
Wielki Teogonista[]
"Wszedłem w samo serce Chaosu i przeżyłem. Jeżeli ktoś taki jak ja dał radę to zrobić, to istnieje jeszcze nadzieja dla Imperium"- Volkmar Ponury, Wielki Teogonista Sigmara
Kiedy Volkmar został Wielkim Teogonistą roku 2512 zobaczył ze jedyną nadzieją dla imperium jest walka z herezją. Ale nie z tą na północy tylko w wielkich miastach jak Nuln i Altdorf. Vlokmar budował świątynie i posterunki łowców czarownic, jednak jedna decyzja nieomal doprowadziła do śmierci jego jak i kościoła Sigmara...
Członek rady stanu Karla Fraza w 2522 roku
Historia[]
"Demony Chaosu można porównać do głodnych i wściekłych wilków. Pasterz nie powinien tracić czasu na nienawiść do wilka, który atakuje jego stado. Powinien go po prostu zabić."
-Volkmar Ponury, Wielki Teogonista Sigmara
Niepokoje 2512 roku[]

Volkmar w 2512 roku
W 2512 roku w czasie Niepokojów Volkmar był najwyższym kapitałem Kultu Sigmarytów w Altdorfie, Jest to pozycja prawie tak samo ceniona jak Arcylektor. Jest on doświadczonym kapłanem-wojownikiem, który zyskał sławę nie tylko dzięki swojej głębokiej wiedzy i oddaniu Sigmaryckiej doktrynie, ale także ponieważ jest skutecznym i inspirującym dowódcą na polu bitwy. Po zakończeniu konfliktu w czasie którego zginął Wielki Teogonista Yori XV i Aglim, Arcylektor Wschodu Volkmar zostały wybrany nowym Wielkim Teogonistą, zaś Johann Esmer został wybrany na nowego Arcylektora Wschodu
Volkmar to pobożny i przepowiadający przyszłość człowiek, który jest całkowicie oddany swojej wierze i misji dotyczącej zniszczenia Chaosu we wszelkiej jego postaci. W chwilach, gdy Wielki Teogonista towarzyszy swojej armii w bitwie, zazwyczaj dosiada wspaniałego Ołtarza Wojny Sigmara, inspirując przy tym otaczających go żołnierzy do wielkich, a nawet heroicznych czynów, gdy uderza w wyznawców Chaosu potężnymi ciosami i słowami o boskiej mocy.
Volkmar to święty postrach wszelkiego zła na polu bitwy, człowiek, który walczy z furią samego Sigmara. Mówi się, że dusza Volkmara została wykuta ze stali, a on sam walczy ze złowrogim wpływem Chaosu każdym włóknem swojej istoty. Volkmar, choć posiada duszę wojownika, jest mądrym człowiekiem, który wie, że Chaosu nie da się pokonać jedynie siłą oręża. Wielki Teogonista jest przekonany, że odpowiedź na pytanie, jak naprawdę położyć kres zagrożeniu na Północy, kryje się w archiwach Imperium, w skarbcach starożytnych zwojów i świętych pism.
Przez wiele dni Wielki Teogonista zamykał się w sekretnych repozytoriach wypełnionych tomami zakazanej wiedzy, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak położyć kres mrocznemu zagrożeniu ze strony Chaosu. Zadanie to jest epickie i jak dotąd zebrał jedynie kilka fragmentów i skrawków istotnej wiedzy. Jednak to, czego dowiedział się Volkmar, mówi o wielkiej przepowiedni, ostatecznej bitwie pomiędzy dobrem a złem, w której albo zagrożenie Chaosem zostanie zmiażdżone na zawsze, albo Imperium, a wraz z nim cały świat, zostanie zniszczone w fali płomieni i rozlewu krwi.
Wielki Uczeń (The Great Disciple)[]
Dla zwykłego człowieka Volkmar Ponury jest wzorem kultu Sigmara, szlachetnym patriarchą pobłogosławionym przez swojego boga-wojownika i budzącym respekt zarówno wśród żołnierzy, jak i kapłanów. Z pewnością szacunek tych, którzy się wokół niego gromadzą, wzmacnia to wrażenie. Jego sroga twarz, masa ciała i bombastyczny charakter tworzą z niego byka, siłę nieugiętej wiary, która daje nieograniczoną siłę wojownikom, których prowadzi do walki.
Tylko Arcylektorzy Volkmara znają prawdę. Za zamkniętymi drzwiami ramiona Teoginisty opadają, gdy pozwala, by wyczerpujące lata sprawowania urzędu odcisnęły na nim swoje piętno. Jego ciało pokryte jest bliznami i poparzeniami w stu miejscach, a kości łamano i leczono zbyt często, gdyż zbyt długo walczył z czcicielami Chaosu z Północy.
Wielu wybitnych polityków uważa, że uparty stary kapłan jest utrapieniem i przeszkodą w realizacji planów mądrzejszych ludzi, a plotki i plotkarze szkodzą jego reputacji w Altdorfie i poza nim. Volkmar jest jednak człowiekiem czynów, a nie słów. Stąd woli, by jego czyny mówiły same za siebie.
Zwolenników Volkmara można znaleźć głównie wśród szeregowych członków Imperium. Jego niesłabnąca odwaga i poświęcenie zjednały mu podziw i szacunek znacznej części armii Imperium, którzy poszliby za starcem w paszczę świata podziemnego, gdyby tylko ich o to poprosił. Dla zwykłych ludzi Volkmar jest bohaterem na miarę starożytnych królów. Jest duchowym spadkobiercą samego Heldenhammera i żywą legendą dla wszystkich Sigmarytów. Niektórzy z jego najbardziej fanatycznych zwolenników szepczą, że być może dawno temu Sigmar miał nieślubne dziecko, a Volkmar jest ostatnim potomkiem tej linii krwi - plotka, którą Kult Sigmarytów niewiele robi, by ją rozwiać. Niezależnie od tego, czy jest to prawda, nie da się zaprzeczyć, że Volkmar roztacza wokół siebie aurę boskiej mocy, która jest spotęgowana przez artefakty, jakimi obdarzył go Kult Sigmarytów...
The Martyrs of Taalford (Męczennicy z Taalford)[]
W roku 2518 IC, zastępy Chaosu Grakthora Flameaxe zostały pokonane, gdy Volkmar Ponury przybył z armią dziesięciu tysięcy Flagellantów. Wielki Teogonista, dosiadając Ołtarza Wojny Sigmara, poprowadził ich przez rzekę Talabec w samo serce wrogich sił. Rzeka spłynęła krwią zabitych, a pod koniec bitwy pozostało tylko kilku Flagellantów i sam Volkmar.
Burza Chaosu[]
Wkrótce na południu pojawiły się pogłoski o koronacji Archaona, a wieści o tym wielkim zagrożeniu dotarły do uszu Volkmara Ponurego. Volkmar, wielki kapłan kultu Sigmarytów, był również utalentowanym przywódcą i przebiegłym strategiem. Wielki Teogonista dostrzegł szansę na zażegnanie nadchodzącej Burzy Chaosu. Zmierzając na północ na czele armii pobożnych Sigmarytów, wspomaganych przez Elektora Hrabiego Talabheimu i jego armię, Volkmar rzucił wyzwanie Archaonowi, by ten zmierzył się z nim w pojedynczej walce.
Volkmar wiedział, że Archaon nie może zignorować tego wyzwania, gdyż jego pozycja może być utrzymana tylko dzięki strachowi i szacunkowi jego wojowników. Okazywanie jakiejkolwiek słabości mogłoby zachęcić do podważenia jego władzy z jego własnych szeregów. Archaon spotkał się więc z zastępem Volkmara na zniszczonych pustkowiach w Kraju Trolli na północ od Kislevu. Obie armie toczyły długą walkę, a Wielki Teogonista, uniesiony na swym rozżarzonym ołtarzu wojennym, zaszarżował na Wszechwybrańca Chaosu. Waleczność Volkmara była niekwestionowana, ale nawet z wiarą w Sigmara nie mógł on pokonać surowej mocy Chaosu, która przepływała przez Archaona. Uwalniając energię demona U'zuhl, Archaon zabił Volkmara jednym ciosem i roztrzaskał na kawałki ołtarz wojenny, na którym stał. Siły Imperium dzielnie walczyły dalej, lecz nie były w stanie sprostać furii urażonego władcy Chaosu. Archaon pozwolił im się wycofać, wiedząc, że ich powrót po klęsce spowoduje dalszą niezgodę i nieszczęście w Imperium.
Ciało Volkmara spoczęło wśród wielu innych na bezimiennym polu bitwy, a wiadomość o jego śmierci powitano w Altdorfie uroczystym biciem dzwonów i żałobnymi modlitwami kapłanów. Wielki wojownik i przywódca został zabrany z Imperium w najbardziej potrzebującym czasie. A przynajmniej tak się wydawało.
Zmartwychwstanie[]
W zimnych, mroźnych krainach na północ od Kislevu, książę demonów Be'lakor został przyciągnięty do pewnego miejsca, a po przybyciu na miejsce rozpoznał je jako pole bitwy, na którym Volkmar Ponury zmierzył się z Wszechwybrańcem. Na zakrwawionym polu leżały zamarznięte zwłoki, na wpół zjedzone przez wrony i robactwo. A pośród tej martwej, nieruchomej sceny dostrzegł ruiny ołtarza wojennego Wielkiego Teogonisty, jego uwięzienie zostało przerwane, a wizerunki Sigmara wrzucone w zakrwawione, zamarznięte błoto. Wśród ruin rydwanu leżało ciało samego Volkmara, zastygłe w ostatnim agonalnym tchnieniu śmierci, z rozbryzgującą się krwią szparą na piersi i połamanymi resztkami jadeitowego amuletu Gryfa leżącymi u jego stóp.
Wyczuwając sposób na zapewnienie sobie przewagi nad Archaonem, Be'lakor sięgnął po swoją najdawniejszą magię i wciągnął duszę Teogonisty z powrotem do jego ciała. Volkmar znów odetchnął z bólem, a jego powieki rozwarły się. Nawet wiara potężnego Volkmara została wystawiona na ciężką próbę, gdy spojrzał na przerażającą zjawę, która stała przed nim. Be'lakor kazał unieść Teogonistę i przykuć go do sztandaru swego legionu, skąd słychać było agonalne krzyki kapłana i widać było jego wijące się ciało.
Oblężenie Middenheim[]
Gdy Be'lakor i jego bezbożna armia wyruszyli na Middenheim, na ich sztandarze wciąż widniało udręczone ciało Volkmara. Imperialni obrońcy byli przerażeni, a w ich szeregach zapanował widoczny strach. Setki ludzi klęczało i wyłupywało sobie oczy, gdy wielka, skrzydlata postać Be'lakora wznosiła się w powietrze nad swoim nienaturalnym legionem. Nie tracono jednak nadziei, gdyż rycerze z Bretonii byli świadkami nadejścia Mrocznego Władcy i ruszyli w jego szeregi.
W potyczce, która nastąpiła, bretoński król i jego rycerze stoczyli zaciętą walkę z zastępami daemonów. Louen Lwie Serce, chroniony przed złymi czarami Księcia Daemona przez zaklęcia Pani, stanął do walki z Be'lakorem w pojedynkę. Gdy Król Bretonii dzielnie walczył z Mrocznym Władcą, nad polem bitwy rozległ się udręczony krzyk. Volkmar Ponury wyrwał się z łańcuchów, które przywiązały go do sztandaru Be'lakora i tymi samymi zaklętymi łańcuchami obłożył okoliczne demony. Zakrwawiony, lecz nieokaleczony, ranny Volkmar został uwolniony na grzbiecie hipogryfa Louena i zabrany do Świątyni Shallya w Middenheim
Po tym, jak sprzeciwił się Be'lakorowi i został uratowany przez króla Louena, Volkmar został oddany pod opiekę kapłanek Shallya. Jego wysiłek na polu bitwy odbił się na niemal okaleczonym ciele, a jego umysł błądził między rzeczywistością a nierzeczywistością, torturowany cierpieniem, którego doświadczył od chwili pojmania. Skaza Chaosu była wciąż silna, a w świątyni Shallyi strzegł Volkmara strażnik, który chronił przed niebezpieczeństwem, podczas gdy on sam zapadał w gorączkowy sen...
Uderzenie Von Carsteinów[]
Podczas, gdy Volkmar leżał w świątyni Shallyi, siły światła, opierając się do ostatka, zdołały odeprzeć i pokonać hordy Archaona. Nie było jednak czasu na świętowanie tego zwycięstwa, gdyż w tym momencie Mannfred von Carstein zwrócił się w stronę osłabionego Imperium. Po rozgromieniu armii Chaosu Mannfred zebrał swoich zwolenników i przywołał śmiercionośną potęgę Sylvanii, po czym poprowadził ją w kierunku rozbitej obrony Middenheim.
Gdy przerażona armia Karla Franza stanęła u stóp wschodniej grobli Middenheim, z szeregów nieumarłych wyłoniła się pojedyncza postać. Był to sam Mannfred von Carstein, który powoli podjechał na swym rumaku i zatrzymał się kilkadziesiąt kroków od miejsca, gdzie na Szponie Śmierci siedział Karl Franz, flankowany przez Kurta Helborga i Ludwiga Schwarzhelma. Głos Wampira wzniósł się ponad tumult burzy:
"Jak niegdyś mój ojciec wezwał twego przodka, tak ja wezwę ciebie. Poddajcie mi miasto, a zostaniecie oszczędzeni. Stawiajcie opór, a wszyscy zginiecie"
Samotna postać wyszła zza regimentów Imperium i stanęła naprzeciw Mannfreda. Jego łysa głowa lśniła w świetle szalejącej burzy, a długie wąsy powiewały po policzkach na wyjącym wietrze. Volkmar Ponury ze skrzyżowanymi ramionami i zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w oczy Władcy Wampirów:
"Prawie pięćset lat temu, człowiek taki jak ja zabił potwora takiego jak ty. Można to zrobić ponownie"
Mannfred rozważył swoje opcje i spojrzał na Teogonistę o surowej twarzy. Wampir dobrze pamiętał widok Wielkiego Teogonisty Wilhelma rzucającego się z murów Altdorfu wraz z Vladem von Carsteinem i wbijającego ich obu na pale poniżej. Myślał też o swoich ziemiach i wkraczającej armii Vardeka Croma. Z warknięciem Mannfred zawrócił swego koszmarnego rumaka i pojechał na wschód, a jego śmiertelna armia podążyła za nim.
Gdy zapadła noc, na polach i w lasach wokół Middenheim zapanował spokój, niemal cisza. Po raz pierwszy od prawie trzech miesięcy nie było słychać odgłosów wojny.
Pokłosie[]
Gdy Burza Chaosu minęła, w Imperium pojawiło się nowe zagrożenie - schizma. Niedawno wybrany Wielki Teogonista, Johann Esmer, przybył do Middenheim. Ponieważ Volkmar powrócił, ale prawdopodobnie przeklęty przez skazę Chaosu, która była źródłem jego odrodzenia, Esmer został wezwany do ustąpienia. Jednakże zwolennicy obecnego Wielkiego Teogonisty wzywali Volkmara, by pobłogosławił nominację Esmera.
Tymczasem oszalali Flagellanci i żądni bitwy Wojowniczy Kapłani zaczęli wzniecać kłopoty wokół Middenheim i wzywali Esmera do odejścia. Pośród tego zamieszania, wśród Kapłanów Ulryka narastał głos domagający się reform w gronie Elektorów, jako że starożytne spory zaczęły powracać na nowo w następstwie konfliktu.
Imperator naradzał się więc ze swoimi doradcami, wśród których był Volkmar, co zrobić w tym nowym okresie niepewności...
Johann Esmer uciekł wkrótce do Marienburga, a Volkmar został ponownie Wielkim Teogonistą konflikt na jakiś czas został zażegnany.