnością walczyłyby dalej, śmierć N'kari zakłóciła równowagę magii, która pozwoliła ich posiłkom dotrzeć do świata śmiertelników. Widząc, że liczebność ich wrogów spada, Mroczne Elfy znalazły nowe siły. Wykrzykując pochwały dla Khaine'a i Malekitha, przetoczyli się przez zakrwawione ulice i nie spoczęli na ostrzach, dopóki wszystkie demony nie zostały zabite.Po zakończeniu bitwy Malekith stanął przed Czarną Wieżą i ogłosił, że w ramach zwycięskiego świętowania Rytuały Atharti będą kontynuowane przez kolejny dzień i noc.Następnie Król Czarownic podszedł do świątyni i złożył w ofierze bezgłowe zwłoki N'kari.Nie mógł sobie wyobrazić większego hołdu dla Bogini Rozkoszy niż ciało pokonanego demona rozkoszy.