Warhammer Wiki
Advertisement
Third Battle of Black Fire Pass

W tym 2519 roku Marius Leitdorf ostrzegł Imperatora, gdy nowe zielonoskóre Waaagh! wylało się z Przełęczy Czarnego Ognia i zagroziło zajęciem prowincji Averland. Cesarz osobiście zareagował na to wezwanie i wyruszył, by stawić czoła hordzie, zanim będzie za późno, czego kulminacją była Trzecia Bitwa o Przełęcz Czarnego Ognia. Armia cesarska przybyła w samą porę, by zablokować wejście do Przełęczy Czarnego Ognia przed nacierającymi hordami wojowników Zielonoskórych.

Z linią bojową cesarskich żołnierzy trzymających wroga na dystans, artyleria cesarska zrzuciła na ciasno upakowaną hordę wroga deszcz kul armatnich i strzałów z winogron. Kilka pierwszych fal składało się głównie z goblinów i kilku orków, ale pojawienie się wściekłego olbrzyma wkrótce zagroziło linii cesarskiej. Karl Franz na swoim Griffonie osobiście walczył z masywnym behemotem, ale w trakcie walki Deathclaw został ranny i musiał wycofać się z powrotem do punktu dowodzenia.

KarlFranzVSVorgazIronjaw

Ze swoim Gryfonem, Imperator obserwował dalszy przebieg bitwy. Zielonoskórzy raz po raz rozbijali się o zdyscyplinowane szeregi armii cesarskiej niczym fala o klif. Po wielu godzinach zaciekłej walki, na północnym wschodzie rozległ się zgiełk, gdy fala zielonoskórych wojowników dosiadających masywnych dzików pojawiła się znikąd i przedarła się przez cesarską artylerię. Prowadzona przez Lorda Wojennego Vorbada Ironjaw, kawaleria Zielonoskórych uderzyła na lewą flankę linii Imperium. Całe regimenty zostały złapane podczas odwracania formacji, by stawić czoła nowemu zagrożeniu i zostały łatwo rozgromione i wyrżnięte. Kilka jednostek złamało szeregi i uciekło, a w armii Imperium zapanowała panika. Gobliny na pierwszej linii frontu zostały bezlitośnie zadeptane na śmierć, gdy do walki dołączyła nowa fala ciężko opancerzonych orkowych wojowników i masywnych Trolli.  

W krótkim czasie linie Imperium były w strzępach, a jedynie prawa flanka zachowała resztki dawnego porządku. W centrum pola bitwy, mały oddział zdeterminowanych Mieczy Wielkich stał samotnie w morzu Zielonoskórych, walcząc ramię w ramię z Mariusem Leitdorfem. Warlord Vorbad przejechał na swoim gigantycznym wierzchowcu przez kompanię Mieczy Wielkich, odrzucając ich na bok jak lalki, i ruszył w stronę samego hrabiego. Marius wyszedł naprzeciw potworowi, uchylając się przed szarżującą bestią i wymachując Runefangiem w śmiertelnym łuku. Masywny dzik został wypatroszony przez magiczny miecz, a jego jeździec padł na ziemię. Gdy Warlord podniósł się na nogi, w ciągu zaledwie kilku sekund zmiażdżył hrabiego-elektora. Władca chwycił hrabiego za gardło w potężnym uścisku, a po kilku sekundach szamotaniny zduszony chrapliwy krzyk hrabiego został przerwany przez mrożący krew w żyłach odgłos trzaskających kości. W tej samej chwili Marius Leitdorf był martwy.  

Zdesperowany, by powstrzymać wroga przed spustoszeniem pięknych krajobrazów Imperium, Imperator przeprowadził ostatni atak na hordy Zielonoskórych. Na swoim koniu wojennym Imperator poprowadził rycerzy Gwardii Reiksa do potężnej szarży kawalerii, która przebiła się przez szeregi wroga. Gdy cesarz stanął naprzeciwko władcy, Vorbad wykonał szarżę. Karl Franz uchylił się przed jego atakiem i uderzył z Ghal Maraz. Młot trafił orka w ramię, a ból sprawił, że orkowy watażka wpadł w szał i z bestialską furią zaatakował Karla Franza.  

Gdy ci dwaj walczyli, pole bitwy wokół nich wkrótce zamilkło, a każda z armii zatrzymała się i patrzyła na walkę dwóch wodzów. Choć cesarz był wspaniałym wojownikiem, Karl Franz nie był w stanie pokonać tak potężnego przeciwnika. Jego siły słabły, gdy kolejne ciosy zaczęły zbierać żniwo na jego ciele. W końcu cesarz zaczął ustępować i w końcu upadł na jedno kolano. Na ten widok z wojsk Imperium rozległ się okrzyk bólu. Smakując zwycięstwo, Władca Wojenny delektował się chwilą, zanim przygotował się do zadania zabójczego ciosu. Karl Franz był przepełniony bólem, ale w głębi serca pragnął kontynuować walkę, gdyż gdyby tego dnia poległ, ziemie Imperium zostałyby spustoszone przez wojnę, splądrowane, a jego ludzie wymordowani. W głębi serca modlił się o wybawienie, o siłę, by pokonać wroga, tak jak zrobił to Sigmar wieki temu. Jego cicha modlitwa była szczera i nie została zignorowana.  

W tej samej chwili wokół ciała Imperatora roztoczyła się oślepiająca aura, a Młot zalśnił złotym światłem. Nagle jego ból zniknął, mięśnie wypełniły się nieziemską siłą, a w jego sercu rozkwitł pierwotny duch walki. Gdy Cesarz podniósł się, by jeszcze raz spotkać się z ogromnym orkiem, Warlord zatrzymał się w miejscu, gdyż wygląd Cesarza zmienił się w gigantycznego barbarzyńcę odzianego w futro. Mężczyzna wykrzyknął głośny okrzyk bojowy, który rozbrzmiał wśród gór tak samo, jak przed wiekami:

"Unberogens!"

Na ten dźwięk, instynkty Władcy Wojennego zostały pokonane przez wspomnienia wpisane w duszę jego rasy; wspomnienia potężnych barbarzyńców pokonujących Orków w wojnie o panowanie nad bogatymi równinami i wypędzających ich na pustkowia za górami. W tamtych czasach ludźmi tymi dowodził ten sam mistrz, ten sam, który odmówił Zielonoskórym posiadania tej ziemi. W tym momencie, po raz pierwszy w swoim życiu, Władca Wojenny poczuł na sobie chłód strachu. Warlord stał oniemiały, a ułamek sekundy wahania kosztował go wszystko.  

Król Barbarzyńców zamachnął się swym olbrzymim młotem wojennym na czaszkę orka i z gromkim trzaskiem powalił bestię na ziemię. Wydarzenia z Przełęczy Czarnego Ognia powtórzyły się, a horda Zielonoskórych spanikowała i uciekła z pola bitwy na widok upadku swego Wodza. Gdy życie Warlorda odpłynęło z jego ciała, przez zakrwawione oczy znów ujrzał rannego człowieka w czarnej zbroi, a nie boskiego wroga, który go pokonał. Warlord nie mógł tego zrozumieć i wbrew sobie uniósł pazury w ostatniej, daremnej próbie walki, lecz cała jego siła zniknęła i ręka opadła do tyłu, bezsilna, zanim opuściło go życie. Od tego dnia imię Karla Franza wymawiano w Imperium z jeszcze większą dumą, gdyż wszyscy słyszeli opowieści o tym pojedynku. I choć w następnych latach opowieści o bitwie były ubarwiane i wyolbrzymiane, wszyscy zawsze zgadzali się, że tego dnia sam Sigmar walczył u boku swego potomka.

Advertisement