Po kilku tygodniach śledzenia Wieży Błogosławionego Lęku na Czarnej Arce przez Morze Węży, władca mórz Aislinn zasygnalizował swojej flocie atak. Niestety dla admirała, jego pułapka nie była wszystkim, czego się spodziewał. Choć magowie Aislinna potrafili ukryć statki Wysokich Elfów przed wzrokiem, nie byli w stanie zamaskować charakterystycznych fal, które wywoływały na wietrze i falach - dla Lokhira Fellhearta byłyby one bardziej widoczne, gdyby ich statki stanęły w płomieniach. Gdy okręty Aislinn ruszyły do ataku, wielki portal na tyłach Czarnej Arki ożył. Czarodziejska czarna mgła wypłynęła z jego głębin i rozlała się po oceanie, a wraz z nią pojawiły się przerażające Łapacze Zagłady - żelazne wieże wojenne przytwierdzone do pokrytych łuskami grzbietów gigantycznych Helldraków. Okrzyki ostrzegawcze rozległy się wśród zbliżających się Jastrzębi, a szybkie statki rozproszyły się - ale Fellheart idealnie wyczekał swój kontratak. Trzy najbardziej wysunięte w tył Jastrzębie zostały roztrzaskane ogniem z miotaczy boltów, a kadłub czwartego został roztrzaskany jak drewno zapałczane przez ogon Helldrake'a. Z cienkim uśmiechem Fellheart rozkazał Wieży Błogosławionego Strachu zbliżyć się i zaatakować okręt flagowy Aislinn - potężny Smoczy Okręt Kalendirian. Aislinn powinna była przerwać atak w tym momencie, ale duma kazała jej kontynuować.
Rozkazując orłu Isha's Mercy walczyć z Doomreaverami, ustawił Kalendirianina na szerokim łuku, który miał przeciąć łuki Czarnej Arki, a następnie zapętlić się za nią. Gdy smoczy okręt bez trudu przecinał wodę, Aislinn patrzył, jak zaklęte bełty jego Orlich Szponów uderzają w wieże i blanki, obalając kamienie i burząc fortyfikacje. Na Wieży Błogosławionego Lęku Fellheart zaśmiał się, że Aislinn był zuchwałym przeciwnikiem, zbliżając swój okręt tak blisko, ale to go nie uratowało. Na najwyższym punkcie centralnej wieży Czarnej Arki, sabat najbardziej utalentowanych czarodziejek Morathi czekał na rozkaz Fellhearta. Przez wiele dni planowały ten moment, składając niezliczoną ilość niewolników w krwawej ofierze, aby zapewnić sobie przychylność Hekartiego. Na sygnał Fellhearta, sięgnęły do wirujących Wiatrów Magii, wyczarowały ostrą chmurę skrystalizowanej nienawiści i posłały ją przeciwko Kalendirianinowi. Po drugiej stronie wody magowie Smoczego Okrętu dostrzegli horkruksowy atak niemal natychmiast po jego rozpoczęciu i rzucili zaklęcia kontrujące - ale nie dość szybko. Podczas gdy Łapacze Zagłady pojedynkowali się z flotą Aislinn, rozsiewali Zabójców wśród floty. Wielu z nich zginęło w chłodzie mórz, ale inni przetrwali na tyle długo, by złapać się na Kalendiriana, gdy ten przepłynął obok. Używając łuskowatych pazurów, wspięli się na alabastrowe burty okrętu, przeskoczyli jego nadburcia i z nikczemną determinacją opadli na magów. Zbyt późno Aislinn ujrzała morderstwo na pokładzie - nawet gdy prowadził wojowników Białych Lwów i Lothern Sea Guard przeciwko Zabójcom, język ostatniego maga został uciszony. Chwilę później chmura ostrzy pochłonęła Smoczy Okręt, a pokłady zapłonęły czerwienią. Setki ludzi zginęło, gdy mroczna magia ogarnęła statek. Wielu Zabójców również zginęło, wciągniętych w objęcia zapomnienia z szaleńczym śmiechem na ustach. Aislinn, choć pokaleczony i zakrwawiony, znalazł schronienie pod mostkiem i przysiągł, że bitwa jeszcze się nie skończyła - miał jeszcze wielu żołnierzy bezpiecznych na niższych pokładach, a Kalendirian wciąż był potężnym okrętem wojennym. Potem spojrzał w górę i zobaczył, że żagle Smokowca prawie zniknęły, rozerwane przez mroczną magię, która pochłonęła jego okręt. Z pustym sercem skierował wzrok na Wieżę Błogosławionego Strachu. Broń Czarnej Arki milczała, ale na jej pokładach roiło się od pokrytych łuskami wojowników.
Gdy fale wciągnęły Kalendirianina do portu tuż przed dziobem Wieży o smoczej łusce, z pokładów Czarnej Arki wystrzeliły dziesiątki pocisków, które wciągnęły oba statki w śmiertelny uścisk. Lokhir Fellheart jako pierwszy dotarł na pokład Kalendirianina, a jego Czerwone Ostrza błysnęły, by rozczłonkować i zlikwidować go, zanim jego buty zdążyły znaleźć oparcie na toczących się pokładach. Za nim podążały dziesiątki jego Straszliwych Ostrzy - najbardziej dzikich i bezlitosnych z jego Korsarzy. Wraz ze swym bezwzględnym kapitanem na czele, Dreadblades przecięli zbierające się szeregi Lothern Sea Guard, a ich nikczemne miecze błyskały, gdy odpychali Wysokie Elfy. Gdzieniegdzie Straż Morska trzymała się mocno, a ich nerwy podtrzymywał jeden z oficerów Smoczego Okrętu, ale jedna po drugiej te kotwice oporu zostały uciszone. Pozostali przy życiu Zabójcy przemknęli teraz przez szalejącą bitwę niczym cienie, bez trudu unikając ataków skierowanych w ich stronę i uderzając z krwawą precyzją w zamian.
Z Gwardią Morską na lewej burcie i gwardią Białych Lwów na prawej, Lord Morski Aislinn szarżował na Korsarzy, ani razu nie zwalniając tempa i nie tracąc równowagi na falującym pokładzie. Zamierzając odciąć Mrocznym Elfom oparcie, przedarł się do miejsca, w którym grapnele wbiły się we flankę Kalendirian. Asasyn wyskoczył z kryjówki pod belką strzelniczą, ale został przecięty na pół potężnym dwuręcznym ciosem długiego miecza Aislinn. Morska Gwardia admirała umierała teraz, cięta zakrzywionymi ostrzami lub przebijana powtarzalnymi bełtami z łuków ręcznych. Białe Lwy, chronione przez grubsze pancerze i ciężkie peleryny, radziły sobie lepiej, ale było ich zbyt mało, by uczynić trwałą różnicę. Wojownicy Aislinn byli stopniowo wykańczani i wkrótce władczyni mórz została sama. Korsarze nacierali, nie zrażeni szybkim ostrzem Aislinna ani stosem trupów u jego stóp, ale cofnęli się natychmiast na szczekliwy rozkaz Fellhearta - kapitan Wieży o czarnym sercu pragnął życia admirała i nie pozwoliłby go odebrać nikomu innemu. Tak rozpoczął się legendarny pojedynek. Przez niemal godzinę Aislinn i Fellheart walczyli, nie zważając na krzyki zgromadzonych. Kalendirianin stanął w płomieniach, ale żaden z nich nie zważał na ogień. Zaledwie ligę dalej, Isha'sMercy wraz z całą załogą została wciągnięta w otchłań przez mackowaną bestię, lecz jej los nie zasłużył nawet na spojrzenie.
Zaledwie ligę dalej Isha's Mercy wraz z całą załogą została wciągnięta w otchłań przez mackowaną bestię, ale jej los nie zasługiwał nawet na spojrzenie. Uderzenie i kontratak, pokonanie pierwszego wroga z bliska, to wszystko się rozpadło. Aislinn wyrwała jedno z czerwonych ostrzy z uścisku Fellhearta. Korsarz tylko się roześmiał, gdy magia miecza zwróciła go do jego wyciągniętej ręki, a on wykonał podwójny zamach, który niemal posłał Aislinn do wody. Odzyskawszy równowagę, Władca Mórz uderzył z całej siły, rozcinając hełm Krakena i wbijając się głęboko w czaszkę Mrocznego Elfa. Rana zagoiła się w mgnieniu oka, nie pozostawiając nawet blizny, a metal hełmu Krakena z powrotem się zespolił. Aislinn ciął ponownie. Tym razem jego ostrze roztrzaskało się na trzy części, ale admirał miał przynajmniej satysfakcję, widząc, jak jego przeciwnik pada na ziemię. Biorąc topór poległego Białego Lwa, Aislinn ruszył do ataku, ale zanim Władca Morza zdążył to wykorzystać, Fellheart skrępował Korsarza i rzucił nieszczęśnika na drogę Aislinna. Teraz to Władca Mórz został wytrącony z równowagi i nie miał szans na odzyskanie równowagi.
Wirując Czerwonymi Ostrzami, Fellheart odrzucił topór Aislinn na bok i wbił oba miecze po rękojeści w pierś Władcy Morza. Fellheart roześmiał się z radości, gdy topór wypadł z bezrękich palców Aislinn. Opierając jedną stopę o żebra władcy mórz, korsarz przerzucił ciało admirała ponad ostrzami i nad nadbudówką. Godzinę później Wieża Błogosławionego Lęku znów była w drodze. Wszyscy niewolnicy trafili do Naggaroth. Po Wysokich Elfach pozostały tylko szczątki, po Aislinn nie było śladu.