Warhammer Wiki
Warhammer Wiki
Advertisement
Thanquolendtimes

Thanquol jest prawdopodobnie jednym z największych i najbardziej niesławnych Szarych Widzących, jakich znało Imperium Skavenów. Jest szczególnie ulubionym agentem Rady Trzynastu oraz arcywrogiem Gotreka i Feliksa. W trakcie niezliczonych misji Thanquol dowodził armiami, poszukiwał informacji i artefaktów, wspierał tajne działania Klanu Eshin i próbował wzniecić powstanie wśród wrogów rasy Skavenów. Ambitny i zapatrzony w siebie, nawet jak na standardy Skavenów, Thanquol nie przepuszcza żadnej okazji, by wykorzystać swój spryt do poprawienia swojej pozycji osobistej, gdziekolwiek się znajdzie. Jest mistrzem w manipulowaniu rozkazami lub "niezrozumieniu" ich na swoją korzyść, nastawiając przeciw sobie zarówno rywali, jak i sojuszników, podczas gdy Thanquol czerpie z tego korzyści dla siebie.

Thanquol jest sprytny i nieustannie weryfikuje swoje plany, szukając innych punktów widzenia i nowych korzyści. To, że tak wiele z jego zadań kończy się katastrofalnie źle, nie jest, jak często zapewniał radę, w żadnym stopniu jego winą.Thanquol, Skaven o wielkim okrucieństwie, stał na czele sprawców nieszczęść i okrucieństwa zarówno swoich wrogów, jak i całej rasy Skavenów. Thanquol bezwzględnie przejął dowództwo nad kampanią w Nuln, podczas której obalił miasto przy pomocy prawie 10 000 wojowników i maszyn wojennych. Szary Widzący ocalił również niesławne miasto Hell Pit należące do klanu Moulder ze szponów straszliwej inwazji Chaosu, osobiście przejmując dla siebie dowództwo nad niezliczonymi legionami miasta.

Choć został zhańbiony za swoje czyny, udowodnił, że jest jeszcze bardziej przebiegły, paraliżując potężne miasto Under-Altdorf, rywala Skavenów, który jest równie niebezpiecznie potężny jak sama Skavenblight. Mimo że został ponownie skazany przez swoich panów na rolę kozła ofiarnego, przyczynił się do udanej wyprawy na porośnięty bujną dżunglą kontynent Lustrii, gdzie osobiście widział całkowitą zagładę niesławnej Świątyni-Miasta Quetza, co doprowadziło do śmierci Proroka Sotka. Jednak prawdopodobnie największym triumfem Szarego Widzącego było nieświadome wzięcie udziału we wspaniałym rytuale, który doprowadził do przywołania najpotężniejszego krwiożercy, jaki kiedykolwiek żył, Skarbranda, w wielkim krasnoludzkim zamku Karak Angkul.

Warhammer Thanquol

Thanquol

Choć jego wyczyny były wielkie i liczne, większość z nich zakończyła się niemal całkowitą klęską, co było nieuniknioną konsekwencją ingerencji jego licznych wrogów, a także, jak na ironię, paranoi i niekompetencji samego Thanquola. Po utracie przychylności i reputacji Thanquol został naznaczony przez swoich braci jako nic więcej, jak tylko nieudolny zdrajca. Jednak to Lord Kritislik dostrzegł w młodym Szarej Widzącej wielki potencjał, zdając sobie sprawę z jego niezwykłej zdolności do nastawiania przeciwko sobie wielu wrogów Szarej Widzącej.

W uznaniu swoich (nieco zmodyfikowanych) sukcesów Thanquol otrzymał od Rady Trzynastu prezent - zmutowanego ochroniarza Szczurzego Ogra, zwanego "Boneripperem". Przez lata Thanquol nie miał szczęścia do ochroniarzy, tracąc wielu z nich na różne straszne sposoby. Za każdym razem, gdy ginie Rat Ogr, zostaje zastąpiony dzięki wysiłkom klanów Skryre i Moulder w zakresie odbudowy i odnowy. Niejednokrotnie nowa wersja tego ochroniarza korzystała nawet z materiałów pozostałych po zmarłej bestii. Niezależnie od tego, nowy, ulepszony Szczurzy Ogr zawsze nosi imię Boneripper. Z tym wytrzymałym, choć bezmyślnym sługusem i swoją własną, nieprzewidywalną paranoją Thanquol ponownie stara się służyć Panom Rozkładu (i sobie, rzecz jasna) najlepiej, jak potrafi. Thanquol prawie wykradł tajne plany, prawie doprowadził do upadku krasnoludzkich gospodarstw, prawie wywołał wojny domowe i wiele razy prawie odniósł sukces. Za niepowodzeniem wielu planów Thanquola stoją dwie znane postacie: potężny krasnoludzki pogromca Gotrek Gurnisson i jego ludzki kompan Felix Jaeger. To tylko kwestia czasu, zanim geniusz Thanquola wymyśli wystarczająco okrutną metodę, by w końcu pomścić upokorzenia, jakich doznał z rąk tych głupców.

Historia[]

   "Boneripper, szybko, szybko. Ugryź, zabij, zabij!"

       -Szary Widzący Thanquol.

Niewielu zna prawdziwe pochodzenie Szarego Jasnowidza Thanquola, tożsamość jego poprzedniego klanu, ani nawet wczesne zapiski o jego kilku pierwszych wyczynach. Podobnie jak wszyscy jemu podobni, Thanquol urodził się z jednej z wielu matek rozpłodowych, które zapewniają Imperium niewyczerpane zasoby wojowników i niewolników dla klanów.

Jednak w przeciwieństwie do swoich braci miał szczęście, a może nawet błogosławieństwo samego Rogatego Szczura, urodzić się z niezwykle rzadką przypadłością posiadania szarego futra i kikuta rosnących rogów. Nie wiadomo, czy taka była wola Rogatego Szczura, by uczynić tego szczurołapa swoim posłańcem i prorokiem, i tylko bóg szczurołapów zna prawdziwą odpowiedź. Podobnie jak jego szarofutrzy bracia, gdy dawny klan Thanquola dowiedział się, że jeden z ich krewnych jest jednym z legendarnych Szarych Widzących, otrzymał od Rady i kapłaństwa Rogatego Szczura rozkaz oddania młodzieńca Zakonowi i poddania go indoktrynacji w wierzeniach i społeczeństwie kapłańskim.

Po wstąpieniu do Zakonu Szarych Widzących Thanquol został uczniem Mistrza Szarych Widzących Sleekita, a także kilku innych wtajemniczonych, z którymi Thanquol mocno rywalizował. Choć miał być lojalnym uczniem swego mistrza, Thanquol, jak wielu podobnych mu ludzi, gardzi swymi przełożonymi i zawsze marzył o dniu, w którym zobaczy swego mistrza martwego, zabierając mu wszystkie jego dobra doczesne. Gdy nadszedł czas zagłady mistrza Sleekita, Thanquol zrobił to, co zrobiłby każdy rozsądny skaven. Ukradł magiczny talizman swojego pana i oddalił się, triumfalnie skandując jego żałosne przerażenie. Thanquol zdążył tylko nacieszyć się wyrazem niedowierzania na twarzy swego pana, zanim setki ton skał i gruzu zmiażdżyły Szarego Widzącego. Thanquol miał prawo zdobyć laskę i talizman swojego mistrza, stać się nowym Szarym Jasnowidzem i rozpocząć swoją długą i chwalebną karierę jako najbardziej ulubiony posłaniec Rady Trzynastu.

Najwyższy dowódca inwazji na Nuln[]

   "Oczywiście, nasze własne wejście w życie miasta odbyło się na poziomie znacznie niższym od społecznego. Nie mając pieniędzy, głodni i zmęczeni długą podróżą, zostaliśmy zmuszeni do podjęcia pracy w prawdopodobnie najgorszym zawodzie, jaki przyszło nam wykonywać podczas naszej długiej wędrówki. W tym czasie natknęliśmy się na diabła, który miał nam utrudniać życie przez długie lata".

       -Z książki "Moje podróże z Gotrekiem", tom III, autorstwa Herr Felixa Jaegera (Altdorf Press, 2505)

Po wielu latach wiernej służby u swoich panów Skavenów, Szary Jasnowidz Thanquol zyskał wśród swoich krewnych reputację jednego z najpotężniejszych czarodziejów Under-Empires, a także zdolnego przywódcy o wielkim sprycie i inteligencji, który dorównuje niewielu swoim braciom w Kapłaństwie. Wraz z potężną laską i magicznym talizmanem Thanquol otrzymał od Rady Trzynastu ochroniarza - Szczurzego Ogra - jako nagrodę za pomyślne wykonanie licznych misji. Wraz z tymi darami otrzymał również nowe rozkazy, aby udać się do wielkiego cesarskiego miasta Nuln i wywołać wojnę domową między cesarską stolicą Altdorf a jej siostrzanym miastem Nuln. W tym celu miał wykorzystać swoją marionetkę, Fritza von Halstadta, i jego paranoję na punkcie mutantów, zabijając najważniejsze osoby wśród szlachty Nuln. Przez większą część czasu plan się udawał, a w końcu Thanquol zaplanował, że jego marionetka zabije szwagra samego Imperatora, aby przypieczętować transakcję i wywołać wojnę domową.

Na nieszczęście Thanquola, jego genialny plan zaczął się nagle rozpadać, gdy do Cesarskiego Miasta wkroczył nieprawdopodobny duet wojowników, który dowiedział się o jego współpracy z Fritzem von Halstadtem. Dwaj bohaterowie, Gotrek i Feliks, byli na patrolu z miejscową Strażą Kanalizacyjną, gdy przyłapali głównego sędziego na rozmowie ze Skavenem w kanałach Nuln. Na szczęście dla Thanquola, Fritz von Halstadt zdołał ukryć swoją tożsamość i uciec ze Straży Kanalizacyjnej, zanim został złapany. Jego towarzysz, posłaniec Skavenów, nie miał jednak tyle szczęścia. Thanquol, zaniepokojony tą konfrontacją i obawiając się, że jego plan może zostać ujawniony władzom imperialnym, rozkazał niewielkiemu oddziałowi elitarnej piechoty Stormvermin, by wpadł w zasadzkę na Strażników Kanałów, zanim ci dowiedzą się o ich dalszych działaniach. Wojownicy ci byli najlepszymi z najlepszych w Klanie Skab, a przywódca tej watahy był rodzonym krewnym posłańca Skavenów, którego zabił Gotrek i pragnął zemsty za jego stratę (choć później okazało się, że był po prostu zirytowany, że musiał znaleźć nowego sojusznika dla swoich ambicji

Stado Stormverminów prześladowało Straż Kanalizacyjną, która odbywała kolejny ze swoich codziennych patroli tunelami pod Dzielnicą Szlachecką miasta. Jedna grupa pod dowództwem przywódcy Tzarkuela podążała za Strażą Kanalizacyjną od tyłu, a dwie inne jednostki podążały równoległymi tunelami, a piechota stacjonowała tuż przed nimi. Dowódca Tzarkuel kazał swoim wojownikom się zatrzymać, gdy zobaczył, że Straż Kanalizacyjna zaczęła się grupować w przejściu. Myśląc, że strażnicy tulą się do siebie ze strachu, rozkazał swoim Stormverminom, by byli gotowi na rozlew krwi. Niespodziewanie jednak, masywny krasnolud i blondwłosa człekokształtna istota zaatakowali szeregi jego wojowników, zabijając Stormverminy jeden po drugim. W ciągu kilku minut większość jego wojowników zginęła, a przywódca gospodarzy wskoczył do wód Kanału i uciekł z miejsca zdarzenia.

Thanquol spotyka Gotreka i Feliksa[]

   "Giń, głupi krasnoludzki stworze. Boneripper! Zabij! Zabić!"

       -Szary Widzący Thanquol i jego pierwsze katastrofalne spotkanie z Gotrekiem Gurnissonem.

Rozgniewany brakiem przekonania i odwagi swoich sług, Thanquol nie miał innego wyjścia, jak tylko skonfrontować się ze swoją marionetką w tej sprawie. Szary Widzący udał się do niewielkiej rezydencji Naczelnego Sędziego w Dzielnicy Szlacheckiej i wszedł do swojej komnaty z aktami. Von Halstadt nie był zbyt zadowolony z jego obecności, obawiając się, że jego służba może go zobaczyć i zwrócić na siebie uwagę. Thanquol nie był jednak głupcem i zapewnił sędziego, że wszyscy jego słudzy śpią, używając prostego zaklęcia. Rozluźniając ramiona, Główny Magistrat wysłuchał tego, co miał do powiedzenia Szary Jasnowidz. Thanquol wyjaśnił sytuację, opowiedział von Halstadtowi o dwóch wojownikach i wyraził obawę, że Straż Kanalizacyjna może stanowić zagrożenie dla ich związków. To dało Von Halstadtowi pożądany przez Thanquola efekt, a Naczelny Sędzia wyglądał na zaniepokojonego zaistniałą sytuacją. Poddając się, dał Thanquolowi słowo, że muszą zginąć, a ich kapitan straży zostanie przesłuchany. Wręczył też Thanquolowi akta dotyczące ich i aktualnego miejsca pobytu.

Po dotarciu do kanałów Thanquol przeklinał siebie, że zadaje się z tak niskim mieszkańcem powierzchni jak von Halstadt. Wiedział jednak, że nadal potrzebuje go do realizacji najbliższych planów, i rozkazał swojemu nowemu ochroniarzowi, Szczuroogrowi Boneripperowi, aby podążył za nim do miejsca, gdzie przypuszczalnie znajduje się ich ofiara. Przez kilka godzin czekali, ale blondwłosy człowiek-rzecz nie pojawił się na swoim posłaniu. Zniecierpliwiony Thanquol postanowił wrócić do biura szefa sędziów, aby omówić te nieścisłe informacje. Po wejściu do tajnego tunelu w rezydencji Thanquol odkrył, że drzwi są otwarte. Bardzo zaniepokojony tym, że kanalizatorzy dowiedzieli się o jego planie, Thanquol wszedł do środka i rozkazał swojemu Szczurzemu Ogrowi zaatakować niczego nie spodziewającego się kanalizatora, który czekał przy wejściu.

Nagle Thanquol usłyszał walki dobiegające z komnat sędziów i rozkazał swojemu Szczurzemu Ogrowi, aby poprowadził ich w drogę. Po przebiegnięciu sprintem krętych korytarzy rezydencji jego ochroniarz zatrzymał się, a Thanquol uderzył pyskiem najpierw w masywną klatkę tego stworzenia. Obok swojego ochroniarza zobaczył groźnie wyglądającego krasnoluda z ohydnie wielkim toporem. W odpowiedzi Thanquol rozkazał Szczurzemu Ogrowi szarżować i zabić go, podczas gdy krasnolud wciąż stał na swoim miejscu. Pełen chwilowego triumfu patrzył, jak rozpoczyna się rzeź. Nie była to jednak rzeź, na jaką liczył, gdyż w ostatniej sekundzie krasnolud uniósł swój potężny topór i rozciął głowę masywnej bestii na dwie części. Strach ogarnął Thanquola, gdy został sam na sam z czerwonoskórym krasnoludem. Uznając, że uniki są ważniejsze niż męstwo, Thanquol wycofał się z powrotem do kanałów i zostawił swoją marionetkę na pastwę losu.

W ciągu następnych dni Thanquol musiał odpowiedzieć za swoją porażkę, jaką było wywołanie wojny domowej między dwoma imperialnymi miastami. W swojej komnacie skonstruował wspaniałą Far-Squeaker, dzięki której mógł bezpośrednio odpowiadać przed Seerlordem Tisqueekiem. Początkowo komunikacja była w większości statyczna, a wykorzystując to na swoją korzyść, opowiadał swemu Mistrzowi o nadchodzących zwycięstwach, wspominając tylko chwilowo o śmierci swej marionetki. Jednak Władca Pierścieni nie dał się oszukać i po prostu przekręcił szlaban, ekran był czysty, a na nim siedział jego Mistrz, wpatrując się w Thanquola ze złością. Obawiając się o swoje życie, Thanquol próbował znaleźć usprawiedliwienie dla swoich niepowodzeń, ale dopiero gdy Władca Pierścieni powiedział mu, że plan uległ zmianie, Thanquol rozluźnił swoją paranoję. Seerlord powiedział, że inwazja rozpocznie się w ciągu kilku tygodni i nakazał Thanquolowi zrezygnować z dowodzenia armią i wspomóc Warlorda Vermeka Skaba w jego roli "Głównego Dowódcy".

W głębi duszy Thanquol był rozgoryczony takim obrotem spraw, ale wiedział, że lepiej nie denerwować Władcy Pierścieni. Wtedy Thanquol zorientował się, że maszyna zaczęła dymić i ryczeć głośniej niż zwykle, i zobaczył kątem oka, jak wszyscy jego słudzy uciekają z komnaty. Tuż przed tym, jak wyskoczył z krzesła i z całych sił opuścił komnatę, Jasnowidz powiedział Thanquolowi coś, co przykuło go do fotela. Opowiedział mu o pewnym człowieku i krasnoludzie, których losy splotą się z jego losami. Zanim padły ostatnie słowa, Daleka Piszczałka eksplodowała, zrzucając Thanquola ze stołka na podłogę. Podnosząc się z ziemi, Thanquol zobaczył, że jego słudzy wrócili, i stanowczym głosem nakazał Skavenom wezwać Rynsztokowych Biegaczy i zabić człowieka i krasnoluda, aby przepowiednia jego pana się nie spełniła.

Spotkanie klanów[]

   "Bracie Skavens! Rozważ to... Do czasu przybycia Vermeka Skaba, Rada Trzynastu powierzyła mi dowództwo nad tą armią. Ponieważ Vermeka Skaba niestety nie ma już z nami, na mocy dekretu Rady miejsce przywódcy na tyłach musi przypaść mnie. Oczywiście, jeśli ktoś z was będzie chciał zakwestionować decyzję Rady, natychmiast go o tym powiadomię."

       -Szary Widzący Thanquol, bezwzględnie przejmując dowództwo nad siłami inwazyjnymi Nuln.

Niestety dla Thanquola, ci dwaj wojownicy zdążyli również zabić zabójczego zabójcę klanu Eshin, a jeden z jego największych zabójców i uczeń samego Mistrza Śmierci Snikcha zawiódł go i uciekł w ukryciu. Minęły tygodnie, zanim odnalazł swojego skulonego zabójcę, ale gdy go znalazł, Thanquol wciągnął zawstydzonego asasyna na wielkie zgromadzenie sił inwazyjnych Skavenów. Tam Chang Squik tarzał się w błocie, wymyślając wymówki, jak to został zdradzony, jak to miał niedoświadczonych rynsztokowych biegaczy, jak to jego wrogowie byli uprzedzeni o ich nadejściu, a co najgorsze, jak to nie była jego wina. Pozostali Przywódcy Wojenni z Klanu Skab i kilku innych klanów stali razem z nim, świergocząc i ukrywając śmiech za pancernymi pięściami.

Chciał, żeby Asasyn zapłacił za swoją porażkę, ale bezpośrednie podejście mogłoby rozgniewać Deathmastera Snitcha, więc dzięki swojemu genialnemu sprytowi znalazł sposób, żeby zranić dumę Asasynów. Wybrał najmniejszego i najsłabszego z przywódców wojennych Klanu Skab, Lurk Snitchtongue, który został wybrany do jego małego eksperymentu. Ten mały przywódca nieświadomie obraził dumę Asasynów, czego Lurk nie zauważył, dopóki nie było za późno. Thanquol lekko się uśmiechnął, a reszta armii Skavenów wydała z siebie ryk śmiechu. Chang Squik rzucił sztyletem w stronę głupich Skavenów. Na szczęście dla Lurka, zdołał on przedłużyć swoją śmierć, asystując przy śmierci Człowieka i Krasnoluda, z której to misji na pewno już nie powróci.

W tym właśnie momencie do Szarego Widzącego podszedł posłaniec Skavenów i wręczył mu list. List był oczywiście czytany, o czym świadczyły ślady odcisków dłoni i brudu. Uznając, że to dobry moment, by pokazać zgromadzonej armii swoją potęgę, podpalił posłańca energią Osnowy, zdzierając z niego skórę i ciało, aż pozostały tylko kości. Podczas gdy armia była zachwycona makabrycznym pokazem mocy, Thanquol zaczął czytać wiadomość z dzikim uśmiechem, dobrze wiedząc, kto to zrobił. Swoim najpotężniejszym głosem oznajmił zebranym o śmierci Vermeka Skaba i o tym, że dowództwo nad Inwazją przejmie jego zastępca... Thanquol. Niektórzy z Przywódców Wojennych nie byli zachwyceni tym pomysłem, a każdy z przedstawicieli Wielkich Klanów wstał i zaprzeczył jego twierdzeniom, oczywiście z jak największym szacunkiem, ale wrogo w stosunku do swojego konkurenta. Dopiero groźba Thanquola, że do tego sporu włączy Radę Trzynastu, uciszyła przedstawicieli, zmuszając każdego z nich do walki o stanowisko zastępcy dowódcy. Thanquol był zadowolony z rezultatu.

Zdrada wielkich klanów[]

Thanquol siedział w swojej komnacie i wygrzewał się w promieniach słońca, ciesząc się ze swojego triumfu jako nowy dowódca Inwazji. Nieoczekiwanie jednak Thanquol zauważył, że do komnaty wszedł Skaven. Wchodząc nerwowo do środka, Lurk Snitchtongue przekazał Szaremu Widzącemu tragiczne wieści, które dotarły do niego podczas misji zabicia Pogromcy i człowieka. Najwyraźniej Heskit Jednooki, przedstawiciel klanu Skryre, planował niespodziewany atak na Szkołę Inżynierów w Nuln, mając nadzieję na kradzież cennej broni i silników, które mogłyby posłużyć do zaspokojenia jego wielkich ambicji. Było to bezpośrednim wyzwaniem dla jego najwyższego dowództwa, ale bezpośrednie działanie mogłoby wzbudzić wrogość wobec klanu Skryre, więc Thanquol nie miał innego wyjścia, jak tylko uknuć chytry plan upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. Napisał list z ostrzeżeniem o ataku do najbardziej nieprawdopodobnego pionka. Lurk otrzymał rozkaz przekazania tego listu Gotrekowi i Feliksowi w nadziei, że udaremnią oni plan jego podwładnego. Thanquol przemyślał wszystkie możliwe rozwiązania i doszedł do wniosku, że albo oni zabiją Heskita, albo Heskit zabije duet, a w najlepszym wypadku zabiją się przy okazji nawzajem. Gdy Lurk odszedł, Thanquol położył się wygodnie i pozwolił, aby jego wspaniały plan się rozwinął.

Następnego dnia Thanquol złapał młodego inżyniera-wojownika, gdy ten wycofywał się z powrotem do obozu inwazyjnego, i przedstawił jego porażkę całej armii, obwiniając go o to, że niemal naraził na szwank całą inwazję na rzecz władzy imperialnej. Koniec konfrontacji sprawił, że Heskit wrócił do swojej nory z podkulonym ogonem. Thanquol nie mógł powstrzymać się od złośliwego uśmiechu podczas całej ceremonii. Do komnaty Thanquola ponownie zawitał Lurk z jeszcze straszniejszymi wieściami. Thanquol miał ochotę zrugać Skavenów za wtargnięcie do komnaty bez jego wiedzy, ale wieści, które trzymał w ręku, sprawiły, że opadły mu ręce. Znów jeden z jego podwładnych zaczął działać na powierzchni, nie przejmując się Thanquolem. Vilebroth Null, przedstawiciel klanu Pestilens, sprowadził na miejski cmentarz swoich Kapłanów Plagi i Kocioł Tysiąca Osp, aby rozpętać na jego mieszkańcach groźną chorobę. Thanquol nie miałby nic przeciwko tej operacji, gdyby nie to, że wiedział, jak plagi Klanu Zarazy mogą się rozprzestrzenić i spustoszyć siły inwazyjne, jeśli pozostaną bez kontroli. Obawiając się tej samej katastrofy, nie miał innego wyjścia, jak po raz kolejny wykorzystać nieświadomy niczego duet na swoją korzyść.

Po raz kolejny udało im się powstrzymać Kapłana Plagi, zanim zdołał on rozpętać pełny gniew zarazy. Thanquol był szczególnie szczęśliwy w swoich komnatach, gdyż stosy papierów wskazywały na przychylność, jaką zyskuje, a kolejne oddziały maszerowały do jego gromadzącego się legionu 10 000 wojowników Skavenów, z których większość pochodziła z klanu Skab. Po raz kolejny do jego komnat przybył Lurk, by przekazać Szaremu Widzącemu plotki o tajnej operacji prowadzonej przez klan Moulder. Lurk nie miał zbyt wielu informacji do zaoferowania, więc Thanquol nakazał mu dowiedzieć się więcej, dając mu znaczną ilość żetonów Warpstone z własnego skarbca. W następnych dniach Lurk przybył i przekazał Thanquolowi swoje złe wieści. Dowiedział się jedynie, że Klan Moulder posiada tajną broń, która rzuci Miasto na kolana, a rozpocznie się to dziś wieczorem. Taki rezultat przyniesie Izakowi Grottle'owi - przedstawicielowi Klanu Moulder - wielki prestiż za jego wyczyny i zostanie sowicie wynagrodzony przez Radę, czego Thanquol bardzo chciał uniknąć. W pośpiechu napisał jeszcze raz do swoich arcywrogów o tych działaniach, mając nadzieję, że uda im się ich złapać, zanim będzie za późno.

Ostateczna bitwa o Nuln[]

   "Dziś jest ta noc, na którą wszyscy czekaliście! Dziś wieczorem zmiażdżymy ludzi raz na zawsze. Dziś wieczorem napadniemy na miasto i zniewolimy wszystkich jego mieszkańców. Dzisiejszej nocy zadamy cios Under-Empire i narodowi Skavenów, który na długo pozostanie w pamięci!"

       -Szary Widzący Thanquol, rozpoczynając ostateczną bitwę o Nuln.

Po raz kolejny udało im się to zrobić, ale dużym kosztem. Te same plany, które jego rywale zastosowali przeciwko miastu, przyniosły armii Skavenów odwrotny skutek. Po prawie tygodniu od ostatniego buntowniczego incydentu nieznana zaraza zaatakowała wszystkich wojowników w obozie Inwazji. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy w ciągu kilku dni w obozie zaczęła pojawiać się nienaturalnie duża liczba szczurów, liczona w tysiącach sztuk i pożerająca niemal wszystko, co było w zasięgu wzroku. Thanquol siedział w swojej komnacie, dąsając się na ten niefortunny obrót spraw. Wszystko idzie nie tak, prawie wszystkie zapasy zostały zjedzone, połowa sił inwazyjnych wymarła, a on sam powoli traci kontrolę nad swoją armią. Przejmując inicjatywę, Thanquol zaczął zbierać 5 000 wojowników, którzy wciąż byli zdolni do walki, w formację, mając nadzieję na zdobycie miasta, zanim jego armia wymrze. Wykorzystując rozległe sieci kanałów jako główną drogę transportu, armia zaatakowała śpiące miasto w środku nocy, paląc, plądrując i zabijając wszystkich na swojej drodze. Szara Widząca Thanquol przejęła osobiste dowództwo nad kilkuset Stormverminami, które teleportowały się do pałacu samej hrabiny-elektorki Emmanuelle. Tam siły Skavenów zabiły i zajęły całą szlachtę w sali tanecznej pałacu.

Nieznana Thanquolowi trójka Skavenów potajemnie próbowała spiskować przeciwko nim, ponieważ dowiedziała się o zdradzie Thanquola, który pomógł Gotrekowi i Feliksowi w zniszczeniu ich przedwczesnych ataków na miasto. Każdy z tych Skavenów był przywódcą trzech ataków, które miały miejsce podczas wcześniejszej inwazji, a teraz chcieli się zemścić za poniesione straty i upokorzenia. Wykorzystując metodę Thanquola przeciwko niemu, trójka zdołała napisać replikę wiadomości Thanquola i zmusiła przerażonego Lurka, by powiedział dwójce wojowników, gdzie jest Thanquol i co zamierza zrobić.

Po odzyskaniu wiadomości, dwójka walczyła z siłami Skavenów najeżdżającymi miasto i poprowadziła duży tłum milicji obywatelskiej i miejscowych najemników do pałacu w mieście, zabijając wszystkich Skavenów, którzy stanęli im na drodze. Jak na ironię, jeden z trójki Skavenów został zabity przez ten tłum, a drugi zginął w wypadku, który sam spowodował. Trzeciemu, przedstawicielowi klanu Moulder, jako jedynemu udało się uciec. Pośród rzezi, na krętych uliczkach Biednej Dzielnicy dochodziło do małych potyczek i walk ulicznych, w których milicja i garnizon miejski stawiały twardy opór siłom najeźdźców. Dzięki łasce bogów zaczęto słyszeć rogi, a niewielka armia cesarska stacjonująca w Szlachetnych Dzielnicach zaczęła się zbierać i odpychać siły Skavenów.

Gdy tłum dotarł do pałacu i wkroczył do głównej sali tanecznej, duet zdążył w samą porę, by uratować hrabinę przed zabiciem przez Szarego Jasnowidza. Dzięki pomocy ukrytego wśród pojmanych szlachciców cesarskiego czarodzieja, duet został otoczony magiczną opieką i był chroniony przez plugawe czary laski Thanquola. Wąchając piżmo strachu, Szary Widzący rzucił się do ucieczki, pozostawiając całą swoją armię w rozsypce. Zebrane wojska cesarskie i milicja zaczęły systematycznie odpierać i zabijać pozostałe siły Skavenów, które okopały się na ulicach miasta.

W następstwie tego wydarzenia prawie połowa miasta legła w gruzach, ale już po kilku tygodniach odbudowa była w toku, a duet otrzymał podziękowania za pomoc w walce ze Skavenami. Rada Trzynastu była bardzo poruszona tą wielką stratą pieniędzy i wojska, domagając się od Thanquola odpowiedzi za swoje niepowodzenia. Na szczęście dla Thanquola, Lord Kristilik uratował jego żałosną skórę, wskazując, że Klan Skab (główny sprawca inwazji) był zdradzieckim klanem, o którym krążyły pogłoski, że planuje rewoltę przeciwko rządom Rady po przejęciu miasta na własność. Dzięki uporowi i wpływom Jasnowidza pozostali członkowie Rady niechętnie zrezygnowali ze swoich zarzutów, a futro Szarego Jasnowidza zostało ocalone przez Jasnowidza przed całkowitą zagładą.

Zbawiciel z Piekielnego Dołka[]

   "Teraz rozgromimy Krasnoludki jak chrząszcze! Przetoczymy się przez dolinę z obu stron i nic nas nie powstrzyma! Naprzód, dzielni Skavenowie, ku nieuchronnemu Zwycięstwu!"

       -Szary Widzący Thanqoul, dowodzący legionem szczuroludzi przeciwko krasnoludom z Samotnej Wieży.

Gdy inwazja legła w gruzach, a w katastrofie stracono wiele krwi, ciał i, co najważniejsze, pieniędzy, Szary Widzący Thanquol stracił znaczne wpływy i łaskę Rady Trzynastu za porażkę w zdobyciu miasta Nuln. Przez wiele miesięcy ukrywał się, próbując wszelkich dostępnych dróg, aby znaleźć sposób na odwrócenie swoich nieszczęść. Na szczęście jego modlitwy zostały wysłuchane, gdy dowiedział się, że armia krasnoludów zdobyła niewielką placówkę w małym, podwodnym regionie Imperium. Thanquol nie był głupcem. Jeśli krasnoludy wysyłają armię w tak odludne miejsce, to znaczy, że coś jest nie tak. Korzystając z resztek bogactwa i wpływów, jakie Thanquol wciąż posiadał, udał się pośpiesznie do placówki, upewniając się, że ci, którzy przeżyli atak, nie doniosą nikomu o jego niezależnych działaniach.

Po dotarciu na miejsce Thanquol wykorzystał swój niewielki majątek, aby wynająć małą armię, wspieraną przez oddział Stormverminów noszących barwy lokalnego klanu. Obiecując klanowi przyszłe płatności i przysługi, Thanquol miał do dyspozycji kilkaset opancerzonych klanratów, których mógł użyć przeciwko krasnoludom, ale klan nie był głupcem i aby upewnić się, że umowa pójdzie zgodnie z obietnicą, wysłał dowódcę pazurów Grotza, aby go eskortował. Na wzniesieniu, tuż nad doliną, Thanquol obserwował obozowisko przez lornetkę. Teren, który zajmowały krasnoludy, nazywano Samotną Wieżą - był to niewielki, otoczony kamiennymi murami fort ze starą, lecz imponującą wieżą w centrum twierdzy. Przeszukując obozowisko, ponownie natknął się na ducha przeszłości, który go nawiedził. Zobaczył tam, jak Felix Jaeger towarzyszy grupie krasnoludów, którzy wchodzili do obozu. Strach ogarnął Szarego Widzącego, a on sam nie chciał w to uwierzyć, rzucając jeszcze raz okiem, by upewnić się, że jego najgorszy koszmar rzeczywiście tam jest. Wiedział, że jeśli on tam jest, to znaczy, że jest tam również Zabójca Krasnoludów. Pospiesznie zebrał swoje wojska o zmierzchu nocy, wykorzystując ciemność, by przenieść swoją armię w zasięg krawędzi doliny.

Lurk Snitchtongue otrzymał dowództwo nad pierwszymi siłami szturmowymi, będąc ulubionym emisariuszem Thanquola za pomoc w kampanii w Nuln, nie wiedząc o tym, że Lurk był zmuszony do udzielenia pomocy trójce Skavenów, którzy próbowali go osłabić. Prowadząc atak, armia przebiła się przez baldachim drzew do otwartej doliny poniżej, ruszając na krasnoludy, które jeszcze kilka minut wcześniej zajmowały się kowalstwem i wytopem żelaza. Krasnoludy podjęły jednak środki ostrożności i wysłały ostrzeżenie, gdy krasnoludzki wartownik zauważył armię, ukrywając się w zaroślach. W samą porę krasnoludy zebrały się w zorganizowane kolumny piechoty, tworząc linię bojową na całym dnie doliny.

Bitwa była długa i krwawa, choć Skavenowie mieli przewagę liczebną i pancerną nad źle przygotowanymi krasnoludzkimi kowalami i inżynierami, ich determinacja i organizacja okazały się decydujące dla linii bojowej. Mało tego, dwaj krasnoludzcy pogromcy wyrżnęli jego siły w pień, a jednym z nich był najprawdopodobniej Gotrek. Thanquol zaangażował do walki także swojego nowego ochroniarza Szczuroogra - Bonerippera, drugiego, który nosi to imię. Jednak ku zaskoczeniu Thanquola, ten nowy Boneripper okazał się równie żałosny jak poprzedni - ścigał głupca, Felixa Jaegera, po całym polu bitwy, a następnie został wysadzony w powietrze po zjedzeniu bomby zapalającej w powietrzu. Na domiar złego, Krasnoludy wysłały do walki swoje wsparcie z powietrza, a Gyrocoptery zrzuciły ładunki bomb na gęstą masę oddziałów Skavenów. W ciągu kilku minut od ich pojawienia się, armia Skavenów wycofała się, pozostawiając Thanquola, który jęczał w porażce z rąk swojego wroga.

Infiltracja Skavenów[]

Thanquol zadbał jednak o plan awaryjny, opracowany właśnie na taką nieprawdopodobną ewentualność. Wykorzystując swój umysł i czarodziejskie moce, sięgnął po swojego sługę Lurka Snitchtongue'a i połączył się z wielkim artefaktem komunikacyjnym Warpstone, osadzonym w czaszce Przywódcy Wojennego. Młody skaven przechadzał się wśród szczątków pola bitwy po tym, jak przeżył początkową trasę, która zabrała wielu jego dawnych towarzyszy. Dzięki błyskotliwemu umysłowi Thanquola, Lurk został skierowany tam, gdzie chciał go widzieć Szary Jasnowidz, aby odkryć tajemnice, które szykowały krasnoludy. Dopiero po przejściu kilku patroli Lurk dotarł do centralnej części obozowiska i tam go zobaczył, ze strachem ściskającym mu serce.

Z kłami wielkimi jak u człowieka i oczami wielkimi jak bramy zamkowe, Lurk sądził, że patrzy na twarz ohydnie wielkiego rekina. Dopiero po kilku chwilach obserwacji zorientował się, że to fałszywka, a twarz stwora to w rzeczywistości gigantyczna poduszka powietrzna przypominająca balon. Thanquol dostrzegł w tej maszynie wielką szansę, a w jego przerażającym umyśle pojawiły się myśli o zdobyciu i odtworzeniu tej cudownej maszyny, co skusiło jego chciwe emocje. Nakazując Lurkowi przeniknięcie do sterowca i oczekiwanie na dalsze rozkazy, Thanquol postara się zebrać poparcie dla swojej sprawy, a także zlokalizować dokładne miejsce przeznaczenia sterowca. Następnego dnia sterowiec wyruszył w drogę, przemieszczając się w ciągu kilku godzin o setki lig. Thanquol musiał szybko udać się na północ, podążając za sterowcem w nadziei, że nie straci łączności z Lurkiem.

Przez wiele dni Thanquol podróżował na północ, zatrzymując się tylko po to, by zmienić niewolników niosących jego palankin wraz z bagażem. Z ostatniego raportu Lurk wynikało, że sterowiec opuścił już miasto Middenheim, przemieszczając się przez wody Morza Szponów, aż do momentu, gdy leżące poniżej ziemie stały się bardziej puste i ponure. Thanquol, doskonale wykształcony Skaven, wiedział, że sterowiec zmierza w kierunku skutego lodem Królestwa Kislevu. Jako że jedynym najbliższym klanem w pobliżu ludzkiego królestwa jest klan Pleśniowców z miasta Hell-pit, Thanquol nie miał innego wyjścia, jak poprosić ich o pomoc, a przynajmniej upewnić się, że nie wypuści swoich planów przechwycenia sterowca z rąk chciwych Pleśniowców.

Wraz z kilkuset strażnikami Stormverminów, noszącymi barwy Klanu Moulder, Szary Jasnowidz zlokalizował niewielką placówkę, o której wcześniej poinformował jego sługa Lurk, zanim sterowiec ponownie wzbił się w Pustkowia Chaosu na północy. Dzięki przewadze liczebnej i pomocy czarów Thanquol pokonał słabą placówkę w ciągu kilku godzin, zdołał przy tym pokonać Imperialnego Czarodzieja i pojmać kilku więźniów, którzy mieli posłużyć za przynętę dla sterowca. Gdy zdobycz była już w zasięgu ręki, a wszystkie jego siły ukryły się i zajęły pozycje w ruinach, Thanquol rozpoczął długo planowaną zasadzkę. Jednak jego pierwszy atak na placówkę nie był subtelny, a ruiny i dym sprawiły, że Gotrek i Feliks, wraz ze Snorri Nosebitterem, kolejnym pogromcą krasnoludów, samotnie zeszli do doków Tower, spodziewając się zasadzki.

Zasadzka na sterowiec[]

   "Moje rozkazy... są takie, że ty i twoje skaveny macie natychmiast przystąpić do realizacji planu. Zajmijcie rezydencję i zatrzymajcie przy życiu jak najwięcej ludzi, by móc ich przesłuchać. Zwróć szczególną uwagę na hodowców i ich młode. Manthingi stają się szczególnie plastyczne, gdy im zagrozisz."

       -Szara Widząca Thanqoul planuje swoją zasadzkę.

Gdy schodzili na dół, korytarzami wieży przemieszczały się zastępy ratmanów, które zaczęły walczyć z ludźmi i Zabójcami. Jednak Thanquol nie przejmował się ich zmaganiami, lecz zebrał całą swoją czarodziejską moc i przy pomocy energii warpstone'a rzucił zaklęcie o wielkiej sile rażenia, by schwytać sterowiec. Zaklęcie Thanquola chwyciło sterowiec niczym potworna macka ciągnąca za sobą imperialny okręt wojenny. Zajęty swoim zaklęciem Thanquol nie był w stanie pomóc Skavenom w powstrzymaniu Slayerów przed wyrżnięciem jego wojsk. Nie wiedział, że inna grupa ludzkich więźniów zdołała się uwolnić w trakcie chaosu i zaczęła walczyć ze Skavenami na tyłach. Co gorsza, Gryrocoptery ze sterowca zaczęły pomagać w ataku.

Zdając sobie sprawę z takiego obrotu spraw, Thanquol rozpoczął walkę z krasnoludami. Dopiero po chwili zauważył, że coś przykleiło się do jednego z jego wici. Minęła zaledwie krótka chwila, gdy zorientował się, że to Lurk, piszczący słowa posłuszeństwa i poddania, jeśli tylko ocali mu życie. Thanquol zauważył też dziwną zmianę w jego wyglądzie fizycznym. Chcąc dokładniej przyjrzeć się swojemu słudze, zrzucił Lurka na ziemię i wznowił walkę z krasnoludami. Jednak w chwili zastanowienia sterowiec znów zaczął się wznosić. Wyciągnął rękę, by chwycić się sterowca, gdy nagle zauważył, że Ludzie i Zabójcy zbliżają się do jego ciała. Używając swojej niesamowitej mocy, próbował zabić Zabójców, ale niestety okazali się oni zbyt szybcy i powoli, ale nieubłaganie jego moc zaczęła słabnąć.

W końcu, gdy Imperialny Czarodziej z poprzedniej bitwy pojawił się ponownie i zaczął rzucać zaklęcie przeciwne, Thanquol całkowicie stracił kontrolę nad swoją magią, zmuszając Szarego Widzącego do powrotu do swojego ciała fizycznego. Uświadomienie sobie tego faktu uderzyło Thanquola jak tona cegieł, gdy spojrzał na otaczającą go scenę - wszędzie leżały ciała Skavenów, czarodziej wciąż żył, a co najgorsze, Gotrek znajdował się zaledwie kilka metrów od niego. Strach ogarnął Thanquola i w desperacji użył zaklęcia teleportacji, by przenieść się daleko od maniaka.

Dotknąwszy ponownie ziemi, Thanquol osunął się na ziemię, ponosząc klęskę z rąk swojego wroga. Był zmęczony, jego żołnierze nie żyli, jego czary były na niskim poziomie, a co najgorsze, nie mógł znaleźć drogi powrotnej na terytorium Skavenów. W tym natłoku myśli nad Szarym Widzącym pojawił się wielki, monstrualny kształt. Mając rozmiary i muskulaturę szczurołapa, rogi wielkie jak u Szarego Widzącego i wielki kolczasty ogon o długości ponad metra, zdawało mu się, że patrzy na samego Rogatego Szczura, który osądza jego porażki. Dopiero gdy stworzenie przemówiło, zdał sobie sprawę, że to Lurk, drastycznie zmieniony od czasu powrotu z Pustkowia. Oczekując wyjaśnień, Lurk powiedział Szaremu Widzącemu, że wyjaśni to po drodze. Idąc, Thanquol wiedział, że Lurk coś kombinuje, jego oczy były pełne głodu i nienawiści, a jego sylwetka coraz bardziej zbliżała się do ciała Thanquola. Z wielkim wysiłkiem Thanquol machnął małą, zielonkawą poświatą na ramieniu, by pokazać Lurkowi, kto tu jeszcze jest przywódcą. Lurk cofnął się, a Thanquol wyjaśnił mu swój plan powrotu do Podmorskiej Drogi Wodnej. Nie chcąc ryzykować, rozkazał Lurkowi być na przedzie, mając nadzieję, że potwór nie zrobi nic drastycznego.

Umowa z ciemnymi mocami[]

   "Czekaj! Nie zabijaj mnie. Popełniasz poważny błąd. Przynoszę wieści z Rady Trzynastu. Pragną oni złożyć pokłon twojej wszechpotężnej armii!"

       -Szary Widzący Thanqoul, próbując wykręcić się kłamstwem.

Przez kilka dni szli pieszo, ale gdy tylko zbliżyli się do celu, przez futro Thanquola zaczął przesuwać się niesamowity wiatr. Thanquol stał tak, jak stał, z szeroko otwartymi oczami i ustami, wdychając magiczną energię burzy. Lurk ponownie rzucił się na Thanqoula, ale dopiero zielonkawy blask jego oczu sprawił, że Lurk zastanowił się dwa razy. Im dalej ci dwaj szczuroludzie szli, tym bardziej wzmagała się ich wściekłość i nienawiść do siebie nawzajem. Ale ich nienawiść blednie w porównaniu ze strachem, z jakim przyjdzie im się zmierzyć, gdy ludzie z północy wystąpią z roszczeniami. W oddali pojawiły się ogromne tumany kurzu, a ziemia zadrżała, gdy żelazne kopyta kilku opancerzonych rycerzy ruszyły w ich stronę. Ale ci rycerze nie pochodzili ze słabszego południowego królestwa. Nie! To byli straszliwi Rycerze Chaosu z Północnych Pustkowi! Przyboczni jeszcze większej armii, która znajdowała się daleko w oddali.

Otoczyli dwóch ratmanów niczym wataha wilków okrążająca jagnię i dużą owcę. Nawet masywna postać Lurksa nie była w stanie zastraszyć wrogów, więc bezwartościowa świnia rzuciła się z przerażeniem na ziemię. Bojąc się o swoje życie, wykorzystał każdy centymetr blasku, jaki posiadał, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. W desperacji Thanquol zmyślił kłamstwo, że jest przedstawicielem Rady Trzynastu i przybywa do armii na znak negocjacji z przywódcami Under-Empire. Jeden z jeźdźców, niezrażony, rzucił się na Szarego Widzącego i wyciął mu lancę, ale krzyki Thanquola o litość i rozmowy o współpracy z armią powstrzymały jeźdźca. Jeźdźcy zaczęli sprzeczać się między sobą, co zrobić z Szarym Widzącym. W końcu zdecydowali, że przedstawią Szarego Widzącego swojemu przywódcy, więc chwycili Thanquola i zapędzili Lurka do obozu armii.

Thanquol został zaprowadzony do samego centrum obozu, gdzie na krześle z czystego kryształu, unoszącym się zaledwie kilka centymetrów od ziemi, siedział potężnie opancerzony Warlord. Obok niego siedziało dwóch potężnych czarnoksiężników. Thanquol ukłonił się przed nimi i wyjaśnił swoją próbę negocjacji. Nawet Władca Wojenny i jego pachołkowie nie byli zachwyceni, ale uznali, że Thanquol jest nadal użyteczny dla ich sprawy i kazali mu udać się do Piekielnego Dołka, aby przekazać im swoją odpowiedź. Przed odejściem Thanquol zapytał, czy nie mają przypadkiem jakiegoś Warpstone'a na zbyciu. Czarodzieje podarowali Thanquolowi kulę czystego warpstone'u wielkości jego pięści. Po rozmowie Rycerze Chaosu zapędzili ich do bram Piekielnego Jamy.

U wrót krateru jeźdźcy opuścili Szarego Widzącego i wrócili do obozu inwazyjnego. Thanquol zażądał wstępu do miasta i po kilku rozmowach z miejscowymi strażnikami bramy, Moulderowie pozwolili mu wejść. Po wejściu do miasta Formy zabrały mu jego sługę Lurka, aby sprawdzić i poeksperymentować, w jaki sposób uzyskał on swoją fizyczną formę. Thanquol natomiast przebywał w pokoju gościnnym, oczekując na odpowiedź Formierów. Nieoczekiwanie zjawił się Izak Grottle, były przedstawiciel Klanu Moulderów w kampanii na Nuln, który opowiedział Thanquolowi o swoich kontaktach z Klanem. Przekazując Grottle'owi fatalne wieści, gruby szczurołap tylko ziewnął i powiedział Thanquolowi, że przekaże je swoim panom, pozostawiając Thanquola samego w jego komnatach, jako więźnia Klanu Moulder.

Bunt Piekielnego Dołka[]

   "Mówiłem, że nie wiem nic o żadnym schemacie! To nonsens. Nonsens! Rada Trzynastu usłyszy o tej bezczelności. Nie zniosą braku szacunku dla kogoś, kto został wysłany w ich sprawie. "

       -Szary Widzący Thanqoul, uwięziony w mieście Piekielna Studnia.

Przez wiele dni Thanquol czekał na uwolnienie z tego koszmaru, zastanawiając się nad sposobem ucieczki z niewoli, ale wybawienie nadeszło, gdy w samym mieście zaczęły się dziać pewne wydarzenia. Jego dawny sługa niespodziewanie uwolnił się z niewoli i zaczął wzniecać rewolucję wśród biedniejszych i najbardziej zdesperowanych mieszkańców Skavenów. Rebelia niemal wymknęła się spod kontroli, niemal obalając władzę klanu Moulder nad miastem, a kilkuset ich elitarnych żołnierzy zmieniło strony i dołączyło do rosnącej armii Lurksa. Pod wodzą Lurksa rebelianci zdołali wykorzystać swoją przewagę liczebną i fanatyczny zapał do zmiażdżenia większości oporu Klanu Moulder, przejmując kluczowe obiekty w mieście i powstrzymując je przed jakimikolwiek kontratakami Moulderów. W desperacji Mistrzowie Formy nie mieli innego wyjścia, jak tylko zwrócić się o pomoc do czarów Thanquola, by w ramach wojennych wysiłków ocalić swoje miasto przed całkowitym zniszczeniem. Mistrzowie-Mularze z miasta zaciągnęli Szarego Jasnowidza do swoich komnat i zmusili go, by użył swoich czarodziejskich mocy, by sprawdzić, co knuje Lurk.

Dzięki czarom i magicznej szklanej kuli udało mu się w końcu zlokalizować swojego dawnego sługusa i podsłuchać jego plany.[4b] Thanquol zdradził prawie cały plan Mistrzom Formierskim, a w nagrodę za swoje wysiłki został uwolniony z niewoli i otrzymał grupę Stormverminów, które miały mu pomóc w nadchodzących bitwach. Znając plan ataku rebeliantów, Formierki zdołały odeprzeć każdy z ataków Lurków, zabijając Skavenów setkami, a nawet tysiącami w ciągu zaledwie kilku godzin. Wokół panował chaos, setki Pleśniowców walczyły ze sobą na śmierć i życie, Stormverminy bezlitośnie rąbały Niewolnicze Szczury, a Klanraty były pożerane przez bestie z Klanu Pleśniowców. Thanquol natomiast pchnął swoje siły do rafinerii Warpstone, gdzie obecnie ukrywa się Lurk, mając nadzieję zemścić się na swoim zdradzieckim sługusie, a także zagarnąć dla siebie trochę substancji z Warpstone. Lurk jednak niespodziewanie wycofał się z miasta, uznając rebelię za przegraną po tym, jak zobaczył, jak strasznie źle wszystko się skończyło.

Bitwa o Piekielny Dołek[]

   "Tak cierpią wszyscy, którzy sprzeciwiają się przeznaczeniu Thanquolu! Tak zakończcie wszystkich zdrajców!"

       -Szary Widzący Thanquol.

Po zdławieniu rebelii Thanquol otrzymał kolejny rozkaz, aby zbadać położenie armii Chaosu, o której wcześniej wspomniał. W tym celu otrzymał worek najczystszego pyłu z kamienia, jaki kiedykolwiek widział, oraz kilka tysięcy klanratów i bloków piechoty szturmowej, które w głębokim śniegu kislevickiej zimy wypatrywały odległych hord Chaosu. Jego wysiłki okazały się owocne, gdyż niedługo po rozbiciu obozu Thanquol zobaczył, że przed nim rozgrywa się wielka bitwa. Niedaleko wyczuł wielkie wyzwolenie ogromnej energii magicznej. Ciekawość wzięła górę, więc Thanquol użył magii, aby zobaczyć wielką bitwę z góry, gdzie był zdumiony i przerażony jej widokiem. Zobaczył, jak potężne hordy rzucają się na mury Praag, jak ogromne wieże oblężnicze wyrastają z tętniących życiem armii, a wraz z nimi pędzą masy wojowników i bestii. Wzniósł się w górę, by uzyskać lepszy widok, i zobaczył, że atak był w istocie ruchem wahadłowym - większość armii zaatakowała bramę Gargulca, podczas gdy druga armia zaatakowała bramy Wschodnią i Zachodnią. Wiele daemonów zginęło, jedna wielka wieża oblężnicza upadła, a wiążące ją zaklęcia rozpadły się. Odnajdując źródło mocy, po raz kolejny go zobaczył. Gotrek stał w centrum mistycznej pożogi, mordując wszystkich, którzy stanęli mu na drodze.

Choć w ciągu kilku minut zginęły setki ludzi z Północy, niestrudzony szturm trwał dalej i wkrótce wschodnia brama padła, a obrońcy zostali rozgromieni. Wkrótce prawie wszyscy obrońcy w murach miasta wycofali się na drugorzędne mury, w nadziei na ponowne utworzenie kolejnej linii umocnień, ale dwaj bohaterowie pozostali na swoich pozycjach. Już po chwili potężny głaz uderzył w mury miasta, powalając Gotreka na śnieg, a z jego głowy wypłynęła kałuża krwi. Thanquol pisnął z triumfem i modlił się, by Pogromca naprawdę nie żył. Ale jego modlitwy nie zostały wysłuchane, bo młody Feliks podbiegł do Pogromcy i oznajmił, że ten nadal żyje. Szary Widzący poczuł frustrację i wkrótce powrócił do swojej fizycznej postaci, aby znaleźć inny sposób na zakończenie życia nieszczęsnej Śmierciożerczyni. Gdy tylko wrócił do swojego ciała, Izak Grottle doniósł mu, że kilkutysięczna armia Chaosu rozpoczęła marsz przeciwko ich obozowi. Thanquol podniósł się z transu i zaczął zdawać sobie sprawę z ogromu sytuacji. Wydając rozkazy swoim porucznikom, zaczął zbierać wojska do bitwy.

Na płaskich, zimnych równinach Kislevickiej zimy, fala Rycerzy Chaosu przedzierała się przez pierwszą linię bojową Skavenów, zagrażając nawet elitarnej piechocie Stormvermin stacjonującej na przedzie. Thanquol nie raz i nie dwa musiał rzucać czary na jeźdźców z Północy, zamieniając ich zbroje w kawałki stopionej stali, zanim zdołali przebić się przez szeregi jego armii i dokonać spustoszenia. Demonstracja magicznej mocy, jaką wyzwolił Thanquol, sprawiła, że armie Pleśniowców walczyły z zaciekłością niespotykaną dotąd w żadnej armii Skavenów. Choć wiele razy chciał się wycofać, wiedział, że armia potrzebuje go, by przetrwać, w przeciwnym razie wojownicy Khornate zniszczą jego armię, a jego samego zadepczą. Bitwa była długa, ale z pomocą czarów Thanqoulsa Formierowie wytrwali. Gdy tylko udało im się wytrwać jeszcze kilka godzin, armia Chaosu wycofała się, jakby coś, co wydarzyło się podczas oblężenia ludzkiego miasta, zniechęciło nawet dzikich mieszkańców Północy. Armia Chaosu uciekła z powrotem na północ, a resztki armii Głazów rozpoczęły marsz powrotny do Piekielnych Dołów.

Thanquol otrzymał wiele nagród i zaszczytów za pomoc w bitwie o Hell Pit, ale będąc pokornym Skavenem (a raczej obawiając się, że Pleśniowcy obwinią go o rebelię), Thanquol po prostu przyjął niewielki dowód wdzięczności za swoje wysiłki i chciał wrócić do Rady. Następnie Thanquol udał się do miasta Skavenblight, gdzie miał nadzieję zdać relację ze swoich ostatnich odkryć podczas tego długiego i żmudnego przedsięwzięcia.

Niszczyciel z Under-Altdorf[]

   "Byłeś zdolnym sługą, Szary Widzący Thanquolu. Rada potrzebuje kompetentnego sługi w bardzo delikatnej sprawie..."

       -Władca Kritislik, Mistrz Szarej Widzącej Kapłaństwa Rogatego Szczura

Oczekując powitania bohatera za swoje czyny na północy, Thanquol został nagle porwany przez albinoskiego Stormvermina z Rozbitej Wieży i zaciągnięty do władcy Kritislika, by odpowiedzieć za swoje niepowodzenia w przechwyceniu krasnoludzkiego sterowca, za niezłożenie raportu o inwazji Arka Deamonclawu, a nawet za bycie głównym inicjatorem buntu, który ogarnął miasto Hell-Pit. Mimo usilnych starań, by wytłumaczyć się ze swoich błędów, Władca Pierścieni był głuchy na jego słowa i kazał zrzucić go do głębokiej, ciemnej dziury w ziemi. Budząc się z koszmarnego snu, Thanquol znalazł się w wielkim, czarnym jak smoła korytarzu. Tam przechodził przez kolejne śmiertelne pułapki, wykorzystując swój umysł i spryt, aby przeprowadzić się przez labirynt, który według niego był "Labiryntem Nieuchronnej Śmierci". Thanquolowi udało się przeżyć to przedsięwzięcie i po zabiciu Strażnika Labiryntu ponownie spotkał się ze swoim panem.

Lord Kritislik pogratulował Szaremu Widzącemu przetrwania w "Labiryncie Bezlitosnej Pokuty", labiryncie, który miał sprawdzić, czy Rogaty Szczur nadal sprzyja młodemu Szaremu Widzącemu. Po przecięciu więzów Władca Pierścieni Kritislik powiedział Thanquolowi, że Rada ponownie potrzebuje jego błyskotliwego umysłu. Strażnicy Stormvermin chwycili Szarego Widzącego i poprowadzili go w stronę Strzaskanej Wieży, gdzie miał porozmawiać z Radą o swojej kolejnej niemożliwej do wykonania misji. Thanquol wiedział, że nie powinien się opierać. Szary Widzący szedł korytarzami Wieży, aż dotarł do drzwi Komnaty Rady, strzeżonej przez kilku albinosów i potężnego albinoskiego Rat-Ogra. Gdy wszedł do środka, drzwi za nim zamknęły się, pozostawiając Thanquola w mroku komnaty. Kamienne paleniska oświetliły członków Rady, ukrywając ich twarze przed magicznymi oczami Thanquola.

Po jego wejściu Rada wyjaśniła, że potrzebuje Szarego Jasnowidza do misji, która wymaga najwyższej pilności. Artefakt o niezwykłej mocy zaginął dawno temu, ale niedawno banda Szczuroludzi znalazła jego lokalizację i obawiając się, że ktoś może go zabrać, Rada nie miała innego wyjścia, jak wysłać przedstawiciela Rady, aby go odzyskał, zanim zostanie skradziony. Dając Thanquolowi szansę na odkupienie, Rada wyposażyła Szarego Jasnowidza w jego laskę i amulet, a także dała mu dwa albinoskie Stormverminy, które miały go pilnować podczas misji w wielkim mieście Skavenów, Under-Altdorf. Wraz z nim przybył Kratch, były uczeń jednego z jego kolegów, jedyny Skaven, który zna jego prawdziwe położenie. Korzystając z podziemnych rzek jako środka transportu, Thanquol i jego reżim wyszli ze swoich barek i weszli do portów miasta Under-Altdorf. Tam powitali go przedstawiciele Rady Under-Altdorfu, wprowadzając Szarego Jasnowidza do wytwornej i udekorowanej komnaty, przypominającej tę należącą do Rady Trzynastu.

Thanquol przedstawił się wszystkim zebranym przywódcom klanów kontrolujących obecnie miasto, ale gdy tylko przedstawił się Radzie, Viskitt Burnfang, przedstawiciel klanu Skryre, przerwał mu, niecierpliwiąc się i chcąc wiedzieć, dlaczego Rada ich szpieguje. Pontifex Poxtix z klanu Pestilens zarzucił Radzie, że powodem ich szpiegowania jest heretycka technomancja klanu Skryre. Po raz kolejny podniósł się inny Skaven, watażka Gashslik z klanu Mors, który oskarżył o herezję Szkodniki Poxtixa. Wkrótce w komnacie zawrzało, gdy wielu członków Rady zaczęło oskarżać się nawzajem o interwencję, aż w końcu Skrattch Skarpaw przemówił jako ostatni, wzywając klan Skaul za spalenie jego dojo nocnych biegaczy.

Przez chwilę panowała cisza, a oczy wszystkich członków Rady zostały przeniesione na Naktwitcha Nosetakera, miejscowego przywódcę klanu Skaul, który opierał się na swoim krześle, paląc fajkę ze szczurzej czaszki. Szczurołap mrugnął porozumiewawczo do swoich towarzyszy i z niemal ludzkim wzruszeniem ramion powiedział, że "w tej chwili uważa to za dobry pomysł". Ta uwaga sprawiła, że w Radzie wybuchło kilkanaście kłótni, a każdy głos próbował uciszyć drugiego. Thanquol po prostu odpoczywał, słuchając i obmyślając sposób, jak obrócić to na swoją korzyść. W trakcie tych rozmyślań Thanquol nagle zauważył, że Szary Widzący Thratquee patrzy na niego, milcząc i ponuro. Później, po spotkaniu, Thanquol został zaproszony do komnat Thratquee, aby omówić sprawy biznesowe. Dowiedział się tam, że artefakt, którego szukał, nazywa się Kamieniem Robaka - jest to broń o wielkiej mocy, a Thratquee proponuje sojusz z Thanquolem, oferując wielkie nagrody i tytuły za jego usługi w ramach ambicji zostania Władcą Skavenblight. Choć kusząca, Thanquol był zbyt przebiegły, by dać się oszukać, i po prostu "obiecał", że zrobi, co mu każe.

O szczurach i robakach[]

   "Zabiłbyś mnie! Żabo-gryzipiórku! Przeklęty - przeklęty w chwili, gdy zostałeś wypluty z brzucha swego hodowcy! Padnij na kolana, karmicielu robaków!"

       -Szary Widzący Thanquol, po zniszczeniu zasadzki Klanu Eshin.

Po rozmowie z Thratquee, Thanquol poprowadził ekspedycję do domniemanej lokalizacji Kamienia Robaka, a większość jego sił stanowiły kontyngenty wielu klanów. Po wejściu do przedsionka, w którym miał znajdować się Kamień Robaka, wszystko było puste, co zmusiło Thanquola do brutalnego przepytania swojego ucznia na okoliczność tej nieścisłości. Jednak podczas przeszukiwania ruin Chantor Pusskab i jego Kapłan Plagi znaleźli coś bardzo ważnego dla Szarego Jasnowidza, ale zanim zdążył to wyjaśnić Thanquolowi, z cienia wyskoczyło kilku asasynów z klanu Eshin i zabiło wszystkich Kapłanów Plagi. Wielu jego sojuszników wycofało się, ale Thanquol stał twardo na nogach i użył swojej czarodziejskiej mocy, by zabić każdego z zabójców, pokazując wszystkim obecnym swoją potężną moc. Gdy ostatni zabójca zginął długą i męczącą śmiercią, Thanquol spojrzał na tych wszystkich Skavenów, którzy nie odważyli się mu pomóc. Gdy ekspedycja ogarnął strach, Thanquol rozkazał im kontynuować poszukiwania Warpstone'a, aby i ich nie spotkał ten sam los. Reakcja była błyskawiczna - wszyscy w komnacie rozbiegli się we wszystkie strony, przerażeni konsekwencjami, jakie sprowadzi na nich Szary Jasnowidz. Gdy Thanquol podążał za swoimi podwładnymi, nie zauważył, że z zawalonego przejścia kapie niewielka strużka ziemi.

Gdy ekspedycja zbierała z podłóg pieczary dziwne robaczywe narośla, które Pusskab znalazł w jaskini, Thanquol usłyszał z oddali pisk przerażenia, gdy z zawalonego przejścia wyłonił się olbrzymi, szczuropodobny stwór, który bezlitośnie wyrżnął ekspedycję. Zebrawszy swoich żołnierzy, Thanquol rozkazał ekspedycji walczyć lub stawić czoła jego potędze. Bestia-szczur rzuciła się na formujące się szeregi, przerażając ekspedycję i zmuszając Thanquola oraz ocalałych do odwrotu. Odwróciwszy uwagę szczurzej bestii, Burnfang rozkazał swoim Inżynierom-Warlockom spalić bestię miotaczami ognia. Jednak ta wciąż żyła i oszalała z bólu bestia rzuciła się na drużynę zbrojnych, wpadając w końcu w odmęty kanałów Altdorfu. Podnosząc się, Thanquol zobaczył, że jego uczeń wrócił po ucieczce z miejsca zdarzenia. Rzucając na ratlinga ostre wyzwiska, Thanquol rozpoczął powrót do Under-Altdorf.

Zgłaszając zdradę Radzie Altdorfu, Thanquol nastawił klany przeciwko sobie w związku z próbą zamachu. W końcu sprawił, że każdy klan prześcignął się w dawaniu znacznej ilości żetonów Warpstone na znak lojalności wobec Szarego Widzącego. Za worek pełen monet Thanquol kupił ogromnego, trójramiennego Rat-Ogra, który stał się jego nowym ochroniarzem, i rozpoczął eksperymenty na małym, zielonkawym robaku, którego znalazł Kapłan Plagi. Po przeżyciu kolejnego zamachu na życie, którego sprawcami wydawały się wilcze szczury z klanu Moulder, Thanquol uzyskał w wyniku swoich eksperymentów informacje, że broń z robaka jest rzeczywiście zabójcza dla Skavenów i innych stworzeń nasyconych Chaosem, ale okazała się zabójcza także dla ludzi, choć w znacznie wolniejszym tempie. Korzystając ze zdobytej wiedzy, Thanquol próbował wszelkich sposobów na odnalezienie tej przerażającej broni, wzywając na pomoc ludzkiego informatora z samego Altdorfu. Korzystając z jego pomocy, Thanquolowi udało się schwytać odurzonego narkotykami człowieka, który miał w sobie zapach i aromat Wormstoma.

Niedługo po drugim zabójstwie z cienia wyskoczył inny zabójca klanu Eshin i zaczął zabijać ludzi w budynku. W stronę Thanquola poleciały trzy ostre metalowe dyski, ale ciało jego ochroniarza Stormvermina w samą porę je złapało. Ulga nadeszła, gdy na pomoc Szaremu Widzącemu przybyli klanraty Skrim Gnawtails i jego ochroniarz Boneripper. Zabójca uciekł z miejsca zdarzenia, wiedząc, że nie ma szans w starciu z ich połączonymi siłami. Skarpaw i ochroniarze ludzkiego informatora rozpoczęli pościg za zabójcą, ale próba ta zakończyła się niepowodzeniem.

Po powrocie Thanqoul i jego ekspedycja ukryli się, zanim człowiek odzyskał zmysły. Oszukując człowieka o zapachu Wormstone'a, że sklep został okradziony i że nadal potrzebuje więcej "narkotyku", by złagodzić swój nałóg, człowiek pospieszył się, by zdobyć więcej "pieniędzy". Thanqoul i jego mała ekspedycja poszli w jego ślady. Z piwnicy tawerny "Orki i Topory" Skavenowie przedarli się do środka i zaczęli odbierać Kamień Robali dwóm pilnującym go ludziom. Ale wtedy znikąd pojawiły się cienie podobne do kotów i rzuciły się na oddziały Szarej Widzącej. Człowiek kontrolujący widma był Cieniomistrzem, potężnym czarodziejem Szarego Zakonu. Thanquol odpierał ataki swoją magiczną mocą, ale Cieniomistrz był o wiele potężniejszy, niż wcześniej przypuszczano, i zaczął zabijać Skavenów całymi rzeszami, aż w końcu zawisł nad wyczerpanym ciałem Szarej Widzącej. Boneripper zjawił się jednak w samą porę, by odepchnąć Cieniostwora od swego pana, zanim sufit piwnicy zawalił się przez zdradę jego ucznia Kratcha. Thanquol zdołał przeżyć dzięki pomocy swojego Szczurzego Ogra i zaczął podążać kanałami miasta za zapachem zdradzieckiego ucznia. Przemierzając podziemne korytarze, tuż przed sobą usłyszał pisk uciekających Skavenów, z których jeden był jego byłym uczniem.

Zatruwanie wód[]

   "Wykorzystam twoją moc, uczniu, twoją moc połączoną z moją własną... Użyję do podsycania grozy... Używana do karmienia rzezi... Używana, by wywołać głód w brzuchach i mózgach zdrajców i heretyków... Moc, by przywołać - wezwać Czarny Głód!"

       -Szary Widzący Thanquol i jego walka z całym Under-Altdorfem.

Podczas gdy jego Rat-Ogr rozrywał na strzępy uciekających Skavenów, Thanquol chwycił za szyję swojego ucznia i zaczął zaklinać zaklęcie o porażającej mocy. Dzięki błaganiom Kratcha, opowiedział on Thanquolowi o "prawdziwych zdrajcach" w ich szeregach, o tym, że to Skrattch Skarpaw od początku próbował go zabić. Uwolniwszy Kratcha, Thanquol szybko zebrał ocalałych z wyprawy wraz z Kamieniem Piołunowym i wrócił, by stawić czoła zdrajcy. U wejścia do jaskini Thanquol patrzył na zastępy wojowników Skavenów ze wszystkich klanów Under-Atldorf, gotowych zdradzić go w chwili zwycięstwa. Wściekłość ogarnęła jego żołądek, gdy dowiedział się, że to nie Skarpaw był prawdziwym zdrajcą, lecz tylko figurantem, a to Thratquee stał za tym wszystkim. Thanquol postanowił, że jego kości nie staną się fundamentem "Nowej Skavenblight" Thartquee'a. Zużył cały swój pył spaczenia i zaczął wchłaniać moce swojego byłego ucznia.

Dzięki tej nowo odkrytej mocy Thanquol uwolnił straszliwy Czarny Głód na zgromadzonych Skavenów, sprawiając, że armia Skarpaw rozpadła się w ryczący tłum oszalałych bestii, gryzących i kąsających swoich pobratymców, odrzucających broń i inteligencję w objęciach pierwotnego, kanibalistycznego głodu. Thanquol rozkazał swojej wyczerpanej ekipie ominąć rzeź, przenosząc ekspedycję do bezpiecznych kanałów i pozostawiając Kratcha na pastwę losu. Thanquol oszalał z wściekłości na tę nikczemną zdradę. Cały Under-Altdorf był przeciwko niemu, członkowie Rady Atldorfu, Klany, a nawet Szara Widząca Thartquee. Gnawtail zaprowadził Thanquola do starej opuszczonej rezydencji, jedynej kryjówki, na jaką pozwalała mu godność Thanquola. Tam Burnfang i jego Warlock-Engineers zaczęli przekształcać kuchnię w prowizoryczne laboratorium, mieląc fragmenty Wormstone'a na pył i umieszczając je w starych butelkach po winie.

Skrim Gnawtail pozwolił sobie również dostarczyć Szaremu Widzącemu mapy z lokalizacją pobliskiego zbiornika, w którym znajduje się większość miejskich zasobów wody. Podczas studiowania map powróciła szczurza bestia z poprzedniej wyprawy Thanquola, walcząc z Boneripperem w starciu o tytanicznych rozmiarach. Walka była długa i makabryczna, ale w końcu Boneripper z całych sił pokonał bestię, wyrywając jej całą nogę i otwierając potężną dziurę w jej żebrach. Pośpiesznie opuszczając kryjówkę, zanim inni odkryją ich położenie, Thanquol i jego drużyna wkroczyli na kamienny chodnik ogromnego zbiornika miejskiego, zabijając przy okazji lokalnych konserwatorów. Podczas gdy drużyna była zajęta zabijaniem ludzi, Thanquol nie zorientował się, że został sam na sam z Burnfangiem, a nikczemny szczurołap wycelował pistolet Warplock w głowę Szarego Widzącego, mając nadzieję, że zgarnie dla siebie Kamień Robala i zbierze nagrodę.

Jednak tylko Boneripper wiedział o przerażeniu swego pana i odepchnął Inżyniera, przez co ten spadł na pobliskie drewniane rusztowanie. Jednak czary Thanquola sprawiły, że Inżynier otworzył jedną z butelek z Kamieniami Piołunowymi, przez co zmarł śmiercią męczeńską pod wpływem działania Kamieni Piołunowych. Reszta ekspedycji wzdrygnęła się na widok tego makabrycznego widowiska, a dalsze myśli o zdradzie zniknęły po pokazie terroru Thanquola. Wtedy w powietrzu pojawił się znajomy zapach, a Thanquol z przerażeniem patrzył, jak szczurza bestia wciąż żyje i desperacko czołga się w jego stronę, bezskutecznie próbując zakończyć jego żywot. Ale zanim Boneripper zdążył złapać bestię, ta opadła na ziemię i umarła, wytężając wszystkie siły, by dotrzeć do tego miejsca.

Jakby koszmar wreszcie się skończył, pojawił się ponownie wcześniejszy Shadowmancer, który walczył z Thanquolem za pomocą swojej plugawej magii cienia. Jednak dzięki własnej magii Thanquola i pomocy Bonerippera udało im się powstrzymać Cieniostwora na tyle długo, że Gnawtail i jego podstępni strażnicy mogli zaatakować. Inżynierowie-wojownicy niosący Kamień Piołunu również otrzymali rozkaz ruszenia na swoją pozycję i przygotowania się do zrzucenia trucizny do wody. Ustawiając Bonerippera na przeciwległym brzegu zbiornika, Thanquol włożył do ust ostatnią bryłkę Kamienia Osnowy i zaczął rzucać śmierć na Cieniostwora. Jednak gdy tylko jeden z jego wrogów miał zginąć, do walki podszedł inny, ubrany w zielonkawe, pokryte śluzem szaty Mnichów Plagi z Klanu Pestilens.

Oburzony Thanquol podniósł swój amulet Rogatego Szczura i spojrzał na obraz, domagając się odpowiedzi na pytanie, czy Rogaty próbuje go sprawdzić w chwili, gdy jest bliski triumfu. Spoglądając poza okropności zastępów Zarazy, zobaczył Lorda Skrolka - najbardziej ulubionego z Władców Plagi pod wodzą Lorda Nurglicha, który objął dowództwo nad wyprawą. Mrucząc maniakalnie, Thanquol wchłonął moc dookoła siebie i wycelował swoją laskę w Lorda Plagi. W końcu jednak jego wzrok padł na małego maga-szczura stojącego na czele oddziału, a znajomy ból z tyłu głowy wskazywał na to, że coś jest mu obce. Piekielna wściekłość ogarnęła jego duszę, gdy zobaczył, że jego dawny uczeń Kratch nadal żyje i stoi po stronie jego najbardziej znienawidzonego wroga. Bez wahania i bez powodu rozniósł szczeniaka w pył, a ci, którzy go otaczali, otrzymali równie makabryczną wiarę. Potęga, jaką wyzwolił Szary Widzący, była niczym uderzenie pioruna, a jej przejaw spowodował, że na polu bitwy zapanowała niesamowita cisza, gdyż wszystkie oczy patrzyły z przerażeniem na jego wspaniałą potęgę. Jednak magiczne uderzenie tak niszczycielskiego zaklęcia wyczerpało go, sprawiając, że Thanquol upadł na ziemię, wymiotując krwią i kamieniem osnowy, drżąc jak liść.

Zbliża się zemsta[]

   "Wkrótce mieli zniszczyć ostatni kamień Wormstone. Wkrótce będą gotowi do uderzenia! Wtedy nikt nie odważy się przeciwstawić potędze i mocy Szarego Jasnowidza Thanquola! Od wież Skavenblight po najniższe szczurze nory, całe Under-Empire będzie się płaszczyć przed furią Thanquola!"

       -Szary Widzący Thanquol, stojący u progu ostatecznego zwycięstwa.

Gdy w oczach Lorda Skrolksa zniknęło chwilowe przerażenie, Władca Plagi tylko szyderczo spojrzał na osłabionego maga-szczura i klasnął w dłonie, aby zapowiedzieć wejście swoich dwóch chorych na ospę Szczurzych Ogrów. Thanquol próbował wstać, ale jego chwiejne nogi ugięły się pod jego ciężarem. Zlękniony Thanquol wyrwał zza pasa zwój ucieczki, ale jego głowa i zamglony wzrok nie pozwalały mu odczytać skomplikowanych run. Szary Widzący jęknął ponownie, uderzając rogatą głową o zimny kamień, na którym leżał, myśląc o głupocie swojego nagłego wybuchu i chwilowego szaleństwa. Mnisi Plagi rzucili się na niego, ale Boneripper miał wystarczająco dużo czasu, by ich przechwycić i powstrzymać, jednak fanatyczna determinacja, jaką posiadali mnisi, była zbyt silna, by powstrzymać nawet Bonerippera. Pomoc nadeszła z nieoczekiwanego źródła, gdy poplecznicy Cieniostwora zaczęli strzelać seriami do Kapłana Plagi, który wbił się w skórę Bonerippera. Shadowmancer poszedł w ich ślady i rozpoczęła się spektakularna walka.

Podczas gdy Boneripper był zajęty walką z dwoma Plague-ogres, Thanquol walczył o to, by wstać. Jednak dzięki jego wcześniejszemu pokazowi siły, Inżynierowie Czarnoksiężnicy wystrzelili ze swoich pistoletów i rzucili Zatrute Kule Wiatru w stronę nadciągającego roju Kapłanów Plagi, osłaniając Thanquola, który pospiesznie się wycofał. Podczas gdy jeden z Globadierów powstrzymywał Mnichów, Thanquol rozkazał drugiemu Inżynierowi szybko wylać Kamień Robaczy do wody. Ale gdy tylko na chwilę spojrzał w stronę globadiera, zobaczył, że drugi inżynier nie żyje, a Gnawtail jest gotów do ataku na niczego nie spodziewającego się Szarego Widzącego, mając nadzieję, że przy okazji zostanie okrzyknięty zbawcą Under-Altdorfu. Jednak gdy stary szczurołap podniósł worek z kamieniem, jego kruche plecy złamały się, a Thanquol skorzystał z okazji i rzucił się na niego, roztrzaskując mu czaszkę kolbą swojej laski. Worek wpadł do zbiornika, ale jego zawartość nie była otwarta, dzięki czemu butelki były całkowicie nieszkodliwe. Pozornie znikąd, Cieniostwór zagrodził mu drogę do ostatniego Globadiera i jego worka z Kamieniem Robala. Thanquol spojrzał na niego i na Lorda Skrolka, gdy fanatyczny Władca Plagi zbliżył się do dwóch czarodziejów. Cieniorytnik zawrócił i walczył z nim, ale gdy Thanquol zastanawiał się nad ponowną ucieczką ze swoim zwojem, zobaczył worek z Kamieniem Robaczywym, znajdujący się zaledwie kilka kroków od niego. Z dzikim uśmiechem Thanquol zamierzał w końcu dokończyć to, co zaczął. Boneripper, który przeżył bitwę z Plague-Ogres, powrócił i na rozkaz swego pana rzucił się na niczego nie spodziewającego się Władcę Plagi, gdy ten walczył z Shadowmancerem. Władca Plagi uniknął bestii i przy pomocy swojej laski zapewnił jej śmierć od ospy i larw. Nie zdążył jednak zabić jednego z przeciwników, gdy inny sługus Cieniostwora chwycił Plague Lorda i z pomocą czarodzieja on i Shrolk wpadli do wody w zbiorniku.

Ale było już za późno, bo Thanquol opróżnił już wszystkie kamienie Robala do wody, a zwycięstwo należało w końcu do niego. Po drugiej stronie ogromnego zbiornika wodnego samotny krasnolud zanurkował do wody, a kilka uderzeń serca później potężna eksplozja wstrząsnęła całą komnatą. W wyniku eksplozji powstała ogromna dziura w ścianie, która wyssała wszystkie wody ze zbiornika w głębiny świata, gdzie żaden krasnolud, goblin czy Skaven nie zdoła dotrzeć. Gdy czas ostatecznego triumfu minął, Thanquol wpatrywał się w zimne, twarde oczy Cieniostwora, który stał zwycięsko nad samotnymi szczurołapami. Z niesłabnącym pośpiechem Thanquol jeszcze raz wyrwał swój zwój ucieczki, a po Szarej Widzącej pozostał tylko potężny błysk pioruna i zapach siarki. Po przebiciu się przez Królestwo Chaosu na zaledwie jedno uderzenie serca Skavenów, Thanquol pojawił się ponownie w dziwnym domu, w którym wpatrywało się w niego wiele kotów. Duża, pulchna kobieta weszła do środka, by zbadać hałas, gdy nagle zobaczyła szczuroludzi i zemdlała z przerażenia. Choć ostateczny triumf nie był mu dane, Thanquol był na tyle pobożny wobec swego boga, by odmówić modlitwę dziękczynną za ten wspaniały posiłek. Z pełnym żołądkiem i odzyskawszy energię, Thanquol udał się w długą podróż powrotną do Skavenblight.

Zabójca proroka Sotka[]

   "Jesteś ciekawy, dlaczego cię wzywam, Thanquol. Potrzebuję szarego jasnowidza. Takiego, który ma wszelkie powody, by być wobec mnie lojalnym."

       -Nightlord Sneek, korzystający z wiedzy Thanquola.

Jak to się często zdarza w przypadku Thanquola, Szara Jasnowidzka wróciła do Skavenblight jako porażka, ale porażka, która miała nieoczekiwane konsekwencje, dobre lub złe. Gdy Szara Widząca wróciła do Rady i zdała raport z wyników swojej misji, niektórzy byli rozczarowani utratą Kamienia Robala, ale wielu innych cieszy się, że tak potężna broń nie wpadła w ręce Klanu Szkodników. Gdy Thanquol próbował wyjaśnić przyczynę swojej porażki, że to Szara Widząca Thratquee manipulowała wydarzeniami, Rada nieoczekiwanie pogratulowała mu wysiłków w powstrzymaniu Klanu Pestilen przed przejęciem potężnej broni, a nawet przyznała mu prawo do kontrolowania i kierowania postępami w Under-Altdorf.

Rozwścieczony tym Thanquol tylko dwa razy zamachał ogonem, zanim Rada zorientowała się w jego wzburzeniu. Mimo że Thanquol próbował znaleźć usprawiedliwienie dla swojego lekceważącego zachowania, to właśnie głos Nightlorda Sneka uciszył Radę i pozwolił Szaremu Widzącemu odejść, a jego ostatnie słowa ociekały zamiarem zabicia go w najbliższej przyszłości. Jednak szczęście Thanquola nie zawiodło i zamiast zamordować go, Nocny Władca chciał wykorzystać "niezwykłe" zdolności Thanquola w swoim planie zabicia Proroka Sotka w zrujnowanym mieście Quetza. Nie mając innego wyboru, po tym jak jego mistrz, Seerlord Kritislik, sprzedał go Klanowi Pestilens, Thanquol dołączył do małej, wyspecjalizowanej grupy zabójców i wojowników, którzy wyruszyli w podróż do Lustrii.

Nie trzeba dodawać, że lądowanie było krwawe, gdyż łodzie wiosłowe były wypełnione Skavenami, a ci, którzy się nie zmieścili, zostali wypchnięci za burtę, gdzie rekiny zabiły pozostałych. Thanquol był kiedyś nieszczęsną ofiarą takiego znęcania się ze strony nieznanego zamaskowanego zabójcy, ale udało mu się dopłynąć do brzegu, zanim dopadły go rekiny i rzutka rzucona przez tych samych szczurołapów, którzy wypchnęli go za burtę. Co gorsza, mapa dostarczona ekspedycji była napisana w sposób, jaki mogliby napisać tylko chorzy mnisi z klanu Pestilen. Mapa była niczym więcej niż plwocinami, szlamem i kulkami smarków narysowanymi na kawałku brudnego papieru. Wkrótce doszło do walk między przywódcami ekspedycji, którzy spierali się o mapę, zanim jeden z nich zdecydował, że aby znaleźć miasto Lizardmenów, muszą najpierw odnaleźć ludzkie osady w Skeggi, wykorzystując do tego celu skrawki odkrytego ludzkiego metalu.

Zielone piekło[]

   "Pijawki! Komary! Jadowite pająki! Oślepiające chmury gnatów! Węże! Na myśl o wężach Thanqoulowi zjeżyła się sierść. Te odrażające stworzenia były wszędzie, obserwowały ich niewidzącymi oczami i węszyły rozwidlonymi językami. Nie liczył już wszystkich ohydnych węży, które widzieli!".

       -Relacje z podróży Thanqoula po Lustrii.

Niestety, kawałki metalu, które znaleźli wojownicy Eshin, nie pochodziły z ludzkiej osady Skeggi, lecz z ożywionych zwłok dawno zmarłych żeglarzy z przerażającego Wybrzeża Wampirów. Gdy ekspedycja dotarła do bagna z wielką, zrujnowaną wieżą w centrum, ziemia zadrżała, gdy dziesiątki zombie ciągnęły coraz więcej Skavenów w dół po mętnych wodach. Thanquol, wyczuwając zło w tym miejscu, po cichu odszedł, zanim jeszcze rozpoczęła się bitwa. Niespodziewanie jednak ekspedycja, zamiast się cofnąć, ruszyła naprzód i w ciągu kilku chwil zniknęła z pola widzenia. Strach przed odosobnieniem, który zalewał przerażony umysł Thanquola, sprawił, że Szary Widzący nabrał chwilowej odwagi i przedarł się przez bagna, po czym ponownie wpadł w zasadzkę zabójcy. Thanquolowi udało się jednak przeciąć lewe ucho zabójcy, a następnie zepchnąć go do wody pełnej zombie i krokodyli.

Gdy w końcu dogonił Eshinów, ci oskarżyli Thanquola, że nie powiedział im o złu, które czaiło się w tym bagnie. Tylko oświadczenie Thanquola, że potrafi czytać mapy, uchroniło jego futro przed obdarciem żywcem ze skóry przez Shiwana Stalkscenta, przywódcę rynsztokowych biegaczy.[6e] Jednak z czasem nawet geniusz Thanquola nie był w stanie rozszyfrować niedorzecznych rysunków Pestilenów, a gdy ostrza Eshinów coraz bardziej zbliżały się do jego pleców, Thanquol z cichą modlitwą błagał Rogate Szczury o pomoc. Jakby w odpowiedzi, zwiadowcy z przodu wrócili i zameldowali, że znaleźli miasto Quetza. Thanquol uśmiechnął się z triumfem. Znalazł miasto! Będąc Thanquolem, Szary Jasnowidz dziękował za odnalezienie wielkiego miasta Lizardmenów swojej własnej błyskotliwości, a nie boskiej interwencji swojego złośliwego, ale i miłosiernego bóstwa.

Gdy Eshinowie przybyli do miasta, szybko pokonali miejscową populację Skinków, która usadowiła się na terenie świątyni. Z ofiarami porozrzucanymi po podłodze, Skavenowie szybko wkroczyli do głównej świątyni, lecz zostali zatrzymani, gdyż piekielne śmierciożercy zabijali ich dziesiątkami. Co gorsza, w tym samym momencie pojawił się Xiuhcoatl, miejski prorok Sotek, który rzucił na szczuroludzi słupy ognia. Wkrótce miasto wypełniło się Lizardmenami i rozpoczęło się wielkie polowanie, podczas którego ekspedycja Eshinów rozbiegła się we wszystkich kierunkach. Jedyną dobrą rzeczą, która wynikła z tej masakry, było to, że Shiwan Stalkscent został zabity na ulicy przez grasującą Salamandrę, która pierwotnie została zwabiona w stronę Szarego Widzącego Thanquola przez innego zabójcę z cienia, zanim Thanquol zdołał uniknąć jej zapachu.

Promyk nadziei[]

   "Myślałeś, że wiesz lepiej niż Szara Widząca Thanquol, jak zrobić to, co kazał ci zrobić Nocny Władca! Teraz wiecie, jak bardzo się myliliście! Powinienem pozwolić wam wszystkim zgnić! Niech wasze kości ogrzewają brzuchy węży!"

       -Szary Widzący Thanquol, bezwzględnie przejmujący dowództwo nad ekspedycją.

Gdy ekspedycja w końcu się przegrupowała, prawie połowa jej członków nie żyła. To, co większość Skavenów uznała za katastrofę, Thanquol uznał za szansę. Gdy Shiwan Stalkscent został zjedzony przez Salamandrę, w szeregach dowództwa wybuchł wielki rozłam, gdyż połowa ekspedycji chciała opuścić piekielny kontynent, podczas gdy inni, obawiając się gniewu Lorda Sneka, chcieli kontynuować swój pierwotny cel, jakim było zabicie Proroka Lizardmenów. Thanquol skorzystał z okazji i przejął dowództwo nad ekspedycją, wykorzystując swój status Szarego Jasnowidza, by oszukać szczuroludzi i przekonać ich, że tylko on zna sposób na wykonanie ich misji. Nie mając innego wyboru, ekspedycja podporządkowała się woli Thanquola. Thanquol czekał, aż jego szczurołapy znajdą małą grupę ludzi grasujących w dżungli. To było wydarzenie, na które czekał i szybko wysłał swoich wojowników, aby pojmali ich żywcem.

Podczas gdy Kong Krakback, przywódca klanratów Eshin, walczył z samobójczą odwrotnością przed świątynią, Thanquol poprowadził swoją grupę i schwytanych ludzi do wnętrza świątyni. Używając jednej z kobiet-ludzi jako dźwigni, Thanquol zdołał zmusić jednego z nich do zniszczenia magicznego glifu, który zasilał pułapki. Nie trzeba dodawać, że w miarę jak zagłębiali się w świątynię, niektórym z ludzi udawało się uciec z jego szponów. Co gorsza, gdy w końcu dotarli do epicentrum świątyni, cały oddział natknął się na potwornego tytanicznego węża, źródło mocy Proroka Sotka[6i]. Tylko wysiłki jednego z ludzi, byłego zaklinacza węży, zdołały powstrzymać węża przed atakiem, ale tylko na chwilę, zanim rzutka utkwiła w szyi zaklinacza, kolejna próba tego coraz bardziej irytującego zabójcy. Bez jego uroków tytaniczny wąż obudził się z transu i pożarł Thanquola w całości.

Jednak nawet gdy wszyscy inni szczuroludzie i ludzie wybiegli z komnaty, zostawiając Thanquola na pastwę losu, jeden szczurołap pozostał na miejscu. Szczurzy Ogr, wcześniej ochroniarz czarodzieja Eshin Shen Tsinge, zanim został oddany Thanquolowi, stał z tyłu i walczył z tytanicznym wężem. Wyszkolony w sztuce wojennej Eshin, szybki, zwinny, a jednocześnie potwornie silny Szczur Ogr zdołał uniknąć wszystkich jego ataków, a następnie, używając swojej siły, rozpruł gardło węża i wyciągnął swojego nowego pana z jego przełyku na światło dzienne. Szary Widzący nie zdążył jednak nawet nacieszyć się swoim odrodzeniem, gdyż chwilę później powrócili jego lokaje, a wraz z nimi Prorok i jego drużyna. Wywiązała się wyczerpująca bitwa między nacierającymi gadami a osaczonymi szczurami.

Thanquol, wiedząc, że takie ostatnie starcie to głupota, pośpiesznie opuścił miejsce zdarzenia, ale nie wcześniej niż nafaszerował Shen Tsinge dużą ilością kamienia spaczenia za jego ciągłe akty zdrady wobec Szarego Jasnowidza. Nie mogąc powstrzymać mocy przepływającej przez jego żołądek, Czarnoksiężnik z Eshin eksplodował we wspaniałym pokazie krwi i zniszczenia. Wykorzystując jednego z uciekających ludzi do zniszczenia pułapek w Świątyni, Thanquol zdołał wydostać się na zewnątrz piramidy. Niestety, Boneripper po raz kolejny został z tyłu, bezinteresownie próbując powstrzymać stado Kroxigorów, które niedawno wykluło się z basenów tarliskowych.

Śmierć proroka

   "Rogaty Szczur pomaga tym, którzy biegną najszybciej!"

       -Szary Widzący Thanquol, próbując uciec z zasadzki Lizardmenów.

Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do blasku palącego słońca, ujrzał przed sobą całą armię gadów otaczających wielkie miasto Quetza, dowodzoną przez potężną ropuchę siedzącą na złotym tronie. Z nieustającym strachem ogarniającym każdy jego zmysł, Thanquol z całych sił uciekał ze Świątyni, zapominając na chwilę o człowieku, który zaczął celować mu w plecy z pistoletu. W jednej chwili rozległ się huk, a zapach prochu wypełnił jego nozdrza. Dopiero po chwili, gdy poklepał się po klatce piersiowej i brzuchu, zdał sobie sprawę, że nie został postrzelony. Spojrzał na człowieka i zobaczył, że zamiast do niego, człowiek strzelił w głowę Xiuhcoatlowi, który stał na szczycie piramidy, gotów złożyć w ofierze jedną z ludzkich kobiet.

Widząc to, Thanquol nie mógł się powstrzymać od podskoczenia na widok wroga rozerwanego na strzępy przez jego własnego geniusza. Po jego śmierci Thanquol w pośpiechu opuścił miasto, śledzony nie tylko przez jaszczuroludzi, ale także przez uciekające grupy ludzi, którym udało się uciec.[6m] Gdy wrócił do swojej bazy, wpadł w zasadzkę Konga Krackbacka i resztek jego sił. Mimo że powiedział im o sukcesie w zabiciu Proroka, Kong i jego szczurołapy poczuli się zdradzeni przez Szarego Widzącego, że zostawił ich na pewną śmierć. Jego wzrok przykuł zwłaszcza jeden szczurołap - ten sam, który dokuczał mu podczas całej podróży tutaj i któremu Thanquol przeciął wcześniej lewe ucho własnym mieczem. Ten szczur okazał się być Chang Fangiem, bratem zmarłego niedawno Chang Squika, któremu Thanquol pozwolił umrzeć podczas bitwy o Nuln. Chcąc zemścić się za jego śmierć i hańbę, jaką mu ona przyniosła, szczurołap był gotów zadać zabójczy cios, zanim Thanquol zdążył wypowiedzieć imię Bonerippera.

Znikąd Boneripper zdołał podążyć za zapachem swojego pana i przybył mu na ratunek. W jednej chwili bitwa dobiegła końca, a Kong i jego ratman leżeli konający na dnie dżungli. Chang zdołał uciec i przygotował się do wypłynięcia na swoim statku, aby zostawić Thanquola na pastwę losu. W pośpiechu Szara Widząca zdołała sprowadzić jego i Bonerippera na pokład Czarnej Marry, ale nigdzie nie zastała Changa. Ze zgrozą uświadomił sobie, że spłukana skóra Zabójcy jest makabryczną flagą Jolly Roger, a za chwilę zaatakowali go piraci-zombie z bagien. Nierozsądnie Thanquol podpalił jednego z zombie ogniem warp, ale gdy ten runął na dolne pokłady statku, a jego szóste zmysły krzyczały na niego, Szary Widzący wyskoczył ze statku i wpadł do morza, zanim płonący zombie zdążył zapalić prochownię statku.

Powoli, boleśnie powoli, zmęczony i poobijany Szara Widząca zdołał wgramolić się na łódź wiosłową, która ocalała z ognistego wybuchu statku. Mimo odniesionych ran Boneripper również przeżył i wciągnął swoje okaleczone ciało na łódź, po czym powoli umierał z powodu odniesionych ran. Po raz kolejny Szary Widzący Thanquol odniósł triumf, a jego geniusz wyniósł go do chwały, o której żaden inny szczurołap nie śmiał marzyć. Co więcej, Boneripper zapewnił mu wystarczającą ilość pożywienia na drogę powrotną do domu. Gdy samotny szczurołap powoli wiosłował swoją łodzią, nie zwracając uwagi na otoczenie, na plaży ta sama ropuchowata istota patrzyła na niego pozbawionymi emocji oczami. Ropuch stworzył nowy prąd morski, który miał sprowadzić szczurołapa z powrotem do jego ojczyzny. Dobrze wiedział, że Thanquol będzie większym zagrożeniem dla swoich pobratymców niż dla jaszczuroludzi. I tak Szary Widzący odpłynął w dal, triumfując, ciesząc się, a nawet trochę spragniony.

Przywoływacz Skarbranda[]

   "Masz talent do nastawiania naszych wrogów przeciwko sobie..."

       -Władca Kritislik.

Szary Jasnowidz Thanquol i jego nowy Boneripper walczą z krasnoludami z Karak Angkul.

Dzięki sile szczęścia i magicznym mocom Slannowskiego Maga-Kapłana, Thanquolowi udało się dotrzeć do Starego Świata tuż przed tym, jak skończyły się zapasy mięsa Bonerippera i ostatnia odrobina wody, jaką znalazł w łodzi. Ostatecznie zamieszkał w legowisku Skabreach, niewielkiej, podrzędnej twierdzy należącej do Klanu Skab, Klanu Władców Wojny, którego Thanquol doprowadził do upadku dzięki własnym machinacjom. Thanquol, jako postać ciesząca się złą sławą w Under-Empire, wykorzystał nieszczęścia twierdzy i był sowicie karmiony, dopóki nie był gotowy do odejścia. Nie trzeba dodawać, że jego podróż powrotna do Skavenblight była pełna kłopotów. Najpierw skaveńscy piraci prawie go zabili i zabrali jego rzeczy, a gdy spacerował ulicami Skavenblight, Śmierciożerca Snikch ostrzegł go, by pod groźbą śmierci nie udawał się do dojo klanu. Gdy Thanquol stał oszołomiony tą nagłą zmianą wydarzeń, Snikch zniknął i zabrał ostatni worek żetonów Warpstone, jaki mu pozostał. Później okazało się, że Klan Pestilens dowiedział się o podstępie Nightlorda Sneeka i oba klany rzuciły się sobie do gardeł.

Bez grosza przy duszy, Thanquol próbował znaleźć pracę w dzielnicy Władcy Wojennego, aż został porwany przez małą grupę wojowników Klanu Mor pod wodzą Kaskitta Steelgrina. Inżynierowi-wojownikowi udało się pozyskać Thanquola i w nagrodę podarował Szaremu Widzącemu ulepszonego Szczurzego Ogra. Inżynier planuje dostać się do twierdzy Bonestash pod Karak Angkul i skorzystać z usług Lorda Wojennego Rikkita Snapfanga z klanu Mors, mając nadzieję, że zdobędzie dla siebie część bogactw Posiadłości.[7c] Zanim jednak wyruszyli, Lord Wojenny Kritislik schwytał Szarego Widzącego, gdy ten wrócił do Świątyni, by zabrać swoje rzeczy. Nie trzeba dodawać, że jego pan ponownie potrzebował go do kontynuowania tego planu, aby odzyskać starożytny artefakt ukryty w Bonestash. Thanquol otrzymał rozkaz, by pomóc Szarej Widzącej Skraekual w odzyskaniu tego artefaktu. Po tym wydarzeniu obaj Szarzy Widzący wyruszyli, aby dołączyć do sił ekspedycyjnych na obrzeżach miasta. Jednak gdy grupa opuściła Skavenblight, wpadła w zasadzkę, w którą wpadł nie kto inny, jak Ikit Pazur, główny inżynier-wojownik klanu Skyre. Zabijając zdradzieckiego Kaskitta Steelgrina, Pazur przejął dowództwo nad wyprawą i wkroczył do Bonestash.

Ręka Vecteka[]

   "Czymże był ten nędzny wynalazek, że ośmielił się stanąć przeciwko największemu czarodziejowi w całym Skavendom! To był gnat, pchła, coś, co można zmiażdżyć jednym kłapnięciem jego pazurów! On był Szarym Jasnowidzem Thanquolem! Łapa Rogatego Szczura! Największy mag w całym Under-Empire! Rozwaliłby ten obrzydliwy karłowaty wynalazek na tysiąc kawałków i nakarmił nimi każdego, kto zbudował tę śmieszną rzecz!"

       -Szara Widząca Thanquol przebija się przez zewnętrzną obronę Karak Angkul.

Początkowo motywy Cynkarza-Kota były niejasne i tajemnicze. Thanquol, znający spisek od podszewki, starał się dowiedzieć jak najwięcej o swoim przybyciu do tego zaściankowego regionu Under-Empire. Ikit był jednak Skavenem równie przebiegłym i przebiegłym jak Thanquol, a każdą okazję odrzucał milczącymi groźbami i spojrzeniami. W końcu grupa wojenna dotarła do bram Bonestash i przedstawiła swoją pomoc w walce z krasnoludami. Ikit Pazur, posiadający prestiżowy tytuł Głównego Inżyniera Wojennego, przejął dowództwo nad całą twierdzą. Opracował plan ataku dla Skavenów, nakazując Szarej Zjawy Thanquol zniszczyć pierwszą linię obrony twierdzy - serię automatycznych wieżyczek zbudowanych przez inżyniera Klaraka Bronzehammera.

Jednak podczas ataku Szara Zjawa Skraekual zniknęła z pola widzenia. Co gorsza, Klarak Bronzehammer wiedział o niesławie Szarego Widza i poprowadził przeciwko niemu kontratak. Na szczęście, dzięki błogosławieństwu Rogatego Szczura, Thanquol przeżył spotkanie, gdy szyb kopalniany zawalił się w momencie, gdy Inżynier wycelował w niego pistolet. Otrzepując szaty z kurzu, Thanquol, wraz ze swoim nowym ochroniarzem Boneripperem, ruszył tunelem za Skraekualem.

Thanquol odnalazł Szarego Widzącego w starożytnym, opuszczonym lesie, w którym trzymał starożytny artefakt, Rękę Vecteka. Znając moc artefaktu, Thanquol walczył ze Skraekualem o kontrolę nad Ręką, ale Szara Widząca zdołała przygwoździć wielkiego Thanquola do ziemi, oczekując jego rychłej śmierci. Właśnie wtedy nad Skraekualem pojawił się cień, który zabił go rękami Bonerippera. Z martwym rywalem Thanquol odzyskał rękę i triumfalnie ruszył w drogę powrotną do Bonestash, nie zauważając zmumifikowanego Skavena w rogu pokoju, który wyrażał mściwe rozbawienie.

Szalony Dzwoneczek[]

   "Mój odważny i silny synu! Dziękuję, że zostałeś wybrany, by odkupić chwałę i potęgę Bone-stash! Wiele wycierpieliśmy, ale wszystko już minęło! Teraz nie ma już wśród nas zdrajców-mięsożerców! Teraz maszerujemy - walczymy z krasnoludami-mięsem! Z błogosławieństwem Rogatego zwyciężymy! Będziemy zwycięzcami! Od dawna chciałem powiedzieć Rogatemu, że Karak Angkul należy do niego. Teraz piszczę - mówię Rogatemu, że moi kumple z miotu tak uczynili! Moi odważni i silni krewni! Długa i ciężka bitwa będzie trudna. Wielu z nich poświęci się dla chwały Rogatego! Ich zapach nigdy nie zostanie zapomniany! Choćby krasnoludzkie stwory użyły ognia i błyskawic, choćby cię w setkach pocięły stalą i żelazem, zwyciężysz - zwyciężysz! Ci, którzy zginą - upadną, będą męczennikami skavendom! Będą... Krasnoludki mają dużo - dużo mięsnego jedzenia! Dużo kukurydzy, zboża, kóz, kucyków, kurczaków, świerszczy, ośmiornic i... Wszystko to w darze od Rogatego! Wszystko dla moich miotowych synów, gdy zabijają tchórzo-chore krasnoludki! Klan Skryre sprawia, że woda krasnoludów jest zła. Trucizna-choroba dla wszystkich krasnoludków! Piskorz przysięga Rogatemu Szczurowi, że będzie wierny Szaremu Widzącemu Thanquolowi! Powstań! Wyjdźcie z tuneli i zabijcie! Zabijcie wszystkie krasnoludzkie mięsa! Zabić! Zabij!"

       -szary jasnowidz Thanquol, inspirując swoją armię przeciwko Karak Angkul ideami chwały, jedzenia i kłamstwa.

W tunelach Bonestash panował chaos. Powietrze cuchnęło krwią i piżmem, ale pod spodem unosił się zapach warpstone, który nie był tak wyraźny, gdy Thanquol przechodził tędy po raz ostatni. Szczurołapy poruszały się w zdezorientowanych stadach, piszcząc z niepokojem na każdego, kto zbliżył się do nich zbyt blisko. Bojownicy klanu Skryre, z ciężkimi pistoletami warplock trzymanymi w łapach, czuwali u wylotu każdego tunelu. Ciała Skavenów leżały porozrzucane w szczurzych korytarzach, niektóre z nich były poparzone przez piorun warp, inne leżały z czaszkami roztrzaskanymi przez pociski z kamienia warp.

Gdy Thanquol dotarł do centrum twierdzy, zastał ogromną komnatę, w której Ikit Pazur pracował nad swoim najnowszym i najwspanialszym wynalazkiem, niesławną Sferą Zagłady. Thanquol w końcu zrozumiał cel tej wyprawy. Ikit Pazur chciał udać się do Karak Angkul, aby otrzymać potężny stop metali stworzony przez Klaraka Bronzehammera. Dzięki niemu jego maszyna będzie w stanie wytrzymać ogromne ciśnienie, jakie panuje w niej jako w bombie atomowej. Przekonany przez Ikita, Thanquol poprowadził atak na Karak Angkul, aby odzyskać więcej cennego metalu, a w zamian za to Thanquol otrzymałby bogactwo za pomoc w stworzeniu broni.

Nie trzeba dodawać, że atak miał na celu jedynie odwrócenie uwagi Holda na tyle, by Ikit mógł ukończyć broń, a także zabicie Thanquola. Mimo usilnych starań, atak nie powiódł się, czego spodziewał się Ikit Pazur, który wykorzystał go jako odwrócenie uwagi i zaatakował krasnoludzkie odlewnie, by zdobyć więcej stopu metalu. Kiedy Thanquol wrócił, udał się do swojego rzekomego partnera i zagroził mu mocą Ręki Vecteka. Ikit, Skaven w niesamowitym wieku, znał moce Pazura i podstępnie pozwolił Thanquolowi "przejąć" dowodzenie. Ikit zapewnił sobie również przetrwanie, mówiąc, że Sfera Zagłady nie jest skończona i bez niego nigdy nie zostanie aktywowana. Thanquol, szczerząc kły, nie miał innego wyjścia, jak pozwolić nieznośnemu Czarnoksiężnikowi żyć.

Krasnoludy przejęły inicjatywę i wysłały w stronę Bonestasha grupę uderzeniową, która miała unicestwić broń przed jej aktywacją. Wywiązała się ogromna bitwa, podczas której szczurołaki strzelały z karabinów do nacierającej armii Klaraka Bronzehammera. W trakcie walki Klarak i Ikit Pazur stoczyli potężny pojedynek, w którym Ikit powalił potężnego Mistrza Inżyniera. Gdy miał już zadać zabójczy cios, Ikit głupio powiedział mu, że broń jest skończona od samego początku. Thanquol usłyszał to i w swoim gniewie posłał w stronę Głównego Czarnoksiężnika potężny piorun warp. Metalowy szkielet pochłonął większość błyskawic, a Ikit Pazur zniknął, używając teleportacji, by uciec z miejsca zdarzenia, gdy Sfera Zagłady została w pełni aktywowana.

Jaskinia zatrzęsła się, gdy bomba powoli się aktywowała, zmuszając obie armie do ucieczki w obawie o swoje życie. Thanquol wiedział, że nie będzie mógł się teleportować, jeśli nie pojawi się na gołej skale, więc spróbował dezaktywować bombę, przecinając czerwony przewód. Kiedy otworzył kontrolki, okazało się, że wszystkie przewody są czarne. Kipiąc nienawiścią i strachem przed tym, co zrobił szalony majsterkowicz, Thanquol zaryzykował i teleportował się w bezpieczne miejsce, tuż przed tym, jak spadła na niego skała wielkości wioski.

Zagłada Thanquola[]

   "Vecteek!... Potężny Werminlord, Książę Ruin i Spustoszenia. Wysłuchaj wezwań Szarego Jasnowidza Thanquola. Słuchajcie głosu Proroka Rogatego... Vecteek!... Ja, Thanquol, sługa Rogatego Szczura, żądam, byście przeszli przez ten tunel między światami! Bądź posłuszny!"

       -Szary Widzący Thanquol, przywołujący Vecteka, władcę szkodników

Kiedy Thanquol powrócił z Królestwa Chaosu, znalazł się na autostradzie tuneli prowadzących do Bonestash. Szczęśliwym trafem, gdy Thanquol szykował się do powrotu do domu, dopadła go nacierająca armia klanu Mors, dowodzona przez niesławnego Queka Headtakera. Dowiedziawszy się o zdradzie Ikit Claw i Thanquola, klan Mors postanowił pomóc swoim braciom z Bonestash, ale było już za późno. W desperacji Thanquol przekonał Szalonego Władcę Wojennego, że Karak Angkul jest bezbronny i że jeśli daruje mu życie, przywoła moce Ręki Vecteka.

Oszczędzając swoje życie, Queek poprowadził szturm na Karak Angkul i zdołał przedostać się do Szóstej Głębiny, zanim krasnoludy przegrupowały się i uformowały na wyższych poziomach. Co gorsza, armia Klaraka Bronzehammera zdążyła powrócić w samą porę, gdyż użyła wielkich szlifierek warp ze zbroi klanu Skyre, by wydrążyć sobie drogę na górę. Znalazłszy się między dwiema armiami, Queek zmusił kulącego się Thanquola do przywołania Vecteka, jak obiecał, pod groźbą śmierci.

Nie mając innego wyboru, Thanquol zrobił, co obiecał, i wykorzystał całą swoją energię, by wywołać pęknięcie w strukturze istnienia. Coś jednak poszło nie tak, gdy Thanquol usłyszał głos z innego świata. Zmaterializował się ciemny kształt i z portalu wyłonił się Daemon. W umyśle Thanquola zawirowały obrazy. Widział starego, siwego jasnowidza zamkniętego przez krasnoludy w Festerhole. Widział starego, zgorzkniałego kapłana, który powoli umiera z głodu w swojej kryjówce, a każda jego myśl skierowana jest przeciwko Imperium, które o nim zapomniało i porzuciło. Widział, jak łotr kładzie rękę Vecteka na stole przed sobą. Z niedowierzaniem patrzył, jak dawno zmarły czarodziej zatapia swoje kły w zmumifikowanym artefakcie. Po kilku chwilach Ręka przestała istnieć, całkowicie pochłonięta przez głodującego Szarego Jasnowidza.

Widział, jak Szary Widzący Thratsnik, którego ciało płonęło magiczną energią po zjedzeniu łapy Vecteka, ponownie pochyla się nad stołem. Szary Jasnowidz położył dłoń na stole. Stopniowo płonąca w nim moc zaczęła spływać po jego ramieniu, gromadząc się w wyciągniętej ręce. Thratsnik uniósł nóż. Oczami wyobraźni patrzył, jak Thratsnik doprowadza do końca pułapkę, którą zostawił, pułapkę na każdego, kto chciałby odzyskać Rękę Vecteka. Na stole leżała przed nim rozczłonkowana łapa szarego jasnowidza, nasycona magiczną energią. Mogłaby nadal służyć jako potężny talizman dla każdego, kto potrafiłby wykorzystać jej energię. Ale Thratsnik zbyt dobrze zaplanował swoją zemstę. Przyłożył nóż do odciętej ręki. W poprzek dłoni, tak słabo, że można było to przeoczyć, wyrył znak, wydrapał symbol, na który żaden czarodziej nie mógł spojrzeć bez uczucia przerażenia. Skarbrand Wygnany został uwolniony na tej płaszczyźnie istnienia.

Uwolniony na planie śmiertelnym Skarbrand dokonał straszliwej rzezi na polu bitwy, gdzie krasnoludy i Skavenowie walczyli ze sobą i swoimi sojusznikami w makabrycznych pokazach szaleńczej furii i niekontrolowanego rozlewu krwi, spowodowanego nienaturalną obecnością daemońskiego krwiożercy. Tylko dzięki wysiłkom Mistrza Inżyniera Klaraka Bronzehammera, który uruchomił ładunek wybuchowy, w wyniku którego potężny topór Valayi spadł i zatopił swoje ostrze w ciele głowy Krwiożercy, krasnoludzka twierdza przetrwała napaść daemonów. Thanqoul, mając dość ryzykowania życia dla cudzych ambicji, uciekł z pola bitwy zaraz po tym, jak zdzielił Mistrza Inżyniera falą Warp-Lightningu i zobaczył, jak jego ciało spada z posągu Valayi na twardą, skalistą podłogę wiele pięter niżej. Zanim Skarbrand został odesłany do Królestwa Chaosu, szepnął do Thanqoula, że jeśli będzie go jeszcze potrzebował, będzie na niego czekał. W ten sposób Thanquolowi po raz kolejny udało się przeżyć pewną śmierć, a błogosławieństwo Rogatego Szczura po raz kolejny zapobiegło jego zgubie. W drodze powrotnej do Skavenblight zabrał ze sobą swojego zaufanego ochroniarza Bonerippera, który będzie służył Szaremu Widzącemu w każdej następnej przygodzie.

Thanquol staje twarzą w twarz z Gotrekiem i Feliksem[]

   "Nie, nie! Nie! To ja muszę odebrać im życie. To ja muszę dokonać zemsty na ich bezbronnych ciałach za cały ból i wstyd, jaki mi sprawili. Tylko ja mogę mieć tę radość. Tylko ja! Słyszysz?... Będą umierać... Tak, tak, ale tylko na mój kaprys i długo po tym, jak będą błagać i płakać, by uwolnić się od życia. Znajdźcie ich! Znajdźcie ich! I tym razem nie wolno ci ich nie zabrać!"

       -Szary Widzący Thanquol, żądając schwytania Gotreka i Feliksa.

Po prawie 20 latach od ostatniego spotkania ze znienawidzonym duetem, Gotrekiem i Feliksem, Thanquol znacznie się postarzał. Skaven rzadko żyje dłużej niż dekadę, ale Thanquol, mimo czcigodnego wieku, znów stał się potężny i bogaty. Przez długie lata, pomimo wszystkich rywali, których zabił, i upokorzeń, które pomścił, pozostało tylko dwóch i Thanquol wiedział, że nigdy nie spocznie spokojnie, dopóki ich nie znajdzie i nie zabije. Thanquol szukał ich przez prawie 20 lat i przez 20 lat nie udało mu się ich odnaleźć, aż do dnia, w którym wrócili do miasta Altdorf. Tam Thanquol poprosił o pomoc Shadowfanga i jego elitarne siły Gutter Runners. Jednak duetowi udało się wymknąć z ich szponów i ponownie zniknął.

Thanquol był wściekły z powodu porażki swoich podwładnych. Jego oczy błyszczały, a ciało trzęsło się, gdy wciągał warpstone, aż w końcu przestało się trząść. Głosem ociekającym złością i szaleństwem rozkazał Shadowfangowi, by natychmiast ich odnalazł pod groźbą niechybnej śmierci. Wykorzystując swój spryt, Thanquol przeniknął do domu ojca Felixa Jaegera, torturując biednego człowieka, aby uzyskać informacje o miejscu pobytu jego syna. W końcu dowiedział się, dokąd zmierzają. Gotrek i Felix znajdowali się na pokładzie statku, na którym duet Niebiańskich Czarodziejów poszukiwał na bagnach Marienburga artefaktu o starożytnej mocy.

Ostateczna konfrontacja[]

   "Jeśli tak jest, to mój wstyd jest jeszcze większy, a więc i twoje cierpienie będzie większe. Poznacie agonię i strach, jakich nigdy nie zaznał żaden Overdweller, a jednak dzięki mojej magii zostaniecie uzdrowieni, by znów być torturowani - znów, aż będziecie dzielić całą moją torturową rozpacz..."

       -Szary Jasnowidz Thanquol, po 20 latach konfrontacji ze swoim wrogiem Gotrekiem i Feliksem, dowiaduje się tylko, że go nie rozpoznają.

W końcu Thanquolowi udało się odnaleźć duet, który wyruszył w podróż po bagnach. Rzucił się na nich ze swoją hordą wojowników, ale zostali pokonani przez załogę statku złożoną z mistrzów miecza i rycerzy Rieksguard. Mimo to Thanquol zaatakował o zmroku i obezwładnił duet oraz towarzyszącego mu elfiego uczonego. Wprowadził ich do swojej łodzi podwodnej i kazał przywiązać do rur długimi pasmami metalowych linek. Nie mogąc się ruszyć, Thanquol cieszył się, że jego nagroda jest już na wyciągnięcie ręki, a wszystkie upokorzenia i porażki, które spotkały go w dniu, w którym spotkał tych dwoje, zostały zniweczone.

Jednak gdy tak się cieszył, Feliks nie mógł się powstrzymać i zapytał, kim on jest. Pytanie to uderzyło Thanquola jak pięść czystej udręki. Szczurołap cofnął się, przewracając oczami, i zderzył się ze swoim bezogoniastym sługą. Sługa pisnął, a pradawny rzucił się na niego, uderzając go swoją laską i plując wrzaskliwymi wyzwiskami. Sługa skrzywił się, po czym niepewnie wybiegł z komnaty, pozostawiając za sobą skrzeczącego starego skavena. Szczur-ogr zaryczał niespokojnie i uderzył ogromnymi łapami w pokład. Skaven znów skierował się w stronę swoich jeńców, trzęsąc się z wściekłości i wyrywając kilka kępek futra na swojej kościstej głowie, zawodząc, jak to wszystko, co go spotkało, było dziełem przypadku przez całe jego życie!

Ze skomleniem stary skaven zaczął wściekle grzebać w swoich szatach, sprawdzając kieszenie i rękawy, aż w końcu podniósł w drżących łapach małą kamienną buteleczkę. Odkręcił korek, nasypał do dziurki między kciukiem a przedramieniem garść błyszczącego proszku, po czym wciągnął go przez poszarpaną, mokrą dziurkę, która służyła mu za nos. Przez chwilę po połknięciu substancji skaven trząsł się jeszcze bardziej niż wcześniej, a jego eskorta opancerzonych żołnierzy cofnęła się nerwowo o krok, ale potem, po ostatnim wstrząsie sejsmicznym, drżenie ustało, a skaven stanął prosto, biorąc głęboki, choć słaby oddech. Odwróciło się do nich, spokojne i opanowane, a z jego dziurki w nosie niezauważalnie ściekała strużka krwi i śluzu, patrząc na nich oczami, które płonęły zielonym ogniem. Thanquol był gotowy na wszelkie możliwe tortury, zanim towarzyszący mu elfi uczony, głupi, ujawni informacje o artefakcie o wielkiej mocy.

Używając swojej magii i okrutnych technik tortur, Thanquol wydobył informację od Elfa i zdając sobie sprawę z jej mocy, postanowił uwolnić duet w nadziei, że odzyskają dla niego artefakt. Gdy w końcu zrobili to, co im kazano, Czarna Arka, w której znajdowała się harfa, zatonęła, a Skavenowie szybko przeszukali wrak i ukradli im ją. Niestety, duetowi udało się również przeżyć katastrofę i obaj walczyli z czarodziejem z całych sił. W trakcie walki Gotrek przebił się toporem przez zaklęcie Thanquola i uderzył w harfę, uwalniając jej energię na łódź podwodną, która eksplodowała we wspaniałym pokazie mocy.

Doczekać kolejnego dnia[]

Szary Jasnowidz Thanquol siedział po pas w wodzie na dnie nieszczelnej beczki z piwem na środku Morza Chaosu, rozmyślając o głupstwach ambicji, podczas gdy jego sługa Issfet Loptail spuszczał wodę, używając hełmu Druchii jako wiadra. Od prawie dwudziestu lat Thanquol pragnął tylko jednego - zemsty na wysokim człowieku o żółtej sierści i szalonym krasnoludzie o czerwonej sierści. Przez prawie dwadzieścia lat pielęgnował swoją nienawiść do tej pary i marzył o coraz to nowych i bardziej kreatywnych sposobach na zniszczenie ich ciała i duszy. I po dwudziestu latach w końcu ich miał. Byli zdani na jego łaskę. Mógł z nimi zrobić wszystko, co mu się podobało.

Ale wtedy słowa tego próżnego kuternogi, opowieść o Harfie Ruiny i jej możliwościach, sprawiły, że w jego umyśle pojawiły się myśli o pozycji i władzy oraz o słusznym powrocie do dawnej rangi i przywilejów. I jak człowiek w labiryncie, który porzuca jeden kawałek mięsa na rzecz większego, a przy okazji traci oba, tak on puścił w niepamięć swoich wrogów, wykorzystał ich do oszukania Druchii i wykradzenia im harfy, a kiedy wydawało się, że wszystko poszło zgodnie z planem, stracił wszystko. Człowiek i krasnolud uciekli mu, harfa została zniszczona, łódź podwodna, z pewnością najwspanialszy wynalazek w długiej historii innowacji skavenów, którą wynajął na wielki koszt i z wieloma obietnicami politycznych przysług od Riskina z klanu Skryre, rozsypała się w pył, i... i... Spojrzał na swój związany prawy nadgarstek, poszarpany kikut, który już się goił dzięki jego czarodziejskim zabiegom.

Krasnolud zapłaci za to bolesne, upokarzające okaleczenie. Nigdy nie przestanie płacić. Choć Thanquol nie miał teraz nic, bo roztrwonił wszystkie swoje pieniądze i wpływy, wynajmując łódź podwodną i nocnych gońców Shadowfanga, znów się podniesie. Zdobędzie bogactwo, władzę i wpływy, a gdy już je zdobędzie, wyciągnie swój pozostały pazur i zmiażdży na miazgę tego podstępnego krasnoluda o czarnym sercu, ale nie wcześniej niż odrywając po kolei jego obrzydliwe różowe kończyny, jakby był muchą. Po tych słowach Thanquol opadł na dno beczki, a morze ruszyło za nim ku następnej wspaniałej przygodzie i ostatecznemu przeznaczeniu.

Charakterystyka[]

   "Ach, człowiek - rzecz. Głupcy, wszyscy głupcy. Może brak futra sprawia, że ich mózg jest zimny i miękki? Łatwo je kupić. Wierzą we wszystko, co im się powie, jeśli tylko jest w tym błyszczące złoto. Kiedy walczą, co zdarza się rzadko, bo wszyscy są tchórzami, ich przywódcy-idioci maszerują na czele, rezygnując z tradycyjnego, właściwego miejsca na tyłach linii, gdzie mogą lepiej obserwować całą bitwę i dzięki temu podejmować najlepsze decyzje dotyczące zwycięstwa lub odwrotu, nie żeby trzeba było kiedykolwiek uciekać przed ludźmi-stworami. Ich blada, pozbawiona futra skóra nie spowolni nawet ostrza Skavenów. Mogę ci powiedzieć, że ludzie-stwory są słabi. A co z krasnoludzkimi istotami, pytasz? Zawsze unikaj krasnoludzkich istot o pomarańczowym futrze, bo inaczej zginiesz, i to szybko".

       -Szary Widzący Thanquol.

Jak wielu przedstawicieli jego gatunku, Thanquol ma tę samą skłonność do chciwości, zazdrości i zdrady, którą każdy Skaven przejawia od najmłodszych lat. Ma też skłonność do hipokryzji w każdej kwestii, mówiąc i robiąc rzeczy, które przeczą nawet jemu samemu. W przeciwieństwie do swoich krewnych, Thanquol jest jednak o wiele bardziej inteligentny niż nawet najbardziej utalentowane jednostki z Under-Empire i o wiele bardziej przebiegły niż nawet jego bracia z Zakonu. Po wstąpieniu do Kapłaństwa Thanquol musiał wybrać dziedzinę wiedzy o każdej rasie żyjącej w Starym Świecie. Thanquol wybrał więc Ludzkie Istoty jako swoją ścieżkę badań, studiując ich społeczeństwo i kulturę, aby lepiej zrozumieć, a może nawet doprowadzić do zniszczenia ich rasy, z czego mogliby czerpać przyszli Skavenowie. Jako Szara Widząca, Thanquol jest dość potężnym Czarodziejem, a w jego Zakonie niewielu jest takich, którzy mogą się z nim równać pod względem magicznej mocy - oczywiście z wyjątkiem jego mistrza, Lorda Kristislika.

Wszyscy Szarzy Widzący mają określoną dziedzinę wiedzy, a Thanquol wybrał studiowanie ludzi. Od Tilei po północne granice Imperium, Thanquol posiada rozległą wiedzę na temat języków i historii tych istot i spędził wiele czasu na poszukiwaniu najlepszych sposobów manipulowania nimi. Thanquol odniósł wiele sukcesów, korumpując i przekupując wiele osób, budując nikczemną sieć informatorów i agentów w wielu dużych ludzkich miastach.

Choć przysięgał lojalność wyłącznie Radzie, w głębi duszy interesuje go wyłącznie dobro własne, nie przepuszczając żadnej okazji, by wykorzystać swój spryt do poprawy własnej pozycji społecznej. Jest także mistrzem w manipulowaniu rozkazami lub ich "niezrozumieniu" dla własnej korzyści, co często prowadzi Thanquola do bystrości i ciągłego przewartościowywania swoich planów, zawsze szukając innych stron lub kątów widzenia, aby uzyskać nowe korzyści. Z czasem Thanquol utrzymał swoje szaleńcze tempo i ogromne zasoby magii dzięki obfitemu użyciu Warpstone'a, śmiertelnie niebezpiecznej i odurzającej substancji, która napędza większość magii używanej przez Szarych Widzących. Rezultatem używania tak dużej ilości tej substancji są żywe, acz pokręcone wizje, które przebijają się przez opętany spaczeniem umysł Thanquola i obdarzają Szarego Widzącego większym niż zwykle zmysłem. Ten szósty zmysł sprawiał, że Thanqoul w ostatniej chwili zmieniał plany lub skłaniał go do podskakiwania bez wyraźnego powodu. Choć nieregularny, ten nagły instynkt niejednokrotnie uratował Thanquolowi życie.

Jednak prawdopodobnie największą cechą wyróżniającą Thanquola spośród wszystkich jego braci jest to, że Szary Jasnowidz ma niezwykłe, niewiarygodne, niewyobrażalne i niemożliwe do wyobrażenia szczęście. Miejsca, w których się znalazł, i sytuacje, które przeżył, świadczą o tej bezbożnej pomocy ze strony większej siły. Niektórzy spekulują nawet, że Rogaty Szczur naprawdę sprzyja młodemu Szaremu Widzącemu, ponieważ wiele razy śmierć była o włos od niego, ale Thanquolowi udawało się przetrwać i przeżyć kolejny dzień.

Advertisement