Warhammer Wiki
Advertisement
Warhammer Teclis

Teclis, Najwyższy Loremaster Hoeth i Strażnik Białej Wieży, przez wielu uważany jest za jednego z największych i najpotężniejszych czarodziejów, jakich znał ten świat. Teclis jest bratem bliźniakiem Tyriona, słynnego bohatera elfów i powszechnie okrzykniętego Obrońcą Ulthuanu. Każdy z jego potomków, należący do linii Aenariona, jest przeznaczony do wielkości wśród Dziesięciu Królestw. Dzięki temu Tyrion stał się mistrzowskim wojownikiem i generałem, a z kolei ta wielkość sprawia, że Teclis jest biegły i zna się na wszystkich sztukach i formach magii.

Mówi się, że Teclis nie odbiega od najbardziej starożytnego i czczonego elfiego maga w historii - legendarnego Caledora Dragontamera, którego heroiczne poświęcenie doprowadziło do stworzenia wielkiego i potężnego Wiru, który wyssał z tego świata niszczycielski wpływ Chaosu, ratując go przed wiecznym potępieniem. Niewielu ludzi na świecie może dorównać Teclisowi i jego władzy nad magią. Nikt, nawet potężny Król Czarownic z Naggaroth, nie zdołałby go pokonać w magicznym pojedynku. Od czasu bitwy na równinie Finuval Teclis zapisał się w historii jako jedyny prawdziwy zwycięzca Malekitha. Twierdzi się nawet, że moc Teclisa jest porównywalna z mocą Wielkiego Nekromanty, więc dobrze się stało, że Loremaster poświęcił swoje życie na pokonanie wszystkich złych mocy.

Bliźniacy znacznie różnią się pod względem spojrzenia na świat. Podczas gdy Tyrion za swój główny obowiązek uważa ochronę Ulthuanu, Teclis pragnie chronić cały świat i tych, którzy w nim żyją. Jego ideologia sprawiła, że w czasie Wielkiej Wojny z Chaosem przyszedł z pomocą Magnusowi Pobożnemu i założył Kolegia Magii w Imperium. Od tego czasu Teclis przemierza wiele innych krain, dzieląc się swoją mądrością z tymi, którzy jej potrzebują, i wykorzystując swoją magię, by utrzymać ciemne siły Chaosu na dystans. Legenda Teclisa przetrwa długo po tym, jak zapomniano o bohaterach miecza, gdyż jego czyny nie kształtują bitwy ani nawet kampanii, lecz przyszłość samego świata.

Historia[]

   "Lileath zna czystość moich intencji - chciałbym zobaczyć, że kajdany Chaosu zostały złamane"

       -Teclis, Loremaster Ulthuanu.

Teclis, wraz ze swym bratem Tyrionem, urodził się jako bliźniaczy synowie uczonego księcia Arathiona, dalekiego potomka samego Króla Feniksa Aenariona. Odkąd księżniczka Alysia, matka bliźniaków, zmarła podczas porodu, większość życia spędzili w ustronnym dworze na odległych rubieżach Ulthuanu. Jego ojciec, który większość swojego życia i majątku poświęcił na naprawę starożytnej zbroi Aenarionu, sam niewiele robił, by uczyć lub wychowywać chłopców. Zamiast tego starsza Thornberry postawiła na opiekę nad pochopnym i energicznym Tyrionem oraz wątłym i chorowitym Teclisem. Wszystko to zmieniło się w dniu, w którym bliźniacy osiągnęli pełnoletność i musieli zostać przedstawieni obecnemu Królowi Feniksowi.

Z ciężkim sercem ich ojciec, który tak naprawdę nigdy nie spędzał z synami tyle czasu, ile by chciał, mimo to w jego oczach pojawił się wielki smutek, gdy zobaczył ich odejście. Z pomocą Lady Malene, ich ciotki oraz Korhien Ironglaive, ochroniarza Białego Lwa, bliźniaki zostały bezpiecznie odeskortowane do stolicy Lothern. Tam bliźniaki zaczęły uczyć się swoich sztuk, a w kluczowym momencie stanęły twarzą w twarz z N'Kari, Wielkim Demonem Slaaneshi, który doprowadził do gwałtu na Ulthuanie wiele lat temu. W wielkiej świątyni Asuryan, bliźniacy mieli zginąć z rąk tego demona, ale bóg Asuryan przyszedł im z pomocą, wyganiając demona z planu śmiertelnego po raz kolejny. W tym momencie wszyscy zobaczyli, że od tego dnia bliźniaki zostały naznaczone przez ręce przeznaczenia.

Wojny Mrocznych Elfów[]

W czasach wielkiej wojny z Chaosem, przeznaczenie dotknęło bliźniaków. Z północy Mroczne Elfy przetoczyły się przez Ulthuan, grabiąc, paląc i plądrując. W sojuszu ze sługami czterech potęg Chaosu wydawały się nie do powstrzymania; gigantyczne Czarne Arki Naggarotha wymiotły falę zepsucia na brzegi elfich ziem. Okręty z czerwonego żelaza o runach przywiozły oszalałych Wojowników Chaosu do Ulthuanu, a Król Czarownic Naggaroth ponownie postawił stopę na ziemi, z której już dawno został wypędzony. Wszędzie nieprzygotowane Elfy ponosiły porażkę za porażką z rąk swoich czczących Chaos krewnych. Na ziemiach ludzi nie było lepiej. Rozbite Imperium, od dawna będące kociołkiem frakcyjnych sporów, nie było w stanie przeciwstawić się fali Chaosu. Był to czas krwi i ciemności; świat kończył się w śmierci i rozpaczy.

Tyrion przebywał w Avelorn na dworze Alarielle, nowo koronowanej Everqueen, gdy nadeszły Mroczne Elfy. Gromkie głosy ich bestii wypełniły starożytny las. Wrzaskliwy huk ich bezwstydnych trąb odbił się triumfalnym echem w sercu krainy. Dziewczęca Straż Królowej pośpiesznie ruszyła na spotkanie z zagrożeniem dla ich Pani. Zebrane naprędce siły wojowników zostały rzucone do walki, ale bezskutecznie. Mroczne Elfy były zbyt silne i wyglądało na to, że Everqueen, duchowa przywódczyni Ulthuanu, wpadnie w ich szpony. W desperacji Tyrion wyrwał ją z jej jedwabnego pawilonu i wyciął krwawą drogę z masakry, zabijając każdego Mrocznego Elfa, który stanął mu na drodze.

Podczas ucieczki Tyrion został ugodzony ostrzem wiedźmowego elfa, ale zlekceważył swoją ranę, a dwójka uciekła do serca starożytnych lasów i zniknęła. Słowo o stracie Everqueena rozeszło się po królestwach, a serca Elfów wypełniła rozpacz. Gdy wieść o zniknięciu brata dotarła do Białej Wieży, Teclis nie chciał uwierzyć, że jego brat nie żyje. Od urodzenia łączyła go z Tyrionem szczególna więź i był przekonany, że gdyby Tyrion nie żył, wiedziałby o tym. Postanowił opuścić wieżę i poszukać go. Wykorzystując cały swój spryt, wykuł sobie ostrze i oplótł je śmiertelnymi czarami. Widząc, że Teclis nie da się odwieść od tego zamiaru, Najwyższy Loremaster podarował mu Wojenną Koronę Saphery i pozwolił odejść. Wyczuwał w młodzieńcu przeznaczenie i wiedział, że los królestw Elfów spoczywa na jego barkach. Teclis był teraz silniejszy, eliksiry Loremasterów znacznie zwiększyły jego śmiertelną siłę. Najwyższy Loremaster miał nadzieję, że to wystarczy.

Tyrion i Everqueen uciekali przez zniszczoną wojną krainę. Stare lasy płonęły, gdy Mroczne Elfy mściły się za swoje długie wygnanie. Armia ellyriańskich jeźdźców została zniszczona w polu przez czary Króla Czarownic. Książęta Caledoru bezskutecznie próbowali obudzić ostatnie smoki, a wielkie floty Lothern zostały wyparte z mórz przez floty Chaosu. Armia Mrocznych Elfów ponownie zajęła Zarośniętą Wyspę, a Ołtarz Khaine'a ponownie wpadł w ich ręce. Triumf następował po triumfie pomiotu Naggaroth. Gorzka porażka spiętrzała się po gorzkiej porażce Wysokich Elfów. Mroczne Elfy ucieszyły się na wieść o stracie Alarielle, ale Król Czarownic nie chciał uwierzyć w pogłoski o jej śmierci. Nalegał na odnalezienie jej ciała, aby mógł je pokazać ukrzyżowane na swoim sztandarze. Czterech zabójców stanęło przed nim i przyrzekło, że nie zaznają spokoju, dopóki nie przyniosą mu jej zwłok. Mroczne Elfy szukały pary wszędzie. Tyrion i Everqueen często się ukrywali, brnąc po omacku przez gliny, by uniknąć oczu patroli Mrocznych Elfów. Gdy trucizna wiedźmowych elfów opanowała go, Tyrion stawał się coraz słabszy i bardziej rozgorączkowany, ale z powodu zakłóceń w kraju młoda Everqueen nie mogła znaleźć siły, by go uratować.

Wysokie Elfy zostały zredukowane do prowadzenia wojny partyzanckiej na własnej ziemi, podczas gdy słudzy Ciemności panowali wszędzie. Ale teraz nowe plotki wypełniły wszystkie uszy. Czarownik był za granicą i nikt nie mógł się mu przeciwstawić. Był to blady młodzieniec, który nosił Wojenną Koronę Saphery. Gdy szedł, Mroczne Elfy drżały, bo władał mocami magii, jakby się z nimi urodził. Jego słowa przywoływały błyskawice i strącały potwory, a jednym słowem niszczyły Wojowników Chaosu. Mistrz Slaaneshi, Alberecht Numan, wyzwał go do walki, ale on i wszyscy jego zwolennicy w jednej chwili zostali zmieceni w pył. Interweniował w bitwie o Hathar Ford i zabił Przymierze Dziesięciu Ferika Kastermana - najgroźniejszych wówczas Tzeentchiańskich czarowników. To były małe zwycięstwa, ale w tych dniach ciemności dały Wysokim Elfom trochę nadziei. Nadzieja była tym, czego rozpaczliwie potrzebowali mieszkańcy wielu królestw Ulthuanu.

Szpon Chaosu mocno trzymał wyspę-kontynent w swoim uścisku. Od Chrace na północy po Eataine na południu ziemie Elfów były opanowane. Nawet wody Morza Wewnętrznego nie były wolne od inwazji Mrocznych Elfów. Statki z nadprzyrodzoną prędkością wydobywały się z zarośniętych lasów, a najeźdźcy dotarli aż na Wyspę Umarłych, zanim zostali zawróceni przez zaklęcia ochronne. Tylko w Saphery, wokół Białej Wieży i przy murach potężnej fortecy Lothern udało się powstrzymać Mroczne Elfy, ale nawet tam sprawy wyglądały ponuro. Trzy Czarne Arki oblegały wielką latarnię morską Lothern, Lśniącą Wieżę. W dzień i w nocy zaklęcia i strzały z maszyn oblężniczych targały murami. Sam Król Feniks został uwięziony w mieście i wydawało się, że to tylko kwestia czasu, zanim cała kraina zostanie pożarta. Z utraconą Everqueen, Elfy miały niewiele serca, by walczyć dalej.

Najmroczniejsza Godzina[]

W lasach Avelom polowanie zbliżało się wielkimi krokami. Czterej zabójcy w końcu dogonili Tyriona i jego podopiecznych, przybywając nocą na ich obóz. Ranny Lord Elfów walczył jak oszalały z krwi wilk. Pod naporem jego ostrza Mroczne Elfy zginęły, ale nie wcześniej, niż jeden z nich uwolnił znajomego posłańca, który zaniósł wieści o ich odkryciu do Króla Czarownic. Wyjąc z triumfu, Władca Naggaroth wysłał swoją dumę i radość, Strażnika Tajemnic, N'Kari. Wielki demon z rykiem ruszył w noc, by znaleźć swoją ofiarę. Daemon znalazł Tyriona i Everqueen w ciemnej godzinie przed świtem, zstępując na nich jak spadająca gwiazda z firmamentu. Kiedyś Everqueen mogła z łatwością wygnać Daemona, ale jej moc została znacznie ograniczona, nawet gdy jej ziemia została spustoszona. Tyrion poderwał się na nogi, zdecydowany drogo sprzedać swoje życie. Potężnym zamachem pięści Daemon odrzucił rannego wojownika na bok. Pochylając się nad Everqueen, wyciągnął rękę, by pogładzić jej policzek swoim pazurem.

Błyskawica nagle rozdzieliła noc i Daemon został odrzucony do tyłu. Z lasu wyłoniła się słabo wyglądająca postać. Na głowie miał rogaty hełm Saphery i szybko zajął pozycję między królową a Strażnikiem Tajemnic. Z gniewnym okrzykiem Daemon podniósł się, by się z nim zmierzyć. Teclis wypowiedział gromkie słowa, a kula gorącej energii wyskoczyła do przodu, a jej dotyk natychmiast odrzucił demona do Królestwa Chaosu. Teclis szybko ruszył bratu na pomoc. Używając wszystkich zasad uzdrawiania, których nauczył się w Białej Wieży, zdołał przywołać ducha Tyriona ze skraju przepaści śmierci. Kiedy klęska Daemona została ujawniona w jego czarnej kuli widzenia, Wiedźma-Król był wściekły. Kazał natychmiast złożyć w ofierze Slaaneshowi tysiąc zniewolonych więźniów Elfów.

Wojna rozgorzała na nowo. Teclis poprowadził Everqueen i jego bliźniaka do brzegu Morza Wewnętrznego. Tam zgarnął ich biały statek, którego załogę stanowiły resztki Gwardii Królowej. Zawiózł ich na Równinę Finuval, gdzie rozbite resztki armii Elfów zbierały się do desperackiej walki. Rydwany z Tirane wjechały na pozycje pomiędzy kawalerię Srebrnych Hełmów i włóczników z Cothique i Yvresse. Ellyriańscy kawalerzyści stanęli obok elitarnych Białych Lwów z Chrace. Elfowie z Gryfami unoszą się nad armią. Mistrzowie Miecza z Białej Wieży uformowali się obok Dziewczęcej Gwardii Everqueena. Gdy rozeszła się wieść o obecności Everqueen, armia wzniosła wielki okrzyk radości, a wszyscy wojownicy nabrali nowych serc. Ale wtedy chmura pyłu na horyzoncie oznajmiła nadejście ich wrogów.

Bitwa na Równinie Finuval[]

Tej nocy obie armie obozowały niemal na wyciągnięcie ręki. Ognie strażnicze jednej z sił mogły być widziane przez pikiety drugiej. W obozie Elfów Tyrion i Teclis zostali powitani przez swojego ojca Arathiona. Stary Elf podarował Tyrionowi smoczą zbroję Aenariona. Zbroja ta była noszona przez pierwszego Króla Feniksa podczas starożytnych wojen z Chaosem. Została wykuta w Kowadle Vaula i mogła oprzeć się ognistemu oddechowi smoków. W podzięce za uratowanie Everqueen, Elfy z Ellyrionu podarowały mu swojego najlepszego rumaka, Malhandira, ostatniego z rodu Korhandira, ojca koni. Sama Everqueen podarowała mu broszkę w kształcie serca, którą oplotła czarami dla jego bezpiecznego powrotu. W swojej potężnej pięści Tyrion trzymał miecz Sunfang, wykuty w dawnych czasach, by być zmorą Daemonów. Tyrion był gotowy do walki. Alarielle podarowała Teclisowi świętą laskę Lileath. Dała mu ona siłę i moc tak wielką, że nie potrzebował już eliksirów wspomagających. Odrzucił ofertę jakiegokolwiek miecza, woląc używać ostrza, które sam wykuł. Był teraz gotów stanąć u boku brata w ogniu walki.

Nadejście dnia ujawniło pełnię sił Chaosu. Niekończące się szeregi kuszników Mrocznych Elfów śpiewały pochwałę Slaanesha. Horda Zimnych skrzeczała i wyła w chłodnym świetle poranka. Opancerzeni wojownicy wymachiwali włóczniami. Wiedźmowe elfy chichotały i krzyczały maniakalnie. Bestiariusze zapędzili potwory na pozycje. Cała flanka armii króla czarownic była trzymana przez rycerzy Chaosu i ich bestialskie orszaki. Elfy miały znaczną przewagę liczebną i sytuacja wyglądała rozpaczliwie. Z wysadzonego w powietrze wzgórza w centrum tej złej armii, gigantyczna, opancerzona na czarno postać Króla Czarownic obserwowała pole bitwy, pewna, że zwycięstwo jest w zasięgu jego żelaznych pazurów. Urian Poisonblade, osobisty czempion Króla Czarownic, rzucił wyzwanie do pojedynczej walki.

Reputacja Uriana poprzedzała go. Został wyhodowany do walki przez samego Króla Czarownic. Był najwspanialszym z zabójców, najbardziej bezlitosnym z zabójców. Miał serce demona i oczy jastrzębia. Potrafił zabić byka jednym uderzeniem gołych rąk, a strzałę w locie odbić zamachem ostrza. Na jego czole widniał znak Khaine'a. Był Śmiercią wcieloną. Arhalien z Yvresse odpowiedział jako pierwszy. Był potężnym żołnierzem, weteranem niezliczonych bitew. Urian ściął go, jakby był dzieckiem. Armia Elfów jęknęła z rozpaczy i przerażenia. Następny był Korhian Ironglaive, kapitan Białych Lwów, najbardziej znany wojownik Chrace. Ciosy wymieniano szybciej, niż było to możliwe dla oka, ale bezskutecznie - w ciągu kilku minut dumny Wysoki Elf leżał bez głowy na równinie. Wtedy Tyrion wkroczył do akcji.

To była bitwa, jakiej nigdy wcześniej nie widzieli obecni na sali. To było tak, jakby sami bogowie prowadzili wojnę. Leciały iskry, gdy ostrze zderzało się z ostrzem. Obaj wojownicy walczyli w śmiertelnej ciszy. Raz po raz czarne, świecące ostrze Uriana było obracane przez zbroję Tyriona. Raz po raz mistrz zabójców uchylał się przed zamachem Sunfanga. Walczyli przez godzinę i wydawało się, że żaden z nich nie ma przewagi. Zaklęcia rozsadzały powietrze wokół nich, gdy Król Czarownic próbował pomóc swojemu bohaterowi. Teclis, w pocie czoła, rozproszył je. Każdy świadek wstrzymał oddech. Wydawało się niemożliwe, by ktokolwiek mógł przeżyć w środku tej burzy ostrzy.

Wtedy Tyrion się poślizgnął, a Urian zawisł nad nim z wysoko uniesionym ostrzem. To było otwarcie, na które czekał Wysoki Elf. Szybkie pchnięcie jego broni znalazło serce zabójcy. Zastępy ciemności wydały z siebie skowyt udręki i ruszyły do przodu, by obezwładnić samotnego elfickiego wojownika, a armia Elfów ruszyła im na spotkanie. Malhandir dotarł do swego pana pierwszy, a Tyrion wskoczył na siodło i odwrócił się, by stawić czoła wrogom. Obie siły starły się w sercu Równiny Finuval. Mroczne Elfy miały większą liczbę, a ich sojusznicy padli. Wysokie Elfy walczyły o swoją ojczyznę i Everqueen. Miały desperacką odwagę, że to może być ich ostatnia szansa na odwrócenie losu. Przez cały dzień armie walczyły z dziką furią. Obie strony były napędzane żarliwą nienawiścią, którą zrodziła ich starożytna wojna domowa.

Loty bełtów z kusz, tak liczne, że pociemniały na niebie, spotkały się z chmurami białych strzał z wypustkami. Wielcy, zdrewniali zimni byli krępowani przez zwinnych elfich wojowników. Jeźdźcy Ellyrionu byli ciągnięci w dół przez ohydne bestie Chaosu. Zaklęcia trzaskały w powietrzu. Krew mieszała się z pyłem wzbijanym przez bitwę. Tysiące ludzi zginęło, ale żadna ze stron nie ustępowała. Masakra była tak wielka, że wojownicy walczyli o ciała zabitych, a kruki ucztowały na rannych uwięzionych w kopcach trupów. W samym centrum Tyrion walczył z furią rozwścieczonej bestii. Jego wielkie płonące ostrze ścinało wrogów z każdym uderzeniem, a lśniąca poczta obracała miecze zdesperowanych przeciwników. Sam był wart całej armii. Tam, gdzie jeździł, elfy chwytały za serce. Malhandir zdeptał Mroczne Elfy pod swoimi srebrnymi kopytami. Ale Tyrion nie mógł być wszędzie naraz i powoli ciężar liczebny obrócił bitwę przeciwko Wysokim Elfom.

Pokonanie Króla Czarownic[]

W samym sercu bitwy Teclis zmagał się z mroczną magią Króla Czarownic. Mroczny mistrz Naggaroth doskonalił swoje złe sztuki przez długie tysiąclecia i po raz pierwszy Teclis spotkał się z przeciwnikiem, który mu dorównywał. Wspaniałe magiczne energie zostały skupione i wykorzystane. Błyskawice przeszyły ciemniejące niebo. Dziesięcioigłowe chmury, zdolne rozerwać wojowników na strzępy, zostały odrzucone przez magiczne wiatry. Daemony wyły i bełkotały, przedzierając się przez masakrę. Teclis wzbił się w niebo, by lepiej obserwować bitwę. Z wysadzonego w powietrze wzgórza Król Czarownic odpowiadał mu zaklęciem za zaklęciem. Teclis widział, że bitwa się odwróciła. Liczebność zastępu wojennego Mrocznych Elfów była zbyt duża. Wyglądało na to, że elfy zostaną całkowicie zmasakrowane. Teraz nie było już dla nich nic innego. Nadszedł czas na ostatnią desperacką rozgrywkę. Przywołał moc Lileath.

Jego laska świeciła i pulsowała, gdy bogini karmiła go energią. Teclis uformował moc w jeden bełt o tytanicznej sile i wypuścił go na Króla Czarownic. Zły gorączkowo próbował odwrócić ją na bok, ale nie mógł. Podmuch spadł na niego, spalając jego duszę i ponownie rozpalił sąd Asuryana nad nim. W ostatniej chwili był zmuszony rzucić się do Królestwa Chaosu, aby uniknąć ostatecznej i całkowitej śmierci. Uwolniony od ciężaru walki z Królem Czarownic, Teclis skierował swoją energię na hordę zła. Zaklęcie za zaklęciem spadało na Mroczne Elfy; rzeź była zbyt straszna, by ją rozważać. Malhandir postawił Tyriona twarzą w twarz z nosicielem sztandaru Króla Czarownic, a Wysoki Elf z łatwością pokonał przeciwnika. Malhandir zdeptał sztandar Wiedźmy w błocie. Widząc, że ich pan został pokonany, a ich sztandar rozbity, Mroczne Elfy pogrążyły się w rozpaczy. Nad głowami pozornie niepowstrzymany mag spuszczał na nich magiczny deszcz, podczas gdy przed nimi niepowstrzymany wojownik przedzierał się przez ich szeregi jak statek przez fale.

Ta ogromna armia prawie w całości odwróciła się i uciekła. Prawie do człowieka zostali wycięci. Wysokie Elfy odniosły swoje pierwsze poważne zwycięstwo w tym roku. Fala się odwróciła. Tyrion poprowadził armię na południe, by odciążyć Lothern. Wieść o jego przybyciu dodała otuchy Wysokim Elfom. Wysoki wojownik noszący łaskę Everqueen i jego czarodziejski bliźniak zaczęli się bać swoich wrogów. Armia Wysokich Elfów rzuciła się na oblegających Lothern, kładąc ich na miecz. Król Feniks poprowadził swoją straż z Lothern na spotkanie z nimi. Złapana między młotem a kowadłem armia oblegających została zmiażdżona. Za murami Lothern, Tyrion i Teclis zostali powitani przez samego Króla Feniksa. W ciągu dwóch dni powstał wielki plan wyparcia Mrocznych Elfów z krainy. Tyrion poprowadziłby jedną armię Wysokich Elfów do Saphery, by odciążyć Wieżę Hoeth. Król Feniks wyruszyłby na północ i zająłby się bezpośrednio wrogiem. Z Caledoru nadeszła wiadomość, że smoki zostały obudzone. Zwycięstwo było w zasięgu ręki Wysokich Elfów.

Dar Magii[]

   "Tych burz należy się bardzo obawiać - są w nich bowiem echa gorzkiej przeszłości i obietnice obrzydliwej przyszłości"

Magnus and Teclis

       -Teclis, nauczający w Kolegiach Magii.

Gdy armie szykowały się do wyruszenia, do portu wpłynął poobijany statek. Dowodził nim Pieter Lazlo, osobisty ambasador Magnusa Pobożnego. Przyniósł on opowieść o nieszczęściu ze Starego Świata. Armie Chaosu opanowały Kislev i zapowiadało się, że będą musiały zmierzyć się z ziemiami ludzi. Magnus stanął na czele ludzkiej obrony Imperium i, zdesperowany, wysłał elfom pomoc. Elfy wiedziały, że ledwo mogą wydzielić jednego wojownika ze swoich sił, a jednak wiedziały, że jeśli ludzkość zawiedzie, to siły Chaosu w Starym Świecie będą mogły pomóc Mrocznym Elfom. Słysząc po raz kolejny wezwanie przeznaczenia, Teclis zgłosił się na ochotnika, by ruszyć na pomoc ludzkości.

Yrtle i Finreir, dwaj jego starzy towarzysze z Wieży Hoeth, zgodzili się pójść z nim. To było wszystko, co można było zrobić. Dwaj bracia rozstali się w dokach w Lothern. Było to ponure pożegnanie. Żaden z nich nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczą. Teclis udał się na swój statek. Tyrion odjechał ze swoją armią. Minie wiele długich lat, zanim się zjednoczą. Prowadząc armię elfów, Tyrion udowodnił, że jest równie zdolnym generałem, co wojownikiem. Jego atak z zaskoczenia rozgromił siły Chaosu w lasach wokół Białej Wieży. Wraz z oddziałem Mistrzów Miecza jego armia ruszyła na południe Avelornu, by odzyskać ziemię Everqueen. Tam Mroczne Elfy zostały zdemoralizowane przez klęskę Wiedźmińskiego Króla i były bezlitośnie ścigane przez siły partyzanckie. Tyrion wypędził je z lasów i na wzgórza południowej Chrace.

W tej górzystej krainie toczyła się dzika wojna z zasadzek i kontr zasadzek. Król Feniksa użyczył jednak Tyrionowi usług oddziału Białych Lwów, a wiedza tych odważnych wojowników o ich ojczyźnie okazała się bezcenna. W roku 2303 IC, dokładnie dwa lata po rozpoczęciu inwazji, Król Feniks i Tyrion spotkali się w Tor Achare, stolicy Chrace. Mroczne Elfy zostały wyparte z głównego lądu Ulthuanu. Wojna dobiegła końca, choć gorzkie walki toczyły się na wyspach jeszcze przez wiele dziesięcioleci.

W Starym Świecie Teclis i jego towarzysze dotarli na dwór Magnusa Pobożnego, gdzie mądre rady i potężne czary Teclisa sprawiły, że wkrótce stał się on nieocenionym doradcą. Wpływ trzech magów Wysokich Elfów zmienił przebieg wojny. Nauczyli oni ludzkich czarodziejów żywopłotów kilku prostych zaklęć bojowych, a te w połączeniu z ich własnym dowództwem nad niesamowitymi siłami przyczyniły się do wielu zwycięstw ludzi. W licznych bitwach udowodnili gotowość do przelania własnej krwi w obronie ziem ludzi, a Teclis i Finreir obaj odnieśli wiele ran.

Sam Yrtle poległ w bitwie i został pochowany z wielkimi honorami. Ale to po wojnie, kiedy Magnus wypędził wroga z ziemi i został okrzyknięty nowym imperatorem, dokonał tego, co miało być jego najbardziej znaczącym czynem. Magnus zażądał, by Finreir i Teclis nauczyli ludzi wszystkich tajników magii. Nowy cesarz widział, jak bardzo była ona pomocna w powstrzymaniu fali Chaosu i chciał dodać kolejną broń do arsenału ludzkości. Na początku Finreir się opierał. W przeszłości elfy i ludzie doszli do porozumienia i może to się powtórzyć. Teclis spojrzał na to z dłuższej perspektywy. Twierdził, że pomagając ludziom w obronie przed Chaosem, stworzą oni nieoceniony bastion przeciwko siłom ciemności. W końcu pogląd Teclisa zwyciężył i powstały Kolegia Magii. Teclis sam nauczał pierwszych ludzkich uczniów i minęło ponad dwadzieścia lat, zanim wrócił do domu. Dzięki swojej pracy nauczyciela polubił rasę ludzi i dostrzegł w niej możliwość i zagrożenie, że z czasem może znacznie przewyższyć podupadającą rasę elfów.

Dwaj bracia spotkali się ponownie w domu przodków w roku 2326, gdy Teclis wrócił na pogrzeb ojca. Był to smutny moment, ale obaj objęli się radośnie. Tyrion był teraz wybranym Czempionem Everqueen, drugim po Królu Feniksie wśród obrońców Ulthuanu. Teclis planował wrócić do Imperium, by kontynuować swoją pracę, ale nadeszła wiadomość, że zmarł Wysoki Loremaster Białej Wieży i rada zaproponowała Teclisowi jego stanowisko. Teclis nie mógł odmówić takiego zaszczytu i tak oto powrócił do Wieży Hoeth. Od czasów wielkiej wojny z Chaosem obaj bracia brali czynny udział w obronie Ulthuanu. Tyrion stanął na czele armii, która pokonała armię norskich najeźdźców Erika Redaxe'a, a także dwukrotnie poprowadził ekspedycje na Spaloną Wyspę, by odzyskać Ołtarz Khaine'a od Mrocznych Elfów. Oba razy odpędził pomiot Naggarotha, ale zawsze wracają. Kiedy nie prowadzi armii na wojnę, mieszka na dworze Everqueen i utrzymuje pokój w Avelorn, zabijając grasujące potwory i polując na bandy bestii i goblinów. Teclis bada starożytne tajemnice czarów w Białej Wieży. Często jego badania wymagają odwiedzenia odległych zakątków świata. Oddalił się od Cathay i Lustrii i wspierał armie zarówno ludzi, jak i Wysokich Elfów przeciwko siłom zła. I tak sława bliźniaków wciąż rośnie.

Burza Chaosu[]

   "Przybyłem, tak jak przybyłem do was ponad dwa wieki temu. W waszym rozumieniu to cztery życia, w naszym - mniej niż jedno pokolenie. Choć lud Króla Feniksa ma swoje własne problemy, nadszedł czas, gdy nasze drogi muszą się skrzyżować, gdyż los świata wisi na włosku. Żadna rasa nie może przeciwstawić się zagrożeniu, które gromadzi się na zimnych pustkowiach północy. Ani potężne siły ludzi, ani kamienne mury krasnoludów, ani floty Ulthuanu nie powstrzymają fali ciemności, jeśli będziemy podzieleni."

       -Teclis, Loremaster Ulthuanu podczas Konklawe Światła.

Podczas wydarzeń związanych z Burzą Chaosu Teclis został wysłany przez Króla Feniksa Finubara na Konklawe Światła w Altdorfie. Powitali go klęczący patriarchowie Kolegiów Magii, dla których mag stał się postacią niemal mityczną. Jego wezwania, by odłożyć na bok drobne waśnie i stawić czoła większemu zagrożeniu ze strony Chaosu, zakończyły większość kłótni między hrabiami-elektorami, a nawet krasnoludy z Karak Kadrin zgodziły się z nim. Teclis zobowiązał się, że flota władcy morza Aislinn będzie patrolować Morze Szponów, podczas gdy on sam pozostanie z kontyngentem mistrzów miecza z Hoeth oraz wyszkolonych magów Wysokich Elfów u boku Imperatora.

Teclis i jego zastęp towarzyszyli armii Karla Franza w drodze do Middenheim. Podczas bitwy w wiosce Sokh Teclis stanął twarzą w twarz z samym Mrocznym Władcą, księciem demonów Be'lakorem, który przybył z własną armią demonów, by zdobyć chwałę zniszczenia Middenheim.

Trzystu mieczników Najwyższego Lorda stanowiło białą plamę w morzu ciemności otaczającym Karla Franza i jego ludzi. Utworzyli krąg, w którego centrum znajdował się Wielki Mag, a ich miecze biczowały i tańczyły wokół nich, rozrywając bezcielesne ciała ich bezbożnych napastników. Be'lakor, wielokrotnie większy od Teclisa, zanurkował z nieba w jego stronę, gdyż mag wydawał się bezbronny. Teclis napił się głęboko z kielicha, który lśnił i błyszczał, i w momencie, gdy nienawistny demon znalazł się przy nim, mag został pochłonięty przez eksplozję białego płomienia. Półkula magicznego ognia rozszerzyła się na zewnątrz, a w jej centrum znalazł się Teclis. Demony piszczały i bełkotały, gdy były wypędzane, ale płomienie nie uszkodziły nikogo innego. Na polu nie pozostał ani jeden demon, a nawet Władca Cieni, który próbował rozerwać Teclisa na strzępy, stał się plamą ciemności w powietrzu, aż w końcu zniknął.

Cechy charakterystyczne[]

   "Krainy Człowieka nie mogą upaść. Nasz los jest spleciony z ich losem, a jeśli oni upadną, to my również. Z tego powodu nauczyłem ich pierwszych mistrzów magii i z tego powodu nie możemy porzucić ludzi, mimo ich barbarzyńskich zwyczajów."

       -Teclis, Loremaster z Ulthuanu.

Teclis ma postawę i przenikliwość maga przeznaczonego do pracy. Podobnie jak jego brat, Teclis jest obciążony klątwą Aenariona, która sprawiła, że Teclis od urodzenia jest wątły i chorowity. Gdyby nie liczne lekarstwa i magiczne mikstury kupowane za ogromne pieniądze, aby utrzymać go w dobrej kondycji, Teclis umarłby wiele lat temu. Tylko dzięki miłości i opiece brata Tyriona i starszego Thornberry'ego Teclis przetrwał trudne dzieciństwo. Pomimo ogólnego braku zainteresowania ojca dobrobytem dzieci, w rodzinie zawsze było wiadomo, że ojciec przedkłada Teclisa nad drugiego syna, Tyriona. Wynika to głównie z faktu, że książę Arathion, podobnie jak Teclis, był uczonym i magiem o wielkich umiejętnościach i prestiżu.

W czasach, gdy jego ojciec zaszywał się w gabinecie, próbując naprawić zbroję Aenariona, Teclis często był przy nim i pomagał mu mimo jego słabej kondycji. Wiele cech księcia Arathiona można zresztą dostrzec w samym Teclisie. Teclis jest osobą niezwykle dokładną i wyrachowaną, która ceni sobie wszelką wiedzę i wkłada wiele wysiłku w próby zrozumienia jej znaczenia, niezależnie od tego, jak subtelna lub błaha może się ona wydawać innym. Z tego powodu poszukuje wszelkich form wiedzy w świecie, podróżuje do wielu odległych krain i stawia czoła wielu niebezpieczeństwom, aby poznać prawdziwe sekrety magii. Ma nadzieję, że dzięki temu uda mu się pewnego dnia odnaleźć ostateczną wiedzę o tym, jak raz na zawsze uwolnić świat od Chaosu.

Odnośnie ludzi

Od czasu podróży do Lustrii u boku Tyriona Teclis uważa, że uprzedzenia elfów to żart. Oczywiście, że elfy wyglądały lepiej niż ludzie. Oczywiście, że lepiej znały się na wiedzy. Oczywiście elfy były lepsze od ludzi we wszystkich rzeczach, w których elfy były dobre. To był konkurs, w którym wszystkie zasady były ustalane przez elfy i wszystkie odzwierciedlały się na ich korzyść.

Żaden elf nie zadawał sobie trudu, by pomyśleć, że mogą istnieć rzeczy, które ludzie wiedzą, a których elfy nie wiedzą. Żaden elf nigdy nie był gotów przyznać, że ludzie już teraz zajmują i kontrolują większą część kuli ziemskiej niż elfy kiedykolwiek wcześniej i że ten proces będzie trwał nadal.

Wszystkie elfy wyobrażały sobie, że tylko dlatego, że żyją dłużej, cieszą się większą przychylnością bogów. Teclis był pewien, że ludzie mogliby oceniać ten konkurs według własnych standardów i czuć się lepsi od elfów, gdyby tylko naprawdę tego chcieli, ale jak dotąd tego nie robili. Wciąż przywykli do myślenia o elfach jako o starszej rasie. Wciąż byli oszołomieni pięknem, kulturą i magią. Ale to nie miało trwać długo.

Pewnego dnia, czuł Teclis, ludzie przejrzą na oczy i zaczną oceniać elfy tak, jak na to zasługiwały. Zobaczyliby, że elfy wcale nie są od nich o wiele lepsze.

Zobaczyliby, że elfy są podzielone na dwie walczące frakcje. Na swój sposób były tak samo podzielone jak ludzkie królestwa, a może nawet bardziej. Nie przychodziły mu na myśl żadne ludzkie królestwa, które byłyby zaangażowane w tak zażartą bratobójczą walkę jak Ulthuan i Naggaroth. Albo które toczyłyby ją tak długo.

A ludzie nie wydawali się cierpieć na to samo szaleństwo, które nękało elfy: dziwne obsesje, żądzę władzy, wściekłe pragnienie zdobywania wiedzy i magicznego języka, na które cierpiały elfy.

Oczywiście te rzeczy dotykały ludzi, ale nie z taką samą intensywnością, jak elfów. Niektórzy z jego pobratymców uznaliby to za dowód wyższości. Elfy bardziej odczuwały, bardziej doceniały rzeczy i poruszały się po świecie z większą intensywnością niż ludzie.

Teclis wcale nie był pewien, czy to czyni je lepszymi. Po prostu były inne. W rzeczywistości zdarzało się, że uważał, iż nadmierny temperament był ich zdecydowaną wadą. Potrafili skupić się wyłącznie na jednej rzeczy, do tego stopnia, że nie dostrzegali innych, ważniejszych spraw.

Te ostatnie myśli przywołały wspomnienia o jego ojcu i o tym, jak jego obsesja na punkcie Smoczej Zbroi Aenariona doprowadziła go do zaniedbania własnych dzieci, a także doprowadziła ich finanse na skraj ruiny.

Teclis dobrze wiedział, że powinien być ostatnią osobą, która obwiniałaby elfy za ich obsesję. Mimo to nie mógł oprzeć się wrażeniu, że elfy oceniają siebie zbyt przychylnie, a ludzi nie dość przychylnie. Nawet wiedząc o tym, Teclis nie mógł powstrzymać się od oceniania swoich pobratymców jako lepszych z nich, zdając sobie sprawę, że nie jest odporny na zwykłe uprzedzenia, ale przynajmniej był świadomy, że sam na nie cierpi.

Później, podczas walki z nieumarłymi, Teclis znalazł się w sytuacji, w której mógł ocalić siebie i brata kosztem ludzi, których przywieźli na wyprawę. Zastanawiał się, dlaczego miałoby mu na tym zależeć, rozumując, że według standardów elfów i tak wkrótce umrą, czy to z powodu choroby, czy katastrofy.

Ale Teclisowi zależało. Czuł się za nich odpowiedzialny, ponieważ zarówno on, jak i jego brat sprowadzili na nich niebezpieczeństwo. I choć ich życie było krótkie, było to jedyne życie, jakie mieli. Mag wiedział, że większość elfów nie dałaby mu szansy na przeżycie, kiedy był jeszcze małym, chorowitym dzieckiem.

Teclis widział siebie w ludziach, podzielał ich punkt widzenia, ponieważ byli słabo stworzeni i pogardzani przez elfów, tak jak on sam.

Wyposażenie i umiejętności[]

   "Jestem Teclis, z rodu Aenariona, pierworodny Ulthuanu. Gdybym chciał cię zniszczyć, oczarować lub sprowadzić zgubę na twoją żałosną barbarzyńską wioskę, już by to zrobiono i nie ma nic, co ty, twoi wyznawcy lub twoja dziecięca magia mogliby zrobić, by mnie powstrzymać, starcze."

       -Teclis, tchnący podejrzliwością denatów Albionu

Teclis jest najpotężniejszym magiem w tej epoce świata. Jest jednym z najlepszych magów Wysokich Elfów i studiował w ich tajnych bibliotekach przez okres dłuższy niż całe ludzkie życie.[3f] Walczył w wojnach od północnych Pustkowi Chaosu do odległych ziem Lustrii i mistycznego Cathay. Przez te długie lata nie znalazł sobie równych w swoich mistycznych umiejętnościach i nawet potężny Król Czarownic z Mrocznych Elfów uznał Teclisa za swojego przełożonego.

  •    Miecz Teclisa - Miecz ten został wykuty przez Teclisa, potężna broń, która miała go chronić, gdy rozpoczął niebezpieczną misję ratowania swojego brata Tyriona i Everqueen. Jest naładowany trzeszczącą energią, która rozrywa tych, których uderza jego lśniące ostrze.
  •    Księżycowa laska Lileath - Księżycowa laska jest przesiąknięta nieśmiertelną mocą bogini Lileath, wiecznie młodej córki Ishy, która przepływa przez Teclisa i ożywia jego wątłe ramie. W chwilach wielkiej potrzeby Teclis może wezwać pełną moc laski. Pozwala mu to na uwolnienie przerażającej magicznej mocy lub rozproszenie energii niebezpiecznych czarnoksiężników, zanim wymkną się one spod kontroli, ale również bardzo osłabia samego Teclisa.
  •    Scroll of Hoeth - Choć z pozoru kruchy, ten wysłużony heirloom widział tysiące bitew i zobaczy jeszcze wiele.
  •    Wojenna Korona Saphery - Wojenna Korona jest starożytnym symbolem magicznych krain Saphery, rzadko widywanym poza murami Białej Wieży, chyba że w chwilach zagrożenia. Została ona podarowana Teclisowi przez byłego Wysokiego Loremastera w przeddzień wyruszenia młodego maga na poszukiwanie brata, Tyriona.
  •    Mikstury Wewnętrznej Siły - Od czasu swojego chorowitego dzieciństwa Teclis wszędzie nosi ze sobą zapasy tych ożywczych toników. Oba mienią się w świetle, jakby Loremaster zdobył gwiazdy, by uwarzyć swój eliksir, ale podczas gdy Sariour jest złotym, przypominającym słońce żółtym kolorem, Charoi jest najgłębszym błękitem nocy.
Advertisement