Warhammer Wiki
Warhammer Wiki
Advertisement
D5FC779F-167C-415A-B1E0-4871C0FEEFE0

Styrkaar z Sortsvinaer był młodym czempionem Slaanesha, przywódcą swojego norskiego plemienia i zabójcą własnego ojca, a także jednym z poruczników Archaona. Później stał się zagorzałym sojusznikiem Archaona i pomógł mu podczas burzy chaosu prowadząc inwazję na Stary Świat ze swoimi armiami Slaanesha

Historia[]

Styrkaar urodził się w plemieniu Sotrsvinaer na północnym wybrzeżu Norsca. Jego ojciec, Jerg Svengor, był wodzem Marauderów i przez całe dzieciństwo Styrkaar był traktowany z szacunkiem należnym synowi tak znanego przywódcy. Jednak Norskanie to twardy lud w twardym kraju, który musi być silny, jeśli chce przetrwać, a żaden wojownik tej lodowej krainy, choćby nie wiem jak wielki i szanowany, nie chciałby mieć słabego lub rozpieszczonego syna. Tak więc, jak każdy inny norskański chłopiec, Styrkaar nauczył się polować i łowić ryby, a także poznał wszystkie umiejętności wojownika.

Jerg Svengor był potężnym człowiekiem, surowym i zmiennym, jak wszyscy wielcy przywódcy północnych klimatów, i często zdarzało się, że Styrkaar czuł pięści ojca. Kiedy jednak inny wojownik pobił młodego Styrkaara, Svengor kazał mu wymierzyć bicz, aż jego plecy były zakrwawione i pozbawione skóry. Svengor, bezstronny w swej sprawiedliwości, bił swego syna, gdyż zgadzał się, że Styrkaar zasłużył na karę, ale chciał, by wszyscy wiedzieli, że nikt inny nie ma prawa jej wymierzać poza nim samym.

Od najmłodszych lat Styrkaar wiedział, że ma towarzysza, którego nie widziała reszta plemienia, a jako niemowlę chichotał na widok jego wybryków, gdy tańczył nad jego łóżeczkiem. Ten cienisty przyjaciel powiedział Styrkaarowi swoje imię, Sle'zuzu, i nakazał chłopcu, by nigdy nie mówił o jego obecności, ani przyjaciołom, ani rodzinie, w przeciwnym razie zniknie i nigdy nie powróci. Styrkaar, inteligentne i przebiegłe dziecko, przyjął to bez pytania i przez wszystkie lata dzieciństwa ani przez chwilę nie pomyślał, że to dziwne mieć Sle'zuzu za stałego towarzysza.

Ze swojej strony Sle'zuzu szeptał młodemu synowi wodza słowa i sekrety, które ułatwiały mu życie. Jeśli Styrkaar został przyłapany na jakiejś dziecięcej sprzeczce, Sle'zuzu mówił mu cicho do ucha. Za namową przyjaciela-cienia chłopiec powtarzał te słowa na głos, dzięki czemu jego kara była często łagodzona. Sle'zuzu zdawał się znać dokładnie te słowa, które Styrkaar musiał wypowiedzieć, by uspokoić gniewnych i sprawić, by ludzie byli zadowoleni z jego dowcipu i inteligencji.

Styrkaar był popularnym dzieckiem, bez trudu zdobywał przyjaciół i czarował dorosłych, którym imponowała jego nieustraszona postawa i całkowita pewność siebie. Rówieśnicy szanowali go, gdyż nie był faworyzowany przez surowego ojca. Szkolił się wraz z innymi dziećmi w technikach wojennych i w załodze wielkich norweskich okrętów przez lodowate morze. Błogosławiony był chłopiec, gdyż wyróżniał się we wszystkim, imponując starszym i napełniając ojca niewypowiedzianą dumą. Dzięki podpowiedziom Sle'zuzu, Styrkaar zaczął zdawać sobie sprawę, że może wykorzystać tę popularność na swoją korzyść.

Do osiemnastego roku życia Styrkaar zapewnił sobie silną pozycję w swoim plemieniu, a wszyscy darzyli go wielkim szacunkiem. Wyrósł wysoki i silny, był jednym z najpotężniejszych wojowników swojego ludu. Prowadził liczne wyprawy i wygrywał z konkurencyjnymi plemionami, pokonał nawet Kurganów z północy i spustoszył kilka nadmorskich miast "zniewieściałych" południowych ludów Imperium i Bretonii.

Zarówno jego rówieśnicy, jak i starsi weterani Sortsvinaer bez wahania podążali za nim, gdyż tak bardzo wierzyli w syna Svengora. Jednak duma Svengora z syna zaczęła się kwaśnić, gdyż wiedział, że jego popularność w plemieniu i lojalność, jaką wzbudzał wśród wojowników, zagraża jego własnej pozycji jako wodza. Traktował Styrkaara coraz brutalniej, co tylko podsycało rosnącą niechęć jego ludu. Zachęcony przez Sle'zuzu, Styrkaar po cichu podsycał tę niechęć, choć zawsze uważał, by nie wydać się nielojalnym.

W końcu doszło do konfrontacji między ojcem a synem, podczas uczty z okazji kolejnego udanego najazdu Styrkaara. Jerg Svengor, z twarzą zaczerwienioną od alkoholu, odmówił przyłączenia się do toastu wzniesionego na cześć syna. Zamiast tego wskazał na Styrkaara i stwierdził, że jego syn nigdy nie dorówna wielkości, którą on sam posiada. Gdy zebrani współplemieńcy zaczęli szemrać z dezaprobatą na pijackie słowa ich pana, Sle'zuzu, który ostatnio rzadko rozmawiał ze Styrkaarem, skłonił młodego wojownika do działania.

Podniósł się z fotela i, gdy Sle'zuzu podał mu słowa, spokojnie poprosił ojca, by podniósł swój puchar i przyłączył się do toastu. Oburzony Svengor dźwignął się niepewnie na nogi i zamachnął się niezgrabnie pięścią, rozbijając Styrkaara o ziemię. Lekki uśmiech zagościł na chwilę na ustach Styrkaara, który podniósł się z ziemi i otarł małą strużkę krwi z nosa.

Jego współplemieńcy wstali z ław, by otoczyć Svengora i jego syna. W sali panowała cisza, nie licząc sporadycznego trzasku płonącego drewna z paleniska, aż w końcu z tyłu tłumu rozległ się głos, który nawoływał Styrkaara do zaatakowania ojca. Młody wojownik uśmiechnął się, gdyż rozpoznał, że był to głos jego niewidzialnego towarzysza, Sle'zuzu. Wkrótce dołączyły do niego inne głosy, aż cała sala zakołysała się odgłosami ludzi nawołujących Styrkaara do walki.

Wtedy Svengor zdał sobie sprawę ze swojego kłopotu. Nikt w sali nie wołał jego imienia, żaden z jego wojowników nie stał przy nim. Wiedział, że czeka go śmierć, śmierć z rąk jego jedynego syna. Ale jego droga była wyznaczona, a pijany czy nie, był tylko jeden sposób działania otwarty dla wojownika w jego pozycji. Odwróciwszy się do wciąż uśmiechniętego syna, Svengor raz jeszcze zwinął pięści i zaatakował.

Tej nocy Styrkaar został nowym jergiem plemienia. Uczta trwała przez trzy dni i noce. Kiedy wreszcie świętowanie dobiegło końca, Styrkaar leżał wyczerpany i podekscytowany na futrzanej palecie ojca, a po jego obu stronach spała kobieta. Wtedy przyszedł do niego Sle'zuzu, szepcząc swoim sybilnym głosem. Daemon kazał Styrkaarowi wznieść ołtarz Mrocznemu Księciu Slaaneshowi, lub "Shornaalowi", jak jest on znany wśród Sortsvinaer. Sle'zuzu powiedział Styrkaarowi, że Slaanesh już patrzy na niego z góry i już okazał młodemu wojownikowi swoją boską łaskę. Styrkaar był zadowolony z tych słów i położył się z powrotem na swojej miękkiej palecie, a jego umysł wypełniły wizje wielkości i nadmiaru.

W kolejnych latach Styrkaar prowadził Sortsvinaer na coraz większe i bardziej ambitne wyprawy i bitwy, rozkoszując się nadmierną rzezią, którą sprowadzał na swoich wrogów. Zawsze, gdy walczył, oddawał cześć bogu Slaaneshowi i zawsze wracał zwycięski. Po jednym z takich najazdów Slaanesh dał do zrozumienia, że działania Styrkaara są naprawdę przyjemne i gdy niebo nad nim pociemniało, duch Sle'zuzu został wtłoczony do umysłu i konwulsyjnego ciała Styrkaara, łącząc je w jedno.

Nawet gdy jego wojownicy patrzyli, zęby Styrkaara wydłużyły się w delikatne kły, a jego skóra nabrała nienaturalnego blasku od wewnątrz, jakby zimne światło paliło się tuż pod powierzchnią. Nie wiedząc nic o Sle'zuzu, bezgranicznie lojalni wojownicy Styrkaara widzieli tylko, że ich ukochany przywódca został dotknięty przez bogów i padli na kolana w uwielbieniu i zachwycie.

W miarę upływu lat sława Styrkaara rozprzestrzeniała się po ziemiach północy, a jego przychylność dla Slaanesha stawała się coraz bardziej widoczna. Wyruszył na bitwę na grzbiecie dziwnego wężowego rumaka - daemonicznego daru od swego patrona i mistrza. Wojownicy przybyli z całej Norsca i Północnych Pustkowi, by walczyć u boku tak ulubionego przez bogów, mając nadzieję, że w ten sposób sami zdobędą miarę wielkości swego nowego pana. Styrkaar pławił się w uwielbieniu i oddaniu, jakim go darzono, a liczba jego zwolenników stale rosła.

A jednak, choć czczony niemal jak bóg, Styrkaar nie miękł pod ciężarem takiego uwielbienia. Mówiono, że w bitwie poruszał się z płynną gracją, wzbudzając w swych wrogach mieszaninę podziwu i przerażenia. Uwielbiał rzeź, przebijając się przez szeregi wrogów, zadając im śmierć i cierpienie każdym ruchem zakrzywionego ostrza.

Największą przyjemność sprawiał mu ból i strach, jaki zadawał swoim wrogom, oraz nagroda, jaką od nich zbierał, gdy już zostali pokonani. Podczas walki jego zwolennicy krzyczeli, rozkoszując się jego psychotyczną rozpustą, próbując zbliżyć się do jego wywyższonej postaci. Jeśli któryś z nich znalazł się zbyt blisko, Styrkaar rzucił się na niego, a ci cofnęli się w tył, oszołomieni tym, że zostali dotknięci przez swojego idola.

Szał zabijania Styrkaara trwał nieprzerwanie przez dwie dekady. W krwawych walkach Styrkaar i jego wyznawcy wyrżnęli wiele potężnych band, które grasowały po Pustkowiach Chaosu, w tym straszliwego Karnaka i jego wyznawców Khorne'a oraz tajemniczego Asgeira i jego zamaskowanych wojowników Tzeentcha. Mówi się, że w walce wręcz Styrkaar zabił Vandreda Majestatycznego, ulubionego czempiona Slaanesha. Po śmierci czempiona, jego własny oddział padł na kolana, by śpiewać pochwałę Styrkaara.

W końcu nadszedł dzień, w którym do Styrkaara zaczęły docierać szepty o wojowniku błogosławionym ponad wszystkich innych, który nosił najbardziej starożytne i święte artefakty bogów. Imię Archaona przedarło się przez mgłę uwielbienia, która otaczała Styrkaar. Z początku imię i otaczający je respekt rozgniewały go, ale jego bóg, zachwycony Slaanesh, dał do zrozumienia, że Archaon cieszy się jego przychylnością, jak również całego panteonu bogów Chaosu. Styrkaar nie miał się mu przeciwstawić. Głosy zaczęły szeptać w umyśle Styrkaara, a on zaczął układać plan.

Opowieści o sukcesach Archaona rozchodziły się po wszystkich krainach, a gdy nadeszła wiadomość o jego przybyciu na terytorium Sortsvinaer, plemiona były podekscytowane i pełne obaw. Wiedzieli, że ich pan Styrkaar zabił swojego rywala, mistrza Vandreda, a Vandred był ulubionym towarzyszem Archaona. Wielu wierzyło, że Archaon sprowadził wojnę na Sortsvinaer, jednak Styrkaar pozostał niewzruszony w swojej wielkiej sali, nawet gdy powiedziano mu, że Archaon i jego niesławne Miecze Chaosu zbliżają się.

Archaon i jego oddział przejechali bez przeszkód przez wioski Sortsvinaer i dotarli do sali Styrkaara. Dopiero gdy Archaon pochylił się, by wejść do sali, Styrkaar podniósł się z pozycji leżącej. Lekceważącym machnięciem ręki Styrkaar wyprosił z sali swoich zdumionych towarzyszy.

Gdy para wyszła z sali, zobaczyła, że wiele osób przyjechało z całego Sortsvinaer, aby zobaczyć wynik tego spotkania. Zgodnie ze zwyczajem panującym wśród sojuszników Sortsvinaer, dwaj potężni wodzowie zacisnęli przedramiona w mocnym uścisku, a zgromadzone tłumy wypełniły powietrze głośnym wiwatem.

Styrkaar zawarł pakt z Archaonem, obiecując, że gdy nadejdzie odpowiedni czas, wypuści wszystkie swoje okręty, by spustoszyć wybrzeża Starego Świata i wzbudzić strach za liniami ich znienawidzonych południowych wrogów.

Ze swojej strony Styrkaar patrzył na ten dzień z tęsknotą. Wiedział, że Slaanesh jest zadowolony z jego wysiłków i że jeśli dobrze wypadnie w nadchodzącym konflikcie, to jego droga do bycia demonem będzie pewna.

Podczas inwazji Archaona na Imperium, Styrkaar i jego armia splądrowali miasta Kurst i Zundap, ale nadmierne świętowanie zwycięstwa opóźniło marsz hordy Slaaneshi. Styrkaar następnie oblegał Hergig, stolicę Hochlandu i złupił ją, z pomocą sojuszników ze Skavenów. Wycieńczony długim oblężeniem i następującymi po nim uroczystościami, które trwały tygodniami, nie odegrał wraz ze swoimi wojownikami większej roli w oblężeniu Middenheimu.

Advertisement